OSTATECZNA ROZGRYWKA KOCHAM NIE KOCHAM!!!
: 8 października 2015, o 13:22
Witam serdecznie zaburzonych i odburzonych.
Zwracam się do Was z prośbą o wskazówki porady i pokazanie metod jakiś dla mnie personalnych co mam robić żeby się pozbyć świństwa jakie nabawiłem się przez okres 5 miesięcy i ze mną ono żyje. Nerwica natręctw. Na Wasze forum trafiłem w sumie już3 miesiące temu. Opisze w skrócie swoje spostrzeżenia przeżycia i to co się dzieje u mnie teraz a co się działo wcześniej. Otóż zaczęło się to w maju 27 maja dokładnie. W skrócie lecz opowiem moja znajomość z dziewczyną. Poznaliśmy się w październiku4 października. W sumie jest to już ponad rok. Chodzimy ze sobą od grudnia. Bardzo chciałemz Tą dziewczyną być i wiedziałem że to ta. Jest piękna mądra i dobra dziewczyna. Bardzo poważnie podeszliśmy do swojej przyszłości. Chęć posiadania dzieci rodziny. Czułem się naprawdę jak mąż i że wreszczcie się mi uda znaleźć kogoś kto mnie pokocha kogoś kogo ja pokocham i będziemy szczęśliwym małżeństwem z fajnymi dzieciakami. Miłość rozkwitała rodzinie oznajmiłem że to ta ostateczna ta jedyna dziewczyna tak wtedy myślałem i czułem do maja 27. Wtedy pamiętam jak nic pojechałem do fryzjerki zresztą bardzo ładnej i po prostu nie wiem czemu zaczęły mi przychodzić myśli takie sexiarskie jak to facetowi. Byłem cały pobudzony ale przyszedłem do domu i co postanowiłem to sobie ulżyć ale wyiobrażając sobie sex z moją dziewczyną. Gdy to skończyłem zapytałem się siebie czy Ty ją kochasz czy traktujesz poważnie jak swoją żonę bo tak się nie traktuje. I wtedy panika strach czy ja ją kocham po prostu widziałem że coś się złego ze mną dzieje. Wpadłem w panikę i strach i przeżywałem to przez tydzień non stop myśli kpocham nie kocham. Jak ja mogę nie kochać jak to jest przecież moja dziewczyna przyszła żona. Nie wiedziałem co mi jest non stop te cholerne myśli porady przyjaciółki siostry rodziców z któ®ymi i tak mam wieczny problem ale głównie z mamą. Nie mowie ze są źli bo są dobrzy ale ogólnie nie żyje z nimi dobrze bo się wiecznie kłócimy. Szukałem wszędzie kryzys, schizofremia,urojenia wszystko. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Chodziłem z tym przez miesiąc miałem lepsze i gorsze dni. Po miesiącu poszedłem do psychologa bo sobie nie dawałem rady już sam ze sobą byłem rozregulowany płacz i wszystko. To mi poradził ksiądz który stwierdził że mam jakieś natręctwa. Oczywiśćie nie wziąłem tego poważnie. Myślałem żę to kara Boga za pornografie i uzależnienie od masturbacji w którym siedze już 15 lat choć teraz jak mam problem z dziewczyną pornografię odstawiłem a potrzeby onanizacji ograniczyłem choć nie mówię że tego nie robię. Wcześniej bałem się iść do psychologa bo moja dziewczyna mi kiedyś powiedziała że nie wyobraża sobie by jej chłopak chodził do psychiatry ze cos jest z nim nie tak. Cały czas się biłem myślami kocham nie kocham ale cos mnie trzymało. Każda myśl o zerwaniu wywoływała lęk panike i wgl. Psycholog mi powiedział i uspokoj się decyzje odnośnie związku zostaw na później na razie to się uspokoj. Wysłuchał wziął stówke a ja średnio byłem zadowolony. Co było dalej dalej było gorzej. W telewizji była wiadomość jakiegoś zabójstwa i wtedy myśł a może Ty jesteś psychiczny. Strach i lęk przed Tym że mogę być