Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wielka niewiadoma - to nerwica czy nie ?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
ODPOWIEDZ
maciejku9
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 11 stycznia 2021, o 14:20

8 lipca 2021, o 19:29

Cześć wszystkim :)

Jestem tutaj nowy, to mój pierwszy post. Przejdę od razu do rzeczy i postaram się opisać w czym tkwi problem jak najzwięźlej. Otóż mam 26 lat i odkąd pamiętam już jako dziecko byłem bardzo wrażliwy na dotyk, tzn. metki w ubraniach, obcisłe majtki, swetry z gryzącego materiału - wszystko to mnie drażniło. Do tego miewałem też takie dziwne nawyki, jak np przemywanie przed spaniem stóp, które niekoniecznie były brudne. Czasem miałem też tiki z częstym mruganiem oczami. Jednak nie utrudniało mi to jakoś bardzo życia, byłem bardzo aktywny sportowo i nie izolowałem się z otoczenia. W wieku 15 lat miałem sytuację, w której doznałem coś na kształt silnego lęku/derealizacji. Było to spowodowane zażyciem substancji psychoaktywnej. Bardzo się wtedy przestraszyłem, nie wiedziałem co się ze mną wtedy stało i bałem się, że uszkodziłem sobie mózg i nie będę w stanie już nigdy czerpać z życia przyjemności i żyć swobodnie bez powracających myśli o tym epizodzie. Od tamtej pory moje życie się zmieniło. Miewałem lęki i coś na kształt lęku przez lękiem. Bałem się po prostu tego uczucia strachu. Po jakimś czasie zaczęły się pojawiać myśli typu, a co jeśli popełnię samobójstwo albo zrobię bliskim krzywdę. Bałem się do tego stopnia, że nie chciałem stać na balkonie myśląc, że zaraz z niego wyskoczę albo jechać samochodem z myślą, że spowoduję wypadek. Osiągnąłem w tym strachu taki stan, że już nie potrafiłem prawie o niczym innym myśleć. Ale mimo tego miałem jakąś małą nadzieję w sobie, że kiedyś będzie lepiej, że lęk nie będzie mnie już paraliżował. Jakieś 3 lata temu po przeprowadzce do innego miasta zacząłem prawie wszystko od nowa w zupełnie innym otoczeniu i trochę się wyciszyłem. Pomógł mi rozwój duchowy, w którym znajdowałem ukojenie i dawał mi nadzieję. Przeszedłem też psychoterapię (ok. 8 sesji). Oglądnąłem też parę filmików na kanale zaburzeni.pl Zrozumiałem całkiem sporo o tym co mnie dotykało przez ostatnie lata i że ludzi z podobnymi przejściami jest całkiem sporo.
Jednak piszę tego posta, bo jedna rzecz jest dalej aktualna i znacznie utrudnia mi normalne funkcjonowanie. Sami oceńcie, być może ktoś miał podobną historię. Zatem jak wspomniałem na początku zawsze byłem wrażliwy na dotyk (metki w ubraniach itd). Około 3-4 lata temu zaczęła się u mnie wyrabiać jednak znaczna nietolerancja na brud. Zaczęło się najprawdopodobniej od włosków pieska, z którym mieszkałem. Gubił jej bardzo dużo i były praktycznie wszędzie. Często je odkurzałem, ale o przejściu na boso po podłodze nie było dla mnie mowy. Unikałem jak ognia styczności z tą sierścią. Stało się to dla mnie wręcz fobią, szukałem wszędzie tych włosków, żeby nie było ani jednego. Nie mogłem spokojnie siedzieć w kontakcie z tymi włoskami. Przestałem siadać na podłodze, ciągle kontrolowałem czy moje ubrania nie są we włoskach, czy na pościeli ich nie ma, czy na stole. Praktycznie ciągle kontrolowałem czy podłoga jest czysta. Dzisiaj jak jadę do rodzinnego