Strona 1 z 2

Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 11 sierpnia 2025, o 18:45
autor: natalia93
Hej,

Z ROCD poznaliśmy się w 2019 roku- książkowy przykład, wpadła jedna myśl i całe moje życie wywróciło się do góry nogami. Byłam załamana, zrezygnowana, w totalnej depresji. Wtedy dużym problemem przez lata był temat ślubu i ogólnie po prostu mojego związku i partnera.
Mijały lata, wszystko się powoli wyciszalo, ostatecznie najbardziej pomogły mi leki i odpowiednia terapia- biorąc ślub w połowie 2024 nie było śladu po ROCD.
Czas mijał dalej, życie mnie nie oszczędzało - mama zachorowała na raka , cały rok ostatni był skupiony na niej i na jej chorobie. Kupa stresu, życie non stop na pełnych obrotach.
Jakoś się trzymałam, dawałam radę, sytuacja z mamą się w miarę wyprostowała, po czym jakoś miesiąc temu odszedł mój pies. Bardzo to przeżyłam.
W między czasie jesteśmy też z mężem w trakcie wykańczania mieszkania. Także no dzieje się dużo ważnych rzeczy.

Jakiś czas temu zaczął się temat ciąży - nigdy nie byłam nastolatką czy dzieckiem które bawiąc się lalkami marzyło o zostaniu mama. Nie miałam takich marzeń, ale w swoim życiu nie wykluczalam też nigdy rodzicielstwa. Gdy poznałam swojego męża ( jeszcze przed ROCD) to byłam pewna że chce mieć z nim dzieci. Potem gdy ROCD uderzyło temat dzieci nie był na 1 planie jeśli chodzi o natrectwa, raczej wtedy był żal o to, że byłam gotowa zostać mamą a ROCD wszystko zabrało- czyt. uczucia do męża.

No ale mam 32 lata, oboje stabilna pracę, zaraz swoje mieszkanie. Więc naturalnym było że temat się gdzieś pojawił. Gdy zachorowała mama, nawet miałam takie poczucie niesprawiedliwości, że nie mogę skupić się na sobie i na jakichś przygotowaniach do ciąży, tylko jej choroba jest na 1 miejscu.

Jak się sytuacja już uspokoiła, to temat ciąży powrócił - najpierw bardzo delikatnie, nie czułam żadnego zewu macierzynstwa ( nigdy go nie miałam) raczej taka ekscytacja podczas rozmów o tym, ale też lekki stres o niewiadome.
Potem zaczął mnie dopadać lęk - strach przed porodem i wszystko co z nim związane. No i się zaczęło - totalna fiksacja na tym punkcie, googlowanie, szukanie informacji, non stop w telefonie i internecie. Czułam jak z godziny na godzinę, z dnia na dzień poziom stresu i lęku w moim ciele i głowie wzrasta. Czułam się fatalnie.
Po drodze jeszcze , jak już wspomniałam odszedł mój pies. To dołożyło kolejne lęki stresy, zły nastrój..
Gdy to napięcie w moim ciele rosło, czułam że powracają jakieś stare natręctwa i lęki z ROCD - irytacja partnerem, ogromne wyczulenie na dźwięki, zdenerwowanie..

A potem słuchajcie przerzuciło się na temat ciąży - czy ja na pewno chce byc matką? Ja nie czuje żadnego instynktu macierzyńskiego.. nie jestem gotowa, boje się, dzieci mnie brzydzą, nie dam rady, nie pokocham dziecka, będę złą matką, będę żałował decyzji itp.

Doszło oczywiście do tego wyczulenie na dzieci - słyszę nagle płacz dziecka sąsiadow, zwracam uwagę na dzieci na spacerach i sprawdzam jak się czuję, czy czuje coś pozytywnego.. przeszukuje oczywiście internety w nadziei znalezienia odpowiedzi na pytania na temat wątpliwości posiadania dzieci, czy to ocd czy nie, czy to może ja, jednak nie chce mieć dzieci.

