Dystans i życie z zaburzeniem
: 20 stycznia 2016, o 22:50
Witam,
pozwalam Sobie napisać dzisiaj taki post, bo dostałem na pw pytanie - jak wyrobić dystans ?
No i dla mnie dystans to po prostu akceptacja wszystkich objawów, wrzucanie je do jednego worka. No i staranie żyć normalnie.
Dlatego, pomimo tego, że dzisiaj czuję się bardzo dziwnie - tak jakbym nic nie czuł i natręty większe to biorę to na dystans. Wrzucam to do kamieniowego worka.
Jak inny każdy objaw.
Dystans to też postawa przyjacielska, nie obwinianie się o myśli , o objawy. Po prostu świadomość, że to nerwica.
Na dystans też biorę , w moim przypadku to , że jednego dnia mam brak objawów, drugiego kilka, następnego kilkadziesiąt, a następny dzień to totalne zwątpienie.
Ale nie chcę i uczę się tego nie wyliczać. Mam świadomość, że mam NERWICĘ i ona musi się wyszaleć.
Każdego dnia staram się o tym zapominać, ale czasami czymś mnie zaskakuję jeszcze. Chodź pewnie sam nie widzę ile już progressu zrobiłem.
Lepszy , gorszy dzień - jak Divin napisał mam po prostu żyć, a nerwica odejdzie kiedyś ?
Może za rok, za dwa - też to biorę na dystans.
Wiadomo już bym wolał być odburzony, ale tak się nie da. To tak dla mnie wygląda dystans. Mimo prącie**ego dnia biorę to też na dystans. I nie wyliczam. Dziękuje wujku Hewadzie, staram się
pozwalam Sobie napisać dzisiaj taki post, bo dostałem na pw pytanie - jak wyrobić dystans ?
No i dla mnie dystans to po prostu akceptacja wszystkich objawów, wrzucanie je do jednego worka. No i staranie żyć normalnie.
Dlatego, pomimo tego, że dzisiaj czuję się bardzo dziwnie - tak jakbym nic nie czuł i natręty większe to biorę to na dystans. Wrzucam to do kamieniowego worka.
Jak inny każdy objaw.
Dystans to też postawa przyjacielska, nie obwinianie się o myśli , o objawy. Po prostu świadomość, że to nerwica.
Na dystans też biorę , w moim przypadku to , że jednego dnia mam brak objawów, drugiego kilka, następnego kilkadziesiąt, a następny dzień to totalne zwątpienie.
Ale nie chcę i uczę się tego nie wyliczać. Mam świadomość, że mam NERWICĘ i ona musi się wyszaleć.
Każdego dnia staram się o tym zapominać, ale czasami czymś mnie zaskakuję jeszcze. Chodź pewnie sam nie widzę ile już progressu zrobiłem.
Lepszy , gorszy dzień - jak Divin napisał mam po prostu żyć, a nerwica odejdzie kiedyś ?
Może za rok, za dwa - też to biorę na dystans.
Wiadomo już bym wolał być odburzony, ale tak się nie da. To tak dla mnie wygląda dystans. Mimo prącie**ego dnia biorę to też na dystans. I nie wyliczam. Dziękuje wujku Hewadzie, staram się
