Strona 1 z 4

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 19 sierpnia 2016, o 14:53
autor: Halina
dziekuje, ze wytrwacie do konca mojego posta ;ok

Moja matka od '45 lat jest zaburzona, bez zdawania sobie juz z tego sprawy. Podobnie jak alkoholik, ktory pije po latach mowi, ze on nie jest alkoholikiem. Otoz, mama zaczela prace trzy H na dzien no i ma sporo czasu, aby mnie "meczyc" na fejsie i mejle etc ... Telefoniczne rozmowy na szczescie nie maja miejsca.
Jak mowilam wczesniej matka mnie po prostu meczy, manipuluje bardzo podstepnie, prowadzac do tego, by ja pocieszyc i rozwiac jej natretne watpliwosci, ktore hoduje od wielu lat.
Np. dzisiaj napisala "ja tak mile wspominam te papryczki nadziewane miesem". To zdanie napisala ni stad ni zowąd, wyciete skadkolwiek, rzucone ot tak, bez "dzien dobry, ani czesc". Odpisuje -"ale o co chodzi"?
Ona: "no wiesz, te papryczki co robilas na dzialce". Oczywiscie zajarzylam od razu: chodzi o to, ze matrka rozwiodla sie z ojcem, majac wczesniej dzialke, na ktorej spedzala swoje dni lezac w wwyrze, a teraz ma swoja kawalerke, musi pracowac i uczyc sie zyc, i chodzilo jej w zdaniu o to "ojej jak kiedys bylo fajnie, jak ja zaluje, ze sie rozwiodlam dla innego".
Widzicie na czym polega jej manipulacja?
Jeszcze pare tygodni temu napisalabym jej cala litanie wspomagajaca typu "mamusiu nie martw sie, bylo jak bylo masz tyez fajnie, poradzisz sobie, nie ma co wracac do przeszlosci" etc ...

DZISIAJ napisalam jej "mamo, ale ty tez sobie mozesz upiec papryczki z mieskiem". :pp
Ona na to: "nie mam piekarnika"

Juz chcialam napisac, ze stac ja na tani piekarnik, ale sie powstrzymalam i powiedzialam "dobrze, rozumiem" (defensywnie, a nie ofensywnie).

Oczywiscie to wszystko kosztuje sporo wysilku emocjonalnego, gdyz chwile po tym zaczelam obsesyjnie sie zamartwiac, "czy mama oby nie cierpi?".

Wiem, ze to emocje, ze cale zycie moje pomagalam i wspieralam matke, jak psycholog i terapeuta, trzymalam ja za raczke, co prowadzilo do nadmiernych, natretnych zamartwian sie w jej kierunku.

Wiem, ze te emocje nowego nawyku jaki w sobie wyrabiam przejda, a natretne myslenie, jak mamie jest w danej chwili, minie!

Ciesze sie mimo wszystko z mojego nowego nawyku wprowadzanego w zycie: odpowiedzi defensywnych, nie atakowanie mamy, nie probowanie jej trzymac za raczki, ale po prostu na spokojnie. No, tak, prosto sie mowi, ale dojde do wprawy :si

To moja nowa zmiana! Mysle, ze wynika ona z faktu, ze nauczylam sie kochac siebie, zrozumialam, ze jestem wartosciowa osoba, zrozumialam, ze matka nie da mi tego, na co ciagle, do tej pory czekalam. Chociaz emocje sa chwiejne, co jest normalne, daze do tego, by wyjsc ze schematu SPRAWOWANIA KONTROLI NAD MATKA, nadmierna kontrola, z czego wynikaly moje stany lekowe i natrectwa.... (oczywiscie nie tylko, ale miedzy innymi).

Co sadzicie ???? mYSLICIE? ZE MOJE "nowe" nastawienie wystarczy, by poprawic ten "chory" schemat, w wktory wpadlam majac juz 6 lat lub wczesniej?

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 19 sierpnia 2016, o 16:08
autor: Agniecha
Brawo Ty ja ciągle nie potrafię się odciąć :-(

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 19 sierpnia 2016, o 17:12
autor: senna
Zdrowe nastawienie do mamy to nie jest łatwa sprawa. Mnie się nigdy coś takiego nie udało, mimo, że doświadczyłam z jej strony przemocy. To, że racjonalizujesz swoje emocje w kontakcie z bliską osobą jest godne podziwu.

