Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Witajcie i dziękuje że jesteście :)

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
Awatar użytkownika
niepojęta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 22:28

30 stycznia 2019, o 21:33

Litlle pisze:
30 stycznia 2019, o 20:43
niepojęta pisze:
28 stycznia 2019, o 22:25
Litlle pisze:
28 stycznia 2019, o 20:30


Dziękuję za dobre słowo :) ja chyba mam to samo. Jak czytałam/słuchałam o skanowaniu siebie, czy mam zawał, czy choroby psychiczne itd..., to ja jakoś nie widziałam u siebie tego skanowania. Ale uświadomiłaś mi, że mam identycznie, ciągle się obserwuję czy ta depresja to już do leczenia, czy leki powinnam brać do końca zycia, czy może już tylko do psychiatryka sie nadaję... A w psychiatryku wiadomo kroplówki i dawki leków coraz większe... i też film leci... Nie cierpie leków i w sumie to ich też się boję, że się uzależnie, że skutki uboczne itd... itp... kołowrót myślowy...
I też się wstydziłam moich lęków ;)
A teraz mam myśli, że sobie wkręcam tę nerwicę i niepotrzebnie ludziom na forum będę doope zawracać, że się tylko wygłupię i takie tam...

Najtrudniej dla mnie jest złapać że jestem w tych chorych myślach, a jak mam te myśli to naprawdę deprecha mnie łapie - no i teraz to już sama widzę jak sama się wkręcam.
Nie umiem złapać tego jak to się dzieje, ze siedzę już cała w tym myśleniu i zwiecha i kręcę się w kółko po domu, czas leci, nic nie zrobione i sobie dowalam, że nic nie zrobione... A to już kumam, że powinnam działać... A myśli wkręcają niewiadomo kiedy. Nie wiem jak ten dystans złapać. Czasem jak się ocknę to mi się udaje, ale na chwilę tylko i zaraz spowrotem kołowrót...

Tak sie zastanawiałam, że ta depresja to z nerwicy (jak mówił Victor w DivoVicu), ale że to nakręcanie się na depresje to mnie objawiłaś. Dziękuę :)
Widzisz, nakręcać się można na wszystko, na depresję tym bardziej, i bardzoo długo mi zajęło to pojąć, dopóki tutaj nie trafiłam... I teraz wiem, że to nie depresja jako choroba psychiczna, bo ja ciągle o niej myślę,czy to już choroba, czy już to koniec, i w ogóle powoduje to u mnie lęk, i się NAD TYM ZASTANAWIAM czy to depresja.. mam ku temu wiele powodów, ale nie będę tu wyjezdzac ze swoja historią, bo to nie o to chodzi.. Chodzi mi o to, że odkad to wiem, że to sprawka nerwicy, i wszystkie te myśli, objawy wrzucam do jednego wora jest O WIELE ŁATWIEJ ;) ;) Nikt mi tego nie powiedział, ani psychiatra, ani jakaś terapeutka, chociaż na terapię chodziłam chwileczkę tylko, bo nie pomagała mi(jakiś kierunek Gestalt). To forum to najlepsza forma terapii - autoterapii.
Radzę Ci słuchać nawet codziennie po kilka razy nagrań, żeby sobie wbić do głowy, i oczywiście starać się robić 'swoje'.. to bardzo trudne, ale wykonalne.. dasz radę, powodzenia ;) ;ok
Już widzę ;) że na wszystko można się nakręcać. Obserwuje teraz siebie pod kontem tego co już trochę wiem z forum i widzę jak bardzo się nakręcam. ja skanowałam bardziej to zmęczenie, skupiałam się na tym. Takie wiesz: "Raaaany znowu nie mam siły, znowu oczy mi sie zamykają, nogi z wady itd... energia wypływa ze mnie nagle jak spuszcza się wodę w kibelku w pociągu ;) odtwiera sie klapka i chlup... po energii. Czasem od razu od rana i "czołgam" sie przez dzień, czasem jest lepiej i w ciągu dnia tak właśnie nagle... Masakra... Dopiero po Twjej odpowiedzi uprzytomniłam sobie, że za "zasłoną" tego zmęczenia z tyłu glowy, jest cały czas myśl: "a może to ta depresja..." Dużo sobie takich "zasłon" zrobiłam lęków moich. Coraz więcej widzę i kiepsko z tym się czuję, raz lepiej, raz gorzej, taka huśtawka. Zauważyłam, że to zmęczenie pojawia sie od myśli głównie. I jest dużo gorsze niż takie prawdziwe fizyczne zmęczenie. Po za tym natręctwa, DD. Nie miałam pojęcia ze coś takego wogóle istnieje...

Zbieram się, żeby napisać coś o mnie więcej w innych działach, ale trudno mi przełamać wstyd i lęk :(

Ja też mam wiele powodów do depresji. Myślę, że nerwica chwyta sie właśnie tego co początkowo ma sens, bo gdyby mi wkręcała najazd Tatarów, to olałabym przecież z miejsca ;)

Ja przeszłam kilka terapi, indywidualne i grupowe w różnych nurtach, pomijając że nikt nie wspomniał o nerwicy, to tym bardziej jak sobie z nią radzić. Moja wina, bo nie mówiłam... Może kiedyś o tym napiszę...
Jedno zawsze się powtarzało: za dużo analizujesz, po co tyle analizujesz, przestań analiżować, zmień myślenie... - No super, kumam, tylko jak? Zmieniałam myślenie waląc głową w mur - myśleniem :DD analizowaniem :pp i rozkminiałam te myślenie i analizy w kółko i w kołko... :DD

Dziękuję za rady i wsparce :) I też życze powodzenia :)
Dużo z tego co opisałaś, mam identycznie :D Dzisiaj taki zmienny dzień, wstałam z lękiem, ale zmusiłam się by iść do pracy, oczywiście analizowanie, ciągłe, napięcie, obawy, zmartwienia, poczucie że to już koniec, że to nie minie, taka beznadzieja.. potem się poprawiło, bo skupiłam się na czymś innym, to już myślenie oho, teraz mi lepiej, to pewnie mam depresje dwubiegunową, a teraz to jest faza mani, bo czego niby czuję się tak dobrze.. :D ta analiza dalej była, tylko nastawienie zmieniłam.. miałam co chwila coś.. jak pomyslalam coś pozytywnie to już obawa, że skąd tak mi sie udalo pomyśleć, i w ogole masakra..ze mam zaburzenie osobowości bo raz tak raz tak.. :D ech, ale dzisiaj się temu nie dałam, robiłam 'swoje' chociaż mi nie wychodziło, potem posłuchałam nagrania, i nawet na siłownie poszłam, i dzień zleciał, i teraz napięcie zmalało..co będzie jutro nie wiadomo..ale mam dobre nastawienie póki co :)

Trudno, żeby terapia dała efekty skoro bałaś się powiedzieć te wszystkie lęki.. a to powtarzanie Tobie, żebyś przestała analizować pewnie tylko przynosiło frustrację, że nie umiesz.. a filozofia w tym, by pozwolić sobie na tą analizę, nie odpychać tego na siłę, bo to potęguje lęk.. tylko próbować to ignorować i robić co innego, by zająć umysł i ciało.. to bardzo trudne, bo sama jak przyjdzie lęk nie umiem sobie z tym poradzić.. ale potem przychodzi ta ulga ogromna i warto się męczyć by tego doczekać..
Tobie też się uda bo masz już jakiś punkt zaczepienia :) Jeśli chcesz, pisz na priv, chętnie pogadam :) Trzymaj się ciepło ;) ;)
"Zostaw przeszłość za sobą, a uwolnisz umysł"
"Nie bój się bać, to przecież ludzka rzecz. Odwagą jest spojrzeć lękowi prosto w oczy"
"Nie wypieraj myśli. Myśli są przelotne, a wypieranie ich powoduje frustrację. Akceptacja, dystans, najtrudniejsza sztuka w drodze do sukcesu"
"Chwyć byka za roki zanim on zdąży chwycić Ciebie"
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
"Wszystko zależy od nastawienia. Każda sytuacja może wyglądać strasznie, jeśli żyję się w lęku"
Awatar użytkownika
Litlle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2018, o 12:23

30 stycznia 2019, o 23:24

niepojęta pisze:
30 stycznia 2019, o 21:33
Litlle pisze:
30 stycznia 2019, o 20:43
niepojęta pisze:
28 stycznia 2019, o 22:25