psychopatą od razu przyniósł myśl że zabije kogoś ze nie mogę z nikim być bo kogoś skrzywdzę. Czułem mrowienie po karku skroboczące sciany stwiedziłęm gdzieś tu skrada się szatan i jestem opętany. Nie wytrzymałem już wtedy było to straszne i wiedziałem ze cos się dzieje we mnie naprawdę zle. I trafiłem wtedy na wasze nagranie o myślach lękowych. Posłuchałem i po tygodniu puściło wszystko. Poradziłem sobie z tym. Poradziłem sobie też z pornografią choć wiem że jeszcze z onanizacją nie do końca no ale trudno. Jest to cześć mojego życia czasami to robie możliwe że jak każdy facet ale nie robie tego non stop. Co dalej? Wesela. Mieliosmy 3 i na każdym rpawie czułem się jak ktoś kto nie jest godzien. Wiele miałem sytuacji kocham nie kocham czasami miałęm prześwity co mnie wzmacniało czasami nie. Waznym dla mnie dniem były wakacje. Wakacje które byliśmy razem przez 2 tygodnie. Pierwsze dni to panika myśli i zagubienie. Natomiast później było lepiej były myśli lecz jakoś je puszczałem z boku. Szkoda ze nie trwały dłużej i Was nie poznałem wcześniej bo może szybciej bym sobie z tym poradził. Na wakacjach czułem ze się kochamy i jakoś damy rade i będzie dobrze. Jeszcze wtedy byłem w miare silny. Gdy wracaliśmy to niestety ale musieliśmy się rozstać a wtedy był totalny choas kryzys płacz ja jej nie kocham i nie zrozumienie. Ze to jest wszystko na siłe. Histeria i takie tam. Ogolnie wrześien był w sumie najgorszy bo w tym miesiącu to już tematy a może nie to a może tak a czemu tak jest. Myśli o rozwodzie o tym ze będę z nia zył bez miłości. Jest mi z nią dobrze i wgl ale jak jestem wyluzowany. Ale jak jestem spokojny to czy tego uczucia nie ma już i czy to koleżeństwo. Ogólnie drodzy Państwo ostatnie 4 dni jest pełen histerii płaczu. Nawet nie wiem kiedy zaczynam. Może to zostało spowodowane tym że się jej oświadczyłem i jesteśmy zaręczeni choć może w złym momencie to zrobiłem ale z jednej strony wiem że ją gdzieś kocham i czytając artykuł ZORDONA może jest gdzieś to ukryte to uczucie. Ogólnie drodzy państwo za każdym razem jak coś przeczytałem u Was nastąpiła we mnie wiara i potrafiłem wyjść z tego i było wszystko okej. Jednak po zaręczynach nie czuje się jakoś narzeczonym do mnie i do niej to nie dociera. Nie powiedzieliśmy wszystkim i w sumie może dobrze bo zauwazylismy ze trochę na to gotowi nie ejstesmy choć ja bardzo chciałem się już dawno dawno zaręczyć. Zrobiłem to i w sumie teraz nie mam lęku. Gorzej jak wyjdzie to na to ze się rozstaniemy. Wczoraj dałem jej artykuł Zordona bo wcześniej wiedziała tylko z moich opowiastek co mnie dreczy. Wczoraj dałem jej wszystko bo jakoś musimy się zbudować na zaufaniu i musi wiedzieć co się u mnie dzieje. Byłem wczoraj tak zrozpaczony że stwierdziliśmy po rozmowie w sumie ja że zaczniemy od nowa moje uczucie i jakos uruchomimy ten motor. To tak w skrócie. Były różne fajne sytuacje w których czułem miłość i nie mowie ze nei były. Jednak teraz od 2 tygodni nie czuje nic totalnie nic. Pocałunki są mechaniczne ale nie to ze nei chce. Tylko we mnie została tak jakby automatyka. I sam już nie wiem czy to się wypaliło. Teraz jestem w takim punkcie ze po prostu chyba albo uwierzyłem tym myślą nerwicowym bo nie wierze już w nic nawet w te nagrania które kiedyś dawały mi nadzieje i potrafiły wybić .