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 19 sierpnia 2016, o 17:52
autor: Wilku
Ja miałam podobny problem i dzięki nerwicy, zrozumiałam, że mama i ja krzywdzę się w ten sposób. Jestem bardzo wrażliwa i empatyczna, ale gdy doszła mi nerwica, to zdecydowałam się ochłodzić nasze kontakty.
Może u mnie nie chodziło o kontrolę nad mamą, tylko ciągłe zamartwianie się jej losem - odwrócenie roli matka i córka.
Swego czasu napisałam post, bo płakałam często z tego powodu i powodowało to u mnie objawy nerwicowe:
toksyczna-mama-prosze-o-rady-t8214.html
Po radzie jednej z dziewczyn ostudziłam kontakty.
Przestałam odbierać telefony, gdy nie miałam na to ochoty. Zwłaszcza w nocy i rano. Usunęłam vibera, zajęłam się własnym życiem, by być zajętą i mieć wytłumaczenie (bo kłamać nie potrafię).
Zastrzegłam, że nie będę już jej powierniczką i nie będę wysłuchiwać jej problemów, zwłaszcza związkowych.
Przestałam być także na jej zawołanie - gdy mnie o coś prosi, co mi nie przeszkadza, robię to ale w czasie wyznaczonym przeze mnie. Jeśli nie chcę spełnić jakiejś prośby mówię nie.

Mama się zmieniła, zaczęła bardziej skupiać się na swoim życiu, ja się czuję o niebo lepiej! Był płacz, było obrażanie się. Ale można, choć myślałam, że to niemożliwe.
Trzeba tylko otworzyć oczy i uniewrażliwić się na jakiś czas

Po prostu podjęłam decyzję, że muszę zadbać o swoje zdrowie psychiczne bo nikt tego za mnie nie zrobi i stać się bardziej asertywna.

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 19 sierpnia 2016, o 17:55
autor: Victor
Ja mam także problematyczny dom rodzinny. Największy związek emocjonalny mam z mamą bowiem z nią się wychowywałem i od małego "musiałem" się nią (i innymi) opiekować. Co nie było do końca doceniane.
Co wpłynęło na moje ustawiczną potrzebę zadowalania innych, wypierania własnych potrzeb, poczucie konieczności bycia silnym i to najlepiej psychicznie, konieczności powodzeń bo porażki są przecież złeee itd.

Różne są teorie radzenia sobie z takim sytuacjami, niektóre mówią o całkowitym np. odcięciu się. Czasem są przypadki, w których by mogło to rzeczywiście być najbardziej opłacalne.
Ale ja sądzę, że dobrze dążyć (w wypadku manipulacji, obciążania ciężarem, wzbudzania poczucia winy itp)do przede wszystkim własnej dojrzałości emocjonalnej.
Do takiego stanu gdzie na tyle rozumiemy zachowanie rodzica, że nie powoduje ono w nas żalu, bólu, złości. Bo to rozumiemy.

Drugą sprawą jest świadomość tego co czujemy i dlaczego. Dość często jestem wkręcany w rodzinne problemy, mimo, iż wiadomym było, że te problemy wystąpią jeśli dane osoby nie przestaną się zachowywać tak jak się zachowują.
I czasem kiedy odmawiam brać udziału w jakiejś kolejnej akcji "zróbmy sobie problem" odczuwam poczucie winy. Wówczas zadaję sobie pytanie dlaczego je odczuwam. I wtedy jawi się zwykle jasny obraz, że odczuwam to bo przywykły jestem do tego, ze jak się komuś coś dzieje to lecę z pomocą. Wówczas decyzja staje się prostsza.

Moim zdaniem inne reakcje tego typu się naprawdę utrwalają z czasem, dlatego, że ja kiedyś odczuwałem poczucie winy wobec nawet obcych ludzi, w sytuacjach kiedy ktoś chciał mnie angażować w coś na co ja nie miałem ochoty. Obecnie już tego nie mam.
Z rodzicem jest trudniej bo jednak więź emocjonalna jest silniejsza.

Wspieranie rodzica w pewnych sytuacjach jest czymś dobrym, ale czymś innym jest ciągłe wikłanie kogoś w poczucie winy i sytuacje ustawicznie problemowe. Nikt do tego prawa nie ma.

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 19 sierpnia 2016, o 18:28
autor: Olalala
Ja mam podobne przemyślenia jak Wy. Tzn uważam, ze mentalnie trzeba sie odgraniczyć nieco od rodziców. Mi w tym pomogla troche terapia, bo zobaczyłam ich jako ludzi, którzy popelnili jakies bledy. A jesli oni popelnili to ja tez mam do nich prawo i nie musze być juz ich idealna corka na każde zawołanie.

