Fobia społeczna- pomocy
: 6 czerwca 2017, o 09:30
Witam.
Potrzebuje Waszej pomocy!!!!
Jestem już zdesperowana i nie wiem co robić. Mam dość wszystkiego.
Mam 28 lat i od 5 lat zmagam się z fobia społeczną. Tzn. sama sobie postawiłam taka "diagnoze". Moim problemem jest lek przed ludzmi. Będzie to troszkę chaotyczny wpis ale mam nadzieję że ktos z Was coś zrozumie. Mam ogromny problem że jak jestem np. w jakimś miejscu publicznym typu sklep kościół i gdy czuje że za mna stoją ludzie ogarnia mnie lek. Zaczyna mi drzec ciało a co najgorsze i wstyd mi o tym pisać ... dostaje strasznych " gazow". To jest najgorszy objaw jaki tylko może być... żyć mi się nie chce. ogólnie pracuje jako sekretarka. Nie mam problemów z odbieraniem telefonów ale odnoszenie kawy czy herbaty to dopiero wyczyn. Wystarczy że szefowa powie słowa zrób mi kawę przez ciało przechodzi mi takie dziwne uczucie. Nogi od razu robią się jak z waty, ręce drża i w jelitach sie przewraca i następują te wstrętne gazy które jest mi ciężko powstrzymać to jest jakaś masakra. Nie jestem w stanie pójść do kosciola no chyba że wiem że będę stać pod ścianą i nikogo za mna nie będzie. Za 6 tyg biorę slub kocham bardzo swojego narzeczonego. zawsze chciałam mieć slub kościelny i duże wesele ale ostatnio mnie to wszystko przytłacza. Wyobrażam sobie jak stoję przy ołtarzu i mdleje. Wszyscy się cieszą tym weselem a ja co... deprecha .. nie stanę nigdzie gdzie wiem że za mna będzie kolejka bo już z góry zakładam że dopadna mnie gazy a ja z tych nerwow je puszcze i bedzie wstyd. no dlaczego mnie takie coś dopadło. Dawniej się udzielałam w kościele nie miałam problemu z staniem w 1 ławce na uroczystościach a teraz to jest nie możliwe. wszystko przez te gazy. Dodam ze na codzien jestem doayc rozrywkowa, mam duzo znajomych i ogolnie jestem przez wszystkich lubiana. Kazdy o mnie mowi wariatka w pozywtywbym tego slowa znaczeniu
wiekoszosc imprez rozkrexam hehe ale najgorsze jest ten lek gfy kyos stoi za mna Błagam proszę o jakieś rady....
Potrzebuje Waszej pomocy!!!!
Jestem już zdesperowana i nie wiem co robić. Mam dość wszystkiego.
Mam 28 lat i od 5 lat zmagam się z fobia społeczną. Tzn. sama sobie postawiłam taka "diagnoze". Moim problemem jest lek przed ludzmi. Będzie to troszkę chaotyczny wpis ale mam nadzieję że ktos z Was coś zrozumie. Mam ogromny problem że jak jestem np. w jakimś miejscu publicznym typu sklep kościół i gdy czuje że za mna stoją ludzie ogarnia mnie lek. Zaczyna mi drzec ciało a co najgorsze i wstyd mi o tym pisać ... dostaje strasznych " gazow". To jest najgorszy objaw jaki tylko może być... żyć mi się nie chce. ogólnie pracuje jako sekretarka. Nie mam problemów z odbieraniem telefonów ale odnoszenie kawy czy herbaty to dopiero wyczyn. Wystarczy że szefowa powie słowa zrób mi kawę przez ciało przechodzi mi takie dziwne uczucie. Nogi od razu robią się jak z waty, ręce drża i w jelitach sie przewraca i następują te wstrętne gazy które jest mi ciężko powstrzymać to jest jakaś masakra. Nie jestem w stanie pójść do kosciola no chyba że wiem że będę stać pod ścianą i nikogo za mna nie będzie. Za 6 tyg biorę slub kocham bardzo swojego narzeczonego. zawsze chciałam mieć slub kościelny i duże wesele ale ostatnio mnie to wszystko przytłacza. Wyobrażam sobie jak stoję przy ołtarzu i mdleje. Wszyscy się cieszą tym weselem a ja co... deprecha .. nie stanę nigdzie gdzie wiem że za mna będzie kolejka bo już z góry zakładam że dopadna mnie gazy a ja z tych nerwow je puszcze i bedzie wstyd. no dlaczego mnie takie coś dopadło. Dawniej się udzielałam w kościele nie miałam problemu z staniem w 1 ławce na uroczystościach a teraz to jest nie możliwe. wszystko przez te gazy. Dodam ze na codzien jestem doayc rozrywkowa, mam duzo znajomych i ogolnie jestem przez wszystkich lubiana. Kazdy o mnie mowi wariatka w pozywtywbym tego slowa znaczeniu