Widzisz, nakręcać się można na wszystko, na depresję tym bardziej, i bardzoo długo mi zajęło to pojąć, dopóki tutaj nie trafiłam... I teraz wiem, że to nie depresja jako choroba psychiczna, bo ja ciągle o niej myślę,czy to już choroba, czy już to koniec, i w ogóle powoduje to u mnie lęk, i się NAD TYM ZASTANAWIAM czy to depresja.. mam ku temu wiele powodów, ale nie będę tu wyjezdzac ze swoja historią, bo to nie o to chodzi.. Chodzi mi o to, że odkad to wiem, że to sprawka nerwicy, i wszystkie te myśli, objawy wrzucam do jednego wora jest O WIELE ŁATWIEJ ;) ;) Nikt mi tego nie powiedział, ani psychiatra, ani jakaś terapeutka, chociaż na terapię chodziłam chwileczkę tylko, bo nie pomagała mi(jakiś kierunek Gestalt). To forum to najlepsza forma terapii - autoterapii.
Radzę Ci słuchać nawet codziennie po kilka razy nagrań, żeby sobie wbić do głowy, i oczywiście starać się robić 'swoje'.. to bardzo trudne, ale wykonalne.. dasz radę, powodzenia ;) ;ok
Już widzę ;) że na wszystko można się nakręcać. Obserwuje teraz siebie pod kontem tego co już trochę wiem z forum i widzę jak bardzo się nakręcam. ja skanowałam bardziej to zmęczenie, skupiałam się na tym. Takie wiesz: "Raaaany znowu nie mam siły, znowu oczy mi sie zamykają, nogi z wady itd... energia wypływa ze mnie nagle jak spuszcza się wodę w kibelku w pociągu ;) odtwiera sie klapka i chlup... po energii. Czasem od razu od rana i "czołgam" sie przez dzień, czasem jest lepiej i w ciągu dnia tak właśnie nagle... Masakra... Dopiero po Twjej odpowiedzi uprzytomniłam sobie, że za "zasłoną" tego zmęczenia z tyłu glowy, jest cały czas myśl: "a może to ta depresja..." Dużo sobie takich "zasłon" zrobiłam lęków moich. Coraz więcej widzę i kiepsko z tym się czuję, raz lepiej, raz gorzej, taka huśtawka. Zauważyłam, że to zmęczenie pojawia sie od myśli głównie. I jest dużo gorsze niż takie prawdziwe fizyczne zmęczenie. Po za tym natręctwa, DD. Nie miałam pojęcia ze coś takego wogóle istnieje...

Zbieram się, żeby napisać coś o mnie więcej w innych działach, ale trudno mi przełamać wstyd i lęk :(

Ja też mam wiele powodów do depresji. Myślę, że nerwica chwyta sie właśnie tego co początkowo ma sens, bo gdyby mi wkręcała najazd Tatarów, to olałabym przecież z miejsca ;)

Ja przeszłam kilka terapi, indywidualne i grupowe w różnych nurtach, pomijając że nikt nie wspomniał o nerwicy, to tym bardziej jak sobie z nią radzić. Moja wina, bo nie mówiłam... Może kiedyś o tym napiszę...
Jedno zawsze się powtarzało: za dużo analizujesz, po co tyle analizujesz, przestań analiżować, zmień myślenie... - No super, kumam, tylko jak? Zmieniałam myślenie waląc głową w mur - myśleniem :DD analizowaniem :pp i rozkminiałam te myślenie i analizy w kółko i w kołko... :DD

Dziękuję za rady i wsparce :) I też życze powodzenia :)
Dużo z tego co opisałaś, mam identycznie :D Dzisiaj taki zmienny dzień, wstałam z lękiem, ale zmusiłam się by iść do pracy, oczywiście analizowanie, ciągłe, napięcie, obawy, zmartwienia, poczucie że to już koniec, że to nie minie, taka beznadzieja.. potem się poprawiło, bo skupiłam się na czymś innym, to już myślenie oho, teraz mi lepiej, to pewnie mam depresje dwubiegunową, a teraz to jest faza mani, bo czego niby czuję się tak dobrze.. :D ta analiza dalej była, tylko nastawienie zmieniłam.. miałam co chwila coś.. jak pomyslalam coś pozytywnie to już obawa, że skąd tak mi sie udalo pomyśleć, i w ogole masakra..ze mam zaburzenie osobowości bo raz tak raz tak.. :D ech, ale dzisiaj się temu nie dałam, robiłam 'swoje' chociaż mi nie wychodziło, potem posłuchałam nagrania, i nawet na siłownie poszłam, i dzień zleciał, i teraz napięcie zmalało..co będzie jutro nie wiadomo..ale mam dobre nastawienie póki co :)

Trudno, żeby terapia dała efekty skoro bałaś się powiedzieć te wszystkie lęki.. a to powtarzanie Tobie, żebyś przestała analizować pewnie tylko przynosiło frustrację, że nie umiesz.. a filozofia w tym, by pozwolić sobie na tą analizę, nie odpychać tego na siłę, bo to potęguje lęk.. tylko próbować to ignorować i robić co innego, by zająć umysł i ciało.. to bardzo trudne, bo sama jak przyjdzie lęk nie umiem sobie z tym poradzić.. ale potem przychodzi ta ulga ogromna i warto się męczyć by tego doczekać..
Tobie też się uda bo masz już jakiś punkt zaczepienia :) Jeśli chcesz, pisz na priv, chętnie pogadam :) Trzymaj się ciepło ;) ;)
Faktycznie dużo mamy wspólnego :) Fajnie, że tak opisałas swój dzień, to mi pokazuje jak sobie radzić :)
Ja z uczuciami radze sobie TROCHE lepiej niż z myślami. Tzn z pozwalaniem żeby były. W kółko na terapi gadali, żeby przeżywać uczucia, ale weź przeżywaj lęk, który sobie nakręcasz. :shock:
Jeszcze mi się przypomniał zwrot z terapi, to naprawdę był hit: "Nie myśl tyle" :DD tzn dopiero teraz to wiem, że to hit
Frustarcja mega i jeszcze dokopywanie sobie jaki debil jestem i dochodziło poczucie winy... (generalnie to ja jestem ten przykładowy Jasio o którym mówi Victor w DiviVicu w odcinku jakoś o kryzysach i terapiach ;) )
Potem, nie wiem czy sama robię sobie pustkę w glowie (jak mówili na terapii) czy system sie przeciąża i mnie odrealnia. A jak pustka w głowie to zaraz panika, no bo to już alzheimer napewno :DD Chociaż ten uśmiech to taki naciągany troche, bo niby mnie to śmieszy, ale jak mi się to robi, to ta myśl wraca... No i jestem mistrzem wypierania ;)

Cieszę się że mi się to wszystko rozjaśnia teraz z forum, a przeraża jak bardzo wkręcona jestem i ile pracy, żeby to odkręcić, ale pojawiła się nadzieja :)

Myślałam też o tym, żeby na priv napisać, bo nie wszystko nadaje sie na forum. Ale lęk zaraz mnie trzepnął, bo lęk społeczny siedzi cały czas kołomnie jak piszę na forum a priv to jeszcze większe wyzwanie ;)
Wiem już że trzeba ryzykować, więc jak tylko się z tym lękiem trochę ogarnę, to chętnie napiszę ;)
Jutro ciężki dzień, bo podjęłam się mega dużego ryzyka tzn coś jak skok o tyczce przez mysiego bobka :DD
Też się trzymaj ;) Albo może raczej jak mówiliśmy na terapi: sie puść (czytaj puść kontrole :huh )
ps. o kontroli to też mogę książkę napisać pt "jak kontrolować puszczanie kontroli :pp Miłych snów :)
"Wziął poważnie słowa (i myśli ) bez znaczenia i stał się bardzo nieszczęśliwy." ;oh (Mały Książe)

Podświadomość zmienia się DZIAŁANIEM a nie rozkminianiem, nie analizowaniem ani tym bardziej rozkminianiem analiz
DZIAŁANIEM ZMIENIAJ MYŚLENIE!
:))

Myślenie: "zacznę działać jak sie lepiej poczuję (pozbieram się... itp)" jest jak myślenie, że zacznę się odchudzać jak schudnę :DD

Do tej pory żyłam w swojej głowie - to bardzo mała przestrzeń ;brr
I trudno w niej kogoś poznać nowego
:no

Jak jesteś w dole, to przestań kopać :!!!:
Awatar użytkownika
niepojęta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 22:28

31 stycznia 2019, o 16:06

Litlle pisze:
30 stycznia 2019, o 23:24
niepojęta pisze:
30 stycznia 2019, o 21:33
Litlle pisze:
30 stycznia 2019, o 20:43


Już widzę ;) że na wszystko można się nakręcać. Obserwuje teraz siebie pod kontem tego co już trochę wiem z forum i widzę jak bardzo się nakręcam. ja skanowałam bardziej to zmęczenie, skupiałam się na tym. Takie wiesz: "Raaaany znowu nie mam siły, znowu oczy mi sie zamykają, nogi z wady itd... energia wypływa ze mnie nagle jak spuszcza się wodę w kibelku w pociągu ;) odtwiera sie klapka i chlup... po energii. Czasem od razu od rana i "czołgam" sie przez dzień, czasem jest lepiej i w ciągu dnia tak właśnie nagle... Masakra... Dopiero po Twjej odpowiedzi uprzytomniłam sobie, że za "zasłoną" tego zmęczenia z tyłu glowy, jest cały czas myśl: "a może to ta depresja..." Dużo sobie takich "zasłon" zrobiłam lęków moich. Coraz więcej widzę i kiepsko z tym się czuję, raz lepiej, raz gorzej, taka huśtawka. Zauważyłam, że to zmęczenie pojawia sie od myśli głównie. I jest dużo gorsze niż takie prawdziwe fizyczne zmęczenie. Po za tym natręctwa, DD. Nie miałam pojęcia ze coś takego wogóle istnieje...

