obgadywanie, lęk przed chorobą
: 22 sierpnia 2016, o 12:52
Witam wszystkich serdecznie,
Zaczne od tego, że to forum to genialna rzecz i najciężych momentach podnosi na duchu lepiej niż niejeden terapeuta. Dziękuję wszystkim udzielającym się.
Mam 25 lat i "jestem posiadaczem" nerwicy, przynajmniej tak twierdzi moja terapeutka.
Ze trzy lata wstecz, zaczęło się od ataków paniki w miejscach publicznych (bezdech i zawroty głowy). W przesłości miałem skłonności do palenia dużej ilości trawy i dlatego też nie zająłem się tymi objawami, tylko je zbagatelizowałem. Dziś już nie pale od półtora roku, gdyż lęk był zbyt silny. Jak to zwykle bywa w nerwicy jest to całe grono objawów. Np. wyostrzone zmysły ( jeśli zobacze kątem oka jakiś błysk, to raczej musze się upewnić że to coś tam rzeczywiście jest) . Mam też szum( może pisk) w jednym uchu który wycisza się znacznie jak mam lepsze dni.
I tu przejde do tego co mnie najbardziej trapi. Nachodzą mnie myśli, że ludzie mnie obgadują ( z różną częstotliwością), które staram się zaraz korygować bo pewnie nie robią tego, tylko jest to kolejny natręt. Z drugiej strony nawet jeśli to co z tego ( raczej mam mniejszą samoocenę niż większą). Ale zaraz po takich myślach pojawia się lęk: "czy już zwariowałem i mam schizofrenie, czy już niedługo?". Potem jest epizod odrealnienia i lekkiej depresji. W tych stanach zaczyna się teoretyzowanie, ważenie argumentów : nie zwariowałem jeszcze bo nie słysze głosów itp. Generalnie błędne koło, bo takie rozkminianie tych myśli tylko odrealnia.
Powiedzcie proszę czy ktokolwiek miał takie myśli z tym obgadywaniem i pokonał to ? Czy pownienem udać się do psychiatry bo sama psychoterapia nie wystarcza ( nie biorę żadnych proszków).
Zaczne od tego, że to forum to genialna rzecz i najciężych momentach podnosi na duchu lepiej niż niejeden terapeuta. Dziękuję wszystkim udzielającym się.

Mam 25 lat i "jestem posiadaczem" nerwicy, przynajmniej tak twierdzi moja terapeutka.
Ze trzy lata wstecz, zaczęło się od ataków paniki w miejscach publicznych (bezdech i zawroty głowy). W przesłości miałem skłonności do palenia dużej ilości trawy i dlatego też nie zająłem się tymi objawami, tylko je zbagatelizowałem. Dziś już nie pale od półtora roku, gdyż lęk był zbyt silny. Jak to zwykle bywa w nerwicy jest to całe grono objawów. Np. wyostrzone zmysły ( jeśli zobacze kątem oka jakiś błysk, to raczej musze się upewnić że to coś tam rzeczywiście jest) . Mam też szum( może pisk) w jednym uchu który wycisza się znacznie jak mam lepsze dni.
I tu przejde do tego co mnie najbardziej trapi. Nachodzą mnie myśli, że ludzie mnie obgadują ( z różną częstotliwością), które staram się zaraz korygować bo pewnie nie robią tego, tylko jest to kolejny natręt. Z drugiej strony nawet jeśli to co z tego ( raczej mam mniejszą samoocenę niż większą). Ale zaraz po takich myślach pojawia się lęk: "czy już zwariowałem i mam schizofrenie, czy już niedługo?". Potem jest epizod odrealnienia i lekkiej depresji. W tych stanach zaczyna się teoretyzowanie, ważenie argumentów : nie zwariowałem jeszcze bo nie słysze głosów itp. Generalnie błędne koło, bo takie rozkminianie tych myśli tylko odrealnia.
Powiedzcie proszę czy ktokolwiek miał takie myśli z tym obgadywaniem i pokonał to ? Czy pownienem udać się do psychiatry bo sama psychoterapia nie wystarcza ( nie biorę żadnych proszków).