Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Świadome wychodzenie z nerwicy mimo brania leków

Tutaj natomiast zadać możemy ogólne pytanie związane z lekami.
Być może martwisz się uzależnieniem, zastanawiasz się czy warto je brać itp.
To właśnie możesz wyrazić tutaj.
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

12 lutego 2018, o 01:11

Hej, "walczę" z moją nerwicą lekowa i depresja od mniej więcej roku. Na początku brałam leki, które mnie w miesiąc w miarę podniosły i po 3 mscach czułam się na tyle dobrze, że je odstawiłam za niechetna ale jednak zgoda psychiatry. Bylo ok jakies dwa miesiące ale nerwica wróciła. Co prawda słabsza nieco ale jednak. W moim przypadku niestety zaburzenie jest połączone z silną agorafobia, depresja i bardzo dotkliwymi atakami paniki. Cała ta mieszanka powodowala i za pierwszym i za drugim razem paraliż uniemozliwiajacy mi pracę i normalne życie.

Podjelam drugi raz leczenie lekami, które znowu po ok. 2 miesiacach daly w miarę dobry efekt. Rozpoczęłam do tego psychoterapię. Widzę teraz jakie popelnilam wcześniej błędy. Tym razem podeszłam do sytuacji uczciwiej i bardziej pracowicie. Mimo brania leków mam sporo lękow i problemy somatyczne, myślowe i agorafobie. Nawet zastanawialam się wcześniej nad zwiekszeniem dawki SSRI ale uznałam że to nie tędy droga i teraz moja kolej na naukę jak akceptować, ignorować. Póki co myślę że już poradziłam sobie z akceptacja, już w sumie wrzuciłam do jednego worka wszystko i jestem na etapie malymi krokami działania mimo lęku i oswajania go. Dużo mnie to kosztuje a efekty są powolne ale jestem zdeterminowana tym razem rzetelnie stosować się do porad divovicowych. Wracam do pracy po długiej przerwie.

A teraz po co pisze. Widzę sama, że pracuje nad sobą i mimo brania leków mam nad czym pracować. Wiem też że one na pewno osłabiają moje zaburzenie. Dają mi w ogóle możliwość pracy nad sobą. Likwidują ten paraliż ale nie załatwiają całej sprawy i tu mam pole do popisu ja i moja świadomość.

Szukam informacji czy to wszystko ma sens. Zewszad tu płyną informację że biorąc leki nie da się świadomie wyjść z nerwicy. I że na pewno po odstawieniu wszystko wroci i od nowa. Wiem ze nie ma tu Ducha Świętego ale może ktoś miał podobną sytuację i mimo brania leków trwale wyszedł z zaburzenia?

Dzięki za przeczytanie i wszystkie odpowiedzi.
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
witorrr98
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1543
Rejestracja: 17 października 2017, o 23:08

12 lutego 2018, o 11:33

Leki pomagają, jednak moim zdaniem w tym przypadku jest jak z tymi wszystkimi rzeczami dietetycznymi w telewizji "Kupujcie ten suplement, jedna tabletka dziennie i będziecie chudzi jak kije od szczotki", a żadnej mowy o diecie czy ćwiczeniach nie ma, tak jakby ich produkty miały stanowić kręgosłup spalania tkanki tłuszczowej.

Dlatego piszę-leki oczywiście, że tak, ale to nie one są tutaj rdzeniem sprawy-TO TY
Leki za Ciebie nie myślą,mogą cie nakierować, ale resztę ty musisz zrobić.
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1515
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

12 lutego 2018, o 12:10

Moim zdaniem jeżeli rzetelnie podchodzisz do sprawy świadomego pracowania nad sobą i wyrzucania z życia złych nawyków (również myślowych) to leki w niczym nie przeszkodza. Wszelkie statystyki dotyczące leczenia nerwic mówią o tym, że najlepsze efekty przynosi połączenie leków z psychoterapia i pracą własną.
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

12 lutego 2018, o 21:46

Według mnie zalezy jeszcze co te leki powodują, tzn. Czy np. Całkowite ustąpienie nerwicy, bo ja tak miałam i w tym wypadku trudno mówić o jakiejkolwiek pracy własnej, dla mnie to byl stracony czas.

