dankan pisze:Tez mialem takie akcje z tym obwinianiem sie, widzeniem w czarnych barwach i wrazenie ze nie jestem godzien aby inni mowili o mnie dobrze. Terapia by sie przydala, moze z NFZ znajdziesz jakas?
Mnie niewatpliwie pomoglo zbudowanie sibie jakby od resetu. Doszedlem do wniosku poprzez to wszystko co czytalem i tu na forum i w niektorych lekturach ze zycie nie jest warte tego aby sie zadreczac ale zeby patrzec w przod. To oczywiscie ulamek tylko przemyslen. Ale sadze ze oprocz terapii warto poczytac naprawde duzo lektur o emocjach, rozwoju siebie, o tym ze nie trzeba uznania innych aby byc szczesliwym. Naprawde warto sie tym zainteresowac. Ale trudno to zrobic jak mowisz ale tylko wtedy gdy to nasze funkcjonowanie nie jest najwazniejsze. A czemu tak jest? Przeciez od niego zalezy cale nasze szczescie. A wiec klania sie strategia priorytetowania (wpis z histori vica). Zycie przed toba a nie za toba.
No na NFZ szukałam, ale na razie nie mają czasu.
Znalazłam kontakt do Pani Psycholog ode mnie z miasta, która udziela porad również przez email, dużo taniej niż terapia, a może pomoże, napisałam, na razie cisza.
Muszę, tak jak piszesz, wybrać się do biblioteki po kilka mądrych książek, a na dziś, po treningu poczytam forum
-- 6 lipca 2016, o 20:34 --
nierealna pisze:jakiś czas temu miałam podobne myśli

a wszystko zaczęło się od tego, że przeczytałam wiadomości jakie wymieniał mój luby z jakąs lasią z pracy... oczywiście nie będąc w nerwicy też pewnie bym się nieźle wkurzyła, ale wiadomo w nerwicy jest to 5x silniejsze. I wtedy się zaczęło - że mnie zdradza, że nie kocha, każda jego wymówka to byly moje myśli, że jedzie się z nią spotkać, jak chodził do pracy to miałam wizje, że maca się z nią gdzieś po kątach....
ogarnęłam te myśli, co prawda jeszcze nie do końca. mówiłam o tym mojemu narzeczonemu, uzyskiwałam ulgę, ale zaraz potem znowu miałam wątpliwości. najgorszy był dla mnie fakt, że nigdy nie będę miała 100% pewności, że nigdy mnie nie zdradzi.. a wtedy dodatkowo dostawałam ataków paniki...
jak je ograniczyłam? po prostu olewałam. mówiłam do siebie, że jakby faktycznie było coś na rzeczy to bym to wyłapała to w jakikolwiek sposób, a wiadomości z tą laską nie byłyby "normalną" rozmową
jeśli chodzisz na terapię to dobrze, mów o wszelkich wątpliwościach, myślę, że dobry psycholog pomoże, a jeśli nie, to masz jeszcze nas

Dziękuję, będę tutaj szukać pomocy, ale i pomagać, mam nadzieję.
No właśnie, najgorsze jest jak nie można udowodnić sobie, że nasze natrętne myśli, to tylko głupie myśli, a nie prawda, idzie oszaleć.
I ta ulga chwilę po rozmowie, a później znów to samo..
-- 6 lipca 2016, o 20:37 --
marianna pisze:Pamiętam że jak miałam duzy stan lękowy to wszystko co mi sie przypomniało wzbudzało we mnie
poczucie winy.
Teraz z perspektywy czasu to dla mnie po prostu objaw lękowy któremu się poddałam ponieważ nie rozumiałam
że na lęk moge reagować poczuciem winy i wyławianiem z przeszłości w ogóle nieistotnych
dla mnie i dla innych spraw.
Wydaje mi sie że u Ciebie jest brak wiary w to że to jest tylko objaw lekowy.
Poza tym brak sympatii dla siebie, brak akceptacji.
I czy warto jest szukać tego przyczyn w przeszłości, nie wiem, moim zdaniem w tej sprawie warto powoli zmieniać
przyzwyczajenia co do krytykowania siebie i rozwijać zaufanie dla siebie, akceptacje i postawe przyjacielską.
Uznanie sie za istote sympatyczną i danie sobie prawo do sukcesów i błędów.
Trochę na takiej samej zasadzie jak dziewczyna która jest np. pulchna, niska i ma grube nogi;) ale lubi siebie, cieszy się życiem
jest wdzięczna za to co ma i dziewczyna piękna jak modelka wiecznie niezadowolona z siebie, krytyczna,
zatruwająca sobie sama życie brakiem akceptacji.
Troche to juz odrebny temat od natretów nerwicowych ale wydaje mi się że zmiana nawyku myślania o sobie
i wyrabianie wdzięczności za to co sie ma i jakim sie jest dobrze wpływa na leczenie się z natretów.
Masz rację, też mi się wydaje, że to objaw lękowy, kiedy chcę wyjść poza strefę komfortu, jak np wzięłam się za siebie, od 2 tygodni jestem na diecie (albo jak ja wolę - zmiana nawyków żywieniowych), chcę wdrążyć to treningi i teraz właśnie czeka jeden na mnie, a w głowie oczywiście myśli - "a po co Ci to? i tak się ludzie z Ciebie śmieją / chłopak zdradza, zostawi Cię / nic Ci się w życiu nie uda"...