U mnie takie zachowania wzbudzające poczucie winy wywołuje tata. Mama z kolei ma dużo zachowan lekowych (pewnie wyniesionych z domu alkoholowego). Mama robi wszystko żeby w domu bylo idealnie. I zawsze pokazuje jaka jest silna (podejrzewam, ze w swoim domu rodzinnym jako najstarsza musiala pelnic role dziecka silnego). Ja niestety wpadłam w te trybiki. Odcięcie sie od nich mentalne spowodowalo rez odcięcie sie od takich niepotrzebnych zachowań. Nadal sa moimi rodzicami, ale tez ludźmi, którzy popełniają błędy. Wiec mam prawo im się sprzeciwiać, mówić nie.

Ja podobnie jak Victor przyswoiłam w domu silne cechy uległości i wypierania własnych potrzeb. I tez miałam potem problem w relacjach z ludźmi, ze nawet głupoty nie umiałam odmówić. Fajnie, ze ti wszystko można zmieniać. Teraz jak ktos za cos mnie przeprasza to np. Nie mowie "nic się nie stało". Nie wypieram własnych emocji, ze cos mi nie pasowało. I to jest tez fajne, bo dajemy tez w ten sposób prawo innym do popełnienia błędów.

Mysle wiec Halina, ze sobie naprawde dobrze radzisz ;) ważne żeby nie pielęgnować nienawiści, złości wobec rodziców, ale zmienić optykę i patrzeć ze swojego punktu widzenia i swoich prawdziwych odczuć. I w tym pomaga mentalne odcięcie.

Co ciekawe, prawo do mówienia nie bardzo spuszcza ciśnienie w relacjach. Nie czuje się jakiejś niepotrzebnej presji.

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 19 sierpnia 2016, o 19:54
autor: dziwny123
U mnie dystans emocjonalny do rodziców spada wraz z wiekiem. Mój lęk przed rodzicami (głownie ojcem) nigdy nie był tak silny, jak obecnie; moja złość na relacje, jaka jest pomiędzy moimi rodzicami nigdy nie była tak silna, jak obecnie; moja nienawiść do ojca ogólnie tego, jaką jest osobą, też nigdy nie była tak silna, jak obecnie. I lęk i złość wykazują cały czas tendencję rosnącą. Podczas rozmawiania z rodzicami (głównie z ojcem) coraz częściej czuję się jak kilkulatek. Coraz częściej mam pragnienie zadawać rodzicom ogromne cierpienia, za to, że się pobrali ze sobą wyłącznie z głupoty, w ogóle do siebie nie pasując, (dodatkowo z informacji, które mam, to nawet przed ślubem prawdopodobnie się nie kochali, a wręcz bardzo mocno nie lubili) oraz za to, że nie nauczyli mnie niczego przydatnego w dorosłym życiu.
Kiedyś mój dystans do rodziców był lepszy. Psycholog mi powiedział, że to zaburzenia habituacji, która z jakiegoś powodu nie zachodzi, w efekcie dystans zamiast rosnąć lub przynajmniej utrzymywać się na tym samym poziomie, to spada, ale nie powiedział, co z tym zrobić.

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 19 sierpnia 2016, o 20:30
autor: Halina
Agniecha pisze:Brawo Ty ja ciągle nie potrafię się odciąć :-(
agniecha to jest dlugi proces dojscie do pewnych wnioskow. Decyzje zmiany kontaktow z matka podjelam calkiem niedawno, pracuje nad tym bardzo intensywnie.

-- 19 sierpnia 2016, o 20:09 --
senna pisze:Zdrowe nastawienie do mamy to nie jest łatwa sprawa. Mnie się nigdy coś takiego nie udało, mimo, że doświadczyłam z jej strony przemocy. To, że racjonalizujesz swoje emocje w kontakcie z bliską osobą jest godne podziwu.
dziekuje

-- 19 sierpnia 2016, o 20:13 --
Wilku pisze:Ja miałam podobny problem i dzięki nerwicy, zrozumiałam, że mama i ja krzywdzę się w ten sposób. Jestem bardzo wrażliwa i empatyczna, ale gdy doszła mi nerwica, to zdecydowałam się ochłodzić nasze kontakty.
Może u mnie nie chodziło o kontrolę nad mamą, tylko ciągłe zamartwianie się jej losem - odwrócenie roli matka i córka.

