Mnie ta książka zatrzymała, jakby zeszłam z karuzeli ataków paniki.
"strach i paniczny lęk" roger baker
Bardzo konsekwentnie tłumaczyłam sobie i udowadniałam że atak paniki jest czymś zupełnie naturalnym.
Z początku bałam się oczywiście nadal, bałam się tego napadu lęku i utraty kontroli.
Pare razy o mało nie wysiadłam z autobusu mając atak paniki.
Płakałam i jechałam dalej.
Potem czując lęk przy wyjsciu gdzieś mówiłam sobie - ok... znowu panikujesz, a czy coś ci się stało poprzednio?
- NIE... no właśnie, to idz dalej.
Wychodziłam na siłę. Czasem tylko po to żeby pojechać autobusem do centrum, przejść się po mieście i wrócić.
Pewnego razu stwierdziłam że jestem zupełnie spokojna, a spacerowanie w tłumie mnie nie przeraża, nie boję się ataku paniki.
Na dziś dzien ataki paniki są mi zupełnie obojętne.
Jest dokładnie tak jak opisał to Victor - trzeba unieważnić element którego się boimy.
Udowodnić sobie że nic nam sie nie stanie.
Paniętam okresy kiedy poza ataami paniki miałam mocny lęk ogólny i wtedy też wychodziłam, czułam ogromny niepokój
ale twardo siedziałam w parku na ławce. Płakałam i siedziałam, zastanawiajac się czy moze jednak zwaiowałam

Żałowałam że wyszłam. Złoscilam sie ze to nic nie daje.
Ale po tem z perspektywy czasu do doświadczenie okazało się cenne, mogłam je przywołać i zrozumieć że mimo lęku nic sie nie stało.
Poza tym bardzo ważna sprawa to zająć się czymś, nie analizowac ciagle samopoczucia i natężenia lęków.
Zaplanować jakiś cel w prszyszłości i sobie to spokojnie konsekwentnie planować realizować.
Najlepiej jesli na pozcatek będzie to cos w czym atak paniki nam nie przeszkodzi, jak... zmiana wystroju mieszkania,
uporzadkowanie wszystkich ksiązek, dokumentów, naprawa czegoś, nauka , jakieś marzenie itp.
Pamietam jak raz wylecialam z domu przegladajac poczte ktora była w skrzynce, otwieralam koperty czytalam i w pewnym moemncie
złapałam sie na tym że jestem w połowie drogi i sie nie boję! Tak zajęłam mysli ze zapomniałam o atakach paniki.
No i w tym momencie zaczęłam się znowu bać
Ale to mi udowodniło że atak paniki to nie jest coś co mną kieruje tylko jest zalezne od moich mysli.
Chciałam napisać jeszcze coś o rozpoznawaniu uczuć, myśli i nazwaniu sytuacji.
To mi bardzo pomogło nie tylko przy walce z atakami paniki ale pomaga i samej nerwicy.
Zachęcam do rozpisania sobie swojej sytuacji, tak aby jasno czarno na białym ją w ogóle zobaczyć
Zarys sytuacji - tu rozpisujemy to co nas męczy - wszystko nad czym chcielibysmy popracować, zmienić.
W polu ja - piszemy co sami o sobie myślmy, kim jestesmy wg. nas samych. (uwazamy ze powinnismy to i to, że mamy do siebie żal o to i tamto,
że boimy się życia itd)
W domu - o tym co dzieje się w domu, czego sie boimy, co jest nie tak
W nerwicy - o tym jak działa na nas nerwica i czego się w związku z nią boimy.
Praca - mamy, nie mamy - bo... boimy sie ze nie znajdziemy bo...
Osoba x - tu wpisujemy imie osoby z którą mamy problem, któej sie boimy, która jakos zakłocia nasz spokój.
Mozemy dopisać dowolna iliść działów, osób, dopasowac je do siebie, zmienić
Pisanie tego będzie oczyszczające. Można czuć lęk, płakać...
Potem warto przepisac to na drugi dzien.
Potem jeszcze raz.
Co się w was zmieni, jak zmieni się wasze podejście sami zobaczycie.
Może się okazać że coś wykreślicie a dopiszecie coś innego.
Z tym potem warto iść do swojego lekarza, zostawić mu aby włożył do karty i pracować z nim nad tym zarysem sytuacji.
Po kolej nad każdym działem.
WIerzcie mi że mozna rozpracować najgorsze lęki.
Podstawa to jest nazwać okreslić i zapisać, zobaczyć jako pare zdań na kartce, oswajać się z nimi.