Trwa to już chyba 2 tydzień i zaczynam już rzygać tym, widzę mnóstwo podobieństw do ROCD które miałam, ale boje się że tym razem to nie to.

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 13 sierpnia 2025, o 14:21
autor: mada31260
Hej, jestem w podobnej sytuacji i stoję przed podobnym dylematem, czy się decydować na dziecko, z tym, że ja akurat mam pocd. Też nigdy nie marzyłam, że zostanę matką, ale też się na to nie zamykałam. Gdy poznałam swoją drugą połówkę, myślałam, że taka kolej rzeczy i w końcu pewnie kiedyś zostaniemy rodzicami. Wychodząc za mąż nie miałam pojęcia, że istnieje pocd mimo, że już objawy tego rodzaju zaburzenia miałam. Przez wstyd i ogromne poczucie winy przez lata bałam się nawet wpisać w przeglądarce internetowej, co się ze mną dzieje. Po wielu latach w jakimś akcie desperacji trafiłam na psychoterapię. Do dziś sobie wyrzucam, że skazałam swojego męża na taką żonę, że mógł mieć dzieci z kimś innym, że nie jestem zdolna do założenia "pełnej" rodziny. Mimo, że mąż cały czas powtarza, że mnie kocha, to ze mną chce być i że świat się nie skończy jeśli nie będziemy mieli dzieci. Jak wiadomo ocd bez względu na jego rodzaj, czy to rocd, hocd, pocd, itd. działa na tej samej zasadzie. Ma na celu uderzenie w nasze wartości i zasianie w nas wątpliwości, czy aby kocham swojego męża, czy może jestem homoseksualistą, czy pociągają mnie dzieci i długo by wyliczać. Ocd uderza w Twoje największe wartości i bardzo lubi to sprawdzać rzadziej lub częściej. Ostatnio czytałam artykuł w krytyce politycznej napisany przez dziennikarkę zmagającą się z ocd. Napisała zdanie, że za każdym razem, gdy ocd daje o sobie znać dziękuje mu za to, że przypomina, co jest w życiu dla niej naprawdę ważne☺️

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 13 sierpnia 2025, o 21:13
autor: natalia93
mada31260 pisze:
13 sierpnia 2025, o 14:21
Hej, jestem w podobnej sytuacji i stoję przed podobnym dylematem, czy się decydować na dziecko, z tym, że ja akurat mam pocd. Też nigdy nie marzyłam, że zostanę matką, ale też się na to nie zamykałam. Gdy poznałam swoją drugą połówkę, myślałam, że taka kolej rzeczy i w końcu pewnie kiedyś zostaniemy rodzicami. Wychodząc za mąż nie miałam pojęcia, że istnieje pocd mimo, że już objawy tego rodzaju zaburzenia miałam. Przez wstyd i ogromne poczucie winy przez lata bałam się nawet wpisać w przeglądarce internetowej, co się ze mną dzieje. Po wielu latach w jakimś akcie desperacji trafiłam na psychoterapię. Do dziś sobie wyrzucam, że skazałam swojego męża na taką żonę, że mógł mieć dzieci z kimś innym, że nie jestem zdolna do założenia "pełnej" rodziny. Mimo, że mąż cały czas powtarza, że mnie kocha, to ze mną chce być i że świat się nie skończy jeśli nie będziemy mieli dzieci. Jak wiadomo ocd bez względu na jego rodzaj, czy to rocd, hocd, pocd, itd. działa na tej samej zasadzie. Ma na celu uderzenie w nasze wartości i zasianie w nas wątpliwości, czy aby kocham swojego męża, czy może jestem homoseksualistą, czy pociągają mnie dzieci i długo by wyliczać. Ocd uderza w Twoje największe wartości i bardzo lubi to sprawdzać rzadziej lub częściej. Ostatnio czytałam artykuł w krytyce politycznej napisany przez dziennikarkę zmagającą się z ocd. Napisała zdanie, że za każdym razem, gdy ocd daje o sobie znać dziękuje mu za to, że przypomina, co jest w życiu dla niej naprawdę ważne☺️
Cześć, bardzo dziękuję za odpowiedź!
Rozumiem twój dylemat.
Też nigdy nie zamykałam się na temat dzieci, od jakiegoś czasu nornalnie i realnie o tym myślałam. A nagle bum.. nagle każde dziecko które widzę na ulicy obczajam i sprawdzam czy mam jakieś pozytywne uczucia..
Jak w końcu ktores da mi jakiś minimalne ciepło w sobie - to tak jakbym się uspokajała że może jednak chce dzieci..
A potem obrazki w głowie np jak karmię piersią i wydaje mi się to w mojej głowie bardzo dziwne, że to do mnie nie pasuje.. boje się że będę złą matką, że nie pokocham mojego dziecka itp..