Dla mnie dosyć dużym minusem brania leków jest brak możliwości całościowego mentalnego pojecia nerwicy, co według mnie jest taka podstawą do braku nawrotów, bo to jest po prostu niemożliwe, bo wyjście z nerwicy jest wtedy doświadczeniem na poziomie emocjonalnym.

Na pewno jest sporo osób, które wyszly z zaburzenia biorąc leki :-)
Awatar użytkownika
MałaMaruda
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 303
Rejestracja: 18 listopada 2017, o 18:47

18 lutego 2018, o 02:07

Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. No u mnie leki zdecydowanie całej sprawy nie załatwiły. Odburzanie się idzie powoli i wymaga ode mnie wiele ciężkiej pracy, choć leki przełamały paraliż życiowy. W zasadzie jestem pewna teraz tylko tego, że wszystkie moje objawy są spowodowane nerwicą. I muszę przyznać, że akceptacja taka wypracowana pełna gęba baaaardzo dużo daje. Ja nad swoją pracowałam łącznie 10-11 miesięcy, mam nadzieję że z tym fundamentem pozostałe etapy pójdą mi nieco szybciej:)
"Hold on! I know you're scared,
But you're so close to heaven...
Don't know but you know when you get there (...)
You don't know, you're almost near it.

All this time - you're just tryin' not to lose it,
You can always learn to fly - you never do until you do it"

[LP - Tightrope]
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

18 lutego 2018, o 13:29

MałaMaruda pisze:
18 lutego 2018, o 02:07
Dziękuję za wszystkie odpowiedzi. No u mnie leki zdecydowanie całej sprawy nie załatwiły. Odburzanie się idzie powoli i wymaga ode mnie wiele ciężkiej pracy, choć leki przełamały paraliż życiowy. W zasadzie jestem pewna teraz tylko tego, że wszystkie moje objawy są spowodowane nerwicą. I muszę przyznać, że akceptacja taka wypracowana pełna gęba baaaardzo dużo daje. Ja nad swoją pracowałam łącznie 10-11 miesięcy, mam nadzieję że z tym fundamentem pozostałe etapy pójdą mi nieco szybciej:)
Według mnie świadomość, że wszystkie objawy jakie mamy to nerwicowe to już dosyć bliski punkt na mapie odburzenia. Bo to znaczy, że potrzeba jeszcze trochę czasu żeby się całkowicie zdezaktualizowały.
kamila00
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 53
Rejestracja: 28 września 2018, o 09:45

5 listopada 2018, o 11:07

MałaMaruda pisze:
12 lutego 2018, o 01:11
Hej, "walczę" z moją nerwicą lekowa i depresja od mniej więcej roku. Na początku brałam leki, które mnie w miesiąc w miarę podniosły i po 3 mscach czułam się na tyle dobrze, że je odstawiłam za niechetna ale jednak zgoda psychiatry. Bylo ok jakies dwa miesiące ale nerwica wróciła. Co prawda słabsza nieco ale jednak. W moim przypadku niestety zaburzenie jest połączone z silną agorafobia, depresja i bardzo dotkliwymi atakami paniki. Cała ta mieszanka powodowala i za pierwszym i za drugim razem paraliż uniemozliwiajacy mi pracę i normalne życie.

Podjelam drugi raz leczenie lekami, które znowu po ok. 2 miesiacach daly w miarę dobry efekt. Rozpoczęłam do tego psychoterapię. Widzę teraz jakie popelnilam wcześniej błędy. Tym razem podeszłam do sytuacji uczciwiej i bardziej pracowicie. Mimo brania leków mam sporo lękow i problemy somatyczne, myślowe i agorafobie. Nawet zastanawialam się wcześniej nad zwiekszeniem dawki SSRI ale uznałam że to nie tędy droga i teraz moja kolej na naukę jak akceptować, ignorować. Póki co myślę że już poradziłam sobie z akceptacja, już w sumie wrzuciłam do jednego worka wszystko i jestem na etapie malymi krokami działania mimo lęku i oswajania go. Dużo mnie to kosztuje a efekty są powolne ale jestem zdeterminowana tym razem rzetelnie stosować się do porad divovicowych. Wracam do pracy po długiej przerwie.

A teraz po co pisze. Widzę sama, że pracuje nad sobą i mimo brania leków mam nad czym pracować. Wiem też że one na pewno osłabiają moje zaburzenie. Dają mi w ogóle możliwość pracy nad sobą. Likwidują ten paraliż ale nie załatwiają całej sprawy i tu mam pole do popisu ja i moja świadomość.

