Brak libido w nerwicy
: 26 lipca 2022, o 21:58
Hej,
Początki mojej nerwicy zaczęły się już około 5 lat temu. Zaczęło się od zmiany miejsca zamieszkania, gdzie zagościła u mnie bezsenność, która poniekąd dalej ze mną jest. Na początku poszłam do psychiatry która przepisała mi leki: Zoloft 100 mg i 10 mg Lerivon, przyjmowałam je mniej więcej 2,5 roku, potem Lerivon był już bardziej doraźnie, ogólnie czasem robiłam sobie sama przerwy jak czułam się lepiej. Bezsenność się zmniejszyła ale lęk pozostał. Byłam wtedy na początku związku i po jakimś czasie zauważyłam, że spadła mi ochota na jakikolwiek kontakt fizyczny z chłopakiem. Dodam, że jeszcze nie podjęliśmy wtedy współżycia, byłam bardzo młoda i nie uważałam wtedy, że jak poczekam pół roku/rok to jest to coś złego. Tylko że brak ochoty uniemożliwił to, powiedziałam o tym Pani Doktor to uznała ze jak odstawię leki to będzie lepiej. Byłam tez wtedy w trakcie terapii psychodynamicznej łącznie 2 lata która była bez sensu i sama nie wiem czemu w niej trwałym tyle. Mam wrażenie że odkąd odkryłam forum dopiero dwa dni temu to już wiem więcej niż na tej terapii się dowiedziałam. Odstawiliśmy leki bo było już w miarę ze snem oki, ale po kilku miesiącach bezsenność wróciła, strach przed bezsennością również, nawet gorzej niż wcześniej. Libido nie wróciło, znalazłam terapeutę poznawczo behawioralnego i jestem już w tej terapii około roku ale przez to że w kółko cały czas mówiłam o objawach, to sam terapeuta znów zasugerował branie leków, wiec teraz od 3 miesięcy biorę escitil 10 mg, brałam też przez miesiąc pregabaline.
Teraz jestem totalnie nakręcona, że jestem uszkodzona przez leki, że mam na pewno ten zespół po ssri o którym nawet jest tutaj post na forum, mimo, że lekarze, terapeuta która wydaje się mieć duże doświadczenie mówi że to niemożliwe.
Może nie jestem strasznie stara jeszcze ale fakt, że jestem dziewica napawa mnie wstydem zwłaszcza ze dalej jestem w związku, który nie oszukujmy się średnio funkcjonuje przez bardzo małą cielesność.
Jak rozpoznać czy to zaburzenie mi podsyła chochliki czy rzeczywiście mogły ze mnie leki zrobić uszkodzona?
Jak zaczęła się cała ta nerwica to jeszcze ta ochota była, wydaje mi się, że rzeczywiście w trakcie brania leków się zmniejszyła, ale ręki sobie uciąć nie dam bo ja tez byłam tak zafiksowana na punkcie snu, że nie pamietam dokładnie kiedy się popsuło, a mój chłopak też nie pamięta.
Niesamowicie mnie to blokuje bo nie wiem czy to mój związek się wypalił, nie chce się rozstać będąc dziewicą, narzuciłam sobie presję, że muszę to zrobić.
Boję się że z innymi
Chłopakami tez bym tak miała.
No masakra
Jak to było u was ? A może są jakieś inne przyczyny ? Mam też jakieś tam niedobory anemiczne mocno, to może tez ma wpływ.
Chciałabym żeby to był problem natury psychicznej i że mogę mieć na to wpływ, bo jak to po lekach to już nic nie zrobię przecież
Początki mojej nerwicy zaczęły się już około 5 lat temu. Zaczęło się od zmiany miejsca zamieszkania, gdzie zagościła u mnie bezsenność, która poniekąd dalej ze mną jest. Na początku poszłam do psychiatry która przepisała mi leki: Zoloft 100 mg i 10 mg Lerivon, przyjmowałam je mniej więcej 2,5 roku, potem Lerivon był już bardziej doraźnie, ogólnie czasem robiłam sobie sama przerwy jak czułam się lepiej. Bezsenność się zmniejszyła ale lęk pozostał. Byłam wtedy na początku związku i po jakimś czasie zauważyłam, że spadła mi ochota na jakikolwiek kontakt fizyczny z chłopakiem. Dodam, że jeszcze nie podjęliśmy wtedy współżycia, byłam bardzo młoda i nie uważałam wtedy, że jak poczekam pół roku/rok to jest to coś złego. Tylko że brak ochoty uniemożliwił to, powiedziałam o tym Pani Doktor to uznała ze jak odstawię leki to będzie lepiej. Byłam tez wtedy w trakcie terapii psychodynamicznej łącznie 2 lata która była bez sensu i sama nie wiem czemu w niej trwałym tyle. Mam wrażenie że odkąd odkryłam forum dopiero dwa dni temu to już wiem więcej niż na tej terapii się dowiedziałam. Odstawiliśmy leki bo było już w miarę ze snem oki, ale po kilku miesiącach bezsenność wróciła, strach przed bezsennością również, nawet gorzej niż wcześniej. Libido nie wróciło, znalazłam terapeutę poznawczo behawioralnego i jestem już w tej terapii około roku ale przez to że w kółko cały czas mówiłam o objawach, to sam terapeuta znów zasugerował branie leków, wiec teraz od 3 miesięcy biorę escitil 10 mg, brałam też przez miesiąc pregabaline.
Teraz jestem totalnie nakręcona, że jestem uszkodzona przez leki, że mam na pewno ten zespół po ssri o którym nawet jest tutaj post na forum, mimo, że lekarze, terapeuta która wydaje się mieć duże doświadczenie mówi że to niemożliwe.
Może nie jestem strasznie stara jeszcze ale fakt, że jestem dziewica napawa mnie wstydem zwłaszcza ze dalej jestem w związku, który nie oszukujmy się średnio funkcjonuje przez bardzo małą cielesność.
Jak rozpoznać czy to zaburzenie mi podsyła chochliki czy rzeczywiście mogły ze mnie leki zrobić uszkodzona?

Jak zaczęła się cała ta nerwica to jeszcze ta ochota była, wydaje mi się, że rzeczywiście w trakcie brania leków się zmniejszyła, ale ręki sobie uciąć nie dam bo ja tez byłam tak zafiksowana na punkcie snu, że nie pamietam dokładnie kiedy się popsuło, a mój chłopak też nie pamięta.
Niesamowicie mnie to blokuje bo nie wiem czy to mój związek się wypalił, nie chce się rozstać będąc dziewicą, narzuciłam sobie presję, że muszę to zrobić.
Boję się że z innymi
Chłopakami tez bym tak miała.
No masakra

Jak to było u was ? A może są jakieś inne przyczyny ? Mam też jakieś tam niedobory anemiczne mocno, to może tez ma wpływ.
Chciałabym żeby to był problem natury psychicznej i że mogę mieć na to wpływ, bo jak to po lekach to już nic nie zrobię przecież
