Lepiej miec pomysł na oswojenie fobii społecznej niż na zycie z tym na amen, bowiem fobia społeczna ma rozne rozmiary, moze byc niezwykle nasilona, mniej, srednio, roznie.
Ale mozna ja zlagodzic, a podejrzewam ze nawet mozna z niej wyjsc calkiem, choc mnie sie to jeszcze nie udalo ale dopiero od niedawna zaczalem porządnie podchodzic do odwrocenia nawykow fobii jakie uksztaltowaly mi sie w glowie przez lata.
Nic nie piszesz o was, wiec slabo zadane pytanie, nie wiem czy jestescie tylko para, czy mieszkacie razem, nie wiadomo nic. A pytasz o pomysly jak zyc.
Ogólnie fobia społeczna jest to cięzka przypadłość, sam na takową cierpię, dawniej miałem ją ogromnie nasiloną, co w zasadzie wiązało się z wyłączeniem z życia towarzyskiego, nawet pójście do sklepu spożywczego było ogromnym problemem. Ciągłe uczucie obserwowania, oceniania, kosmiczne objawy w przypadku kontaktu z ludźmi, problemy w załatwianiu spraw urzedowych, problemy w spotkaniach z innymi, problemy w przebywaniu w grupie, oazą był pokój w domu gdzie fobii jako takowej się nie odczuwa.
Tak więc ciężko jest na pewno z takim partnerem żyć, choć mam sam narzeczoną, mieszkamy już 7 lat razem to jednak na pewno w wielu przypadkach czułem się niedobrze z tym, zę moja fobia nie raz i nie dwa ogranicza również i ją.
Dlatego od początku wyłożyłem kawę na ławę, i powiedziałem jej, ze życie z osobą z silniejszymi problemami psychicznymi może być czasem a nawet czesto ograniczone i trudne i dlatego ma pełne prawo zrezygnować z tego kiedy tylko będzie chciała.
Ale akurat mój przypadek jest trochę skomplikowany bowiem u mnie w grę wchodziły też inne zaburzenia, ale mówie o tym wszystkim bowiem przez lata leczenia się z pozostałych zaburzeń, przez pare lat pracy nad sobą, wiem jedno, że z zaburzeń można wyzdrowieć, że można podjąć konkretną terapię i próbowac wyjść z tego, próbowac odwrócić swoje zakorzenione lękowe myślenie i zachowanie.
Dlatego na pytanie jak żyć, odpowiadam, ze trzeba zacząć to szambo leczyć

A potem dopiero żyć
Tak jak napisał Mariusz, to wymaga na pewno czego to cierpliwości i czasu.
Co do samej fobii, jest to w moim przekonaniu połączenie charakteru, pewnej osobowości unikającej, z różnymi odrzuceniami jakie miały miejsce w okresie dorastania.
Najczęściej w młodych już latach, może to być przedszkole, zerówka bądź szkoła podstawowa a nawet problemy z rodzicami, rozwod itp.
Połączenie tego utrwala w takiej osobie, że ludzie ją oceniają i najczęściej krytykują i odrzucają. Możliwe, ze było wiele sytuacji kiedy taka osoba została odrzucona przez rówieśników, wyśmiana itp. takie połączenie przyczyn środowiskowych z pewnymi własnymi uwarunkowaniami powoduje w okresie dorastania zaburzeń na kształt fobii społecznej.
Czasem są to tylko problemy przejściowe i fobią to nie jest ale czasem robi się z tego zaburzenie i osoba w zasadzie staje się mocno ograniczona w życiu.
Fobia ogranicza, to jest jej największy problem.
Jak czasem analizuję swoje życie to widze jak czesto fobia ograniczała mnie i jak bardzo rzutowała na całe moje życie. Miałbym więcej wszystkiego gdyby nie to, ze dawałem się podporządkowywać fobii. Studia, praca WSZYSTKO było pod nią podkładane. Taki rodzaj niepełnosprawności.
Czasem się mówi, ze silna fobia społeczna jest nie do wyleczenia do końca.
Ja osobiście nie wierze w to, bowiem skoro ataki paniki mogłem oswoić, lęki, derealizację to wiem już teraz sam po sobie, ze i z fobią można zrobić porządek choć potrzeba do tego się zabrać na zasadzie najlepszej według mnie czyli przełamywanie lęków. Co wymaga czasu i cierpliwości a przede wszystkim o czym ty pamietaj zrozumienia.
Pisze o tym zrozumieniu bowiem czesto osoby bez zaburzeń myśla, że wzięcie się w garść osoby z problemami psychicznymi powinno pójść łatwo.
