Lęk przed mówieniem, wypowiadaniem się.
: 11 października 2016, o 16:32
Witam, myślałam, że nie będę musiała zakładać nowego wątku, nie byłam też pewna gdzie go umieścić. Samo forum i audycje DivoVica bardzo pomogły mi w wielu kwestiach, za co jestem bardzo wdzięczna autorom. Od pewnego czasu zmagałam się z nerwicą a szczególnie z utratą kontroli. Doszła do tego bezsenność i depresja. Nie będę opisywać z jakimi objawami miałam do czynienia, ponieważ każdy kto się z tym zmaga wie jakie są. Droga do wyzdrowienia była bardzo długa i wyboista, wymagała dużo cierpliwości. Pozwoliło mi to poznać samą siebie, swoje potrzeby, teraz zupełnie inaczej patrze na świat i ludzi. Nie ukrywam, że jestem bardzo wrażliwą osobą, podatną na krytykę innych, dlatego poza nerwicą dokucza mi fobia, wielka fobia społeczna, której nie potrafię pokonać, wyzbyć się raz na zawsze. Mam ją od najmłodszych lat. Próbowałam nagle stać się przebojowa i śmiała ale szybko mój entuzjazm słabnął, a jeszcze bardziej jak doświadczałam jakiś porażek. Ostatnio bardzo mi się pogorszyło. Odczuwam bardzo silny lęk przed mówieniem, boję się publicznie odzywać, wypowiedzieć swoje zdanie lub cokolwiek w grupie a jeszcze bardziej przy osobie postawionej wyżej, autorytecie, kogoś kto jest ode mnie silniejszy, mądrzejszy, itp. Paraliżuje mnie to, potrafię wtedy okropnie zamknąć się w sobie i w ogóle nic nie mówić. Tak bardzo mnie to przeraża, że nie jestem nawet nic w tym momencie zrobić, boje się wielkiego ośmieszenia. Może to głupio teraz zabrzmi ale wstydzę się też patrzeć ludziom w oczy a najbardziej tych ode mnie lepszych, bo wydaje mi się, że to kim jestem i z czym się zmagam można zauważyć, że widać to w moich oczach, wiem to trochę głupie. Dochodzi do tego DD i myśli, że od tego można zwariować czy trafić do szpitala psychiatrycznego, tak te myśli powracają chociaż próbuje w nie, nie wierzyć. Przez fobie strasznie się w sobie zamknęłam. DD mam takie, że wszystko co mnie otacza wydaje mi się puste, bez najmniejszego sensu, nie logiczne a wszelkie budynki jakby zbudowane z wielkich kartonów, pustych kartonów... Można się uśmiać ale czuje, że wszystko straciło najmniejszy sens. Nie wiem jak oduczyć się tych zachowań, jak poczuć się w pełni wartościową osobą? Dodam jeszcze, ze u żadnego psychologa nie byłam, ponieważ nie chciałabym aby przypisał mi tylko leki, od których mogłabym się uzależnić. W tech chwili jestem w kompletnej rozsypce, chciałabym się poskładać ale nie wiem jak i od czego zacząć ...