Szczególnie artykuł Zordona i pogadanka o anhedoni. Było to takie silne i radosne ze znalazłem klucz i jestem wolny. Jednak to było już dawno a ja dalej w tym tkwie. Nie mam siły jestem bez sił bez wiary nadzieji i miłości. Nie wiem jak już nazywać i co tyo znaczy kochać choć się tyle o tym naczytałem ze mógłbym książki pisać. Nie wiem czy dalej z nią być czy marnuje jej czas choć gdzieś jeszcze po prostu jest delikatny zar pod popiołem że nie zrywaj może jeszcze się coś uda. Ale wiary i siły nie mam nie wiem co mnie może już zmotywować. To opis mojej sytuacji odnośnie dziewczyny która chciałem napisać kochałem ale dalej pisze kocham. Nie wiem która myśl jest prawidzwa która fałszywa. Nie wiem jak dalej żyć i co robić. Wspieram się sam na lekarza mnie nie stać a psycholog z funduszu dopiero od lutego bo się zaisałemw sierpniu. Wczoraj rozmawiałem z moja dziewczyna zaczniemy wszystko od nowa i ulga. Ulga i wszystko okej będzie damy rade delikatna wiara była. Dzis jak się obudziłem to nie obudziłem się z lekiem w maire spokoj był lecz wiedziałem ze cos jest nie tak. Delikatna przezywka się zaczęła. Boje się ze jak się skończy przezywka skończy się moja przygoda z dziewczyna może cos takiego jest. Jednak ostatnio nic nie czuje mam wrazenie ze nic nie ma ze nei dam rady.
Odnośnie zaburzenia czy kiedyś to miałem?
Otóż miałem. Tylko nei byłem tego świadom. Miałem sytuacje z dziewczyna z która raz w życiu poszedłem do łóżka a po miesiącu to chciałem zerwac ale ta mi powiedziała żę jest w ciąży. No i tu jest strach. Tu była trauma myślenie non stop ciąża. Nawet 4 razy łążenie do ginekologa nie pomogło musiałem za 5 razem isć po 6 miesiącach. Nie wytrzymywałem i powiedziałem po 6 miesiacach siostrze i rodzicom wuytłumaczyli mi to wszystko i stwierdzili że świruje. Po 6 miesiącach traumy uspokoiłem się choć kiedyś ja widziałem i powrócił ten strach ale to wynikało chyba ze stanu emocjonalnego. Miałem kiedyś i ogromnie to przezyłem i uświadomiłem sobie kiedyś w mojej sytuacji teraz że ten strach i to wszystko było to samo. Tylko porostu dalej może w nim siedze bo to jest bardziej realne że mogę nie kochać i w związku się dzieje coś złego. Nie wiem może nasza miłość jest słaba choć moja dziewczyna mnie bardzo kocha a ja chyba już sobie tak wbiłem do głowy aspekt nei kocham nie czuje ze faktycznie tak jest? Nie wiem. Po prostu opstatnio nic nie wiem i jestem.
Startujemy od nowa z moimi uczuciami może to coś da może zacznę znowu wierzyć. Niestety co mi przeszkadza to np. obraz jej. Twarz jej mam w 1 sekundzie że jest łądna ale nie wiem czy ja sobie to wmawiam czy tak jest a za chwile potrafie mieć taki negatywny obraz. Co innego jak jest obok mnnie. Nie zawsze ale jest lepiej. Żyje w przeświadczeniu ze nie ma tej miłości i chciałbym si eozenic bo rodzine chce założyć. Może i z tą osobą się uda ale naprawdę wolałbym wiedzieć ze ja kocham i tyle.Rozwodów nie chce.