Dokladnie mam to samo Obsesyjne martwienie sie o los matki, ktory w rzeczywistosci nie jest taki zly
Swego czasu napisałam post, bo płakałam często z tego powodu i powodowało to u mnie objawy nerwicowe:
toksyczna-mama-prosze-o-rady-t8214.html
Po radzie jednej z dziewczyn ostudziłam kontakty. Brawo
Przestałam odbierać telefony, gdy nie miałam na to ochoty. Zwłaszcza w nocy i rano. Usunęłam vibera, zajęłam się własnym życiem, by być zajętą i mieć wytłumaczenie (bo kłamać nie potrafię). Ja sie nie tlumacze
Zastrzegłam, że nie będę już jej powierniczką i nie będę wysłuchiwać jej problemów, zwłaszcza związkowych.
Przestałam być także na jej zawołanie - gdy mnie o coś prosi, co mi nie przeszkadza, robię to ale w czasie wyznaczonym przeze mnie. Jeśli nie chcę spełnić jakiejś prośby mówię nie. Super

Mama się zmieniła, zaczęła bardziej skupiać się na swoim życiu, ja się czuję o niebo lepiej! Był płacz, było obrażanie się. Ale można, choć myślałam, że to niemożliwe.
Trzeba tylko otworzyć oczy i uniewrażliwić się na jakiś dokladnie

Po prostu podjęłam decyzję, że muszę zadbać o swoje zdrowie psychiczne bo nikt tego za mnie nie zrobi i stać się bardziej asertywna.
tak, swietnie, brawo

-- 19 sierpnia 2016, o 20:15 --
Victor pisze:J
Wspieranie rodzica w pewnych sytuacjach jest czymś dobrym, ale czymś innym jest ciągłe wikłanie kogoś w poczucie winy i sytuacje ustawicznie problemowe. Nikt do tego prawa nie ma.
zgadzam sie calkowicie, nie mialabym nic przeciwko temy, gdyby raz na jakis czas miala rzeczywiscie jakis realny problem. Ale wieczne glupoty, tak Victor, ona nie ma do tego prawa nawet jak jest zaburzona na maxa! Ma swiadomosc, nie jest chora psychicznie! Jestem na nia wkurzona !

-- 19 sierpnia 2016, o 20:17 --
Olalala pisze:Ja mam podobne przemyślenia jak Wy. Tzn uważam, ze mentalnie trzeba sie odgraniczyć nieco od rodziców. Mi w tym pomogla troche terapia, bo zobaczyłam ich jako ludzi, którzy popelnili jakies bledy. A jesli oni popelnili to ja tez mam do nich prawo i nie musze być juz ich idealna corka na każde zawołanie.

U mnie takie zachowania wzbudzające poczucie winy wywołuje tata. Mama z kolei ma dużo zachowan lekowych (pewnie wyniesionych z domu alkoholowego). Mama robi wszystko żeby w domu bylo idealnie. I zawsze pokazuje jaka jest silna (podejrzewam, ze w swoim domu rodzinnym jako najstarsza musiala pelnic role dziecka silnego). Ja niestety wpadłam w te trybiki. Odcięcie sie od nich mentalne spowodowalo rez odcięcie sie od takich niepotrzebnych zachowań. Nadal sa moimi rodzicami, ale tez ludźmi, którzy popełniają błędy. Wiec mam prawo im się sprzeciwiać, mówić nie.

Ja podobnie jak Victor przyswoiłam w domu silne cechy uległości i wypierania własnych potrzeb. I tez miałam potem problem w relacjach z ludźmi, ze nawet głupoty nie umiałam odmówić. Fajnie, ze ti wszystko można zmieniać. Teraz jak ktos za cos mnie przeprasza to np. Nie mowie "nic się nie stało". Nie wypieram własnych emocji, ze cos mi nie pasowało. I to jest tez fajne, bo dajemy tez w ten sposób prawo innym do popełnienia błędów.

Mysle wiec Halina, ze sobie naprawde dobrze radzisz ;) ważne żeby nie pielęgnować nienawiści, złości wobec rodziców, ale zmienić optykę i patrzeć ze swojego punktu widzenia i swoich prawdziwych odczuć. I w tym pomaga mentalne odcięcie. DOKLADNIE

Co ciekawe, prawo do mówienia nie bardzo spuszcza ciśnienie w relacjach. Nie czuje się jakiejś niepotrzebnej presji.
tak a taka presja nakladana na siebie poprzez codzienna uleglosc prowadzi do .....? (no wlasnie zagadka) :))

-- 19 sierpnia 2016, o 20:30 --
dziekuje za odpowiedzi, ciesze sie, ze macie podobnie, mieliscie podobnie i radzicie sobie z tym doskonale. Ja tez zaczynam isc w dobrym kierunku.

Staralam sie do matki dotrzec przez kilkanascie odbrych lat, uswiadomic ja i to wszystko obracalo sie przeciwko mnie, gdyz dodatkowo skarzyla ojcu, ze chce ja zmienic, ze nie podoba mi sie nic etc, a ojciec, jak ojciec karal mnie za to slownie.