Zbieram się, żeby napisać coś o mnie więcej w innych działach, ale trudno mi przełamać wstyd i lęk :(

Ja też mam wiele powodów do depresji. Myślę, że nerwica chwyta sie właśnie tego co początkowo ma sens, bo gdyby mi wkręcała najazd Tatarów, to olałabym przecież z miejsca ;)

Ja przeszłam kilka terapi, indywidualne i grupowe w różnych nurtach, pomijając że nikt nie wspomniał o nerwicy, to tym bardziej jak sobie z nią radzić. Moja wina, bo nie mówiłam... Może kiedyś o tym napiszę...
Jedno zawsze się powtarzało: za dużo analizujesz, po co tyle analizujesz, przestań analiżować, zmień myślenie... - No super, kumam, tylko jak? Zmieniałam myślenie waląc głową w mur - myśleniem :DD analizowaniem :pp i rozkminiałam te myślenie i analizy w kółko i w kołko... :DD

Dziękuję za rady i wsparce :) I też życze powodzenia :)
Dużo z tego co opisałaś, mam identycznie :D Dzisiaj taki zmienny dzień, wstałam z lękiem, ale zmusiłam się by iść do pracy, oczywiście analizowanie, ciągłe, napięcie, obawy, zmartwienia, poczucie że to już koniec, że to nie minie, taka beznadzieja.. potem się poprawiło, bo skupiłam się na czymś innym, to już myślenie oho, teraz mi lepiej, to pewnie mam depresje dwubiegunową, a teraz to jest faza mani, bo czego niby czuję się tak dobrze.. :D ta analiza dalej była, tylko nastawienie zmieniłam.. miałam co chwila coś.. jak pomyslalam coś pozytywnie to już obawa, że skąd tak mi sie udalo pomyśleć, i w ogole masakra..ze mam zaburzenie osobowości bo raz tak raz tak.. :D ech, ale dzisiaj się temu nie dałam, robiłam 'swoje' chociaż mi nie wychodziło, potem posłuchałam nagrania, i nawet na siłownie poszłam, i dzień zleciał, i teraz napięcie zmalało..co będzie jutro nie wiadomo..ale mam dobre nastawienie póki co :)

Trudno, żeby terapia dała efekty skoro bałaś się powiedzieć te wszystkie lęki.. a to powtarzanie Tobie, żebyś przestała analizować pewnie tylko przynosiło frustrację, że nie umiesz.. a filozofia w tym, by pozwolić sobie na tą analizę, nie odpychać tego na siłę, bo to potęguje lęk.. tylko próbować to ignorować i robić co innego, by zająć umysł i ciało.. to bardzo trudne, bo sama jak przyjdzie lęk nie umiem sobie z tym poradzić.. ale potem przychodzi ta ulga ogromna i warto się męczyć by tego doczekać..
Tobie też się uda bo masz już jakiś punkt zaczepienia :) Jeśli chcesz, pisz na priv, chętnie pogadam :) Trzymaj się ciepło ;) ;)
Faktycznie dużo mamy wspólnego :) Fajnie, że tak opisałas swój dzień, to mi pokazuje jak sobie radzić :)
Ja z uczuciami radze sobie TROCHE lepiej niż z myślami. Tzn z pozwalaniem żeby były. W kółko na terapi gadali, żeby przeżywać uczucia, ale weź przeżywaj lęk, który sobie nakręcasz. :shock:
Jeszcze mi się przypomniał zwrot z terapi, to naprawdę był hit: "Nie myśl tyle" :DD tzn dopiero teraz to wiem, że to hit
Frustarcja mega i jeszcze dokopywanie sobie jaki debil jestem i dochodziło poczucie winy... (generalnie to ja jestem ten przykładowy Jasio o którym mówi Victor w DiviVicu w odcinku jakoś o kryzysach i terapiach ;) )
Potem, nie wiem czy sama robię sobie pustkę w glowie (jak mówili na terapii) czy system sie przeciąża i mnie odrealnia. A jak pustka w głowie to zaraz panika, no bo to już alzheimer napewno :DD Chociaż ten uśmiech to taki naciągany troche, bo niby mnie to śmieszy, ale jak mi się to robi, to ta myśl wraca... No i jestem mistrzem wypierania ;)

Cieszę się że mi się to wszystko rozjaśnia teraz z forum, a przeraża jak bardzo wkręcona jestem i ile pracy, żeby to odkręcić, ale pojawiła się nadzieja :)

Myślałam też o tym, żeby na priv napisać, bo nie wszystko nadaje sie na forum. Ale lęk zaraz mnie trzepnął, bo lęk społeczny siedzi cały czas kołomnie jak piszę na forum a priv to jeszcze większe wyzwanie ;)
Wiem już że trzeba ryzykować, więc jak tylko się z tym lękiem trochę ogarnę, to chętnie napiszę ;)
Jutro ciężki dzień, bo podjęłam się mega dużego ryzyka tzn coś jak skok o tyczce przez mysiego bobka :DD
Też się trzymaj ;) Albo może raczej jak mówiliśmy na terapi: sie puść (czytaj puść kontrole :huh )
ps. o kontroli to też mogę książkę napisać pt "jak kontrolować puszczanie kontroli :pp Miłych snów :)
Tak samo się śmieje, dopóki mnie znowu nie dopada wtedy mi do śmiechu nie jest :D
Kochana, sama mówisz, że pojawiła się nadzieja, a to chyba podstawa jest.. :)
Ja też miałam lęki społeczne, i do tej pory czasem mam.. ale pokonałam go prawie.. oczywiście prawie, bo zawsze jest ale :D bo czy na pewno? a jak to zrobię to co? i idzie analiza.. :D
Jeśli tylko będziesz chciała, śmiało pisz.. pamietaj, że tu sami 'swoi' :) Nie zdziwi nas nic, co napiszesz, tak jak innych 'normalnych' ludzi :D Tylko czym jest ta normalność? Nikt nie wie.. to my myślimy,że jesteśmy inni, kiedy jesteśmy w lęku :)
To powodzenia, dasz radę! Trzeba ryzykować, bo co nam zostaje innego?
O ja też mogę taką napisać, albo "Zmienna ja" :D
Trzymaj się ;) ;)
"Zostaw przeszłość za sobą, a uwolnisz umysł"
"Nie bój się bać, to przecież ludzka rzecz. Odwagą jest spojrzeć lękowi prosto w oczy"
"Nie wypieraj myśli. Myśli są przelotne, a wypieranie ich powoduje frustrację. Akceptacja, dystans, najtrudniejsza sztuka w drodze do sukcesu"
"Chwyć byka za roki zanim on zdąży chwycić Ciebie"
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
"Wszystko zależy od nastawienia. Każda sytuacja może wyglądać strasznie, jeśli żyję się w lęku"
Awatar użytkownika
Litlle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2018, o 12:23

5 lutego 2019, o 22:13

niepojęta pisze:
31 stycznia 2019, o 16:06
Litlle pisze:
30 stycznia 2019, o 23:24
niepojęta pisze:
30 stycznia 2019, o 21:33


Dużo z tego co opisałaś, mam identycznie :D Dzisiaj taki zmienny dzień, wstałam z lękiem, ale zmusiłam się by iść do pracy, oczywiście analizowanie, ciągłe, napięcie, obawy, zmartwienia, poczucie że to już koniec, że to nie minie, taka beznadzieja.. potem się poprawiło, bo skupiłam się na czymś innym, to już myślenie oho, teraz mi lepiej, to pewnie mam depresje dwubiegunową, a teraz to jest faza mani, bo czego niby czuję się tak dobrze.. :D ta analiza dalej była, tylko nastawienie zmieniłam.. miałam co chwila coś.. jak pomyslalam coś pozytywnie to już obawa, że skąd tak mi sie udalo pomyśleć, i w ogole masakra..ze mam zaburzenie osobowości bo raz tak raz tak.. :D ech, ale dzisiaj się temu nie dałam, robiłam 'swoje' chociaż mi nie wychodziło, potem posłuchałam nagrania, i nawet na siłownie poszłam, i dzień zleciał, i teraz napięcie zmalało..co będzie jutro nie wiadomo..ale mam dobre nastawienie póki co :)