Szukam informacji czy to wszystko ma sens. Zewszad tu płyną informację że biorąc leki nie da się świadomie wyjść z nerwicy. I że na pewno po odstawieniu wszystko wroci i od nowa. Wiem ze nie ma tu Ducha Świętego ale może ktoś miał podobną sytuację i mimo brania leków trwale wyszedł z zaburzenia?

Dzięki za przeczytanie i wszystkie odpowiedzi.

Hejcia ja też biorę leki i odburzam się świadomie . Mimo wszystko praca nad sobą dużo robi a leki jedynie wspomagają :)
Polecam ci nie czytanie i nie pisanie z ludźmi którzy są źle nastawieni do wszelakich lekow . Pomysł może tak że kilkanaście lat temu ludzie chcieliby takie leki jakie my mamy teraz. Każdy mądry psycholog powie że połączenie dwóch opcji jest najlepsze . Pozdrawiam napisz co u ciebie teraz
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

5 listopada 2018, o 11:13

kamila00 pisze:
5 listopada 2018, o 11:07
MałaMaruda pisze:
12 lutego 2018, o 01:11
Hej, "walczę" z moją nerwicą lekowa i depresja od mniej więcej roku. Na początku brałam leki, które mnie w miesiąc w miarę podniosły i po 3 mscach czułam się na tyle dobrze, że je odstawiłam za niechetna ale jednak zgoda psychiatry. Bylo ok jakies dwa miesiące ale nerwica wróciła. Co prawda słabsza nieco ale jednak. W moim przypadku niestety zaburzenie jest połączone z silną agorafobia, depresja i bardzo dotkliwymi atakami paniki. Cała ta mieszanka powodowala i za pierwszym i za drugim razem paraliż uniemozliwiajacy mi pracę i normalne życie.

Podjelam drugi raz leczenie lekami, które znowu po ok. 2 miesiacach daly w miarę dobry efekt. Rozpoczęłam do tego psychoterapię. Widzę teraz jakie popelnilam wcześniej błędy. Tym razem podeszłam do sytuacji uczciwiej i bardziej pracowicie. Mimo brania leków mam sporo lękow i problemy somatyczne, myślowe i agorafobie. Nawet zastanawialam się wcześniej nad zwiekszeniem dawki SSRI ale uznałam że to nie tędy droga i teraz moja kolej na naukę jak akceptować, ignorować. Póki co myślę że już poradziłam sobie z akceptacja, już w sumie wrzuciłam do jednego worka wszystko i jestem na etapie malymi krokami działania mimo lęku i oswajania go. Dużo mnie to kosztuje a efekty są powolne ale jestem zdeterminowana tym razem rzetelnie stosować się do porad divovicowych. Wracam do pracy po długiej przerwie.

A teraz po co pisze. Widzę sama, że pracuje nad sobą i mimo brania leków mam nad czym pracować. Wiem też że one na pewno osłabiają moje zaburzenie. Dają mi w ogóle możliwość pracy nad sobą. Likwidują ten paraliż ale nie załatwiają całej sprawy i tu mam pole do popisu ja i moja świadomość.

Szukam informacji czy to wszystko ma sens. Zewszad tu płyną informację że biorąc leki nie da się świadomie wyjść z nerwicy. I że na pewno po odstawieniu wszystko wroci i od nowa. Wiem ze nie ma tu Ducha Świętego ale może ktoś miał podobną sytuację i mimo brania leków trwale wyszedł z zaburzenia?

Dzięki za przeczytanie i wszystkie odpowiedzi.

Hejcia ja też biorę leki i odburzam się świadomie . Mimo wszystko praca nad sobą dużo robi a leki jedynie wspomagają :)
Polecam ci nie czytanie i nie pisanie z ludźmi którzy są źle nastawieni do wszelakich lekow . Pomysł może tak że kilkanaście lat temu ludzie chcieliby takie leki jakie my mamy teraz. Każdy mądry psycholog powie że połączenie dwóch opcji jest najlepsze . Pozdrawiam napisz co u ciebie teraz
Ja nie jestem źle nastawiony do leków. Uważam, ze są sytuacje w życiu kiedy dobrze się nimi wesprzeć. Np trudności życiopwe różnego rodzaju dodatkowo trwające przy nerwicy.
Natomiast pytanie czy z uwagi, iż tak forsujesz to, ze na 100 % to dobra opcja dla każdego to czy weźmiesz potem za swoje słowa odpowiedzialność, gdy dana osoba odstawi leki i zaburzenie nawykowe w pełni jej wróci?
Bo łatwo tak mówić psychiatrom i niektórym psychologom ( na szczęście CI dobrzy potrafią rozdzielić różne sytuacje, a nie każdemu mówia to samo ;) ) to co Ty ale nikt potem odpowiedzialności za to nie bierze.
Rozkładają ręcę i mówię - tak bywa albo co gorsza - moze źle brałeś te leki itp. brednie...
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
Awatar użytkownika
Ptasiek
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 180
Rejestracja: 13 czerwca 2016, o 07:00