POwiedzcie mi jedno: zaburzona matka z nerwica natrectw od XX czasu ma swiadomosc swoich poczynan prawda ? czy zaburzenia osobowosci moga zajsc tak daleko, iz na porzadku dziennym dla niej jest egoistyczne zachowanie, wpadanie w zlosc, gniew, wyladowywanie go na mnie (z bracmi sobie na to nie pozwala, co ciekawe)? Rzucanie slowami, typu "daj mi spokoj, nie mam suszarki". Mojamatka jest skupiona tylko na sobie, niekiedy po roku czasu nieobecnosci mojej w Polsce, przylatywalam do niej, tak bardzo sie cieszylam na mysl o jej spotkaniu a tu co? Dupa! W lodowce zero zakupow, nic kompletnie, syf i ubóstwo, nawet posciele dla mnie nie przyszykowane, a matka ? Zaatakowala mnie prawie, ze przy wejsciu do niej z natretami, z obsesjami typu "halina, co ja mam zrobic, ja wczoraj opieprzylam mojego chlopaka, faceta, a on nie odbiera, boze, on juz nie chce ze mna byc, ja piernicze ja sama zwariuje, ja zdechne, ja nie dam rady"

Wyobrazacie sobie moj bol? nastepnie wszystko sie jakos ulozylo, bo matka pojechala do faceta, blagala gop na kolanach by z nia byl, po czym zupemnie zapomniala o mnie, nie zostawiajac mi kluczy, musialam niemalze nocowac na ulicy :buu: Na moje zwrocenie uwagi powiedziala "no przeciez kazalas mi do niego pojechac"!

Wracalam do Polski, a matka lezy i lezy na kanapie i spi i gowno, nie zwraca uwagi. Niby sie cieszy, ale do konca to jest takie gowniane!

Pytam sie "mamo wstan przygotuj kolacje"

Mama "ty cholero jasna, daj mi swiety spokoj, sama sobie zrob, co rak nie masz czy co, daj mi spokoj"

I tak wiecznie, od malego prawie ze, byc moze zajmowala sie mna, zapewne, jak potrafila, ale w mojej pamieci dlugoterminowej zachowaly sie niestety te zle wspomnienia.

Sama nie wiem, jakie cechy osobowosci wyksztalcily sie u mnie pod jej wplywem, ale na pewno: nieumiejetnosc mowienia NIE, uleglosc, kontrola, perfekcjonizm, a nie wspomne o tym, ze tato dodal oliwy do ognia: stad moje niskie poczucie wartosci, brak zaufania do siebie samej, brak wiary we wlasne sily, nieasertywnosc, pozwalanie, by dmuchano mi w kasze ! Oj, oj no nic, praca i praca nad soba, doda mi skrzydel i ktoregos dnia wszystko bedzie jak trzeba.

I wtedy natrectwa ustapia, jestem pewna !

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 20 sierpnia 2016, o 11:12
autor: marianna
Ja mam z mamą podobny problem, ja, bo moja mama stara sie nie zwalać na mnie problemów.
Wiec tu sytuacja nie jest zupełnie taka sama ale chodzi przecież o reakcje na swoje wyuczone zachowania.
Bardzo wczesnie wzięłam odpowiedzialność za mamę, za dom.
Chyba juz w przedszkolu nauczyłam sie rozpoznawac i wyczuwać emocje innych
i pojawiła sie potrzeba pomocy innym.
Mimo że jestem już dorosła i nawet jak mieszkałam z narzeczonym, potem z mężem
to zawsze czułam że do mamy też musze wrócić na trochę, że nie mogę jej zostawić tak zupełnie samej na dłużej.
Poza mamą nie mam innej rodziny, wiele razem przeszłyśmy i jesteśmy do siebie bardzo przywiązane.

Wiem że dla psychicznego treningu powinnam spakowac plecak, wyjechac gdzies daleko i rozluźnić trochę tą więź
ale wcale nie wiem czy to by było dla nas obudwu dobre.
Ucze sie łapać dystans do mamy,do jej emocji, i mimo wszystko żyć swoim życiem.
Znaleźć w tym jakiś złoty środek, tak jak pisze Victor, dorastać emocjonalnie sama w sobie i dla siebie.
Mama to mama, a ja to ja.

Halina ja myślę że każdy nowy nawyk myslowy, zachowanie , reakcja nad która pracujemy wymaga czasu
żebysmy zaczeli inaczej reagować i przeszli na nowe tory.
Kiedy to jest zwiazane z reakcjami emocjonalnymi, bliskimi jest trudniej ale myslę że sie da.

