Ostatni natręt
: 19 maja 2016, o 13:16
Witam
To mój pierwszy wpis więc proszę o wyrozumiałość
Ok 5 lat temu wpadłem w nerwicę natręctw myślowych. Pierwsze objawy jak zawsze były somatyczne i to cała gama od serca po raka itd. Kiedy udało mi się to zracjonalizować po zaprzestaniu kolejnych badań, które oczywiście były dobre objawy ustały
Przez 4,5 roku miałem względny spokój aczkolwiek natręty myślowe cały czas gdzieś były (tutaj też cała gama od schizofrenii przez zrobienie komuś krzywdy do samobója
Od dwóch miesięcy mam mocniejszy nawrót ale już odburzyłem wszystkie objawy za wyjątkiem samobója vel depresja
Nie odczuwam mocnego lęku ale wpływa to na obniżenie nastroju co jest zrozumiałe. Moje pytanie jest takie czy ktoś w podobny sposób reagował, że największa obawa zostaje na koniec? Co mu ewentualnie pomogło?
Dodam, że nigdy nie stosowałem farmakologii
Wiem, że to kwestia czasu aż przebije się do podświadomości i moje emocje opadną
Co mi pomogło jeżeli kogoś to interesuje:
-nigdy nie pozwoliłem sobie na nie pójście do pracy z powodu nerwicy (tylko ja wiem ile mnie to kosztowało)
-nigdy nie pozwoliłem nerwicy zepsuć mi planów i jak coś miałem zrobić to chociaż nogi się telepały ja to robiłem
-widziałem kiedyś atak serca u człowieka co siedział ze mną na szkoleniu i jestem jednego pewny-on o tym wcześniej nie myślał więc po co my się zamartwiamy? Jak coś ma nastąpić to nastąpi ale w najmniej spodziewanym momencie i nie przez nasze nerwuski
-zawsze sobie powtarzałem, że myśli się nie sprawdzają bo jakby się sprawdzały to każdy byłby milionerem
Jestem na 100% pewny, że każdy kto chce to świństwo pokona
-
To mój pierwszy wpis więc proszę o wyrozumiałość

Ok 5 lat temu wpadłem w nerwicę natręctw myślowych. Pierwsze objawy jak zawsze były somatyczne i to cała gama od serca po raka itd. Kiedy udało mi się to zracjonalizować po zaprzestaniu kolejnych badań, które oczywiście były dobre objawy ustały



Dodam, że nigdy nie stosowałem farmakologii


Co mi pomogło jeżeli kogoś to interesuje:
-nigdy nie pozwoliłem sobie na nie pójście do pracy z powodu nerwicy (tylko ja wiem ile mnie to kosztowało)
-nigdy nie pozwoliłem nerwicy zepsuć mi planów i jak coś miałem zrobić to chociaż nogi się telepały ja to robiłem

-widziałem kiedyś atak serca u człowieka co siedział ze mną na szkoleniu i jestem jednego pewny-on o tym wcześniej nie myślał więc po co my się zamartwiamy? Jak coś ma nastąpić to nastąpi ale w najmniej spodziewanym momencie i nie przez nasze nerwuski

-zawsze sobie powtarzałem, że myśli się nie sprawdzają bo jakby się sprawdzały to każdy byłby milionerem

Jestem na 100% pewny, że każdy kto chce to świństwo pokona

-