5 listopada 2018, o 11:34

Mnie psycholog powiedziała, ze dawałam sobie rade bez leków za nm do niej przyszłam i ze ona wie, ze to nie jest przyjemne, ale stanowczo odradza mi leki. Poza tym z moimi psychosomatami, do ktorych doszłyby skutki uboczne, to jej zdaniem mogłoby spowodować niepotrzebne nakręcanie sie. Powiedział, ze leki wtedy, kiedy ktos sobie nie daje rady, bo tu niestety albo stety trzeba popracowac ze swoją psychika. Od tego sie nie ucieknie. A leki mogą przytłumić objawy.
No healing without feeling
Awatar użytkownika
Pomidor
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 61
Rejestracja: 8 czerwca 2018, o 00:31

5 listopada 2018, o 11:39

A jakie leki bierzecie?
carpe diem :lov:
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

5 listopada 2018, o 14:43

kamila00 pisze:
5 listopada 2018, o 11:07
MałaMaruda pisze:
12 lutego 2018, o 01:11
Hej, "walczę" z moją nerwicą lekowa i depresja od mniej więcej roku. Na początku brałam leki, które mnie w miesiąc w miarę podniosły i po 3 mscach czułam się na tyle dobrze, że je odstawiłam za niechetna ale jednak zgoda psychiatry. Bylo ok jakies dwa miesiące ale nerwica wróciła. Co prawda słabsza nieco ale jednak. W moim przypadku niestety zaburzenie jest połączone z silną agorafobia, depresja i bardzo dotkliwymi atakami paniki. Cała ta mieszanka powodowala i za pierwszym i za drugim razem paraliż uniemozliwiajacy mi pracę i normalne życie.

Podjelam drugi raz leczenie lekami, które znowu po ok. 2 miesiacach daly w miarę dobry efekt. Rozpoczęłam do tego psychoterapię. Widzę teraz jakie popelnilam wcześniej błędy. Tym razem podeszłam do sytuacji uczciwiej i bardziej pracowicie. Mimo brania leków mam sporo lękow i problemy somatyczne, myślowe i agorafobie. Nawet zastanawialam się wcześniej nad zwiekszeniem dawki SSRI ale uznałam że to nie tędy droga i teraz moja kolej na naukę jak akceptować, ignorować. Póki co myślę że już poradziłam sobie z akceptacja, już w sumie wrzuciłam do jednego worka wszystko i jestem na etapie malymi krokami działania mimo lęku i oswajania go. Dużo mnie to kosztuje a efekty są powolne ale jestem zdeterminowana tym razem rzetelnie stosować się do porad divovicowych. Wracam do pracy po długiej przerwie.

A teraz po co pisze. Widzę sama, że pracuje nad sobą i mimo brania leków mam nad czym pracować. Wiem też że one na pewno osłabiają moje zaburzenie. Dają mi w ogóle możliwość pracy nad sobą. Likwidują ten paraliż ale nie załatwiają całej sprawy i tu mam pole do popisu ja i moja świadomość.

Szukam informacji czy to wszystko ma sens. Zewszad tu płyną informację że biorąc leki nie da się świadomie wyjść z nerwicy. I że na pewno po odstawieniu wszystko wroci i od nowa. Wiem ze nie ma tu Ducha Świętego ale może ktoś miał podobną sytuację i mimo brania leków trwale wyszedł z zaburzenia?

Dzięki za przeczytanie i wszystkie odpowiedzi.