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 20 sierpnia 2016, o 12:06
autor: Halina
marianna pisze:Ja mam z mamą podobny problem, ja, bo moja mama stara sie nie zwalać na mnie problemów.
Wiec tu sytuacja nie jest zupełnie taka sama ale chodzi przecież o reakcje na swoje wyuczone zachowania.
Bardzo wczesnie wzięłam odpowiedzialność za mamę, za dom.
Chyba juz w przedszkolu nauczyłam sie rozpoznawac i wyczuwać emocje innych
i pojawiła sie potrzeba pomocy innym.
Mimo że jestem już dorosła i nawet jak mieszkałam z narzeczonym, potem z mężem
to zawsze czułam że do mamy też musze wrócić na trochę, że nie mogę jej zostawić tak zupełnie samej na dłużej.
Poza mamą nie mam innej rodziny, wiele razem przeszłyśmy i jesteśmy do siebie bardzo przywiązane.

Wiem że dla psychicznego treningu powinnam spakowac plecak, wyjechac gdzies daleko i rozluźnić trochę tą więź
ale wcale nie wiem czy to by było dla nas obudwu dobre.
Ucze sie łapać dystans do mamy,do jej emocji, i mimo wszystko żyć swoim życiem.
Znaleźć w tym jakiś złoty środek, tak jak pisze Victor, dorastać emocjonalnie sama w sobie i dla siebie.
Mama to mama, a ja to ja.

Halina ja myślę że każdy nowy nawyk myslowy, zachowanie , reakcja nad która pracujemy wymaga czasu
żebysmy zaczeli inaczej reagować i przeszli na nowe tory.
Kiedy to jest zwiazane z reakcjami emocjonalnymi, bliskimi jest trudniej ale myslę że sie da.

Marianna masz racje, musze si etgo nauczyc tego dystansu do mamy.
By nie odczuwac jej emocji, nie wczuwac sie wnie i nie ceirpiec, jak ona.
Jak sadzisz, co powinnam zrobic z nadmierna ochota kontrolowania wszystkich i wwszystko, nawet forumowiczow?
Przez to, ze brakowalo mi milosci rodzicielskiej zaczelam wierzyc temu, ze to ja jestem winna, ze to ja jestem zla i dlatego nikt nie daje mi milosci. Ta wine zaczelam maskowac w kontroli wszystkich: brat musial myc zeby trzy razy dziennie, podczas gdy ja nie mylam etc etc moglabym wymieniac przyklady.
Wszystko musi byc po mojej mysli zawsze :buu:

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 20 sierpnia 2016, o 12:53
autor: patex
Mam podobnie jak Marianna-moi rodzice nigdy nie. Podnieśli na mnie reki,dbają o mnie dobrze nawet bardzo.Ja wyprowadza się z domu niedługo po raz pierwszy w życiu i mam tez takie poczucie ze chociaż raz w miesiącu muszę ich odwiedzić bo,w końcu są ta moi rodzice i nie mogę o nich zapomnieć.Bardzo chce zmienić podejście. Do życia i zmieniam ale jest to proces i kosztuje dużo wysiłku zwłaszcza jeśli chodzi o naszych najbliższych,jest to trudne :D

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 20 sierpnia 2016, o 14:02
autor: marianna
Halinka a byłaś z tym na terapii?
Nad porzeba kontroli pracowałam też z terapeutką.
I np. podczas wizyty czesto sie odwracałam za siebie żeby zerknąć na zegar, mimowolnie
żebym mieć kontrole, widzieć ile czasu mi zostało;)
Terapeutka mi zwróciła uwagę że to ona zerka na czas i że nie musze i tego kontrolować.
Odnosnie mamy poradziła żebym zabrała do niej stosunku jako do wieloletniej przyjaciółki, znajomej
i pozwoliła jej mieć swoje uczucia, samopoczucie i nie próbowała tego kontrolować.
W ogóle postawić gruba kreske miedzy jej samopoczuciem a moim.

Wiec problem kontrolowania wszystkiego znam i ja.
Tez mysle że to jest jakas próba kamuflażu lęku przed... porażką, odrzuceniem, zastepczy temat.
I tez nad tym pracuje.
Co zrobić z ta ochotą? ja staram sie wyuczyc nowego nawyku, skupiania się na sobie i nie robienia z siebie Pana Boga
co wie wszystko najlepiej i o wszystkich i wszystko musi zadbać.
Wiem że to aż gniecie w środku, taka myśl. Ale ja zawsze sobie mówię że jesli bede kontrolowac innych
nadmiernie sie inymi zamować to wcale im nie pomogę, bo odbiorę im możliwość pracy nad sobą, nauki na błedach.
Nawet rozwoju duchowego i mozliwosci usłyszenia siebie!:)
Poza tym nie wiem czy to Ci sie przyda ale na terapii jak opisywałam jakis problem to babka zawsze się mnie
pytała jak się z tym czuje?

Np. spotkałam kolezankę, która miała ogromne długi, kredyty, komorników.
Wszyscy wiedzą że znam sie na sprawach prawnych i że zawsze wymysle jakies wyjscie
i ta znajoma spytała czy ja moge za nią iśc do prawnika. W jej sprawie.
Odpowiedziałam że nie.
Opowiedziałam to terapeutce jako żeby sie pochwalić że wreszcie odmówiłam, że nie wzięłam
za coś odpowiedzialności.
Na co ona spytała jak sie poczułam w momencie jak ta osoba próbowała oddać mi odpowiedzialność
za siebie, jak sie czułam kiedy odmówiłam. Jak się w ogóle czuje ogólnie kiedy nie biorę odpowiedzialności
za kogoś, a jak sie czuję kiedy biorę? Ciagle mi zadawała te pytania odnosnie każdej sytuacji.
To pytanie siebie nauczyło mnie zatrzymac się , przemyslec, zanim coś zrobie.
Nie działać odruchowo, tylko spytac siebie czy jesli teraz wezme za kogos odpowiedzialność, zajme sie jego stanem
humorami, problemami to nie będzie mi z tym ciężko? Czy ta osoba sama w sobie może sie uspokoić, da sobie rade?
Zazwyczaj wychodzi mi że tak, wtedy po prostu puszczam temat, najwyżej przytakne ze fatycznie trudna to jest sprawa.

Tyle moge napisać, tyle sie nauczyłam i wciąż nad tym pracuje:)
Poza tym też wierze w to że kazdy człowiek ma swój własny kontakt z siłą wyższą
swoja drogę i sam najlepiej odnajdzie droge do spokoju i załatwienia swoich spraw.

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 20 sierpnia 2016, o 14:10
autor: Halina
marianna pisze:Halinka a byłaś z tym na terapii?
Nad porzeba kontroli pracowałam też z terapeutką.
I np. podczas wizyty czesto sie odwracałam za siebie żeby zerknąć na zegar, mimowolnie
żebym mieć kontrole, widzieć ile czasu mi zostało;)
Terapeutka mi zwróciła uwagę że to ona zerka na czas i że nie musze i tego kontrolować.
Odnosnie mamy poradziła żebym zabrała do niej stosunku jako do wieloletniej przyjaciółki, znajomej
i pozwoliła jej mieć swoje uczucia, samopoczucie i nie próbowała tego kontrolować.
W ogóle postawić gruba kreske miedzy jej samopoczuciem a moim.

Wiec problem kontrolowania wszystkiego znam i ja.
Tez mysle że to jest jakas próba kamuflażu lęku przed... porażką, odrzuceniem, zastepczy temat.
I tez nad tym pracuje.
Co zrobić z ta ochotą? ja staram sie wyuczyc nowego nawyku, skupiania się na sobie i nie robienia z siebie Pana Boga
co wie wszystko najlepiej i o wszystkich i wszystko musi zadbać.
Wiem że to aż gniecie w środku, taka myśl. Ale ja zawsze sobie mówię że jesli bede kontrolowac innych
nadmiernie sie inymi zamować to wcale im nie pomogę, bo odbiorę im możliwość pracy nad sobą, nauki na błedach.
Nawet rozwoju duchowego i mozliwosci usłyszenia siebie!:)
Poza tym nie wiem czy to Ci sie przyda ale na terapii jak opisywałam jakis problem to babka zawsze się mnie
pytała jak się z tym czuje?

Np. spotkałam kolezankę, która miała ogromne długi, kredyty, komorników.
Wszyscy wiedzą że znam sie na sprawach prawnych i że zawsze wymysle jakies wyjscie
i ta znajoma spytała czy ja moge za nią iśc do prawnika. W jej sprawie.
Odpowiedziałam że nie.
Opowiedziałam to terapeutce jako żeby sie pochwalić że wreszcie odmówiłam, że nie wzięłam
za coś odpowiedzialności.
Na co ona spytała jak sie poczułam w momencie jak ta osoba próbowała oddać mi odpowiedzialność
za siebie, jak sie czułam kiedy odmówiłam. Jak się w ogóle czuje ogólnie kiedy nie biorę odpowiedzialności
za kogoś, a jak sie czuję kiedy biorę? Ciagle mi zadawała te pytania odnosnie każdej sytuacji.
To pytanie siebie nauczyło mnie zatrzymac się , przemyslec, zanim coś zrobie.
Nie działać odruchowo, tylko spytac siebie czy jesli teraz wezme za kogos odpowiedzialność, zajme sie jego stanem
humorami, problemami to nie będzie mi z tym ciężko? Czy ta osoba sama w sobie może sie uspokoić, da sobie rade?
Zazwyczaj wychodzi mi że tak, wtedy po prostu puszczam temat, najwyżej przytakne ze fatycznie trudna to jest sprawa.

