Czy to normalne ?
: 1 października 2016, o 11:04
Hey kochani odburzeni i zaburzeni !
U mnie trochę lepiej lęku nie czuje tak jak czułam ..rano tylko lekkie niepokoje.Już nie płacze jak miesiąc temu itd ale to moze zasługa leku ..nie wiem... juz nawet mam mysli zeby ten lek który od miesiaca uzywam rzucić bo chce to pzrezyc swiadomie ..a teraz gdy nie czuje lęku wydaje mi się , że to nie nerwica.
Zmierzam do tego , że teraz skoro jest trochę lepiej...potrafię jeść , śmiać się , gadać normalnie pzrez telefon , rano normalniej wstać i nie czuję lęku , a natrętne myśli nadal mam to czy to jest normalne ?
Chodzi o to , że wcześniej przy natrętach nie zadawałam sobie tylu pytań i jak natrety mijały to wiedziałam , że do Taty nic nie mam ...od 16 lipca pogorszyło mi się na tyle , że bylo to silniejsze niz wczesniej w tym sensie silniejsze , że nie wiedziałam już nic...Mysli typowo wulgarno seksualnych juz nie mam ...
Teraz jest bez lęku , są pytania w głowie czy byłam zdolna do rzeczy kazirodczych , czy to co we mnie siedzi to moze cos stłamszone w podswiadomosci i chce byc naturalne i tego typu różne pytania .
I pytanie do wszystkich czy wy tez tak macie , ze nie czujecie lęku , a od natręctw pozostały wam pytania i dumacie nad nimi ??? i w efekcie gubicie się ??
Czasami jeszcze jak jade samochodem i usłyszę jakąś smutną piosenkę to mam myśli , że współczuje mojemu Tacie takiej córki i łzy mi same lecą .
Moja Mama wie o moich natręctwach i jak często spacerujemy to mówię jej , że tylko się zastanawiam czy jestem zboczeńcem(mozecie sie smiac) czy nie jestem i sama juz nie wiem.A ja nie chcę być taką osobą , a wydaje mi się , że jestem ...
Te natręctwa juz mnie nie ruszają jak jeszcze niedawno.Ja chyba wolę ryczeć , mieć lęk i nie jeść i cierpieć bo wtedy wiem ,że to nerwicowe ...a jak bez lęku ma się mysli i to wszystko jescze trwa i te pytania przychodza do głowy to wiecie jak łatwo uwierzyć , ze to siedzi w nas niby z natury ... chociaz moze nie niby...nie wiem nic .
Wcześniej się czułam jak zwierzę. I serio mysle , ze mi tak juz zostanie do końca życia .
Myślałam w gorszych stanach o samobójstwie ale wiem , że nie chcę tego robić bo chce żyć i boję się co samobójców spotyka po drugiej stronie ale dlaczego tak samo nie jestem pewna , ze nie chce tych natrectw ?
Wczoraj pisałam Piotrusiowi (subzero
) jakie mysli mi jeszcze zostały ..Jak to póxniej przeczytałam to po prostu jest głupie ...ale w środku jest co innego.
Inni nie mają lęku i nie maja mysli ..ja mam ...czy tylko JA ??
Na kij zadawałam sobie tyle pytań po co były te analizy to juz sie tak zagniezdziło w tej podswiadomosci , że chyba bedzie ze mną do końca i w trumnie mnie obudza te pytania .
Czasami mam mysli zeby zgłosic sie do spzitala psychiatrycznego żeby mnie pzrebadali pod kątem kazirodztwa ....
Najgorsze jest to , że ja zawsze wiedziałam jak to mijało , ze nic nie mam ...a teraz nie wiem nic ... jeszcze jeden uzytkownik mnie wystraszył , że jak mi to minie to i tak nie bede nic wiedziała nadal tylko nie bede sie tym przejmowała ...jprdl i to jest straszne .
U mnie trochę lepiej lęku nie czuje tak jak czułam ..rano tylko lekkie niepokoje.Już nie płacze jak miesiąc temu itd ale to moze zasługa leku ..nie wiem... juz nawet mam mysli zeby ten lek który od miesiaca uzywam rzucić bo chce to pzrezyc swiadomie ..a teraz gdy nie czuje lęku wydaje mi się , że to nie nerwica.
Zmierzam do tego , że teraz skoro jest trochę lepiej...potrafię jeść , śmiać się , gadać normalnie pzrez telefon , rano normalniej wstać i nie czuję lęku , a natrętne myśli nadal mam to czy to jest normalne ?
Chodzi o to , że wcześniej przy natrętach nie zadawałam sobie tylu pytań i jak natrety mijały to wiedziałam , że do Taty nic nie mam ...od 16 lipca pogorszyło mi się na tyle , że bylo to silniejsze niz wczesniej w tym sensie silniejsze , że nie wiedziałam już nic...Mysli typowo wulgarno seksualnych juz nie mam ...
Teraz jest bez lęku , są pytania w głowie czy byłam zdolna do rzeczy kazirodczych , czy to co we mnie siedzi to moze cos stłamszone w podswiadomosci i chce byc naturalne i tego typu różne pytania .
I pytanie do wszystkich czy wy tez tak macie , ze nie czujecie lęku , a od natręctw pozostały wam pytania i dumacie nad nimi ??? i w efekcie gubicie się ??
Czasami jeszcze jak jade samochodem i usłyszę jakąś smutną piosenkę to mam myśli , że współczuje mojemu Tacie takiej córki i łzy mi same lecą .
Moja Mama wie o moich natręctwach i jak często spacerujemy to mówię jej , że tylko się zastanawiam czy jestem zboczeńcem(mozecie sie smiac) czy nie jestem i sama juz nie wiem.A ja nie chcę być taką osobą , a wydaje mi się , że jestem ...
Te natręctwa juz mnie nie ruszają jak jeszcze niedawno.Ja chyba wolę ryczeć , mieć lęk i nie jeść i cierpieć bo wtedy wiem ,że to nerwicowe ...a jak bez lęku ma się mysli i to wszystko jescze trwa i te pytania przychodza do głowy to wiecie jak łatwo uwierzyć , ze to siedzi w nas niby z natury ... chociaz moze nie niby...nie wiem nic .
Wcześniej się czułam jak zwierzę. I serio mysle , ze mi tak juz zostanie do końca życia .
Myślałam w gorszych stanach o samobójstwie ale wiem , że nie chcę tego robić bo chce żyć i boję się co samobójców spotyka po drugiej stronie ale dlaczego tak samo nie jestem pewna , ze nie chce tych natrectw ?
Wczoraj pisałam Piotrusiowi (subzero

Inni nie mają lęku i nie maja mysli ..ja mam ...czy tylko JA ??
Na kij zadawałam sobie tyle pytań po co były te analizy to juz sie tak zagniezdziło w tej podswiadomosci , że chyba bedzie ze mną do końca i w trumnie mnie obudza te pytania .
Czasami mam mysli zeby zgłosic sie do spzitala psychiatrycznego żeby mnie pzrebadali pod kątem kazirodztwa ....
Najgorsze jest to , że ja zawsze wiedziałam jak to mijało , ze nic nie mam ...a teraz nie wiem nic ... jeszcze jeden uzytkownik mnie wystraszył , że jak mi to minie to i tak nie bede nic wiedziała nadal tylko nie bede sie tym przejmowała ...jprdl i to jest straszne .