Hejcia ja też biorę leki i odburzam się świadomie . Mimo wszystko praca nad sobą dużo robi a leki jedynie wspomagają :)
Polecam ci nie czytanie i nie pisanie z ludźmi którzy są źle nastawieni do wszelakich lekow . Pomysł może tak że kilkanaście lat temu ludzie chcieliby takie leki jakie my mamy teraz. Każdy mądry psycholog powie że połączenie dwóch opcji jest najlepsze . Pozdrawiam napisz co u ciebie teraz
Najpierw pytasz Kamilo w kilku miejscach na tym forum czy można odburzyc się z lekami a potem gdy odpowiedzi Ci nie pasują (bo Ty akurat bierzesz leki) to kwitujesz to stwierdzeniem że ludzie są źle nastawieni do wszelakich leków i lepiej z nimi nie pisać. Kochana to odpada Ci spora część osób z tego forum. Trochę szacunku dla zdania innych, lub nie pytaj jeśli nie potrafisz pogodzić się z odpowiedzią. Chcesz brać leki to bierz to twoja sprawa. I niech Ci wyjdzie na zdrowie!
martinsonetto
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 409
Rejestracja: 22 listopada 2017, o 16:21

5 listopada 2018, o 15:40

Gafa pisze:
5 listopada 2018, o 14:43
kamila00 pisze:
5 listopada 2018, o 11:07
MałaMaruda pisze:
12 lutego 2018, o 01:11
Hej, "walczę" z moją nerwicą lekowa i depresja od mniej więcej roku. Na początku brałam leki, które mnie w miesiąc w miarę podniosły i po 3 mscach czułam się na tyle dobrze, że je odstawiłam za niechetna ale jednak zgoda psychiatry. Bylo ok jakies dwa miesiące ale nerwica wróciła. Co prawda słabsza nieco ale jednak. W moim przypadku niestety zaburzenie jest połączone z silną agorafobia, depresja i bardzo dotkliwymi atakami paniki. Cała ta mieszanka powodowala i za pierwszym i za drugim razem paraliż uniemozliwiajacy mi pracę i normalne życie.

Podjelam drugi raz leczenie lekami, które znowu po ok. 2 miesiacach daly w miarę dobry efekt. Rozpoczęłam do tego psychoterapię. Widzę teraz jakie popelnilam wcześniej błędy. Tym razem podeszłam do sytuacji uczciwiej i bardziej pracowicie. Mimo brania leków mam sporo lękow i problemy somatyczne, myślowe i agorafobie. Nawet zastanawialam się wcześniej nad zwiekszeniem dawki SSRI ale uznałam że to nie tędy droga i teraz moja kolej na naukę jak akceptować, ignorować. Póki co myślę że już poradziłam sobie z akceptacja, już w sumie wrzuciłam do jednego worka wszystko i jestem na etapie malymi krokami działania mimo lęku i oswajania go. Dużo mnie to kosztuje a efekty są powolne ale jestem zdeterminowana tym razem rzetelnie stosować się do porad divovicowych. Wracam do pracy po długiej przerwie.

A teraz po co pisze. Widzę sama, że pracuje nad sobą i mimo brania leków mam nad czym pracować. Wiem też że one na pewno osłabiają moje zaburzenie. Dają mi w ogóle możliwość pracy nad sobą. Likwidują ten paraliż ale nie załatwiają całej sprawy i tu mam pole do popisu ja i moja świadomość.

Szukam informacji czy to wszystko ma sens. Zewszad tu płyną informację że biorąc leki nie da się świadomie wyjść z nerwicy. I że na pewno po odstawieniu wszystko wroci i od nowa. Wiem ze nie ma tu Ducha Świętego ale może ktoś miał podobną sytuację i mimo brania leków trwale wyszedł z zaburzenia?

Dzięki za przeczytanie i wszystkie odpowiedzi.

