Życie się zawaliło.
: 2 kwietnia 2016, o 15:04
Siema,
powiem Wam tak, że nerwica chyba naprawdę może służyć do czegoś.
W życiu nie było mi tak źle , jak jest teraz.
Kobieta, która miała być moją narzeczoną, zostawiła mnie z dnia na dzień.
Nie raz na pogadankach, nie dwa wspominałem, że ona mnie głównie trzyma w PL.
Inna sprawa jest taka, że to stanowczo najgorszy okres w życiu.
I coś w tym jest, że jak się kocha mamę to wszystko na raz. Naprawdę, w mało co już uwierzę.
Bardzo ciężko mi cokolwiek, ale naprawdę nie ufam już natrętom. Są tak wyblakłe.
Nie chcę mi się nic, nic nie sprawia mi przyjemności.
I staram się to zaakceptować, ale jakoś ciężko. Rodzinie też się wali zdrowie, babcia też w średniej formie.
I tu chyba muszę pokazać , że podniosę się i osiągnę coś. Bo aktualnie jestem dobity , a trwa to już z 2 tygodnie.
W sumie napisałem w tym dziale z przyzwyczajenia, ale nawet nie widzę sensu pisząc tutaj
powiem Wam tak, że nerwica chyba naprawdę może służyć do czegoś.
W życiu nie było mi tak źle , jak jest teraz.
Kobieta, która miała być moją narzeczoną, zostawiła mnie z dnia na dzień.
Nie raz na pogadankach, nie dwa wspominałem, że ona mnie głównie trzyma w PL.
Inna sprawa jest taka, że to stanowczo najgorszy okres w życiu.
I coś w tym jest, że jak się kocha mamę to wszystko na raz. Naprawdę, w mało co już uwierzę.
Bardzo ciężko mi cokolwiek, ale naprawdę nie ufam już natrętom. Są tak wyblakłe.
Nie chcę mi się nic, nic nie sprawia mi przyjemności.
I staram się to zaakceptować, ale jakoś ciężko. Rodzinie też się wali zdrowie, babcia też w średniej formie.
I tu chyba muszę pokazać , że podniosę się i osiągnę coś. Bo aktualnie jestem dobity , a trwa to już z 2 tygodnie.
W sumie napisałem w tym dziale z przyzwyczajenia, ale nawet nie widzę sensu pisząc tutaj