Gdzie jeszcze jakiś czas temu wiedziałam że będziemy z mężem super rodzicami i aż zazdroszczę naszemu hipotetycznemu dziecku że będzie miał takiego ojca jak mój mąż.
Teraz to wszystko gdzieś zniknęło, decyzja powoduje u mnie przeogromny stres..

Ale może to tak właśnie działa , że to jest dla mnie ważne i tak na prawdę tego chce a to ocd znów tak działa że chce mi to "obrzydzić" i odebrać?

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 16 sierpnia 2025, o 10:54
autor: mada31260
Też mam podobnie, oprócz pocd które z wiadomych względów skutecznie "obrzydza" mi wizję rodzicielstwa, mam masę innych wątpliwości. Zastanawiam się jak bym się w tym wszystkim odnalazła, czy to do mnie pasuje, czy tego naprawdę chcę, czy raczej ulegam presji społecznej i biologicznej. Decyzja o dziecku jest jak skok na głęboką wodę i nikt nie da nam gwarancji jak to będzie. Przeraża mnie ta niewiedza. Ciężko w tym wszystkim dostrzec czego się naprawdę chce. Pocieszam się myślą, że może nie być tak strasznie. Wielokrotnie miałam większy lęk przed samym wydarzeniem, np. opieką nad dzieckiem, a później się okazywało, że było całkiem ok.

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 16 sierpnia 2025, o 16:07
autor: Plathon
Mada nie wiem jak daleko pocd wkradło się do Twojej osobowości i jak jest dokuczliwe, ale macierzyństwo może okazać się wybawieniem w nerwicy kierując uwagę na zupełnie inne tory! Ponadto przecież przepracowałaś temat i w dużej mierze kontrolujesz to zaburzenie. Poza tym kobietom jest łatwiej zapanować nad emocjami. :si

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 16 sierpnia 2025, o 17:09
autor: mada31260
Masz rację Plathon, w dużej mierze przepracowałam temat. Pocd nie jest moim jedynym rodzajem ocd, ale muszę przyznać, że najbardziej dotkliwym. Pracuję nad sobą nieustannie i nie zamierzam się poddawać. Odnośnie emocji bywają przytłaczające, ale to mnie nie dziwi, w końcu po trzydziestu paru latach zaczęłam je do siebie dopuszczać, pozwalam sobie je przeżywać. Nie jest łatwo, mimo, że jestem kobietą☺️

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 16 sierpnia 2025, o 18:48
autor: Plathon
Mada jak długo już jesteś w związku małżeńskim a od kiedy z pocd? :))