Trudno, żeby terapia dała efekty skoro bałaś się powiedzieć te wszystkie lęki.. a to powtarzanie Tobie, żebyś przestała analizować pewnie tylko przynosiło frustrację, że nie umiesz.. a filozofia w tym, by pozwolić sobie na tą analizę, nie odpychać tego na siłę, bo to potęguje lęk.. tylko próbować to ignorować i robić co innego, by zająć umysł i ciało.. to bardzo trudne, bo sama jak przyjdzie lęk nie umiem sobie z tym poradzić.. ale potem przychodzi ta ulga ogromna i warto się męczyć by tego doczekać..
Tobie też się uda bo masz już jakiś punkt zaczepienia :) Jeśli chcesz, pisz na priv, chętnie pogadam :) Trzymaj się ciepło ;) ;)
Faktycznie dużo mamy wspólnego :) Fajnie, że tak opisałas swój dzień, to mi pokazuje jak sobie radzić :)
Ja z uczuciami radze sobie TROCHE lepiej niż z myślami. Tzn z pozwalaniem żeby były. W kółko na terapi gadali, żeby przeżywać uczucia, ale weź przeżywaj lęk, który sobie nakręcasz. :shock:
Jeszcze mi się przypomniał zwrot z terapi, to naprawdę był hit: "Nie myśl tyle" :DD tzn dopiero teraz to wiem, że to hit
Frustarcja mega i jeszcze dokopywanie sobie jaki debil jestem i dochodziło poczucie winy... (generalnie to ja jestem ten przykładowy Jasio o którym mówi Victor w DiviVicu w odcinku jakoś o kryzysach i terapiach ;) )
Potem, nie wiem czy sama robię sobie pustkę w glowie (jak mówili na terapii) czy system sie przeciąża i mnie odrealnia. A jak pustka w głowie to zaraz panika, no bo to już alzheimer napewno :DD Chociaż ten uśmiech to taki naciągany troche, bo niby mnie to śmieszy, ale jak mi się to robi, to ta myśl wraca... No i jestem mistrzem wypierania ;)

Cieszę się że mi się to wszystko rozjaśnia teraz z forum, a przeraża jak bardzo wkręcona jestem i ile pracy, żeby to odkręcić, ale pojawiła się nadzieja :)

Myślałam też o tym, żeby na priv napisać, bo nie wszystko nadaje sie na forum. Ale lęk zaraz mnie trzepnął, bo lęk społeczny siedzi cały czas kołomnie jak piszę na forum a priv to jeszcze większe wyzwanie ;)
Wiem już że trzeba ryzykować, więc jak tylko się z tym lękiem trochę ogarnę, to chętnie napiszę ;)
Jutro ciężki dzień, bo podjęłam się mega dużego ryzyka tzn coś jak skok o tyczce przez mysiego bobka :DD
Też się trzymaj ;) Albo może raczej jak mówiliśmy na terapi: sie puść (czytaj puść kontrole :huh )
ps. o kontroli to też mogę książkę napisać pt "jak kontrolować puszczanie kontroli :pp Miłych snów :)
Tak samo się śmieje, dopóki mnie znowu nie dopada wtedy mi do śmiechu nie jest :D
Kochana, sama mówisz, że pojawiła się nadzieja, a to chyba podstawa jest.. :)
Ja też miałam lęki społeczne, i do tej pory czasem mam.. ale pokonałam go prawie.. oczywiście prawie, bo zawsze jest ale :D bo czy na pewno? a jak to zrobię to co? i idzie analiza.. :D
Jeśli tylko będziesz chciała, śmiało pisz.. pamietaj, że tu sami 'swoi' :) Nie zdziwi nas nic, co napiszesz, tak jak innych 'normalnych' ludzi :D Tylko czym jest ta normalność? Nikt nie wie.. to my myślimy,że jesteśmy inni, kiedy jesteśmy w lęku :)
To powodzenia, dasz radę! Trzeba ryzykować, bo co nam zostaje innego?
O ja też mogę taką napisać, albo "Zmienna ja" :D
Trzymaj się ;) ;)
Hej, piszę dopiero bo zaczęłam działać i kiepsko z czasem. Zaglądam na chwilę na forum, chcę coś skrobnąć, ale padam i myślę, że jutro... I tak kolejne jutra mijają... Lęk też swoje robi ;)
Też mam tak jak Ty czasem "fazę manii" ;) i myślę, że już jestem zdrowa, a podep łup i lęk i doopa :DD
U mnie jest ten cholerny lęk wolnopłynący - właśnie niedawno go odkryłam. Nie ma paniki, tylko takia trzesiawka jakby przeczucie, że zaraz coś strasznego się stanie... Strasznie odbiera energię. Staram się namierzyć myśli jakie temu towarzyszą, ale ciężko, chyba coś w stylu, że to nigdy mi to nie minie albo że jakiś wypadek będę miała, rękę złamię, albo samochodowy, bo nie może być długo tak dobrze...

Nadzieja jest, chociaż zaćmiona prze lęk, dziś znowu...

W tym oststnim czasie trochę pokonałam siebie i czułam się z tym super, nawet podrygiwałam sobie do muzyki ale właśnie coś takiego jak Tobie mi się pojawiło, "czemu tak dobrze?" i zaraz lęk...
Wiem, że to norma, że nie tak szybko i że nerwica nasila objawy, jak się zaczyna jej przeciwstawiać, bo nie poddaje się łatwo...

Myślałam o tej Twojej analizie myślowej... (Trafniej by było strzeliłam se analizę ;) ) Mi to jak już złapie te myśli, to pomaga dialog wewnętrzny, to Victorowe: "Dawaj więcej tego zmęczenia w końcu, dawaj to zajechanie, dawaj! pokaż na co Cię stać!! :dres:
Albo akceptacja radykalna, na "masz zaburzenie osobowości" odpowiadam, "No mam, dlatego jestem na zaburzeni.pl :pp A normalnych nie ma, są tylko niezdiagnozowani jak mówił Carl Jung - psychiatra to się zna :DD
Albo na "zrobisz z siebie debila" odpowiadam "jest taka możliwość, jednak zaryzykuję" :P
No i generalnie chojraczyłam już :? a dziś mnie dopadło, że zaczęłam o dwubiegunówce czytać, bo zobaczyłam na forum, że to choroba psychiczna ;puk i nawet googla odpaliłam. Ale chyba jak ma się CHAD to się nie jarzy że się jest w mani i się nie zastanawia czy to mania czy nie mamia, tylko innych się przekonuje do swoich odjechanych pomysłów? Wiesz coś o tym?

Ja jeszcze odkryłam presje, robie sobie koszmarną presję. Nie bardzo rozumiem mechanizm, a tu nie mogłam nic znaleść o tym. Pojawia sie "robisz sobie presje" ale jak to się robi, nie mogę nic znaleść. Tzn chodzi o to żeby przestać to robić, ale to trzeba wiedzieć jak to robię... Myślałam nawet żeby napisać posta z zapytaniem o tą presje, ale nie wiem w jakim dziale (pomijając że jeszcze trzeba sie odważyć) mam też natręctwo porządku zawsze miałam. Teraz jak wiem, to mam w chacie bajzel jakby bomba wybuchła, bo natręctwa przestarszyłam się bardziej od bałaganu i boję się sprzątać. Jakieś kongo.. :shock:

Lęk społeczny ogarnęłam trochę na terapii, ale indywidualnych, bezpośrednich kontaktów nadal się boję. Wiem, że trzeba ryzykować, ale potrzebuję trochę czasu...

Tak że ten... więcej manii nam życzę :DD
"Wziął poważnie słowa (i myśli ) bez znaczenia i stał się bardzo nieszczęśliwy." ;oh (Mały Książe)

Podświadomość zmienia się DZIAŁANIEM a nie rozkminianiem, nie analizowaniem ani tym bardziej rozkminianiem analiz
DZIAŁANIEM ZMIENIAJ MYŚLENIE!
:))

Myślenie: "zacznę działać jak sie lepiej poczuję (pozbieram się... itp)" jest jak myślenie, że zacznę się odchudzać jak schudnę :DD

Do tej pory żyłam w swojej głowie - to bardzo mała przestrzeń ;brr
I trudno w niej kogoś poznać nowego
:no

Jak jesteś w dole, to przestań kopać :!!!:
Awatar użytkownika
niepojęta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 22:28

6 lutego 2019, o 11:51

Litlle pisze:
5 lutego 2019, o 22:13
niepojęta pisze:
31 stycznia 2019, o 16:06
Litlle pisze:
30 stycznia 2019, o 23:24


Faktycznie dużo mamy wspólnego :) Fajnie, że tak opisałas swój dzień, to mi pokazuje jak sobie radzić :)
Ja z uczuciami radze sobie TROCHE lepiej niż z myślami. Tzn z pozwalaniem żeby były. W kółko na terapi gadali, żeby przeżywać uczucia, ale weź przeżywaj lęk, który sobie nakręcasz. :shock:
Jeszcze mi się przypomniał zwrot z terapi, to naprawdę był hit: "Nie myśl tyle" :DD tzn dopiero teraz to wiem, że to hit
Frustarcja mega i jeszcze dokopywanie sobie jaki debil jestem i dochodziło poczucie winy... (generalnie to ja jestem ten przykładowy Jasio o którym mówi Victor w DiviVicu w odcinku jakoś o kryzysach i terapiach ;) )
Potem, nie wiem czy sama robię sobie pustkę w glowie (jak mówili na terapii) czy system sie przeciąża i mnie odrealnia. A jak pustka w głowie to zaraz panika, no bo to już alzheimer napewno :DD Chociaż ten uśmiech to taki naciągany troche, bo niby mnie to śmieszy, ale jak mi się to robi, to ta myśl wraca... No i jestem mistrzem wypierania ;)

Cieszę się że mi się to wszystko rozjaśnia teraz z forum, a przeraża jak bardzo wkręcona jestem i ile pracy, żeby to odkręcić, ale pojawiła się nadzieja :)

