Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wchodzenie w związki w DD

Dział dla rozmów o naszej seksualności i ewentualnych problemach.
ODPOWIEDZ
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

26 października 2018, o 02:42

Cześć.
Odkąd zaczęła się moja przygoda z DD w życiu jakoś wiele problemów, które się ma, zeszło na drugi plan, bo chciałem jak najszybciej wyjść z zaburzenia, ale to raczej nie tędy droga. W każdym razie chciałem zapytać jak u Was wyglądają sprawy miłosne mając DD? Sam w ostatnim związku byłem jakoś w 6 klasie podstawówki, więc doświadczenia zero. Wszystkie moje ostatnie próby wejścia w związek też spłonęły na panewce, bo zawsze się musiało coś źle potoczyć. Tym tropem idąc może i teraz naszła pora na szukanie kogoś bliskiego, bo w cholerę by to pomogło w samej wierze w siebie i w to, że z zaburzenia się wychodzi. Dochodzi też kwestia tego, że mi zaburzenie podoba się o tyle, że jestem strasznie pewny siebie, więc z samym rozpoczęciem relacji nie powinno być żadnego problemu. Gorzej natomiast jak chodzi o anhedonię i codzienne koszmary w nocy, bo już to widzę jak śpiąc obok lubej, nagle zrywam się i zginam w pół po jakimś koszmarze, a ostatnio sny mnie dręczą często. Byłbym wdzięczny za wszelkie wskazówki, jak to wygląda w Waszych oczach.
Awatar użytkownika
anilewe
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 10 września 2018, o 11:49

26 października 2018, o 10:30

Nie wiem jak to jest z DD ale ja nie wyobrażam sobie narażania drugiego człowieka na przejścia związane z moimi zaburzeniami. Przerabiam to drugi raz i osobiście dla mnie gorsze jest to co funduje drugiej osobie a nie sobie...
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

26 października 2018, o 13:34

Hej :-)

A ja myślę, że warto zaryzykować. Warto szukać drugiej połówki, która będzie wsparciem, a może nawet motywacją do wyjścia z zaburzenia. Nie pozwól by zaburzenie ograniczyło Cię w tej sferze życia, bo idąc tym tokiem i odkładając poszukiwania miłości na czas, kiedy zaburzenie minie, możemy stracić pół życia i obudzić się z ręką w nocniku. I powiem też, że miłość jest silniejsza niż jakiekolwiek zaburzenia, choćby były ciężkie, to jeśli jest to prawdziwe uczucie to jest się ze sobą na dobre i złe, a nie tylko wtedy kiedy nie ma zaburzenia. Mówię oczywiście o dojrzałym, szczerym uczuciu.

Wiem, co mówię, bo sama mam od 3 lat silne natręctwa do partnera, a nigdy mnie nie odtrącił. Wiele było sytuacji, kiedy miał prawo powiedzieć dość, kiedy ja chciałam odejść by nie cierpiał, a nadal jesteśmy razem. To właśnie zaburzenie i różne próby zbliżają nas do siebie, dzięki temu nasza miłość się umacnia i jest piękniejsza. Bo mój partner wie, że mam zaburzenia, ale one nie są mną, ani ja nimi. I Ty również pamiętaj, że nie jesteś nerwicą, a ona nie jest Tobą. Powodzenia :-)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Kredka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 81
Rejestracja: 19 lutego 2018, o 09:55

26 października 2018, o 13:50

Witajcie, ja tez mysle ze nie ma co czekac. Tyle sie mowi o tym zeby zyc normalnie pomimo nerwicy, wiec dlaczego akurat jesli chodzi o zwiazki mialoby byc inaczej?
Ja mysle ze mnie moj zwiazek uratowal przed zamknieciem sie w domu i plakaniem nad swoim losem. Gdyby nie moj chlopak odpuscilabym chyba wszystko. Chlopak wie o moim zaburzeniu. Powiedzialam mu tez, ze jesli kiedys poczuje ze to dla niego za duzo, ze nie daje ze mna rady - moze odejsc kiedy chce. Wiec wybor nalezy do niego.
Nie ograniczaj sie Przemo :) Ale tez nic na sile.
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

26 października 2018, o 15:44

No właśnie u mnie dochodzi też ta kwestia, że z rodziną mam średni kontakt i jakoś ta samotność wewnętrzna, jaki i zewnętrzna mnie trochę dobija. Zawsze by to coś pomogło, a może nawet bardziej niż się może wydawać. Pytanie tylko, czy szło by znaleźć kogoś, komu mógłbym na tyle zaufać, bo już się w życiu trochę razy przejechałem na przyjacielskim podejściu, z którego potem nic więcej nie wyszło.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

26 października 2018, o 18:04

Przemo500 pisze:
26 października 2018, o 15:44
No właśnie u mnie dochodzi też ta kwestia, że z rodziną mam średni kontakt i jakoś ta samotność wewnętrzna, jaki i zewnętrzna mnie trochę dobija. Zawsze by to coś pomogło, a może nawet bardziej niż się może wydawać. Pytanie tylko, czy szło by znaleźć kogoś, komu mógłbym na tyle zaufać, bo już się w życiu trochę razy przejechałem na przyjacielskim podejściu, z którego potem nic więcej nie wyszło.
Przemku, wiadomo, że bycie w relacji z osobą zaburzoną wymaga też zrozumienia i cierpliwości, ale czy nie na tym polega prawdziwy związek, że jest się na dobre i złe? Poza tym Ty nie jesteś zaburzeniem, a ono nie jest Tobą i nerwica nie trwa wiecznie. Nie pozwól by nerwica Cię w tej sferze ograniczała. Nie jesteś przecież w żaden sposób gorszy od kogoś bez zaburzenia i nie pozwól by nerwica Ci to wmówiła. Jesteś młodym, przystojnym i wartościowym chłopakiem, a przede wszystkim masz w sobie coś pięknego - wrażliwość i emocjonalność, bo takich ludzi atakuje nerwica. Więc uszy do góry, uwierz w siebie :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