Spróbujemy we dwóch tym razem od nowa zacząć. Nie wiem czy uwierzyłem że to nerwica czy nie jednak nie mam już sił opadłem takie mam wrażenie i jest to nsmutne. Radość z tą osobą była miłość była wielka naprawdę czułem ze to ta kobnieta mojego życia. A teraz dalej nie wiem co robić. Nawet nie czuje że jestem narzeczonym ale to nie tylko ja bo daliśmy sobie czas żeby si edo tego przyzwyczaić. Nie wiem co będzie. Kiedyś jeszcze mnie trzymało toże rodzinę z nią będę miał i założe i jhakoś będzie. Teraz nie ma już nic.
Nie to żebym kogoś tu obrażał nie obrażał ale chciałbym żeby odpowiadali ludzie co się naprawdę na tym znają. Ciasteczko dziękuję za odpowiedź. Bardzo proszę o pomoc wsparcie a może pobudzenie mnie do życia. Taki jak byłem kiedyś. Bo na razie w niczym nei widze sensu. Wyprułem się z miłości i emocji. Niestety. Nie chce łączyć Basi z tą traumą choć ją łącze. Może coś drgnie. Aha Jak mam otępienie to i modlitwa sprawia mi trudność to znaczy zę nie umiem się modlić z serca. A Chciałbymżeby mi Bóg pomogł. Może i mi pomógł wiele razy. Może limit się wyczerpał. Co dalej? z
-- 8 października 2015, o 13:22 --
I jescze dodam to ze byłem u Psychologa drugiego w sierpniu i stwierdzi l ze mam nerwice i konflikt emocjlonalny. Pomóżcie mi rozwiązać problem. Bo jestem narpawde w jakieś derealizacji albo coś bo nawet nie wiem co sie dzieje. Pozdrawiam serdecznie i za literówki też przepraszam.
Zwracam się do Was z prośbą o wskazówki porady i pokazanie metod jakiś dla mnie personalnych co mam robić żeby się pozbyć świństwa jakie nabawiłem się przez okres 5 miesięcy i ze mną ono żyje. Nerwica natręctw. Na Wasze forum trafiłem w sumie już3 miesiące temu. Opisze w skrócie swoje spostrzeżenia przeżycia i to co się dzieje u mnie teraz a co się działo wcześniej. Otóż zaczęło się to w maju 27 maja dokładnie. W skrócie lecz opowiem moja znajomość z dziewczyną. Poznaliśmy się w październiku4 października. W sumie jest to już ponad rok. Chodzimy ze sobą od grudnia. Bardzo chciałemz Tą dziewczyną być i wiedziałem że to ta. Jest piękna mądra i dobra dziewczyna. Bardzo poważnie podeszliśmy do swojej przyszłości. Chęć posiadania dzieci rodziny. Czułem się naprawdę jak mąż i że wreszczcie się mi uda znaleźć kogoś kto mnie pokocha kogoś kogo ja pokocham i będziemy szczęśliwym małżeństwem z fajnymi dzieciakami. Miłość rozkwitała rodzinie oznajmiłem że to ta ostateczna ta jedyna dziewczyna tak wtedy myślałem i czułem do maja 27. Wtedy pamiętam jak nic pojechałem do fryzjerki zresztą bardzo ładnej i po prostu nie wiem czemu zaczęły mi przychodzić myśli takie sexiarskie jak to facetowi. Byłem cały pobudzony ale przyszedłem do domu i co postanowiłem to sobie ulżyć ale wyiobrażając sobie sex z moją dziewczyną. Gdy to skończyłem zapytałem się siebie czy Ty ją kochasz czy traktujesz poważnie jak swoją żonę bo tak się nie traktuje. I wtedy panika strach czy ja ją kocham po prostu widziałem że coś się złego ze mną dzieje. Wpadłem w panikę i strach i przeżywałem to przez tydzień non stop myśli kpocham nie kocham. Jak ja mogę nie kochać jak to jest przecież moja dziewczyna przyszła żona. Nie wiedziałem co mi jest non stop te cholerne myśli porady przyjaciółki siostry rodziców z któ®ymi i tak mam wieczny problem ale głównie z mamą. Nie mowie ze są źli bo są dobrzy ale ogólnie nie żyje z nimi dobrze bo się wiecznie kłócimy. Szukałem wszędzie kryzys, schizofremia,urojenia wszystko. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Chodziłem z tym przez miesiąc miałem lepsze i gorsze dni. Po miesiącu poszedłem do psychologa bo sobie nie dawałem rady już sam ze sobą byłem rozregulowany płacz i wszystko. To mi poradził ksiądz który stwierdził że mam jakieś natręctwa. Oczywiśćie nie wziąłem tego poważnie. Myślałem żę to kara Boga za pornografie i uzależnienie od masturbacji w którym siedze już 15 lat choć teraz jak mam problem z dziewczyną pornografię odstawiłem a potrzeby onanizacji ograniczyłem choć nie mówię że tego nie robię. Wcześniej bałem się iść do psychologa bo moja dziewczyna mi kiedyś powiedziała że nie wyobraża sobie by jej chłopak chodził do psychiatry ze cos jest z nim nie tak. Cały czas się biłem myślami kocham nie kocham ale cos mnie trzymało. Każda myśl o zerwaniu wywoływała lęk panike i wgl. Psycholog mi powiedział i uspokoj się decyzje odnośnie związku zostaw na później na razie to się uspokoj. Wysłuchał wziął stówke a ja średnio byłem zadowolony. Co było dalej dalej było gorzej. W telewizji była wiadomość jakiegoś zabójstwa i wtedy myśł a może Ty jesteś psychiczny. Strach i lęk przed Tym że mogę być psychopatą od razu przyniósł myśl że zabije kogoś ze nie mogę z nikim być bo kogoś skrzywdzę. Czułem mrowienie po karku skroboczące sciany stwiedziłęm gdzieś tu skrada się szatan i jestem opętany. Nie wytrzymałem już wtedy było to straszne i wiedziałem ze cos się dzieje we mnie naprawdę zle. I trafiłem wtedy na wasze nagranie o myślach lękowych. Posłuchałem i po tygodniu puściło wszystko. Poradziłem sobie z tym. Poradziłem sobie też z pornografią choć wiem że jeszcze z onanizacją nie do końca no ale trudno. Jest to cześć mojego życia czasami to robie możliwe że jak każdy facet ale nie robie tego non stop. Co dalej? Wesela. Mieliosmy 3 i na każdym rpawie czułem się jak ktoś kto nie jest godzien. Wiele miałem sytuacji kocham nie kocham czasami miałęm prześwity co mnie wzmacniało czasami nie. Waznym dla mnie dniem były wakacje. Wakacje które byliśmy razem przez 2 tygodnie. Pierwsze dni to panika myśli i zagubienie. Natomiast później było lepiej były myśli lecz jakoś je puszczałem z boku. Szkoda ze nie trwały dłużej i Was nie poznałem wcześniej bo może szybciej bym sobie z tym poradził. Na wakacjach czułem ze się kochamy i jakoś damy rade i będzie dobrze. Jeszcze wtedy byłem w miare silny. Gdy wracaliśmy to niestety ale musieliśmy się rozstać a wtedy był totalny choas kryzys płacz ja jej nie kocham i nie zrozumienie. Ze to jest wszystko na siłe. Histeria i takie tam. Ogolnie wrześien był w sumie najgorszy bo w tym miesiącu to już tematy a może nie to a może tak a czemu tak jest. Myśli o rozwodzie o tym