Strona 1 z 1

jest tu ktoś kto pokonał fobię?

: 10 marca 2021, o 17:36
autor: limonka7
Cześć Wam, zbieram się właśnie z zaburzenia, w końcu świadomie i wydaje mi się, że "tak jak trzeba". Czuję mega poprawę, znowu myślę, że dobrze być mną :)

Ale od kilku lat (na skutek wypadku i późniejszego PTSD) mam problem z klaustrofobią, a konkretnie z lotami samolotem. Często podróżuję + często wyjeżdżam z pracy za granicę i problem rozwiązuję za pomocą magicznych tabletek zwanych Xanax :D Jednak ostatnie sukcesy w kwestii świadomego wyjścia z zaburzenia nerwicowego (udało się bez leków, biorę je tylko doraźnie na lot samolotem) sprawiły, że zachciało mi się więcej.

Na terapii rozmawiam głównie o moich obecnych, aktualnych problemach, kiedyś pewnie wyjdzie ten lot samolotem. Na ten moment nie wyobrażam sobie lotu "na trzeźwo", ale zaczęłam myśleć, że może kiedyś będzie to możliwe. Byłby to dla mnie wielki sukces.

Czy jest tu ktoś, kto poradził sobie z tego typu fobią? Dodam, że mój lęk przed lotem to takie grube 9/10, zestresowana jestem już na kilka dni przed lotem i bez magicznych tabletek musieliby mnie wnosić zaklebnowaną jak Hannibala Lectera bo normalnie bym nie wsiadła.

Re: jest tu ktoś kto pokonał fobię?

: 13 marca 2021, o 22:52
autor: Katja
Nie wiem czy sobie poradziłam, ale latam bez wspomagaczy i bez dramatu przed.
A było gruboooooo. Pamiętam jak przed moimi pierwszymi przelotami panikowałam tak, że już mnie rodzina nie mogła słuchać, moje przygody na lotniskach z atakami bólu brzucha, że nie mogłam się z leżanki podnieść, albo z ciemnością przez cały rękaw, siadaniem na schodach bo nie pojdę, z dylematami czy zagadywać stewardese że mi słabo czy po prostu walnąć glebę ( chociaż na wysokości przelotowej to gleba była moim marzeniem ) to były hity u mnie w rodzinie. Słowem zawsze coś, ale zawsze do przodu. Pamiętam też jak kiedyś wpadłam na pomysł, że z fobią trzeba się oswajać i walnełam sobie serie "Katastrofy w przestworzach" i "Tuż przed tragedią", co z jednej strony dało mi ogląd, że samoloty nie rozpadają się tak po prostu a z drugiej za każdym razem gdy wsiadałam do samolotu załączały mi się flashbacki z tych serali jak to oni się usadzają i jest fajnie, milutko, śmieszkują a potem rozpierniczają się gdzieś w jakiś górach albo jeb do oceanu. :shock: :?

No, ale co robiłam to oczywiście latałam i nie przejmowałam się "atrakcjami" towarzyszącymi. Nigdy też nic nie brałam, poza lotem do Węgier gdzie mój sąsiad uraczył mnie jakąś niemiecką nalewką co skończyło się tym, że nie zauważyłam, że wylądowaliśmy :D Ale nie mówię, że to źle jak ktoś sobie coś weźmie.
Latałam więc dużo bo podobnie jak Ty musiałam i z czasem przyjełam zasadę, że "lecisz i zamknij już japę", żeby nie wzmacniać panikozy ciągłym nakręcaniem się.
Oczywiście na lotnisku mój mózg zaczynał " a pamiętasz jak w katastrofach był o tym, że się tak przekręcili jak w tym filmie Denzelem Washingtonem" :shock: itp i tak przez cały czas, ale w pewnym momencie jak się już załapie, że po prostu po ludzku boisz się i czujesz dyskomfort jak większość ludzi, która wsiada do samolotu, a te opowieści mózgu, to po prostu paplanina towarzysząca tym emocją, to przestajesz na te opowieści zwracać uwagę i skupiasz się na tym co jest tu i teraz, a więc na kawie, telefonie do bliskich, nowych perfumach Rodrigueza. I to polecam, jak najwięcej kontaktu z chwila bierzącą i jak najmniej z tą palaniną, w głowie.

Pozdrawiam :friend:

Re: jest tu ktoś kto pokonał fobię?

