Strona 1 z 1

Dystans i życie z zaburzeniem

: 20 stycznia 2016, o 22:50
autor: ciekawy94
Witam,
pozwalam Sobie napisać dzisiaj taki post, bo dostałem na pw pytanie - jak wyrobić dystans ?

No i dla mnie dystans to po prostu akceptacja wszystkich objawów, wrzucanie je do jednego worka. No i staranie żyć normalnie.

Dlatego, pomimo tego, że dzisiaj czuję się bardzo dziwnie - tak jakbym nic nie czuł i natręty większe to biorę to na dystans. Wrzucam to do kamieniowego worka.
Jak inny każdy objaw.

Dystans to też postawa przyjacielska, nie obwinianie się o myśli , o objawy. Po prostu świadomość, że to nerwica.

Na dystans też biorę , w moim przypadku to , że jednego dnia mam brak objawów, drugiego kilka, następnego kilkadziesiąt, a następny dzień to totalne zwątpienie.
Ale nie chcę i uczę się tego nie wyliczać. Mam świadomość, że mam NERWICĘ i ona musi się wyszaleć.
Każdego dnia staram się o tym zapominać, ale czasami czymś mnie zaskakuję jeszcze. Chodź pewnie sam nie widzę ile już progressu zrobiłem.
Lepszy , gorszy dzień - jak Divin napisał mam po prostu żyć, a nerwica odejdzie kiedyś ?
Może za rok, za dwa - też to biorę na dystans.

Wiadomo już bym wolał być odburzony, ale tak się nie da. To tak dla mnie wygląda dystans. Mimo prącie**ego dnia biorę to też na dystans. I nie wyliczam. Dziękuje wujku Hewadzie, staram się :)

Dystans i życie z zaburzeniem

: 21 stycznia 2016, o 01:48
autor: zlekniona
Masz rację. Dla mnie dystans to też aktualny temat, akurat go mocno "przerabiam" z terapeutką. Ciągle się go uczę, bo wiem, że to właśnie niepotrzebne angażowanie się emocjonalne we wszystko co mnie otacza w dużej mierze spowodowała, że moja nerwica przybrała tak duży rozmiar.
Czym dla mnie jest dystans?
Dla mnie to taki moment, chwila, dosłownie parę sekund, które daję sobie przy każdej sytuacji. Nawet w życiu codziennym, chociażby podczas rozmowy na trudny temat. Dotychczas gdy np. ktoś opowiadał mi o jakiejś trudnej sytuacji, chorobie, śmierci, rozstaniach, itp. ja bez zastanowienia rzucałam się w temat emocjonalnie, tak, jakbym miała jakikolwiek wpływ na tę sytuację, jednocześnie wytwarzając wewnętrznie poczucie winy, że nie jestem w stanie w żaden sposób pomóc. Teraz staram się zawsze w takich sytuacjach zatrzymać dosłownie na te kilka sekund, i zastanowić się, czy w ogóle powinnam się w tę sprawę angażować..... bo przecież najczęściej wystarczy, że zwyczajnie współczuję.
To tylko przykład, uczę się dystansu do wszystkiego co mnie spotyka, bo wiem, że mi go bardzo brakuje, a jest on ważny, aby mieć w życiu odpowiedni bilans.
Kojarzy mi się, że Divin stworzył dosyć spory webinar na ten temat, też warto posłuchać :)