ze będę z nia zył bez miłości. Jest mi z nią dobrze i wgl ale jak jestem wyluzowany. Ale jak jestem spokojny to czy tego uczucia nie ma już i czy to koleżeństwo. Ogólnie drodzy Państwo ostatnie 4 dni jest pełen histerii płaczu. Nawet nie wiem kiedy zaczynam. Może to zostało spowodowane tym że się jej oświadczyłem i jesteśmy zaręczeni choć może w złym momencie to zrobiłem ale z jednej strony wiem że ją gdzieś kocham i czytając artykuł ZORDONA może jest gdzieś to ukryte to uczucie. Ogólnie drodzy państwo za każdym razem jak coś przeczytałem u Was nastąpiła we mnie wiara i potrafiłem wyjść z tego i było wszystko okej. Jednak po zaręczynach nie czuje się jakoś narzeczonym do mnie i do niej to nie dociera. Nie powiedzieliśmy wszystkim i w sumie może dobrze bo zauwazylismy ze trochę na to gotowi nie ejstesmy choć ja bardzo chciałem się już dawno dawno zaręczyć. Zrobiłem to i w sumie teraz nie mam lęku. Gorzej jak wyjdzie to na to ze się rozstaniemy. Wczoraj dałem jej artykuł Zordona bo wcześniej wiedziała tylko z moich opowiastek co mnie dreczy. Wczoraj dałem jej wszystko bo jakoś musimy się zbudować na zaufaniu i musi wiedzieć co się u mnie dzieje. Byłem wczoraj tak zrozpaczony że stwierdziliśmy po rozmowie w sumie ja że zaczniemy od nowa moje uczucie i jakos uruchomimy ten motor. To tak w skrócie. Były różne fajne sytuacje w których czułem miłość i nie mowie ze nei były. Jednak teraz od 2 tygodni nie czuje nic totalnie nic. Pocałunki są mechaniczne ale nie to ze nei chce. Tylko we mnie została tak jakby automatyka. I sam już nie wiem czy to się wypaliło. Teraz jestem w takim punkcie ze po prostu chyba albo uwierzyłem tym myślą nerwicowym bo nie wierze już w nic nawet w te nagrania które kiedyś dawały mi nadzieje i potrafiły wybić .
Szczególnie artykuł Zordona i pogadanka o anhedoni. Było to takie silne i radosne ze znalazłem klucz i jestem wolny. Jednak to było już dawno a ja dalej w tym tkwie. Nie mam siły jestem bez sił bez wiary nadzieji i miłości. Nie wiem jak już nazywać i co tyo znaczy kochać choć się tyle o tym naczytałem ze mógłbym książki pisać. Nie wiem czy dalej z nią być czy marnuje jej czas choć gdzieś jeszcze po prostu jest delikatny zar pod popiołem że nie zrywaj może jeszcze się coś uda. Ale wiary i siły nie mam nie wiem co mnie może już zmotywować. To opis mojej sytuacji odnośnie dziewczyny która chciałem napisać kochałem ale dalej pisze kocham. Nie wiem która myśl jest prawidzwa która fałszywa. Nie wiem jak dalej żyć i co robić. Wspieram się sam na lekarza mnie nie stać a psycholog z funduszu dopiero od lutego bo się zaisałemw sierpniu. Wczoraj rozmawiałem z moja dziewczyna zaczniemy wszystko od nowa i ulga. Ulga i wszystko okej będzie damy rade delikatna wiara była. Dzis jak się obudziłem to nie obudziłem się z lekiem w maire spokoj był lecz wiedziałem ze cos jest nie tak. Delikatna przezywka się zaczęła. Boje się ze jak się skończy przezywka skończy się moja przygoda z dziewczyna może cos takiego jest. Jednak ostatnio nic nie czuje mam wrazenie ze nic nie ma ze nei dam rady.
