Strona 1 z 1

Miesiąc życia Ciekawy94 - Kryzys -

: 30 stycznia 2016, o 00:02
autor: ciekawy94
Hej,
lubię pisać o moich postępach, regressach.
Ale powiem Wam, że ten miesiąc, jest tak ciężki jak żaden inny.
Oprócz mojego konika objawowego w postaci - natręctw morderczych i samobójczych. Dzisiaj takie dość mocne.
Ale powiem Wam, że doszły mi nowe objawowe - spłycone emocje, jakieś myśli egzystencjalne i stany depresyjne.
A dzisiaj miałem wyjątkowo ciężki dzień, ostatnio zdarza mi się płakać.
Mam ostatnio zmienność nastrojów jak laska w ciąży

Ale po co ja to piszę ?
Bo chyba dopiero zaczynam rozumieć , co to akceptacja. Staranie się żyć normalnie mimo objawów. Dużo tego, czuje się jak na początku.
Czasami tracę nadzieję, ale widzę Was, kiedyś zrozumiem to wszystko i to minie.

Traktuję jako długi kryzys, widzę, że w lato śmigałem. Liczę , że to kiedyś minie... Ale akceptuję, żyjcie.

Taka moja rada, bo już dość 8 miesięcy na forum jestem i świadomie stwierdzam, że gdy nastąpił nawrót u mnie od połowy listopada jest ciężko.
Dodam, że jak ktoś ma natręty typu moich i nie czuję strachu, a i tak silną ochotę sprawdzać , czy coś jest w stanie zrobić to nadal natręty. Ciężko jest, ale się żyję. Już nie wiem jakby musiało być ciężko abym upadł. Pewnie będzie , czekam :D

Miesiąc życia Ciekawy94 - Kryzys -

: 30 stycznia 2016, o 11:32
autor: Ciasteczko
ciekawy94 pisze: Bo chyba dopiero zaczynam rozumieć , co to akceptacja. Staranie się żyć normalnie mimo objawów.
Dokładnie! W teorii brzmi to prosto ale gdy się w praktyce zaczyna czuć jak to działa, załapie się tego bakcyla,to zmienia postać rzeczy. :)

Miesiąc życia Ciekawy94 - Kryzys -

: 30 stycznia 2016, o 16:00
autor: marianna
Ciekawy myślę że Ty masz już taką wiedzę i determinację że brakuje tylko 1 małej rzeczy - odebrać ważność impulsom.
Myslę że z tymi impulsami to jest taki problem jak z każdym innym objawem którego nie do końca akceptujemy
i nadajemy mu jakąś większą wartość niz innym objawom które już ogarneliśmy.
Ja doskonale wiem o co chodzi bo ja też odzielałam same myśli lękowe (np o skoku z okna) od impulsów.
Uważałam że myśli jak myśli ALE te impulsy to już przesada albo objaw jakiejś niezdiagnozowanej u mnie choroby.
W efekcie tak jak z myślami sobie radziłam to z impulsami słabo.

Mnie w temacie impulsów pomogło czytanie o tym objawie u innych, to mi pomogło spojrzeć na swoje lęki i impulsy z boku.
Mam nawet taką teorię że te impulsy to jest forma ataku paniki, bo jednak człowiek całe dnie chce kontrolować jakoś te myśli,
monitoruje je i obawia się tego IMPULSU;)
Impuls przychodzi tak sam spontanicznie (mimo prób kontroli) jak ataki paniki.
Więc moim zdaniem spokojnie mozna go nazwać atakiem paniki.
Bardzo ważne jest chyba żeby zmienić stosunek do samych IMPULSÓW;)

Podam jeden przykład który szczególnie zapadł mi w pamięć, z zupełnie innego forum:

"jezdze motorem ciogle mnie cos kusi bym upadla ,lub wjechala pod tira lub samochod niewiem tak mi siebie szkoda
co sie dzieje? nie umniem nawet powiedziec kocham lub cos w tym stylu, kusi bym mowila zle. tak sie boje, podkreslam, chce zyc a to wszystko ruinuje mi zycie"

Miesiąc życia Ciekawy94 - Kryzys -

: 31 stycznia 2016, o 00:09
autor: ciekawy94
Wiesz co rozumiem, ale zaakceptować je, nawet jak się pojawia. Bo nie napisałaś mi jak, w sumie cenna wskazówka - wiem, że to sprawdzanie kontroli, jak będzie to był i tyle.
Jak zmienić ten stosunek? Proszę rozwiń wypowiedź

Miesiąc życia Ciekawy94 - Kryzys -

: 31 stycznia 2016, o 00:31
autor: Adela
Najgorsze, ze mimo iz jestesmy pewni ze to tylko natretne mysli, to w stanie lęku czy pobudzenia odczuwamy taka niemalze pewnosc; ze zaraz to zrobimy...ale nie dzieje sie nic nadal
..I o tym nalezy pamietac..
Nic nam mysli zrobic nie moga!

Miesiąc życia Ciekawy94 - Kryzys -

: 5 lutego 2016, o 13:49
autor: Foofuu
Moim zdaniem najgorsze co możemy zrobić to unikać sytuacji, w których pojawiają się impulsy. Sam popełniłem ten błąd na początku zaburzenia i tylko pogorszyło to mój stan. Przykład: mam warsztat rowerowy, podczas naprawy nachodziły mnie myśli by napić się rozpuszczalnika, wbić sobie śrubokręt w oko itp. Spowodowało to, że porzuciłem swoje hobby, pochowałem wszystkie narzędzia "bo coś mi odwali i to zrobię". Dopiero świadoma konfrontacja z lękiem, sprawdzanie, a w końcu porzucenie kontroli spowodowały, że najpierw te myśli przestały być straszne, a później zacząłem się łapać na tym, że ich nie ma. Oczywiście cały proces trwał (i nadal trwa) bardzo długo, jednak w końcu widać efekty pracy nad sobą :)

Miesiąc życia Ciekawy94 - Kryzys -

: 6 lutego 2016, o 08:28
autor: Adela
Dokladnie....ryzyko...to jest klucz.

Miesiąc życia Ciekawy94 - Kryzys -

: 6 lutego 2016, o 09:59
autor: Divin
I też właśnie dlatego, należy zawsze sobie przypominać o tym by dążyć do tego z uporem i wiarą w siebie. Postawą przyjacielską. To bardzo ważne podczas całej tej drogi, a szczególnie podczas kryzysów. :)