Relacje z ludźmi
: 26 lutego 2019, o 09:47
26 lutego 2019, o 10:42
Hej
Nie było mnie tu dawno, bo w sumie nie miałam potrzeby. JUż chyba w jakimś poście się chwaliłam, że jestem coraz bliżej odburzenia, jak 2 lata temu (jakoś tak) bałam się wyjść z domu, to teraz już pracowałam, jeżdżę autem, no i w ogóle zmieniłam się,jestem jeszcze slniejsza.
Mam jednak ciągle jeden problem, który sprawia, że moje życie nie jest komfortowe i bez rozwiązania tego odburzenie nie jest możliwe.
Mianowicie relacje z ludźmi...
Z mężem, czy dobrymi koleżankami rozmawiam otwarcie, nie boję się im powiedzieć co myślę i nie mam żadnych problemów.
UWażam (nie tylko ja), że jestem inteligentną osobą, mam mądre przemyślenia itd itp. Jednak jak przychodzi co do czego, to zapominam języka w gębie, nie mówię co myślę, albo mówię jakieś głupoty (nie wiem skąd je wtedy biorę). Chyba boje się powiedzieć prawdy, mówię coś, co ktoś moim zdaniem chce usłyszeć.
Przykład, idę do przedszkola porozmawiać z wychowawcą, pierwsze zdania powiem co planuję bo przyszykowałam wypowiedź, on nagle coś powie i wytrąca mnie z tropu, mówię coś innego, zmieniam zdanie, uśmiecham się jak małe dziecko, prawie włażę w tyłek... I to też z innymi rodzicami tak robię, z lekarzami, sklepowymi, no z każdym... Mam tego dość, bo nie dość, że pójście do przedszkola wywołuje u mnie stres, serce wali, to tak się nie da żyć. DO lekarza z dzieckiem już chodzi mąż, bo ja nie potrafię... Sprzeciwienie się babom w rejestracji, czy ludzom w kolejce kosztuje mnie tyle sił, że nie da się opisać (a niestety w przychodniach jak w dżngli, musisz pilnować swego miejsca, walczyć o skierowanie na badani itd jak dzikie zwierzę). ZNów zaczynam unikać zaprowadzania dziecka do przedszkola by nie spotkać sięz rodzicami, którzy mnie nie lubią (są tacy, bo często się odważę i mówię co myślę odnośnie np. składek, a to się ludziom nie podoba, ale jak napisałam, powiem co myślę, nagle na mnie naskoczą, zakrzyczą mnie, a ja milczę, serce chce wyskoczyć, ja płakać, uciec...).
Przy ludziach czuję się jak ktoś gorszy, czuję się taka malutka (jestem niska, okło 160cm), jak mam buty wysokie to czuję się silniejsza, ale takie założyłam w przeciąg 5 lat ze 3 razy i nie chcę bo nie wygodnie. Poza tym nie będę nosić obcasów by czuć się silniejsza. MUszę w głowie zmienić. Jestem po trzydziestce, a często czuję się jak dziecko i pozwalam ludziom mnie tak traktwać, sama tak pewnie relacje układam, ale nie umiem inaczej.
Podpowiedzci mi, jak nad sobą pracować, może jakieś artykuły? Metody? Zaraz ponownie obczaję w tym dziale wpisy adminów.
Do terapeuty chodziłam, trochę, ale zrezygnowałam po piewsze kasa, kasa, kasa, po drugie jakoś ciężko było mi tam się wybrać...
Jestem naprawdę cały czas do przodu, wydaje mi się, że przeszłość jako tako mam przepracowaną, zaczęłam dbać o siebie fizycznie, ale coś tu gdzieś właśnie zgrzyta...
A, moja siostra (starsza 3 lata) całe życie traktowała mnie jak śmiecia, gnojka, nabijałą się ze mnie przy ludziach, mówiła, że jestem mała i gówniarz i głupia i różne obelgi...
