Co się stało z moją psychiką? Pomocy
: 24 października 2015, o 20:11
Cześć. Wszystko zaczęło się w dzieciństwie, moi rodzice byli wobec mnie bardzo surowi i krytyczni, nigdy nie byłam doceniana i chwalona, zawsze coś mogłam zrobić lepiej, szybciej, dokładniej. Byłam ciągle porównywana do koleżanek, nie lubiłam siebie od najmłodszych lat, niska samoocena, brak wiary we własne możliwości i stres.Mimo to wśród rówieśników byłam raczej otwarta wesoła - taka dusza towarzystwa, chyba pewien rodzaj maski. W wieku licealnym poznałam starszego od siebie faceta. Dużo mogłabym pisac o tej znajomości, ale Wam tego oszczedze. W skrócie - zdradzał, poniżał, bił, oszukiwał i ćpał. Doprowadził mnie na dno, depresja, początki lekomani, ale podniosłam się i sadziłam że mam to dawno za sobą, od liceum minęło już wiele lat, a jednak. Później był etap gdy nic mnie nie cieszyło, zupełnie nic. Wszelkie pasje i hobby straciły dla mnie wartość, byłam ciągle rozdrażniona i zirytowana. We wszystkim widziałam jeden wielki PROBLEM. Z tych nerwów nabawiłam się choroby żołądka. Bałam się wyimaginowanych rzeczy które być może nigdy się nie wydarzą np chłopak wykupił wakacje za granicą w ramach niespodzianki. Zamiast rzucić mu się na szyję -wymyśliłam miliard złych scenariuszy. Bałam się ze bedzie brzydka pogoda, albo nas okradną, albo samolot porwą terroryści, albo będzie jakaś katastrofa lotnicza. Bałam się być sama w domu, bałam się ciemności. Bałam się odpowiedzialności w pracy. Nie lubiłam ludzi, nienawidziłam tłumów. Miałam zaburzenia odżywiania np po zjedzeniu kostki czekolady odczuwałam ogromne wyrzuty sumienia i tydzień katowałam się na siłowni. Bałam się jeść w obawie, że przytyję choć 1 kg. Nie mogłam spokojnie spać, budziłam się co godzinę zerkałam na zegarek i sprawdzałam która jest, chociaż zupełnie nie było mi to potrzebne bo miałam dzień wolny. Przez to wciąż wstawałam zmęczona i niewyspana. Nie lubię siebie, jestem dla siebie bardzo surowa. Gdy zrobię jakiś projekt na uczelnię, nigdy nie jestem z niego zadowolona nawet gdy inni go chwalą. Ja już i tak boję się że nie zdam egzaminów, ba jestem wręcz pewna, że nie dam sobie rady przez co brakuje mi motywacji. Z tego wszystkiego sypał się mój związek. Często kłóciliśmy się o pierdoły z powodu mojego rozdrażnienia i juz w chwili kłótni wiedziałam ze robię źle ale coś nie pozwalało mi przestać. Zachowywałam się irracjonalnie, nie rozumiałam czemu tak postepuje. I juz chwilę później nienawidziłam siebie za to. Wiem, że ma ze mna trudno. Namówił mnie na wizytę u psychologa. Pani psycholog zaproponowała mi terapie, która ma trwać 1,5 roku (minimum!) pomyślałam "cholera, to kupa czasu o czym ja bedę z nią gadać". I tak chodzę już czwarty miesiąc. Nie wiem czy to cokolwiek daje, nie mam sprecyzowanego problemu, nie wiem czemu taka jestem, nie wiem co ze mna jest. Pani psycholog mówiła coś o zaburzeniach obsesyjno-kompulsyjnych, mam też troche swoich natręctw (między innymi obsesyjne sprawdzanie czy zamknęłam drzwi do domu wychodząc i to po kilka razy) i mnóstwo męczących mnie myśli. Na spotkaniach po prostu rozmawiamy sobie o różnych rzeczach, pani tłumaczy mi że jestem zbyt surowa że musze niektóre rzeczy olać i oddać się przyjemnościom, zacząć wychodzić do ludzi. Te rozmowy sprawiają, że zastanawiam się nad pewnymi rzeczami, krok po kroku staram się iść naprzód. I jakieś tam minimalne kroki robię, ale nie są to duze efekty. Może jestem zbyt niecierpliwa, może rzeczywiście potrzeba 1,5 roku a może ta terapia jest gówno warta? Od miesiąca za namową lekarza przyjmuję antydepresanty Asentra - najmniejszą dawkę. Jest lepiej, często się śmieję, jestem bardziej wyluzowana i wyciszona. Nie irytuje się, reaguję na wszystko spokojniej, rzadziej ulegam natręctwom. Ale wiem, że problem nie zniknął. Czasami dalej pojawiają się dni że ryczę bez powodu i mam ochotę umrzeć nie wiedząc dlaczego tak jest ani co mi jest. Piszę tutaj z nadzieją że ktoś mnie zrozumie, podpowie jak się za to zabrać i jak zrozumieć samą siebie, bo póki co zupełnie nie wiem co robić by wygrać z tym całkowicie. Jeśli jest tutaj ktoś z dużą wiedzą - może bedzie w stanie powiedzieć mi co właściwie konkretnie mi dolega? Przepraszam, że tak długo i proszę o jakiś odzew.