: 14 marca 2021, o 11:24
autor: limonka7
Kurcze dzięki za ta historię :))
Ja mialam strasznie intensywne ataki paniki i teraz w zasadzie ich się boje (a nie samego latania). Fajnie widzieć że ktoś dał rade :)

Re: jest tu ktoś kto pokonał fobię?

: 14 marca 2021, o 17:52
autor: Katja
limonka7 pisze:
14 marca 2021, o 11:24
Kurcze dzięki za ta historię :))
Ja mialam strasznie intensywne ataki paniki i teraz w zasadzie ich się boje (a nie samego latania). Fajnie widzieć że ktoś dał rade :)
Też miałam moment, że już nie tyle bałam się latania co tego, że mi odpierdzieli na pokładzie, zaczne mdleć, panikować, latać co chwila do toalety,wymiotować, przed oczami miałam już wizję awaryjngo lądowania i mnie wynoszonej w jakiś spazmach, ja już widziałam te paski i nagłówki "Awaryjne lądowanie na angielskim lotnisku. Pasażer pilnie potrzebował pomocy medycznej....." itp :D Ale to są bajki naszego mózgu, które owszem teoretycznie mogą zaistnieć, bo teoretycznie wiele rzeczy może, ale co z tego jak faktycznie większość tych rzeczy zaistnieje jedynie w naszej głowie, a my tracimy czas na zamartwianie się nimi.
Jeśli chodzi o wspomagacze to dobrze byłoby je odstawić w jakiś sprzyjajacych warunkach, na spontanie, bez presji i spiny, że oto przede mną lot bez xanaxu.

Re: jest tu ktoś kto pokonał fobię?

: 14 marca 2021, o 20:10
autor: limonka7
Katja pisze:
14 marca 2021, o 17:52
limonka7 pisze:
14 marca 2021, o 11:24
Kurcze dzięki za ta historię :))
Ja mialam strasznie intensywne ataki paniki i teraz w zasadzie ich się boje (a nie samego latania). Fajnie widzieć że ktoś dał rade :)
Też miałam moment, że już nie tyle bałam się latania co tego, że mi odpierdzieli na pokładzie, zaczne mdleć, panikować, latać co chwila do toalety,wymiotować, przed oczami miałam już wizję awaryjngo lądowania i mnie wynoszonej w jakiś spazmach, ja już widziałam te paski i nagłówki "Awaryjne lądowanie na angielskim lotnisku. Pasażer pilnie potrzebował pomocy medycznej....." itp :D Ale to są bajki naszego mózgu, które owszem teoretycznie mogą zaistnieć, bo teoretycznie wiele rzeczy może, ale co z tego jak faktycznie większość tych rzeczy zaistnieje jedynie w naszej głowie, a my tracimy czas na zamartwianie się nimi.
Jeśli chodzi o wspomagacze to dobrze byłoby je odstawić w jakiś sprzyjajacych warunkach, na spontanie, bez presji i spiny, że oto przede mną lot bez xanaxu.

mysle ze sie zdecyduje na to w najblizszym czasie.
Jak tu mowic o sprzyjajacych warunkach... :hehe: najgorsze w tej fobii jest to ze nie mozna poleciec "na probe". Albo lecisz albo nie... a warunki nigdy nie sa sprzyjajace ;D Właśnie, u mnie lęk przęd lękiem wyrósł do niebotycznych rozmiarów, po prostu "WIEM", jak to będzie. Na mojej fobii można by uczyć się mechanizmów powstawania fobii :DD
Ale to co pisalam wczesniej, moje obecne wyjscie z zaburzenia i psychoterapia daly mi taka sile, ze zaczynam sie powaznie zastanawiac nad "zabraniem sie" za samoloty;)

Re: jest tu ktoś kto pokonał fobię?

: 14 marca 2021, o 20:27
autor: Katja
limonka7 pisze:
14 marca 2021, o 20:10
Katja pisze:
14 marca 2021, o 17:52
limonka7 pisze:
14 marca 2021, o 11:24
Kurcze dzięki za ta historię :))
Ja mialam strasznie intensywne ataki paniki i teraz w zasadzie ich się boje (a nie samego latania). Fajnie widzieć że ktoś dał rade :)
Też miałam moment, że już nie tyle bałam się latania co tego, że mi odpierdzieli na pokładzie, zaczne mdleć, panikować, latać co chwila do toalety,wymiotować, przed oczami miałam już wizję awaryjngo lądowania i mnie wynoszonej w jakiś spazmach, ja już widziałam te paski i nagłówki "Awaryjne lądowanie na angielskim lotnisku. Pasażer pilnie potrzebował pomocy medycznej....." itp :D Ale to są bajki naszego mózgu, które owszem teoretycznie mogą zaistnieć, bo teoretycznie wiele rzeczy może, ale co z tego jak faktycznie większość tych rzeczy zaistnieje jedynie w naszej głowie, a my tracimy czas na zamartwianie się nimi.
Jeśli chodzi o wspomagacze to dobrze byłoby je odstawić w jakiś sprzyjajacych warunkach, na spontanie, bez presji i spiny, że oto przede mną lot bez xanaxu.