Myślałam też o tym, żeby na priv napisać, bo nie wszystko nadaje sie na forum. Ale lęk zaraz mnie trzepnął, bo lęk społeczny siedzi cały czas kołomnie jak piszę na forum a priv to jeszcze większe wyzwanie ;)
Wiem już że trzeba ryzykować, więc jak tylko się z tym lękiem trochę ogarnę, to chętnie napiszę ;)
Jutro ciężki dzień, bo podjęłam się mega dużego ryzyka tzn coś jak skok o tyczce przez mysiego bobka :DD
Też się trzymaj ;) Albo może raczej jak mówiliśmy na terapi: sie puść (czytaj puść kontrole :huh )
ps. o kontroli to też mogę książkę napisać pt "jak kontrolować puszczanie kontroli :pp Miłych snów :)
Tak samo się śmieje, dopóki mnie znowu nie dopada wtedy mi do śmiechu nie jest :D
Kochana, sama mówisz, że pojawiła się nadzieja, a to chyba podstawa jest.. :)
Ja też miałam lęki społeczne, i do tej pory czasem mam.. ale pokonałam go prawie.. oczywiście prawie, bo zawsze jest ale :D bo czy na pewno? a jak to zrobię to co? i idzie analiza.. :D
Jeśli tylko będziesz chciała, śmiało pisz.. pamietaj, że tu sami 'swoi' :) Nie zdziwi nas nic, co napiszesz, tak jak innych 'normalnych' ludzi :D Tylko czym jest ta normalność? Nikt nie wie.. to my myślimy,że jesteśmy inni, kiedy jesteśmy w lęku :)
To powodzenia, dasz radę! Trzeba ryzykować, bo co nam zostaje innego?
O ja też mogę taką napisać, albo "Zmienna ja" :D
Trzymaj się ;) ;)
Hej, piszę dopiero bo zaczęłam działać i kiepsko z czasem. Zaglądam na chwilę na forum, chcę coś skrobnąć, ale padam i myślę, że jutro... I tak kolejne jutra mijają... Lęk też swoje robi ;)
Też mam tak jak Ty czasem "fazę manii" ;) i myślę, że już jestem zdrowa, a podep łup i lęk i doopa :DD
U mnie jest ten cholerny lęk wolnopłynący - właśnie niedawno go odkryłam. Nie ma paniki, tylko takia trzesiawka jakby przeczucie, że zaraz coś strasznego się stanie... Strasznie odbiera energię. Staram się namierzyć myśli jakie temu towarzyszą, ale ciężko, chyba coś w stylu, że to nigdy mi to nie minie albo że jakiś wypadek będę miała, rękę złamię, albo samochodowy, bo nie może być długo tak dobrze...

Nadzieja jest, chociaż zaćmiona prze lęk, dziś znowu...

W tym oststnim czasie trochę pokonałam siebie i czułam się z tym super, nawet podrygiwałam sobie do muzyki ale właśnie coś takiego jak Tobie mi się pojawiło, "czemu tak dobrze?" i zaraz lęk...
Wiem, że to norma, że nie tak szybko i że nerwica nasila objawy, jak się zaczyna jej przeciwstawiać, bo nie poddaje się łatwo...

Myślałam o tej Twojej analizie myślowej... (Trafniej by było strzeliłam se analizę ;) ) Mi to jak już złapie te myśli, to pomaga dialog wewnętrzny, to Victorowe: "Dawaj więcej tego zmęczenia w końcu, dawaj to zajechanie, dawaj! pokaż na co Cię stać!! :dres:
Albo akceptacja radykalna, na "masz zaburzenie osobowości" odpowiadam, "No mam, dlatego jestem na zaburzeni.pl :pp A normalnych nie ma, są tylko niezdiagnozowani jak mówił Carl Jung - psychiatra to się zna :DD
Albo na "zrobisz z siebie debila" odpowiadam "jest taka możliwość, jednak zaryzykuję" :P
No i generalnie chojraczyłam już :? a dziś mnie dopadło, że zaczęłam o dwubiegunówce czytać, bo zobaczyłam na forum, że to choroba psychiczna ;puk i nawet googla odpaliłam. Ale chyba jak ma się CHAD to się nie jarzy że się jest w mani i się nie zastanawia czy to mania czy nie mamia, tylko innych się przekonuje do swoich odjechanych pomysłów? Wiesz coś o tym?

Ja jeszcze odkryłam presje, robie sobie koszmarną presję. Nie bardzo rozumiem mechanizm, a tu nie mogłam nic znaleść o tym. Pojawia sie "robisz sobie presje" ale jak to się robi, nie mogę nic znaleść. Tzn chodzi o to żeby przestać to robić, ale to trzeba wiedzieć jak to robię... Myślałam nawet żeby napisać posta z zapytaniem o tą presje, ale nie wiem w jakim dziale (pomijając że jeszcze trzeba sie odważyć) mam też natręctwo porządku zawsze miałam. Teraz jak wiem, to mam w chacie bajzel jakby bomba wybuchła, bo natręctwa przestarszyłam się bardziej od bałaganu i boję się sprzątać. Jakieś kongo.. :shock:

Lęk społeczny ogarnęłam trochę na terapii, ale indywidualnych, bezpośrednich kontaktów nadal się boję. Wiem, że trzeba ryzykować, ale potrzebuję trochę czasu...

Tak że ten... więcej manii nam życzę :DD
Nerwica taka niepozorna, a to wszystko jej sprawka, swiadomie dobrze o tym wiemy,ale podswiadomosc jeszcze tego nie oswoiła. Ja i tak widze siebie duże postępy na przestrzeni lat, ale tez natrety mnie męczą bardzo,bardzo. Teraz mam taką presję,ze muszę kogos miec, ze jak bede miala to on mnie wyleczy, w ogole bedzie bajka 😀 i,nawet poszlam na 'randke' z internetu z tej desperacji 😲 oczywiscie po tym mam fale mysli, jakbym juz miala wiedziec czy to juz to,czy nie, gosc mi sie nie spodobal to juz mam natrety ze ja go zranie, ze jestem zlym człowiekiem, ze patrzę na wyglad, i tak sie nakrecalam, taka presje sobie stworzylam.. Az mi wstyd 🙈😏
Przeszly te mysli momentalnie, jak dzis mialam bardzo przykra sytuację z moja kotka, i teraz liczyla sie tylko ona, i by ja zawiezc do weterynarza, cala nerwica poszla na dalszy plan 😲
Wiec tak, to nerwica, tak ciezko nam w to uwierzyc jaką ona ma moc
Nie czytaj o chad, tez popełnialam na początku te bledy, niepotrzebnie sie nakrecisz, to nie chad teraz jestem tego pewna,chociaz mam w glowie co jesli, a moze jednak.. Ignoruje te mysli,staram sie dzialac na logike, dzis mam raczej spadek dzialania, to juz strach ze deprecha, ale to wszystko straszaki, jest cholernie ciezko, ale ja musze tez uczyc sie odpuszczać, bo zawsze chcialam byc na sile silna, ale to juz wiem co spowodowalo ze tak sie stalo, z czasem wszystko powolutku do mnie dociera, i tyle kryzysow, nawrotow juz przeżyłam, zazwyczaj tak co 2 lata tu wracam.. To wiem ze i tym razem da sie to pokonac a raczej znow oswoic i zyc z tym, nie w tym. Ograniczenia mamy tylko w glowach 😉
"Zostaw przeszłość za sobą, a uwolnisz umysł"
"Nie bój się bać, to przecież ludzka rzecz. Odwagą jest spojrzeć lękowi prosto w oczy"
"Nie wypieraj myśli. Myśli są przelotne, a wypieranie ich powoduje frustrację. Akceptacja, dystans, najtrudniejsza sztuka w drodze do sukcesu"
"Chwyć byka za roki zanim on zdąży chwycić Ciebie"
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
"Wszystko zależy od nastawienia. Każda sytuacja może wyglądać strasznie, jeśli żyję się w lęku"
Awatar użytkownika
Litlle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2018, o 12:23

9 lutego 2019, o 22:12

niepojęta pisze:
6 lutego 2019, o 11:51
Litlle pisze:
5 lutego 2019, o 22:13
niepojęta pisze:
31 stycznia 2019, o 16:06


Tak samo się śmieje, dopóki mnie znowu nie dopada wtedy mi do śmiechu nie jest :D
Kochana, sama mówisz, że pojawiła się nadzieja, a to chyba podstawa jest.. :)
Ja też miałam lęki społeczne, i do tej pory czasem mam.. ale pokonałam go prawie.. oczywiście prawie, bo zawsze jest ale :D bo czy na pewno? a jak to zrobię to co? i idzie analiza.. :D
Jeśli tylko będziesz chciała, śmiało pisz.. pamietaj, że tu sami 'swoi' :) Nie zdziwi nas nic, co napiszesz, tak jak innych 'normalnych' ludzi :D Tylko czym jest ta normalność? Nikt nie wie.. to my myślimy,że jesteśmy inni, kiedy jesteśmy w lęku :)
To powodzenia, dasz radę! Trzeba ryzykować, bo co nam zostaje innego?
O ja też mogę taką napisać, albo "Zmienna ja" :D
Trzymaj się ;) ;)
Hej, piszę dopiero bo zaczęłam działać i kiepsko z czasem. Zaglądam na chwilę na forum, chcę coś skrobnąć, ale padam i myślę, że jutro... I tak kolejne jutra mijają... Lęk też swoje robi ;)
Też mam tak jak Ty czasem "fazę manii" ;) i myślę, że już jestem zdrowa, a podep łup i lęk i doopa :DD
U mnie jest ten cholerny lęk wolnopłynący - właśnie niedawno go odkryłam. Nie ma paniki, tylko takia trzesiawka jakby przeczucie, że zaraz coś strasznego się stanie... Strasznie odbiera energię. Staram się namierzyć myśli jakie temu towarzyszą, ale ciężko, chyba coś w stylu, że to nigdy mi to nie minie albo że jakiś wypadek będę miała, rękę złamię, albo samochodowy, bo nie może być długo tak dobrze...

Nadzieja jest, chociaż zaćmiona prze lęk, dziś znowu...

W tym oststnim czasie trochę pokonałam siebie i czułam się z tym super, nawet podrygiwałam sobie do muzyki ale właśnie coś takiego jak Tobie mi się pojawiło, "czemu tak dobrze?" i zaraz lęk...
Wiem, że to norma, że nie tak szybko i że nerwica nasila objawy, jak się zaczyna jej przeciwstawiać, bo nie poddaje się łatwo...

Myślałam o tej Twojej analizie myślowej... (Trafniej by było strzeliłam se analizę ;) ) Mi to jak już złapie te myśli, to pomaga dialog wewnętrzny, to Victorowe: "Dawaj więcej tego zmęczenia w końcu, dawaj to zajechanie, dawaj! pokaż na co Cię stać!! :dres:
Albo akceptacja radykalna, na "masz zaburzenie osobowości" odpowiadam, "No mam, dlatego jestem na zaburzeni.pl :pp A normalnych nie ma, są tylko niezdiagnozowani jak mówił Carl Jung - psychiatra to się zna :DD
Albo na "zrobisz z siebie debila" odpowiadam "jest taka możliwość, jednak zaryzykuję" :P
No i generalnie chojraczyłam już :? a dziś mnie dopadło, że zaczęłam o dwubiegunówce czytać, bo zobaczyłam na forum, że to choroba psychiczna ;puk i nawet googla odpaliłam. Ale chyba jak ma się CHAD to się nie jarzy że się jest w mani i się nie zastanawia czy to mania czy nie mamia, tylko innych się przekonuje do swoich odjechanych pomysłów? Wiesz coś o tym?

Ja jeszcze odkryłam presje, robie sobie koszmarną presję. Nie bardzo rozumiem mechanizm, a tu nie mogłam nic znaleść o tym. Pojawia sie "robisz sobie presje" ale jak to się robi, nie mogę nic znaleść. Tzn chodzi o to żeby przestać to robić, ale to trzeba wiedzieć jak to robię... Myślałam nawet żeby napisać posta z zapytaniem o tą presje, ale nie wiem w jakim dziale (pomijając że jeszcze trzeba sie odważyć) mam też natręctwo porządku zawsze miałam. Teraz jak wiem, to mam w chacie bajzel jakby bomba wybuchła, bo natręctwa przestarszyłam się bardziej od bałaganu i boję się sprzątać. Jakieś kongo.. :shock:

Lęk społeczny ogarnęłam trochę na terapii, ale indywidualnych, bezpośrednich kontaktów nadal się boję. Wiem, że trzeba ryzykować, ale potrzebuję trochę czasu...

Tak że ten... więcej manii nam życzę :DD
Nerwica taka niepozorna, a to wszystko jej sprawka, swiadomie dobrze o tym wiemy,ale podswiadomosc jeszcze tego nie oswoiła. Ja i tak widze siebie duże postępy na przestrzeni lat, ale tez natrety mnie męczą bardzo,bardzo. Teraz mam taką presję,ze muszę kogos miec, ze jak bede miala to on mnie wyleczy, w ogole bedzie bajka 😀 i,nawet poszlam na 'randke' z internetu z tej desperacji 😲 oczywiscie po tym mam fale mysli, jakbym juz miala wiedziec czy to juz to,czy nie, gosc mi sie nie spodobal to juz mam natrety ze ja go zranie, ze jestem zlym człowiekiem, ze patrzę na wyglad, i tak sie nakrecalam, taka presje sobie stworzylam.. Az mi wstyd 🙈😏
Przeszly te mysli momentalnie, jak dzis mialam bardzo przykra sytuację z moja kotka, i teraz liczyla sie tylko ona, i by ja zawiezc do weterynarza, cala nerwica poszla na dalszy plan 😲
Wiec tak, to nerwica, tak ciezko nam w to uwierzyc jaką ona ma moc
Nie czytaj o chad, tez popełnialam na początku te bledy, niepotrzebnie sie nakrecisz, to nie chad teraz jestem tego pewna,chociaz mam w glowie co jesli, a moze jednak.. Ignoruje te mysli,staram sie dzialac na logike, dzis mam raczej spadek dzialania, to juz strach ze deprecha, ale to wszystko straszaki, jest cholernie ciezko, ale ja musze tez uczyc sie odpuszczać, bo zawsze chcialam byc na sile silna, ale to juz wiem co spowodowalo ze tak sie stalo, z czasem wszystko powolutku do mnie dociera, i tyle kryzysow, nawrotow juz przeżyłam, zazwyczaj tak co 2 lata tu wracam.. To wiem ze i tym razem da sie to pokonac a raczej znow oswoic i zyc z tym, nie w tym. Ograniczenia mamy tylko w glowach 😉
No własnie, ta podświadomośc. ja zrobiłam sobie z niej mojego wroga. Chciałam ją wykasować ;) Nienawidziłam jej z całego serca, bo przez terapie wiedziałam co mi robi. Ale przecież to część mnie i nienaidząc jej, nienawidziłam siebie. Duzo mi zajęło, żeby to pojąć. Jak ją zaakceptowałam, to ze zdziwieniem stwierdzam, że ma ona też swoje dobre strony ;) No i usiłowałam zmieniać ją myśleniem :DD

Z facetem to mam identycznie. Też chdziłam na randki z internetu, polecenych przed znajomych, ach... różne. Też myślałam, że miłośc mnie wyleczy. No i ta jazda po rance, że to może świr i mnie skrzywdzi... no ale jak mu odmówić, bo ja go skrzywdzę, ale może to ten jedyny, to nie wolno rezygnować, trzeba go bliżej poznać, bo przeciez nie szata zdobi człowieka itd... :DD Myślałam, że tylko ja tak mam... Też mi było wstyd i jeszcze się kopałam, że z takim nastawieniem to nikogo nigdy nie znajdę. Ja jeszcze jestem po rozwodzie z ciężkim facetem, więc jeszcze mam dodatkowe lęki "po przejściach"

Wiesz, myślec że facet wyleczy i będzie bajka - to bajka ;) Ale z drugiej strony to normalna ludzka potrzeba przecież, żeby kogoś mieć i mieć do kogo gębę wieczorem otworzyc, poza psem, bo ja mam psa :)

Z psem to też mam identycznie. jak miała biegunkę i zasrała mi cały przedpokój, to myślałam jak to ogarnąć i do weta jak najszybciej jechać i nerwicy nie ma. Zresztą jak kogokolwiek mam ratować, czy inna akcja jest, to też nie mam nerwicy. Pamietam jak kiedyś rozkładała mnie choroba, umierałam już, jak przyjechał niespodziewanie mój ulubiony kuzyn i ja z radości zaraz wyzdrowiałam, wstałam zajęłam się nim i potem jeszcze w miasto poszliśmy i choroba prysła. A potrafiłam mieć tygodniami taką "pół grypę" ani chora, żeby iśc na zwolnienie, ani zdrowa - tygodniami...

Nie czytam o chad itp, tylko tak troche poczytałam, co to wogóle jest, i żeby objawy zobaczyć, bo może jednak... ;) No ale wyciągnełam wnioski, że jednak nie, bo jeśli się zastanawiam, to mam świadomość, a chyrzy psychicznie zaprzeczają, nawet jak im się mówi, że są chorzy. No to spokojnie puszczam te mysli w kosmos ;)

Tak smutno mi się to czyta że co dwa lata wracasz. Podobno można z tego wyjść na dobre. Tak myślałam o tym jak to przeczytałam. tak się zastanawiam, może pomaga pomaganie tu na forum, żeby cały czas sobie przypominać, albo raczej tej swojej ograniczonej głowie...? I wtedy łatwiej złapie się ten początek wkręcania?

U mnie nadal chuśtawka. Kilka razy w ciągu dnia mi się zmienia. Bo coś przezwycieże nerwicę i się cieszę, a za chwilę pojawia sie - czego tak sie cieszysz, zaraz będziesz dołować ;) No i ja staram sie nie dać i dalej sie cieszyć, ale już lęk na karku siedzi to wiesz... ;)

Ehhh... a jak u Ciebie?
"Wziął poważnie słowa (i myśli ) bez znaczenia i stał się bardzo nieszczęśliwy." ;oh (Mały Książe)

Podświadomość zmienia się DZIAŁANIEM a nie rozkminianiem, nie analizowaniem ani tym bardziej rozkminianiem analiz
DZIAŁANIEM ZMIENIAJ MYŚLENIE!
:))

Myślenie: "zacznę działać jak sie lepiej poczuję (pozbieram się... itp)" jest jak myślenie, że zacznę się odchudzać jak schudnę :DD

Do tej pory żyłam w swojej głowie - to bardzo mała przestrzeń ;brr
I trudno w niej kogoś poznać nowego
:no

Jak jesteś w dole, to przestań kopać :!!!:
Awatar użytkownika
niepojęta
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 141
Rejestracja: 23 lutego 2015, o 22:28

10 lutego 2019, o 19:54

Litlle pisze:
9 lutego 2019, o 22:12
niepojęta pisze:
6 lutego 2019, o 11:51
Litlle pisze:
5 lutego 2019, o 22:13


Hej, piszę dopiero bo zaczęłam działać i kiepsko z czasem. Zaglądam na chwilę na forum, chcę coś skrobnąć, ale padam i myślę, że jutro... I tak kolejne jutra mijają... Lęk też swoje robi ;)
Też mam tak jak Ty czasem "fazę manii" ;) i myślę, że już jestem zdrowa, a podep łup i lęk i doopa :DD
U mnie jest ten cholerny lęk wolnopłynący - właśnie niedawno go odkryłam. Nie ma paniki, tylko takia trzesiawka jakby przeczucie, że zaraz coś strasznego się stanie... Strasznie odbiera energię. Staram się namierzyć myśli jakie temu towarzyszą, ale ciężko, chyba coś w stylu, że to nigdy mi to nie minie albo że jakiś wypadek będę miała, rękę złamię, albo samochodowy, bo nie może być długo tak dobrze...

Nadzieja jest, chociaż zaćmiona prze lęk, dziś znowu...

W tym oststnim czasie trochę pokonałam siebie i czułam się z tym super, nawet podrygiwałam sobie do muzyki ale właśnie coś takiego jak Tobie mi się pojawiło, "czemu tak dobrze?" i zaraz lęk...
Wiem, że to norma, że nie tak szybko i że nerwica nasila objawy, jak się zaczyna jej przeciwstawiać, bo nie poddaje się łatwo...

Myślałam o tej Twojej analizie myślowej... (Trafniej by było strzeliłam se analizę ;) ) Mi to jak już złapie te myśli, to pomaga dialog wewnętrzny, to Victorowe: "Dawaj więcej tego zmęczenia w końcu, dawaj to zajechanie, dawaj! pokaż na co Cię stać!! :dres:
Albo akceptacja radykalna, na "masz zaburzenie osobowości" odpowiadam, "No mam, dlatego jestem na zaburzeni.pl :pp A normalnych nie ma, są tylko niezdiagnozowani jak mówił Carl Jung - psychiatra to się zna :DD
Albo na "zrobisz z siebie debila" odpowiadam "jest taka możliwość, jednak zaryzykuję" :P
No i generalnie chojraczyłam już :? a dziś mnie dopadło, że zaczęłam o dwubiegunówce czytać, bo zobaczyłam na forum, że to choroba psychiczna ;puk i nawet googla odpaliłam. Ale chyba jak ma się CHAD to się nie jarzy że się jest w mani i się nie zastanawia czy to mania czy nie mamia, tylko innych się przekonuje do swoich odjechanych pomysłów? Wiesz coś o tym?

Ja jeszcze odkryłam presje, robie sobie koszmarną presję. Nie bardzo rozumiem mechanizm, a tu nie mogłam nic znaleść o tym. Pojawia sie "robisz sobie presje" ale jak to się robi, nie mogę nic znaleść. Tzn chodzi o to żeby przestać to robić, ale to trzeba wiedzieć jak to robię... Myślałam nawet żeby napisać posta z zapytaniem o tą presje, ale nie wiem w jakim dziale (pomijając że jeszcze trzeba sie odważyć) mam też natręctwo porządku zawsze miałam. Teraz jak wiem, to mam w chacie bajzel jakby bomba wybuchła, bo natręctwa przestarszyłam się bardziej od bałaganu i boję się sprzątać. Jakieś kongo.. :shock:

Lęk społeczny ogarnęłam trochę na terapii, ale indywidualnych, bezpośrednich kontaktów nadal się boję. Wiem, że trzeba ryzykować, ale potrzebuję trochę czasu...

Tak że ten... więcej manii nam życzę :DD
Nerwica taka niepozorna, a to wszystko jej sprawka, swiadomie dobrze o tym wiemy,ale podswiadomosc jeszcze tego nie oswoiła. Ja i tak widze siebie duże postępy na przestrzeni lat, ale tez natrety mnie męczą bardzo,bardzo. Teraz mam taką presję,ze muszę kogos miec, ze jak bede miala to on mnie wyleczy, w ogole bedzie bajka 😀 i,nawet poszlam na 'randke' z internetu z tej desperacji 😲 oczywiscie po tym mam fale mysli, jakbym juz miala wiedziec czy to juz to,czy nie, gosc mi sie nie spodobal to juz mam natrety ze ja go zranie, ze jestem zlym człowiekiem, ze patrzę na wyglad, i tak sie nakrecalam, taka presje sobie stworzylam.. Az mi wstyd 🙈😏
Przeszly te mysli momentalnie, jak dzis mialam bardzo przykra sytuację z moja kotka, i teraz liczyla sie tylko ona, i by ja zawiezc do weterynarza, cala nerwica poszla na dalszy plan 😲
Wiec tak, to nerwica, tak ciezko nam w to uwierzyc jaką ona ma moc
Nie czytaj o chad, tez popełnialam na początku te bledy, niepotrzebnie sie nakrecisz, to nie chad teraz jestem tego pewna,chociaz mam w glowie co jesli, a moze jednak.. Ignoruje te mysli,staram sie dzialac na logike, dzis mam raczej spadek dzialania, to juz strach ze deprecha, ale to wszystko straszaki, jest cholernie ciezko, ale ja musze tez uczyc sie odpuszczać, bo zawsze chcialam byc na sile silna, ale to juz wiem co spowodowalo ze tak sie stalo, z czasem wszystko powolutku do mnie dociera, i tyle kryzysow, nawrotow juz przeżyłam, zazwyczaj tak co 2 lata tu wracam.. To wiem ze i tym razem da sie to pokonac a raczej znow oswoic i zyc z tym, nie w tym. Ograniczenia mamy tylko w glowach 😉
No własnie, ta podświadomośc. ja zrobiłam sobie z niej mojego wroga. Chciałam ją wykasować ;) Nienawidziłam jej z całego serca, bo przez terapie wiedziałam co mi robi. Ale przecież to część mnie i nienaidząc jej, nienawidziłam siebie. Duzo mi zajęło, żeby to pojąć. Jak ją zaakceptowałam, to ze zdziwieniem stwierdzam, że ma ona też swoje dobre strony ;) No i usiłowałam zmieniać ją myśleniem :DD

Z facetem to mam identycznie. Też chdziłam na randki z internetu, polecenych przed znajomych, ach... różne. Też myślałam, że miłośc mnie wyleczy. No i ta jazda po rance, że to może świr i mnie skrzywdzi... no ale jak mu odmówić, bo ja go skrzywdzę, ale może to ten jedyny, to nie wolno rezygnować, trzeba go bliżej poznać, bo przeciez nie szata zdobi człowieka itd... :DD Myślałam, że tylko ja tak mam... Też mi było wstyd i jeszcze się kopałam, że z takim nastawieniem to nikogo nigdy nie znajdę. Ja jeszcze jestem po rozwodzie z ciężkim facetem, więc jeszcze mam dodatkowe lęki "po przejściach"

Wiesz, myślec że facet wyleczy i będzie bajka - to bajka ;) Ale z drugiej strony to normalna ludzka potrzeba przecież, żeby kogoś mieć i mieć do kogo gębę wieczorem otworzyc, poza psem, bo ja mam psa :)

Z psem to też mam identycznie. jak miała biegunkę i zasrała mi cały przedpokój, to myślałam jak to ogarnąć i do weta jak najszybciej jechać i nerwicy nie ma. Zresztą jak kogokolwiek mam ratować, czy inna akcja jest, to też nie mam nerwicy. Pamietam jak kiedyś rozkładała mnie choroba, umierałam już, jak przyjechał niespodziewanie mój ulubiony kuzyn i ja z radości zaraz wyzdrowiałam, wstałam zajęłam się nim i potem jeszcze w miasto poszliśmy i choroba prysła. A potrafiłam mieć tygodniami taką "pół grypę" ani chora, żeby iśc na zwolnienie, ani zdrowa - tygodniami...

Nie czytam o chad itp, tylko tak troche poczytałam, co to wogóle jest, i żeby objawy zobaczyć, bo może jednak... ;) No ale wyciągnełam wnioski, że jednak nie, bo jeśli się zastanawiam, to mam świadomość, a chyrzy psychicznie zaprzeczają, nawet jak im się mówi, że są chorzy. No to spokojnie puszczam te mysli w kosmos ;)

Tak smutno mi się to czyta że co dwa lata wracasz. Podobno można z tego wyjść na dobre. Tak myślałam o tym jak to przeczytałam. tak się zastanawiam, może pomaga pomaganie tu na forum, żeby cały czas sobie przypominać, albo raczej tej swojej ograniczonej głowie...? I wtedy łatwiej złapie się ten początek wkręcania?