Hejcia ja też biorę leki i odburzam się świadomie . Mimo wszystko praca nad sobą dużo robi a leki jedynie wspomagają :)
Polecam ci nie czytanie i nie pisanie z ludźmi którzy są źle nastawieni do wszelakich lekow . Pomysł może tak że kilkanaście lat temu ludzie chcieliby takie leki jakie my mamy teraz. Każdy mądry psycholog powie że połączenie dwóch opcji jest najlepsze . Pozdrawiam napisz co u ciebie teraz
Najpierw pytasz Kamilo w kilku miejscach na tym forum czy można odburzyc się z lekami a potem gdy odpowiedzi Ci nie pasują (bo Ty akurat bierzesz leki) to kwitujesz to stwierdzeniem że ludzie są źle nastawieni do wszelakich leków i lepiej z nimi nie pisać. Kochana to odpada Ci spora część osób z tego forum. Trochę szacunku dla zdania innych, lub nie pytaj jeśli nie potrafisz pogodzić się z odpowiedzią. Chcesz brać leki to bierz to twoja sprawa. I niech Ci wyjdzie na zdrowie!
W tym sęk. Aby nie atakować potem jeśli odpowiedzi nie pasują. Szczególnie że to forum nie leci systemem leki plus psychodynamiczna bo nie tylko na tym zbudowane jest wszystko i na szczęście są osoby, które mają doświadczenie i się tym z Nami dzielą.
Mówię na szczęście bo gdyby nie to sam bym brał do tej pory leki i czekał aż terapia psychodynamiczna się rozkręci ;) A to nie ma granicy rozkręcania. Raz mówiono mi 2 lata a potem 4, lub może 6 ;) Pogodziłbym się z tym ale jaki pewnik, że po 6 latach właśnie nie powiedzą no trudno, nie da się. Jak to nieraz wielu ludzi słyszy po latach leków plus psychoterapii.
Ja na nerwicę natręctw brałem leki. Pierwszy psychiatra mówił uleczę cię i będziesz miał spokój, drugi to samo, trzeci tylko zmieniał recepty. Owszem na lekach bywało lepiej ale wyzdrowienie? W moim wypadku niemożliwe biorąc leki. Zaleczenie objawów tak ale nie wyleczenie. I to nawet nie dotyczy samej nerwicy. Moim drugiem problemem był zawsze rozwinięty mocno perfekcjonizm. A leki mnie i w tym luzowały. Dlatego tak naprawdę nie zmieniło się nic trwale. Bo dopiero od jakiegoś czas pozwalam sobie świadomie nie być perfekcyjnym i wchodzi w końcu odrobina luzu bez leków. Ale nie namawiam nikogo do rzucania leków. To tylko moje zdanie i doświadczenia, zresztą duże bo leki brałem w różnym okresie i różne. Jak będzie trzeba to wezmę uspokajacz na dzien, dwa ale nigdy nie wrócę do antydepresantów.
darekp
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 234
Rejestracja: 17 listopada 2014, o 15:05

5 listopada 2018, o 15:57

Mnie to zaskakuje że tak dużo wiedzy na forum a te tematy ciągle wałkowane są. Przecież tu na forum nikt nie forsuje żeby leków nie brać a nawet daje się mocny wybór swojej drogi leczenia. Nawet jest wpis o tym Victora żeby trzymać się swojej decyzji i drogi. Ale do cholery...przecież to wiadome że jeśli leki działają idealnie to nie ma bata aby coś zmienić pracą nad sobą, no bo co? Jak przełamać strach jak go nie ma? Ale ja siebie pamiętam z pewnego okresu i też się tu wykłócałem o leki, pisałem to samo. Potem odstawienie mnie sprowadziło do poziomu świadomości ;p choć nie życzę tego nikomu z biorących leki ale też moim zdaniem wypieranie tej świadomości całkowicie może powodować potem mocniejszy zjazd. Ja pamiętam co mi Victor napisał że miałem pecha że leki podziałały akurat w moim wypadku na 100 % i zgadzam się z tym po czasie. Bo ja akurat musiałem głównie przełamać obawy. A z lekami obaw nie było. Ale każdy musi do wszystkiego dojrzeć i dojść samemu. Dlatego wspierajmy się tu jak możemy :)
Awatar użytkownika
Juliaaa78569
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 569
Rejestracja: 27 kwietnia 2018, o 16:25