Odnośnie zaburzenia czy kiedyś to miałem?
Otóż miałem. Tylko nei byłem tego świadom. Miałem sytuacje z dziewczyna z która raz w życiu poszedłem do łóżka a po miesiącu to chciałem zerwac ale ta mi powiedziała żę jest w ciąży. No i tu jest strach. Tu była trauma myślenie non stop ciąża. Nawet 4 razy łążenie do ginekologa nie pomogło musiałem za 5 razem isć po 6 miesiącach. Nie wytrzymywałem i powiedziałem po 6 miesiacach siostrze i rodzicom wuytłumaczyli mi to wszystko i stwierdzili że świruje. Po 6 miesiącach traumy uspokoiłem się choć kiedyś ja widziałem i powrócił ten strach ale to wynikało chyba ze stanu emocjonalnego. Miałem kiedyś i ogromnie to przezyłem i uświadomiłem sobie kiedyś w mojej sytuacji teraz że ten strach i to wszystko było to samo. Tylko porostu dalej może w nim siedze bo to jest bardziej realne że mogę nie kochać i w związku się dzieje coś złego. Nie wiem może nasza miłość jest słaba choć moja dziewczyna mnie bardzo kocha a ja chyba już sobie tak wbiłem do głowy aspekt nei kocham nie czuje ze faktycznie tak jest? Nie wiem. Po prostu opstatnio nic nie wiem i jestem.
Startujemy od nowa z moimi uczuciami może to coś da może zacznę znowu wierzyć. Niestety co mi przeszkadza to np. obraz jej. Twarz jej mam w 1 sekundzie że jest łądna ale nie wiem czy ja sobie to wmawiam czy tak jest a za chwile potrafie mieć taki negatywny obraz. Co innego jak jest obok mnnie. Nie zawsze ale jest lepiej. Żyje w przeświadczeniu ze nie ma tej miłości i chciałbym si eozenic bo rodzine chce założyć. Może i z tą osobą się uda ale naprawdę wolałbym wiedzieć ze ja kocham i tyle.Rozwodów nie chce.
Spróbujemy we dwóch tym razem od nowa zacząć. Nie wiem czy uwierzyłem że to nerwica czy nie jednak nie mam już sił opadłem takie mam wrażenie i jest to nsmutne. Radość z tą osobą była miłość była wielka naprawdę czułem ze to ta kobnieta mojego życia. A teraz dalej nie wiem co robić. Nawet nie czuje że jestem narzeczonym ale to nie tylko ja bo daliśmy sobie czas żeby si edo tego przyzwyczaić. Nie wiem co będzie. Kiedyś jeszcze mnie trzymało toże rodzinę z nią będę miał i założe i jhakoś będzie. Teraz nie ma już nic.
Nie to żebym kogoś tu obrażał nie obrażał ale chciałbym żeby odpowiadali ludzie co się naprawdę na tym znają. Ciasteczko dziękuję za odpowiedź. Bardzo proszę o pomoc wsparcie a może pobudzenie mnie do życia. Taki jak byłem kiedyś. Bo na razie w niczym nei widze sensu. Wyprułem się z miłości i emocji. Niestety. Nie chce łączyć Basi z tą traumą choć ją łącze. Może coś drgnie. Aha Jak mam otępienie to i modlitwa sprawia mi trudność to znaczy zę nie umiem się modlić z serca. A Chciałbymżeby mi Bóg pomogł. Może i mi pomógł wiele razy. Może limit się wyczerpał. Co dalej? z
-- 8 października 2015, o 13:22 --
I jescze dodam to ze byłem u Psychologa drugiego w sierpniu i stwierdzi l ze mam nerwice i konflikt emocjlonalny. Pomóżcie mi rozwiązać problem. Bo jestem narpawde w jakieś derealizacji albo coś bo nawet nie wiem co sie dzieje. Pozdrawiam serdecznie i za literówki też przepraszam.