domu, gdzie mieszka mój pies to wiem, że będę się tam źle czuł, że nie będę mógł odpuścić. No ale na tym nie koniec, bo teraz kontroluję ten brud nawet w domu, w którym nie ma psa, ani innych zwierząt. Zwykły kurz lub paprochy na podłodze powodują, że się spinam. Ciężko mi zasnąć, jeżeli czuję pod nogami w łóżku jakieś poprochy. Gdy robię sobie kanapki to kontroluję, żeby czasem nie ubrudzić się masłem itd. Ciągle coś przecieram, patrzę czy nie jest tłuste. Nie mogę znieść kontaktu z tłustymi rzeczami. Gdy moje ręce są choć trochę tłuste/ brudne to powoduje to duży dyskomfort. Nie mogę zasnąć gdy jestem lekko spocony. Tak jakby stałem się ultra wrażliwy na takie rzeczy. Przed spaniem prawie zawsze muszę wziąć prysznic. Do tego przez całe to unikanie kontaktu z brudem nie mogę się czasem skoncentrować na niczym innym. Siedzenie przy biurku jest również dla mnie niewygodne, bo ciągle sprawdzam czy nie mam czegoś pod klapkami. Nawet usiedzenie w jednej pozycji bez wiercenia się jest trudne. Podsumowując całe to kontrolowanie brudu mnie bardzo męczy, ale gdybym zostawił to tak jak jest to nie mógłbym się skupić na niczym innym. Mając lekko ubrudzone ręce nie potrafiłbym tego zaakceptować, bo ciągle by mi to przeszkadzało. A jednak bardzo bym chciał oduczyć się tej ultra wrażliwości, bo kontrolowanie tego wszystkiego zabiera mi całą przyjemność z życia.
Byłem na konsultacji u Pani od integracji sensorycznej i powiedziała mi o specjalnych ćwiczeniach na czucie głębokie, bo widocznie tutaj leży przyczyna. Ale powiedziała też, że jeżeli taki dyskomfort wywołuje u mnie kontakt z okruchami czy zabrudzoną podłogą to może warto by skorzystać z pomocy Psychologa i nad tym popracować. Psycholog z kolei powiedział, żebym w sytuacji kontaktu z tym brudem nie robił nic i skupił się na odczuwaniu samego oddechu. Ja sam jestem też osobą wysoko wrażliwą i wiem, że mam po prostu wrażliwszy układ nerwowy. Tylko, że dawniej nie był on aż tak wrażliwy. I tutaj pojawia się pytanie. Jak to w końcu jest, czy ten mój dyskomfort w kontakcie z brudem wywołuje nerwica ? Czy po prostu jestem wrażliwy na bodźce dotykowe bardziej ze względu na swoją wysoką wrażliwość ? Czy warto tutaj zastosować kroki takie jak przy nerwicy z nagrań Wiktora i Hewada ? Czy ktoś miał coś podobnego do mnie ? Co o tym myślicie ?
Awatar użytkownika
grzeslaw
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 185
Rejestracja: 17 czerwca 2018, o 11:27

11 lipca 2021, o 14:11

Hej. Mogę się mylić, ale myślę, że to nerwica, jakaś forma natręctw. Szczególnie, że nie masz tego od zawsze i nerwica nie musi dawać ciągle tych samych objawów. Wręcz zazwyczaj te objawy ciągle się zmieniają, cały czas boimy się czego innego bo poprzednia rzecz nie wywołuje już odpowiedniego napięcia :D No i w Twoim przypadku może być tak, że na obecnym etapie zamiast odczuwać poprzednie lęki to masz ten dyskomfort na brud. Jeśli utrzymuje Cię w niepokoju, nieznośnym napięciu, nie pozwala uspokoić to jak dla mnie to jedno i to samo. Możesz sobie poobserwować czy wzmaga się w stresujących sytuacjach i czy nie zaczęło się od jakiegoś trudnego doświadczenia. Nie jestem psychologiem, więc trochę gdybam, ale bardziej bym celował tutaj w psychoterapię.
ODPOWIEDZ