Ps. Przepraszam za lterówki, ale w komp już klawiatura ledwo śmiga.
Hej
Nie było mnie tu dawno, bo w sumie nie miałam potrzeby. JUż chyba w jakimś poście się chwaliłam, że jestem coraz bliżej odburzenia, jak 2 lata temu (jakoś tak) bałam się wyjść z domu, to teraz już pracowałam, jeżdżę autem, no i w ogóle zmieniłam się,jestem jeszcze slniejsza.
Mam jednak ciągle jeden problem, który sprawia, że moje życie nie jest komfortowe i bez rozwiązania tego odburzenie nie jest możliwe.
Mianowicie relacje z ludźmi...
Z mężem, czy dobrymi koleżankami rozmawiam otwarcie, nie boję się im powiedzieć co myślę i nie mam żadnych problemów.
UWażam (nie tylko ja), że jestem inteligentną osobą, mam mądre przemyślenia itd itp. Jednak jak przychodzi co do czego, to zapominam języka w gębie, nie mówię co myślę, albo mówię jakieś głupoty (nie wiem skąd je wtedy biorę). Chyba boje się powiedzieć prawdy, mówię coś, co ktoś moim zdaniem chce usłyszeć.
Przykład, idę do przedszkola porozmawiać z wychowawcą, pierwsze zdania powiem co planuję bo przyszykowałam wypowiedź, on nagle coś powie i wytrąca mnie z tropu, mówię coś innego, zmieniam zdanie, uśmiecham się jak małe dziecko, prawie włażę w tyłek... I to też z innymi rodzicami tak robię, z lekarzami, sklepowymi, no z każdym... Mam tego dość, bo nie dość, że pójście do przedszkola wywołuje u mnie stres, serce wali, to tak się nie da żyć. DO lekarza z dzieckiem już chodzi mąż, bo ja nie potrafię... Sprzeciwienie się babom w rejestracji, czy ludzom w kolejce kosztuje mnie tyle sił, że nie da się opisać (a niestety w przychodniach jak w dżngli, musisz pilnować swego miejsca, walczyć o skierowanie na badani itd jak dzikie zwierzę). ZNów zaczynam unikać zaprowadzania dziecka do przedszkola by nie spotkać sięz rodzicami, którzy mnie nie lubią (są tacy, bo często się odważę i mówię co myślę odnośnie np. składek, a to się ludziom nie podoba, ale jak napisałam, powiem co myślę, nagle na mnie naskoczą, zakrzyczą mnie, a ja milczę, serce chce wyskoczyć, ja płakać, uciec...).
Przy ludziach czuję się jak ktoś gorszy, czuję się taka malutka (jestem niska, okło 160cm), jak mam buty wysokie to czuję się silniejsza, ale takie założyłam w przeciąg 5 lat ze 3 razy i nie chcę bo nie wygodnie. Poza tym nie będę nosić obcasów by czuć się silniejsza. MUszę w głowie zmienić. Jestem po trzydziestce, a często czuję się jak dziecko i pozwalam ludziom mnie tak traktwać, sama tak pewnie relacje układam, ale nie umiem inaczej.
Podpowiedzci mi, jak nad sobą pracować, może jakieś artykuły? Metody? Zaraz ponownie obczaję w tym dziale wpisy adminów.
Do terapeuty chodziłam, trochę, ale zrezygnowałam po piewsze kasa, kasa, kasa, po drugie jakoś ciężko było mi tam się wybrać...
Jestem naprawdę cały czas do przodu, wydaje mi się, że przeszłość jako tako mam przepracowaną, zaczęłam dbać o siebie fizycznie, ale coś tu gdzieś właśnie zgrzyta...
A, moja siostra (starsza 3 lata) całe życie traktowała mnie jak śmiecia, gnojka, nabijałą się ze mnie przy ludziach, mówiła, że jestem mała i gówniarz i głupia i różne obelgi...
Ps. Przepraszam za lterówki, ale w komp już klawiatura ledwo śmiga.