U mnie nadal chuśtawka. Kilka razy w ciągu dnia mi się zmienia. Bo coś przezwycieże nerwicę i się cieszę, a za chwilę pojawia sie - czego tak sie cieszysz, zaraz będziesz dołować ;) No i ja staram sie nie dać i dalej sie cieszyć, ale już lęk na karku siedzi to wiesz... ;)

Ehhh... a jak u Ciebie?
Ta huśtawka to też rzecz normalna, z logicznego punktu widzenia, oczywiście podświadomość podsuwa co innego, zna się te techniki i oczywiście jest lepiej, nawet jeśli wydaję się nam, że wszystko stoi w miejscu (jak mi teraz)
To wracanie na forum to u mnie jest zazwyczaj w takich momentach trudnych w życiu, jak zmiana pracy, itp. Zauważyłam to, bo mój ostatni post był sprzed roku, jak też byłam na zwolnieniu i nie wiedziałam, co dalej. Teraz mam podobnie, bo z tej pracy, którą mam teraz, odchodzę, ale to długi temat i może napiszę o tym posta osobnego. Przez ten czas taki jak już coś robię w miarę stale, raczej skupiam się na tym, i mimo lęków jakoś zawsze to leci, raz lepiej, raz gorzej, nie czuję potrzeby wchodzenia na forum, raczej chcę wtedy odciąć się od objawów, od ciągłego skupiania się na tym. I to w sumie nie jest takie złe. Nawroty też przecież są potrzebne, mimo wszystko, mimo,że za każdym razem się nam wydaje, że się cofamy, że wróciliśmy do punktu wyjścia, mi tak samo się teraz wydaje, ale logicznie wiem,że to nieprawda, że mimo tego ja zrobiłam postępy, bo czuję to,że się zmieniam chociaż zmiany powodują także lęk, ale jest to normalne jeśli chce się ruszyć z tym do przodu. Zanim weszłam znów na forum, czułam się tak naprawdę lepiej, niż czuję się teraz, i mam ochotę znowu zrobić podobnie, ale myślę,że właśnie tak jak mówisz, powinnam zostać i oswoić się z tym, i nawet jak jest dobrze, to być tu i wspierać innych, bo za każdym razem jak znika lęk to ja już czuję się jak inny człowiek, nie myśle o tym kiedy będzie następny, i mam poczucie,że wszystko będzie dobrze, i takich momentów sobie i innym życzę :)
"Zostaw przeszłość za sobą, a uwolnisz umysł"
"Nie bój się bać, to przecież ludzka rzecz. Odwagą jest spojrzeć lękowi prosto w oczy"
"Nie wypieraj myśli. Myśli są przelotne, a wypieranie ich powoduje frustrację. Akceptacja, dystans, najtrudniejsza sztuka w drodze do sukcesu"
"Chwyć byka za roki zanim on zdąży chwycić Ciebie"
"Dopóki walczysz jesteś zwycięzcą"
"Wszystko zależy od nastawienia. Każda sytuacja może wyglądać strasznie, jeśli żyję się w lęku"
Caot
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 24 lutego 2019, o 11:41

26 lutego 2019, o 09:45

Witaj. Przeczytałem cały temat, ale odnieść chce się do jednej rzeczy :)

Litlle pisze:
23 stycznia 2019, o 21:46
Chyba ze trzy miesiące temu trafiłam tu szukając informacji o lęku przed karą bożą...
Szczerze powiem, że szczena mi opadła...
Z ciekawości - I co znalazłaś, czego się dowiedziałaś?

Od siebie napiszę, że nie musisz się bać żadnej 'kary bożej' ani niczego podobnego, bo to zwyczajnie tak nie działa. Jest karma, to co robisz wraca do Ciebie, jeśli wyrządzisz komuś krzywdę to kiedyś gdzieś ktoś wyrządzi taką samą lub podobną krzywdę Tobie, tak samo z dobrymi uczynkami.
Z tymże karma nie zamyka się w jednym wcieleniu dlatego możesz cierpieć za uczynki popełnione w poprzednich życia, oraz karma za niektóre rzeczy zrobione w obecnym życiu może przyjść dopiero w kolejnych.


Żeby nie zostało to co napisałem źle odebrane - Nie jestem wyznawcą żadnej religii, ani religijnego światopoglądu, czy filozfii, nie mam żadnego interesu w tym aby przekonywać kogokolwiek do wiary w cokolwiek takiego. Po prostu dziele się swoja wiedzą, bo jeśli komuś może ona pomóc to chyba warto ;)
Jeśli chcesz coś wiecej na takie tamaty porozmawiać to pisz śmiało ;)
katarinamix
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 26 lutego 2019, o 07:43

1 marca 2019, o 12:07

Cześć, też dopiero raczkuję na tym forum. Dużo rozumiem i mam niby przepracowane, ale nerwica ściska od środka. Też zawsze wracam do tego samego straszaka z przeszłości , a potem leci po całości, aż dochodzi do całkowitego zaprzeczenia swoich decyzji i sensu życia.
Awatar użytkownika
Litlle
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 18
Rejestracja: 28 listopada 2018, o 12:23

2 marca 2019, o 07:45

Caot pisze:
26 lutego 2019, o 09:45
Witaj. Przeczytałem cały temat, ale odnieść chce się do jednej rzeczy :)

Litlle pisze:
23 stycznia 2019, o 21:46
Chyba ze trzy miesiące temu trafiłam tu szukając informacji o lęku przed karą bożą...
Szczerze powiem, że szczena mi opadła...
Z ciekawości - I co znalazłaś, czego się dowiedziałaś?

Od siebie napiszę, że nie musisz się bać żadnej 'kary bożej' ani niczego podobnego, bo to zwyczajnie tak nie działa. Jest karma, to co robisz wraca do Ciebie, jeśli wyrządzisz komuś krzywdę to kiedyś gdzieś ktoś wyrządzi taką samą lub podobną krzywdę Tobie, tak samo z dobrymi uczynkami.
Z tymże karma nie zamyka się w jednym wcieleniu dlatego możesz cierpieć za uczynki popełnione w poprzednich życia, oraz karma za niektóre rzeczy zrobione w obecnym życiu może przyjść dopiero w kolejnych.


Żeby nie zostało to co napisałem źle odebrane - Nie jestem wyznawcą żadnej religii, ani religijnego światopoglądu, czy filozfii, nie mam żadnego interesu w tym aby przekonywać kogokolwiek do wiary w cokolwiek takiego. Po prostu dziele się swoja wiedzą, bo jeśli komuś może ona pomóc to chyba warto ;)
Jeśli chcesz coś wiecej na takie tamaty porozmawiać to pisz śmiało ;)
Hej, nie odbieram tego żle. Dzięku za dobre słowo :)
Znam tą "filozofie" czy jak to nazwać... Ale nie czuję w swojej duszy, czy wnętrzu (jakoklwiek to nazwać) żebym zrobiła cos tak złego, co teraz w moim życiu dostawałam.
Ja szukałam pomocy w wielu miejscach, wiele terapi przeszłam, grupy wsparcia, książki, religie itd... Półtora roku temu trafiłam na zajęcia uwalniania uczuć, prowadziła to terapeutka która robiła ustawienia Helingierowskie. Po jakimś czasie zapytałam mnie czy bym nie chciała wziąć udziału w ustawieniach, jako kandydat na reprezentanta. Mimo dużego lęku (długa historia z tym też) zgodziłam sie po długiej rozmowie - o tym z czym związane są te lęki. Tzn uspokoiła mnie. Ustawienia dziewczyny która miała problem tak bardzo mnie poruszyły, ze trzęsłam się cała jak galareta, myślałam że wyjdę z siebie... Mimo, że nie miałam takiego zamiaru (poszłam tam raczej z ciekawości) poprosiłam o moje ustawienie i wiesz co wyszło? Wyszło, że noszę w sobie winę jakichś zbrodni mojego pra pra dziadka. Terapeutka ustawiła to tak, że oddałam tą winę jemu i wiele się zmieniło...

A odpowiadając na Twoje pytanie, to głównie co mi pomogło tu na problem kary bożej i wogóle podajścia do wiary, to ten wątek: wiara-problem-odburzaniem-t8190.html
Pozdrawiam cieplutko :)
"Wziął poważnie słowa (i myśli ) bez znaczenia i stał się bardzo nieszczęśliwy." ;oh (Mały Książe)

Podświadomość zmienia się DZIAŁANIEM a nie rozkminianiem, nie analizowaniem ani tym bardziej rozkminianiem analiz
DZIAŁANIEM ZMIENIAJ MYŚLENIE!
:))

Myślenie: "zacznę działać jak sie lepiej poczuję (pozbieram się... itp)" jest jak myślenie, że zacznę się odchudzać jak schudnę :DD

Do tej pory żyłam w swojej głowie - to bardzo mała przestrzeń ;brr
I trudno w niej kogoś poznać nowego
:no

Jak jesteś w dole, to przestań kopać :!!!:
ODPOWIEDZ