Wynika to z nieznajomości uczucia lęku patologicznego. I chociaż faktem jest, ze osoba zaburzeniami powinna przede wszystkim wziąć się w garść i zacząc przłamywac swój strach, nie jest to takie proste jak się wydaje osobą bez lęku.
I dlatego powtórzę wymaga to czasu i cierpliwości i wielu niepowodzen i chwilowych załamań. Ale faktem też jest, ze trzeba zacząć. Bez startu i prób ani rusz w tym wypadku.
A najlepiej na poczatku udac się z tym na terapię.
Fobię można podejrzewam oswoić jak każde inne zaburzenia, fobia jest utrwalonym w umysle lękiem poprzez jakieś dawne wydarzenia i mieszankę sytuacji i osobowości.
I potem każde wydarzenie podobne stwarza lęk a po dłuższym czasie i nakrecaniu sytuacji w wyobraźni wiele innych okoliczności, sytuacji powoduje objawy lęku i fobii.
Ja np nie miałem miejsca poza swoim domem gdzie nie miałem fobii, ona była ze mną na kazdym kroku, powodowała, ze mimo, iż miałbym wiele do powiedzenia nie mogłem się nie raz wysłowić, trzesły mi się ręce, unikałem potem takich sytuacji.
Tak było od szkoly podstawowej az do wieku tak ze 3, 4 lata temu i obecnie też mam z tym problemy ale już nie na taką skalę. Bowiem terapia z powodu innych zaburzen jak pisalem uswiadomila mi, ze tu nic nie pomaga najlepiej jak wlasne dzialanie i przelamywanie sie.
I przestawalem unikac wielu rzeczy, kiedys nie do pomyslenia bylyby dla mnie rozmowy z klientami, dzis np mam swoja firme sprzatajaca i bez przerwy jestem w kontaktach z ludzmi. Nie raz mam klopot przez fobie ale juz nie unikam tego. Fobia sie dlatego sporo zmniejszyla. Bowiem powoli odkrecam to lękowe myslenie ktore mi sie zakodowalo w glowie.
W tym roku sobie zapowiedzialem ze dam rade calkiem wywalic z glowy te wyuczone i potem przez lata utrwalone lęki spoleczne. Choc byc moze zajmie mi to o wiele dluzej to jednak postepy widze juz.
Podam taki przyklad zwiazany z moja praca, aby firma miala co sprzatac musialem nieraz isc z ofertami do administracji, tam oczywiscie siedzialy nie raz administratorki, czesto skwaszone, inne znowu rozesmiane, w kazdym razie, półtora roku temu czesto chodzilem wokol administracji cale dnie i wracalem do domu. Nie dawalem rady z lękiem. Cięzko to wytlumaczyc czemu. Nie bede sie silil na wyjasnienia nawet.
W kazdym razie byl to okres kiedy juz bylem po terapii, kiedy odzylem po innych problemach psychicznych i wiedzialem ze tylko przełamanie lęku moze dac rezultat.
I w koncu zaczalem wchodzic do tych administracji, na poczatku glos mi się łamał, ręce trzesly tak ze nie moglem trzymac tej cholernej kartki z ofertą.
Wychodzilem na kompletnego barana, kretyna i jakiegos narkomana w jednym. Ale nie dawalem za wygrana.
W fobii wazne jest zrozumienie ze krytyka ze strony obcych ludzi to jedno wielkie gowno. Nie wolno sie bac krytyki, analizowania, tego jak nas postrzegaja.
Pomyslalem wtedy sobie ze lepiej niech mnie przez ta fobie uwazaja za kretyna i kogos najgorszego ale nie dam sie znowu zamknac w domu i ograniczac.
I tak juz wiele stracilem lat.
I raz drugi chyba ze 30 i w tej chwili wchodze do kazdej administracji odprezony i moglbym wystawic taniec brzucha. Lęk minal, nauczylem swoj umysl ze nie ma sie czego bac a krytyka jakis obych bab mnie gowno interesuje.
Choc fakt ze fobia nie minela calkiem, jest wiele sytuacji i miejsc w ktorych czuje sie nie komfortowo i nie raz chce tego uniknac i niestety ulegam temu.
Ale wiem ze jak wezme sie za to to i w tym wypadku tez dam rade z kazda sytuacja. Najwyzej sie potrzese, podukam ale to raz czy drugi potem juz bedzie ok.
I podejrzewam ze mozna calkiem to odmienic i wyzwolic sie z tego ograniczenia jakim jest fobia.
Napisalem to wszystko bo fobie trzeba leczyc, trzeba probowac, nie wolno sie dostosowywac do niej i probowac z nia zyc. Bo to nie jest życie, tylko próba oszukiwania siebie i unikania wszystkiego co sprawia lęk.
Ten problem akurat dotyczy Twojego partnera i to on przede wszystkim powinien szukać w tej sprawie pomocy.