mysle ze sie zdecyduje na to w najblizszym czasie.
Jak tu mowic o sprzyjajacych warunkach... :hehe: najgorsze w tej fobii jest to ze nie mozna poleciec "na probe". Albo lecisz albo nie... a warunki nigdy nie sa sprzyjajace ;D Właśnie, u mnie lęk przęd lękiem wyrósł do niebotycznych rozmiarów, po prostu "WIEM", jak to będzie. Na mojej fobii można by uczyć się mechanizmów powstawania fobii :DD
Ale to co pisalam wczesniej, moje obecne wyjscie z zaburzenia i psychoterapia daly mi taka sile, ze zaczynam sie powaznie zastanawiac nad "zabraniem sie" za samoloty;)
Pisząc o sprzyjajacych warunkach mam na myśli fakt, że czasem budzimy się rano przed lotem i zamiast szaleństwa w jelitach itp spraw jest w miarę spokój, jakiś lepszy dzień, nie wiem na ile przed bierzesz ten xanax żeby zadziałał, ale jeśli możesz opóźniać jego wzięcie to czasem jest tak, że na lotnisku trafi nam się jakiś rozmówca albo coś co wybija nas z rytmu paniki i potem już leci bardziej na spontanie. Nie wiem jak Ty latasz czy sama czy z kimś, ale u mnie było wiele bardzo różnych lotów z przygodami i bywały też takie gdzie opóżnienia, jakieś dziwne przesiadki itp sprawy sprawiały, że miałam już w dupie ten lot byle do celu.

Re: jest tu ktoś kto pokonał fobię?

: 15 marca 2021, o 09:48
autor: limonka7
tak tak, wiem o co chodzi :) To był taki czarny żarcik sytuacyjny (i tak to wyglada to w mojej glowie zanim zbije to racjonalnymi argumentami :haha: )
Xanax biore pol h przed lotem. Raz zdecydowalam sie nie brac, czulam sie super, myslalam ze to bedzie TEN dzien, po czym w rekawie dostalam paniką jak prawym sierpowym, az mnie zamroczylo, trzesacymy rekoma wyciagnelam xanax z torebki, lyknelam i 10 sek pozniej poczulam sie dobrze. Wiadomo, że magiczna tabletka, ale tak szybko to on nie dziala. Tak samo np. na loty przesiadkowe po 15 godzinach nie musze brac lekarstwa, wydaje mi sie ze "działa" tamto stare (a ponoc dzialanie mija po ok. 6 godzinach). Tak więc ewidentnie wszystko w mojej glowie ;)

Dziekuje Ci bardzo za rady, bede dawac znac jak sie uda pewnego dnia :D

Re: jest tu ktoś kto pokonał fobię?

: 15 marca 2021, o 15:57
autor: Katja
limonka7 pisze:
15 marca 2021, o 09:48
tak tak, wiem o co chodzi :) To był taki czarny żarcik sytuacyjny (i tak to wyglada to w mojej glowie zanim zbije to racjonalnymi argumentami :haha: )
Xanax biore pol h przed lotem. Raz zdecydowalam sie nie brac, czulam sie super, myslalam ze to bedzie TEN dzien, po czym w rekawie dostalam paniką jak prawym sierpowym, az mnie zamroczylo, trzesacymy rekoma wyciagnelam xanax z torebki, lyknelam i 10 sek pozniej poczulam sie dobrze. Wiadomo, że magiczna tabletka, ale tak szybko to on nie dziala. Tak samo np. na loty przesiadkowe po 15 godzinach nie musze brac lekarstwa, wydaje mi sie ze "działa" tamto stare (a ponoc dzialanie mija po ok. 6 godzinach). Tak więc ewidentnie wszystko w mojej glowie ;)

Dziekuje Ci bardzo za rady, bede dawac znac jak sie uda pewnego dnia :D
Na pewno się uda, kwestia czasu :friend: