Brak uczuć do chłopaka.. ;( POMOCY......proszę..
: 12 lipca 2016, o 17:57
Hej,mam 18 lat. Piszę na kolejnym forum bo już nie wiem co mam zrobić. Od miesiąca mam strasznie nachalne mysli dotyczące mojego chłopaka.
Od roku jestem/byłam w 100%szczęsliwym związku....nigdy nie przeszło mi przez myśl że go nie kocham,że moge go zdradzic...a tu z dnia na dzien że go nie kocham, tak bez zadnej przyczyny. Na poczatku to może i zaczęłam w to wierzyć,ale to było przeplatane -KOCHAM-NIE KOCHAM-KOCHAM-NIE KOCHAM...Więc szukałam pomocy na forach.
Doczytałam się że może to być nerwica natręctw myślowych -uspokoiłam się.
Ale teraz jest to silniejsze,nie mogę okazywac mu uczuć,denerwuję się jak dzwoni,chce jego obecności ale nawet nie potrafie z nim rozmawiać. Chce żeby byl,ale nie chce żadnych tłumaczen itp..On o wszystkim wie,wspiera mnie,pomaga,przytula,jest...ale z drugiej strony kurczę,może ja go juz nie kocham?
Bardzo mnie to boli,jak próbuje sobie wytłumaczyć itp to wszystko sie nasila. To jest bardzo męczące,bo gdy tłumacze sobie że to tylko myśli(tylko zaburzenie) że to minie,że go w głębi duszy kocham..to zaraz,przychodzą myśli że raczej nie,że to nie może byc juz miłośc,że to już chyba brak uczuć a ja sama się oszukuję...
I takie ciągle analizowanie i męczenie jest strasznie dołujące..te myśli sa tak silne że czasem mam mysli samobójcze...
Gdy myśle sobie że chce żeby to uczucie do mnie wróciło,i chce zeby było jak dawniej - to zaraz - automatycznie pojawiają się mysli typu że to tylko głupie usprawiedliwianie się i oszukiwanie.. Prosze,pomóżcie mi, Co ja mam zrobic?
Kamila...

Od roku jestem/byłam w 100%szczęsliwym związku....nigdy nie przeszło mi przez myśl że go nie kocham,że moge go zdradzic...a tu z dnia na dzien że go nie kocham, tak bez zadnej przyczyny. Na poczatku to może i zaczęłam w to wierzyć,ale to było przeplatane -KOCHAM-NIE KOCHAM-KOCHAM-NIE KOCHAM...Więc szukałam pomocy na forach.
Doczytałam się że może to być nerwica natręctw myślowych -uspokoiłam się.
Ale teraz jest to silniejsze,nie mogę okazywac mu uczuć,denerwuję się jak dzwoni,chce jego obecności ale nawet nie potrafie z nim rozmawiać. Chce żeby byl,ale nie chce żadnych tłumaczen itp..On o wszystkim wie,wspiera mnie,pomaga,przytula,jest...ale z drugiej strony kurczę,może ja go juz nie kocham?
Bardzo mnie to boli,jak próbuje sobie wytłumaczyć itp to wszystko sie nasila. To jest bardzo męczące,bo gdy tłumacze sobie że to tylko myśli(tylko zaburzenie) że to minie,że go w głębi duszy kocham..to zaraz,przychodzą myśli że raczej nie,że to nie może byc juz miłośc,że to już chyba brak uczuć a ja sama się oszukuję...
I takie ciągle analizowanie i męczenie jest strasznie dołujące..te myśli sa tak silne że czasem mam mysli samobójcze...
Gdy myśle sobie że chce żeby to uczucie do mnie wróciło,i chce zeby było jak dawniej - to zaraz - automatycznie pojawiają się mysli typu że to tylko głupie usprawiedliwianie się i oszukiwanie.. Prosze,pomóżcie mi, Co ja mam zrobic?
Kamila...