Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wita Was nowa (stara) forumowiczka

Tutaj możesz się przedstawić, napisać coś o sobie.
ODPOWIEDZ
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

7 czerwca 2018, o 15:35

Zabrałam się dziś do rejestracji i o dziwo się okazało, że jestem zarejestrowana od 2013roku :D . Mam 29 lat i nerwicę od dzieciństwa. Od pięciu lat wiem co mi jest po ostrej fazie nerwicowej.
A wiec tak... Bylam rezolutnym dzieckiem i aktywnym. We wszystkim brałam udział i uważana bylam za odważną. Ale jak bylam mala to miałam takie napady gniewu, ze ciagnelam sie za włosy niby bez powodu. Mój tata zmarl jak miałam 9 lat na raka. U nas w tamtych czasach ciało nieboszczyka lezalo w domu. Moja mama mi mowila, ze to ja po śmierci taty ja pocieszalam. Jak bylam starsza, to miałam epizod z liczeniem do 10. Ogolnie dużo miałam takich przejściowych natręctw. NP jak juz bylam w gimnazjum to jak cos pisałam to to skreslalam i pisałam od nowa. Poza tym pojawiały sie jakies niechciane obrazy i na to miałam wymyslona modlitwę do Boga.
Jezeli chodzi o powody nerwicy to chyba przez mamę, babcię. Babcia miała tez nerwice ktora przeniosła na moja mamę swoim zachowaniem. Wyobraźcie sobie biegac co jakiś czas do księdza żeby dal ostatnie namaszczenie dla Waszej mamy. No ale wracając do mnie to u nas zawsze bylo jakos inaczej niż u innych. Moeszkalam z dziadkami, siostra i rodzicami. Mama z babcia wiecznie sie modlily i my z siostra musialysmy brać w tym udział. Ja z racji mojego otwartego nastawienia do świata bylam przekonywana przez mamę, ze musze byc kimś jak dorosnę, bo siostra jest mniej zdolna i miała laby. Jak dostawalam 3 w szkole to bylam nazywana glabem o ze będę dziadem. Jak kiedys miałam nie miec czerwonego paska na koniec roku w podstawówce to powiedziała, ze nie przyjdzie na akademie. Do wszystkiego mnie wypychala. Sama teraz nie wiem czy te moje udzialy we wszystkich konkursach byly moimi czy jej wyborami. No i oczywiście ten mój strach przed agresja. Tzn nie bylam maltretowana ale czasami dostawalam po glowie przy innych. NP w gimnazjum bałam się jej wizyt. Czasami jak byla w okolicy to przychodzila do szkoły. Raz jak bylo takie nawiedzenie, to ja juz wyszłam na dwór, bo wiedziałam co będzie i sie wstydzilam. Dostałam oczywiście po glowie. Raz wpadłam podczas wagarów, bo autokar byl wczesniej i znowu oberwalam a dodatkowo na kolanach musiałam wychowawczynie przepraszać. Oj bylo tego... Moja siostra nigdy nie dostala, bo ona nie palila, nie pila, siedziala tylko w domu no i nie byla "zdolna" tak jak ja. Czyli moim przekleństwem bylo to, ze bylam pojetna, umialam śpiewać, bylam kontaktowa i lubiana. I tak mi minelo życie do 16 roku zycia. Zapomniałam wspomnieć, ze wtedy nastąpiła zamian rol. Od tamtego czasu to ja jestem matka a moja mama dzieckiem.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
Lilyth
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 255
Rejestracja: 5 listopada 2013, o 12:37

7 czerwca 2018, o 15:59

Później zaczęli sie chłopacy. I tu znowu problem. Niby pewna siebie dziewczyna a w środku wystraszone dziecko, które balo sie kontaktów i oceny. Wtedy to poznałam swego obecnego męża. Dwoje dzieciaków z burza hormonów równa sie ciągle dramaty. Tak na marginesie to zawsze bronilam innych i pomagalam. I tu znowu nie wiem na ile miała na to wpływ mama, bo zawsze kazala mi pomagać innym w nauce nawet jak tego nie chcieli. Koleżanki zawsze do mnie przychodzily z problemami i dalej przychodzą. Jestem nazywana " małym psychologiem". W tamtym okresie pamiętam jak moja koleżanka zadarła z jakąś dziewczyną i miała być jakaś ustawia między nimi. Ja pomimo ogromnego strachu bylam gotowa z nią iść. Wiele bylo takich sytuacji, ze po pomoc wszyscy szli do mnie.
No i w koncu mając lat 17 zaszlam w ciążę. Zareagowalam na nią wyparciem. Moja psycholog powiedziała, ze to byla zdrowa reakcja. Gdzies w piątym miesiącu w trakcie wakacji pomiędzy 2 a 3 klasa liceum poszłam do ginekologa. Wtedy się dowiedziała mama, bo tydzień wczesniej byliśmy na weselu u rodziny męża i teściowa zauwazyla. Dostałam smsa czy moze do mnie przyjechać. Nie bylo tak źle. Od razu mi kamień spadł z serca. Ale dramaty dalej byly miedzy mną a mężem. Na ów weselu mój mąż a ówczesny chłopak ubzdural sobie, ze mnie jego wujek podrywa i byla awantura. Popchnal mnie na siatkę i inne takie. Pisze o tym, gdyż teraz widzę, ze wielki stres mi zawsze towazyszyl. No i 3 klasa liceum....urodzilam w październiku synka. No i bylam szczesliwa ale i zabiegana. Mąż wtedy z nami nie mieszkal, przyjeżdżali z tesciowa codziennie wieczorem a moja mama siedziala z małym. Lek jako taki zaczął sie jak maly miał ok 3 miesiące i zachorował. Przeczytałam ulotkę leku w kropelkach i sie przerazilam, ze jak mu dam o kropelke za dużo do przedawkuje. I polecialo z górki....kazda choroba koszmar. Każdy jego lęk powodował u mnie lęki. Jak już był starszy to bał się burzy no i ja na sam widok chmur juz się bałam co będzie. W sumie to wtedy moje lęki były właśnie skupione na nim.
Czasami pojawiały się objawy fizyczne ale wtedy jakoś się ich nie bałam no. Kiedyś przez tydzień kręciło mi się strasznie w głowie ale się tym nie przejęłam. Osoba z rodziny stwierdziła,ze nic nie jem i pewnie anemia. Zrobiłam wyniki i nic. Jak juz bylam na studiach pojawily się inne np. Atak duszności w kinie czy nerwobóle serca( jeden miałam kilka godzin). Ale to było nic. Apogeum nastąpiło gdy miałam iść na magisterkę.
Nigdy nie pozbędziemy się tego o czym nie mówimy.

Just because it burns, doesn't mean you're gonna die :friend:
ODPOWIEDZ