Tyle moge napisać, tyle sie nauczyłam i wciąż nad tym pracuje:)
Poza tym też wierze w to że kazdy człowiek ma swój własny kontakt z siłą wyższą
swoja drogę i sam najlepiej odnajdzie droge do spokoju i załatwienia swoich spraw.
dziekuje za wyczerpujaca odpowiedz,
nie, nie przerabialam tego z terapeuta, gdyz on byl tylko i wylkacznie behawiorysta i skupial sie na przerwaniu blednego kola natrectw, niestety nie zajal sie osobowoscia fobiczna
mysle, z eporadze sobie sama z tym faktem, rzeczywiscie zadac sobie pytanie jak sie z tym czujesz, jest dobre :)
tylko ta ochota tej kontroli jak mowisz dusi, az boli, az ma sie chetke, podobnie jak na zweryfikowanie, czy natrety sa tylko natretami
powstrzymam sie po prostu i pomysle, zanim zaczne narzucac swoje zdanie
sadze, ze musze zajac sie tym symbolicznym dzieckiem, ktoremu ciagle brakuje milosci, stad ta potrzeba kontroli narzucania swojej opinii tak mi sie wydaje
jak tylko trafie na fajne info, napisze o tym
milego dnia, ja maluje sufity ;)

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 20 sierpnia 2016, o 14:16
autor: marianna
Jeszcze tylko dopiszę na to co Halinka odpisałaś Victorowi, że jesteś aż wkurzona na to jak mama ze swoimi
humorami problemami wchodzi na Ciebie.
Tu z autopsji wiem że u mnie taka reakcja to jest w istocie reakcja lękowa, obronna.
A dlaczego wystepuje? dlatego że czasami sie zapomnę i zaczynam brać odpowiedzialność za samopoczucie kogoś.
czuje sie odpowiedzialna i preciążona.
To bardzo ważne własnie. Ja sie czuje przeciążona.
W sytuacji kiedy ta osoba nie wzbudza we mnie emocji, kiedy mam dobry dzien i nie rusza mnie to to nie ma tego wkurzenia.
Nie ma tego obciążenia bo nie próbuje wszystkiego kontrolować.
Dlatego tak ważne mi sie wydaje nauczenia się nie brania tej odpowiedzialności.
To jest trudne bardzo, wiem ale można to sobie powoli wypracować.
Mnie zajeło kilka lat np. nie reagowane na fochy męża, na jego trzaskanie drzwiami, wychodzenie bez słowa.
Po prostu nauczyłam sie to mu zostawić, pozwoliłam mu trzaskać drzwiami wychodzić obrażonym.
przestałam z nim dyskutować, gonic go.
Jesteś zły? bądź, przezyj swoje emocje, ja mam swoje.

JAK NAUCZYC SIE ZACHOWAC ZDROWY DYSTANS DO RODZICOW

: 20 sierpnia 2016, o 14:22
autor: Halina
marianna pisze:Jeszcze tylko dopiszę na to co Halinka odpisałaś Victorowi, że jesteś aż wkurzona na to jak mama ze swoimi
humorami problemami wchodzi na Ciebie.
Tu z autopsji wiem że u mnie taka reakcja to jest w istocie reakcja lękowa, obronna.
A dlaczego wystepuje? dlatego że czasami sie zapomnę i zaczynam brać odpowiedzialność za samopoczucie kogoś.
czuje sie odpowiedzialna i preciążona.
To bardzo ważne własnie. Ja sie czuje przeciążona.
W sytuacji kiedy ta osoba nie wzbudza we mnie emocji, kiedy mam dobry dzien i nie rusza mnie to to nie ma tego wkurzenia.
Nie ma tego obciążenia bo nie próbuje wszystkiego kontrolować.
Dlatego tak ważne mi sie wydaje nauczenia się nie brania tej odpowiedzialności.
To jest trudne bardzo, wiem ale można to sobie powoli wypracować.
Mnie zajeło kilka lat np. nie reagowane na fochy męża, na jego trzaskanie drzwiami, wychodzenie bez słowa.
Po prostu nauczyłam sie to mu zostawić, pozwoliłam mu trzaskać drzwiami wychodzić obrażonym.
przestałam z nim dyskutować, gonic go.
Jesteś zły? bądź, przezyj swoje emocje, ja mam swoje.
*

uj uj mlas zracje calkowita, ale jakie to cholernie ciezkie to odburzanie sie wow