13 lat z natręctwami
: 9 października 2014, o 10:15
Kiedy przedwczoraj wszedłem na to forum i po jakiejś godzinie przeglądania dotarłem do wpisów osób, które poradziły sobie, bądź coraz lepiej radzą z nerwicą to zrobiło mi się lżej na duszy, ale kiedy zobaczyłem, że można poradzić sobie z nią w ciągu kilku lat, na przykład 4-5 lat to automatycznie popsuł mi się humor. Ja ze sobą, bo przecież myśli natrętne i zachowania kompulsywne są częścią mnie, walczę 13 lat, dla jasności dodam, że to połowa mojego życia. To nie jest tak, że kompletnie zrujnowała moje życie, ale wiele jego aspektów owszem. Zdaję sobie sprawę, że jest brzmi to banalnie, ale byłem naprawdę zdolnym chłopakiem, i fizycznie i intelektualnie, można palnąć truizmem , iż świat stał otworem, ale tak się nie stało. Zawaliłem maturę, zawaliłem języki obce, które bardzo lubię, siłownię, zawaliłem studia i pracę magisterską, mam ogromny bałagan w życiu. Dodam, że do natręctw i kompulsów dochodzi też fobia społeczna. Byłem u psychoterapeuty, nawet trzech, ale tylko jeden próbował mi jakoś pomóc. Nie wiem, może to moja wina, chyba im nie do końca zaufałem.
Wszystko zaczęło się w gimnazjum, miałem problemy w klasie, byłem mobbingowany jak to się mediach mówi, zastraszany, poniżany i zmuszany do pomocy przy lekcjach podpowiedzi, oddawania pieniędzy. I potem zaczęło się, kompulsywne poprawianie ubrań, układanie książek, nawet odpowiedni sposób wychodzenia z domu., lista jest dłuższa... Przy okazji cały czas miałem natrętne myśli, nie mogłem się skupić, wiecie pomyslę coś, albo zrobię coś to nie wydarzy się nic złego. Myślałem, że w liceum przejdzie, bo odszedłem ze swojego piekiełka. Niestety nic się nie zmieniło, nie potrafiłem porządnie pracować, nad niczym się skupić, bałem sie cokolwiek robić, przeraźliwie bałem się nowych sytuacji, wszelkiego typu. Wyobraźcie sobie sytuację, że macie zrobić referat, ale boicie się iść do biblioteki, zawalacie wszystko, egzaminy. Doszło jeszcze jakieś poczucie, że czas w moim piekiełku muszę sobie odbić, więc często nic nie robiłem prócz próżnowania i obijania się , bo wydawało mi się , że wszystko mi się należy. Kryje się ze swoimi dolegliwościami, wiedzą o tym rodzice. Dodam, że nigdy nie umiałem walczyć o siebie, mmam słaby charakter i to chyba też utrudnia mi walkę. Pewnie to przeczytacie i bedzie mieli typa,który użala się nad sobą. Może i tak jest, ale 13 lat z tą "zmorą" może dać w kość, ja powoli mam dość, dość wszystkiego, a najgorzej kiedy mysle, co by było gdybym zrobił to czy tamto , jak fajne mogłoby być moje życie.... Pozdrawiam Was wszystkich.
Wszystko zaczęło się w gimnazjum, miałem problemy w klasie, byłem mobbingowany jak to się mediach mówi, zastraszany, poniżany i zmuszany do pomocy przy lekcjach podpowiedzi, oddawania pieniędzy. I potem zaczęło się, kompulsywne poprawianie ubrań, układanie książek, nawet odpowiedni sposób wychodzenia z domu., lista jest dłuższa... Przy okazji cały czas miałem natrętne myśli, nie mogłem się skupić, wiecie pomyslę coś, albo zrobię coś to nie wydarzy się nic złego. Myślałem, że w liceum przejdzie, bo odszedłem ze swojego piekiełka. Niestety nic się nie zmieniło, nie potrafiłem porządnie pracować, nad niczym się skupić, bałem sie cokolwiek robić, przeraźliwie bałem się nowych sytuacji, wszelkiego typu. Wyobraźcie sobie sytuację, że macie zrobić referat, ale boicie się iść do biblioteki, zawalacie wszystko, egzaminy. Doszło jeszcze jakieś poczucie, że czas w moim piekiełku muszę sobie odbić, więc często nic nie robiłem prócz próżnowania i obijania się , bo wydawało mi się , że wszystko mi się należy. Kryje się ze swoimi dolegliwościami, wiedzą o tym rodzice. Dodam, że nigdy nie umiałem walczyć o siebie, mmam słaby charakter i to chyba też utrudnia mi walkę. Pewnie to przeczytacie i bedzie mieli typa,który użala się nad sobą. Może i tak jest, ale 13 lat z tą "zmorą" może dać w kość, ja powoli mam dość, dość wszystkiego, a najgorzej kiedy mysle, co by było gdybym zrobił to czy tamto , jak fajne mogłoby być moje życie.... Pozdrawiam Was wszystkich.