26 października 2018, o 20:47

Mówisz troszkę jak moja babcia, albo mama, ale i tak bardzo dziękuję Ci za ciepłe słowa :P
Powstaje tylko pewien problem, żeby trafić na tego kogoś kto będzie chciał w taki sposób z Tobą żyć, a zaufania mam coraz mniej do ludzi, to i otwierać się mam większy problem, tym bardziej po ostatnich doświadczeniach. Wybacz, że jak to ujmę niemiło, ale w znakomitej części przypadków spełnia się schemat, żeby jak najszybciej dążyć do łóżka, a potem jakoś wszystko się układa, albo i nie:D. W swoim DD zrozumiałem też, że każdy w inny sposób świat odbiera, więc moje wartości, dla drugiej osoby nie muszą mieć znaczenia, nawet jeśli myślałem, że tak było. Znowu niemiło polecę z mojej strony, ale szczerze. To jest XXI wiek, a nie romantyzm (w którym zresztą i tak pewnie działy się zgoła odmienne rzeczy, niż nam to opisują) i chcesz kobietę zadowolić, to ją rozpal i daj jej jak najszybciej dobry seks, reszta sama się ułoży. To te magiczne motyle w brzuchu, które wiele osób nazywa miłością. Ja w swojej drodze rozwoju, zacząłem się brzydzić tym, że u kobiet patrzę tylko na wygląd, albo że to jest numer 1. Miałem dobrą relację z kobietą rok temu, prowadzoną śmiem twierdzić w dość poważny sposób, ale że za długo nic z nią nie zrobiłem seksualnego, to jej się odwidziało po pewnym czasie.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

26 października 2018, o 21:02

Przemek, ale nie mierz wszystkich jedną miarą ;-) Nie zniechęcaj się jedną czy więcej nieudaną relacją z kobietą. Tamta nie była Ciebie warta, miała odmienne wartości, poglądy. Zgadzam się w zupełności z Tobą, że niełatwo znaleźć kogoś, kto ceni wyższe wartości niż szybki seks. Ja rozumiem o jakich wartościach mówisz, bo mogę śmiało powiedzieć, że znam to z Twojej perspektywy. Zawsze się bałam, że nie znajdę wartościowego faceta, wiele moich relacji kończyło się dlatego, że panowie po kilku spotkaniach oczekiwali łóżkowych ekscesów, a po mojej odmowie kulili ogon i tyle ich widziałam. Uwierz, że spotykałam się z wieloma facetami i nic nie wychodziło, aż w końcu trafiłam na mojego Ukochanego. Poznałam go mając 25 lat na karku. I dziś jestem wdzięczna, że tyle musiałam na niego czekać, bo jest spełnieniem moich najskrytszych marzeń i ciężko mi uwierzyć, że tak dobrzy, wartościowi mężczyźni istnieją. Znalazłam Diament pośród kamieni. I Tobie też życzę tego samego ;-)
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

27 października 2018, o 04:52

Heh, tylko widzisz po takim czasie samotności i do tego teraz obecnej głębokiej pustki DD odechciewa mi się tego wszystkiego, do tego w głowie ciągle mam przykład "miłości"- czyli matki żyjącej w syndromie sztokholmskim i ojca, przez którego najpewniej jestem DDA, przez który gdzieś tkwi we mnie chyba taka chęć odegrania się za wszystko, co przeszedłem. Dochodzi też ta sprawa, że ja sam łapię się na tym, że przez zaburzenie stałem się takim zimnym psiakostkiem. Serio, czasem potrzeba czasu, żeby w kimś coś więcej zauważyć i nieco przechytrzyć nasze zwierzęce instynkty a teraz to jakoś ciężko mi uwierzyć w to, że dam radę w taki sposób spojrzeć jeszcze raz, bo to jest kwestia też odzyskania siebie. Może Tobie w tym wszystkim pomogła też wiara czy to w Boga, ale akurat ja im dalej brnę w świat tym bardziej tracę sens tego wszystkiego.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

27 października 2018, o 11:40

Rozumiem, Twoje doświadczenia na pewno ukształtowały to jaki jesteś i nie pozostały bez wpływu na Twoje zaburzenie. Jeśli w domu nie zaznałeś zdrowej relacji między rodzicami, wcale nie dziwię się, że masz obecnie takie podejście. Ale to wszystko jest do przepracowania i można zmienić, tylko wymaga pracy nad sobą. Myślę, że bardzo pomogłaby Ci terapia. Zastanawiałeś się nad tym?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Przemo500
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 217
Rejestracja: 15 kwietnia 2018, o 14:00

27 października 2018, o 17:26

No właśnie u mnie jest ta kwestia, że póki co w obecnym ośrodku nie dogaduje się z prowadzącą psycholog, która póki co tylko mówi mi, że mam kontynuować leczenie psychiatryczne, gdzie ja i tak raczej zmieniam psychiatrę. Jak chodzi o same moje chęci, to bardzo chciałbym rozpocząć terapię, choćby po to, żeby mieć do czynienia z kimś, kto jest po drugiej stronie medalu, bez zaburzenia, ale też nie wiem w takim razie gdzie szukać jakiś placówek, gdzie potraktują mnie jak człowieka. Kwestia też tego, że ta prowadząca psycholog stawia głównie na terapię grupową, a ja wolałbym bardziej indywidualną. Coś będę jeszcze kombinował, może się uda to się odezwę za jakiś czas :D
ODPOWIEDZ