Cześć, jestem tu nowa i już nie wiem co robić...
: 2 listopada 2015, o 18:03
Cześć...
Nie wiem czy ktoś przeczyta i odpisze, ale spróbuję.
Już nie wiem co robić, już nie wiem jak sobie pomóc.
Wstaję rano - milion myśli na sekundę, w ciele napięcie, ale takie przez któe nie mogę ustać w miejscu ani zrobić nic od początku do końca. Przerywam czynności w połowie, gdzieś do świadomości chcą przebić się jakieś natręctwa( biorę seroxat) - czy to męczące mnie myśli, czy to uczucia, czy to kompulsje ( bardzo niefajne rzeczy... np. żeby zrobić komuś coś złego - powstrzymywanie się jest bardzo trudne). Do tego fatalne samopoczucie, brak przyjemności z życia, nic mnie nie cieszy. Sięgam po książkę - zaczynam się bać nie wiem czego , po prostu książki. Próbuję coś robić żeby odgonić myśli - one się wciąż przebijają. Wychodzę z domu, czekam na tramwaj a id od razu myśli : nie jesteś normalna, nie możesz się dobrze czuć, masz pomieszane uczucia i tak w kółko... Niestety jedyny czas kiedy czuje się swobodnie to czas po wypiciu alkoholu. Wiem, że to najgorsza opcja z możliwych, ale - leki na mnie nie działają, to już któraś zmiana...w ciągu dnia czuje się jakbym miała ciągle kaca, nawet jesli nie piję, chodzę na terapie już kilka lat i objawy nie ustępują. Raz mam zanik uczuć, raz wszystkie są pomieszane i moim celem jest tylko przetrwać. Nie wiem co zrobić, od pięciu lat codziennie myślę o śmierci... Terapia, leki, niekowencjonalne terapie - wypróbowałam wszystko. Nie mam sił. Czy jeszcze coś może mi pomóc? Proszę, jeśli ktoś ma jakiś pomysł, napiszcie.
Zawsze było ze mną coś nie tak, zawsze. Nie wiem czy to jest nerwica czy ja już po prostu wariuję...
Nie wiem czy ktoś przeczyta i odpisze, ale spróbuję.
Już nie wiem co robić, już nie wiem jak sobie pomóc.
Wstaję rano - milion myśli na sekundę, w ciele napięcie, ale takie przez któe nie mogę ustać w miejscu ani zrobić nic od początku do końca. Przerywam czynności w połowie, gdzieś do świadomości chcą przebić się jakieś natręctwa( biorę seroxat) - czy to męczące mnie myśli, czy to uczucia, czy to kompulsje ( bardzo niefajne rzeczy... np. żeby zrobić komuś coś złego - powstrzymywanie się jest bardzo trudne). Do tego fatalne samopoczucie, brak przyjemności z życia, nic mnie nie cieszy. Sięgam po książkę - zaczynam się bać nie wiem czego , po prostu książki. Próbuję coś robić żeby odgonić myśli - one się wciąż przebijają. Wychodzę z domu, czekam na tramwaj a id od razu myśli : nie jesteś normalna, nie możesz się dobrze czuć, masz pomieszane uczucia i tak w kółko... Niestety jedyny czas kiedy czuje się swobodnie to czas po wypiciu alkoholu. Wiem, że to najgorsza opcja z możliwych, ale - leki na mnie nie działają, to już któraś zmiana...w ciągu dnia czuje się jakbym miała ciągle kaca, nawet jesli nie piję, chodzę na terapie już kilka lat i objawy nie ustępują. Raz mam zanik uczuć, raz wszystkie są pomieszane i moim celem jest tylko przetrwać. Nie wiem co zrobić, od pięciu lat codziennie myślę o śmierci... Terapia, leki, niekowencjonalne terapie - wypróbowałam wszystko. Nie mam sił. Czy jeszcze coś może mi pomóc? Proszę, jeśli ktoś ma jakiś pomysł, napiszcie.
Zawsze było ze mną coś nie tak, zawsze. Nie wiem czy to jest nerwica czy ja już po prostu wariuję...