5 listopada 2018, o 20:01

A ja napiszę jeszcze inną kwestie, a może podobną.
Wiadomo, że osoba, która bierze leki i nie działa świadomie a stawia wyłącznie na leki, to tu nie można mówić o świadomy odburzeniu. No bo jak?
Lecz powiedzmy mamy taką osobę, która jest na takim "dnie psychicznym", że już naprawdę, ale tak naprawdę nie daje rady, to jeżeli chce może sięgnąć po leki. Umożliwi to rozpoczęcie pracy nad sobą, poznania mechanizmów itp. Wtedy leki są tylko wspomagaczem a nasze odburzanie opieramy głównie na SOBIE, na swojej świadomości. To to jest - według mnie- dobre podejście. A kiedy już jesteśmy tak w miarę obcykani, to możemy zejść z leków. Oczywiście (nie zawsze) zjazd gwarantowany, ale właśnie wtedy możemy zastosować to wszystko czego się uczylismy - na świeżo. I pewnie na początku będzie gorzej, ale to nie oznacza, że cofnelismy się do początku, wręcz przeciwnie, wciąż idziemy do przodu.
Ja tam biorę jakis antydepresant, najniższa dawkę (innego leku nie chce ani większej dawki też, to moja decyzja) ale tylko dlatego że byłam na takim moim "dnie psychicznym", nie wiedziałam co mi jest i że istnieje coś takiego jak nerwica a w dodatku że ja to mam. Mogę śmiało powiedzieć, że lek owszem, wjakims stopniu mi pomógł, ale nie mogę powiedzieć że pomógł mi w 100%, bo czasem czuję jakbym go nie brała 😇 ale to też pozwala mi działać przeciwko lekowi bo w końcu, dzięki temu forum, jak!
Także, takie moje zdanie.
I ani tych co odburzaja się bez leków, ani tych z lekami (pod warunkiem że stawiają bardziej na siebie niż na leki) nie wolno skreślac 🤗💕
Gafa
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 723
Rejestracja: 27 grudnia 2016, o 14:27

5 listopada 2018, o 20:29

Juliaaa78569 pisze:
5 listopada 2018, o 20:01
A ja napiszę jeszcze inną kwestie, a może podobną.
Wiadomo, że osoba, która bierze leki i nie działa świadomie a stawia wyłącznie na leki, to tu nie można mówić o świadomy odburzeniu. No bo jak?
Lecz powiedzmy mamy taką osobę, która jest na takim "dnie psychicznym", że już naprawdę, ale tak naprawdę nie daje rady, to jeżeli chce może sięgnąć po leki. Umożliwi to rozpoczęcie pracy nad sobą, poznania mechanizmów itp. Wtedy leki są tylko wspomagaczem a nasze odburzanie opieramy głównie na SOBIE, na swojej świadomości. To to jest - według mnie- dobre podejście. A kiedy już jesteśmy tak w miarę obcykani, to możemy zejść z leków. Oczywiście (nie zawsze) zjazd gwarantowany, ale właśnie wtedy możemy zastosować to wszystko czego się uczylismy - na świeżo. I pewnie na początku będzie gorzej, ale to nie oznacza, że cofnelismy się do początku, wręcz przeciwnie, wciąż idziemy do przodu.
Ja tam biorę jakis antydepresant, najniższa dawkę (innego leku nie chce ani większej dawki też, to moja decyzja) ale tylko dlatego że byłam na takim moim "dnie psychicznym", nie wiedziałam co mi jest i że istnieje coś takiego jak nerwica a w dodatku że ja to mam. Mogę śmiało powiedzieć, że lek owszem, wjakims stopniu mi pomógł, ale nie mogę powiedzieć że pomógł mi w 100%, bo czasem czuję jakbym go nie brała 😇 ale to też pozwala mi działać przeciwko lekowi bo w końcu, dzięki temu forum, jak!
Także, takie moje zdanie.
I ani tych co odburzaja się bez leków, ani tych z lekami (pod warunkiem że stawiają bardziej na siebie niż na leki) nie wolno skreślac 🤗💕
Julia nikt nikogo nie skreślał. Wielokrotnie było powiedziane, że wybór drogi leczenia jest decyzja INDYWIDUALNA. Szarpią się 😉 raczej osoby jednocześnie biorące leki i odburzajace się lub tylko biorące leki (nie wszystkie osoby, żeby znowu awantury nie było 😂😂). Jakby potrzebowały potwierdzenia, że robią dobrze. NIE MA potrzeby tłumaczenia się. Wzielas/wziales leki bo uważasz że Cię to uzdrowi. No to super i tego się trzymaj. Niewykluczone, że tak bedzie. Po co ta dyskusja. Nie ma wygranych i przegranych. I tak życie to zweryfikuje czy prawdziwie się odburzylismy z lekami czy bez.

Żeby nie było - swoje leczenie zaczęłam od antydepresantów. Mi nie pomogły i tyle. Co nie oznacza, że innym nie pomogą trwale wyjść z nerwicy. Tak możesz mieć to szczęście.
ODPOWIEDZ