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 17 sierpnia 2025, o 08:44
autor: natalia93
mada31260 pisze:
16 sierpnia 2025, o 10:54
Też mam podobnie, oprócz pocd które z wiadomych względów skutecznie "obrzydza" mi wizję rodzicielstwa, mam masę innych wątpliwości. Zastanawiam się jak bym się w tym wszystkim odnalazła, czy to do mnie pasuje, czy tego naprawdę chcę, czy raczej ulegam presji społecznej i biologicznej. Decyzja o dziecku jest jak skok na głęboką wodę i nikt nie da nam gwarancji jak to będzie. Przeraża mnie ta niewiedza. Ciężko w tym wszystkim dostrzec czego się naprawdę chce. Pocieszam się myślą, że może nie być tak strasznie. Wielokrotnie miałam większy lęk przed samym wydarzeniem, np. opieką nad dzieckiem, a później się okazywało, że było całkiem ok.
Ja się boje ze nie pokocham dziecka, że nie będę miała do niego cierpliwości i że będę złą matką dla niego 😔 że nie nawiążemy więzi i nigdy nie będę miała takiego uczucia jak inne kobiety, które kochają swoje dzieci.

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 18 sierpnia 2025, o 10:09
autor: mada31260
natalia93 pisze:
17 sierpnia 2025, o 08:44
mada31260 pisze:
16 sierpnia 2025, o 10:54
Też mam podobnie, oprócz pocd które z wiadomych względów skutecznie "obrzydza" mi wizję rodzicielstwa, mam masę innych wątpliwości. Zastanawiam się jak bym się w tym wszystkim odnalazła, czy to do mnie pasuje, czy tego naprawdę chcę, czy raczej ulegam presji społecznej i biologicznej. Decyzja o dziecku jest jak skok na głęboką wodę i nikt nie da nam gwarancji jak to będzie. Przeraża mnie ta niewiedza. Ciężko w tym wszystkim dostrzec czego się naprawdę chce. Pocieszam się myślą, że może nie być tak strasznie. Wielokrotnie miałam większy lęk przed samym wydarzeniem, np. opieką nad dzieckiem, a później się okazywało, że było całkiem ok.
Ja się boje ze nie pokocham dziecka, że nie będę miała do niego cierpliwości i że będę złą matką dla niego 😔 że nie nawiążemy więzi i nigdy nie będę miała takiego uczucia jak inne kobiety, które kochają swoje dzieci.
Nie jest Ci lekko, a ocd dodatkowo ma dużą pożywkę na Twoich lękach. Rozumiem Twój dylemat, najgorsze jest, że w zasadzie nie masz możliwości sprawdzenia tego zanim nie zdecydujesz się na macierzyństwo.

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 18 sierpnia 2025, o 10:13
autor: mada31260
Plathon pisze:
16 sierpnia 2025, o 18:48
Mada jak długo już jesteś w związku małżeńskim a od kiedy z pocd? :))
W tym chcianym związku jestem już 8 lat plus jakieś 2,5 lata chodzenia. W tym niechcianym związku około 10 lat.. Ogólnie ocd mam w zasadzie od dziecka

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 18 sierpnia 2025, o 10:16
autor: natalia93
mada31260 pisze:
18 sierpnia 2025, o 10:09
natalia93 pisze:
17 sierpnia 2025, o 08:44
mada31260 pisze:
16 sierpnia 2025, o 10:54
Też mam podobnie, oprócz pocd które z wiadomych względów skutecznie "obrzydza" mi wizję rodzicielstwa, mam masę innych wątpliwości. Zastanawiam się jak bym się w tym wszystkim odnalazła, czy to do mnie pasuje, czy tego naprawdę chcę, czy raczej ulegam presji społecznej i biologicznej. Decyzja o dziecku jest jak skok na głęboką wodę i nikt nie da nam gwarancji jak to będzie. Przeraża mnie ta niewiedza. Ciężko w tym wszystkim dostrzec czego się naprawdę chce. Pocieszam się myślą, że może nie być tak strasznie. Wielokrotnie miałam większy lęk przed samym wydarzeniem, np. opieką nad dzieckiem, a później się okazywało, że było całkiem ok.
Ja się boje ze nie pokocham dziecka, że nie będę miała do niego cierpliwości i że będę złą matką dla niego 😔 że nie nawiążemy więzi i nigdy nie będę miała takiego uczucia jak inne kobiety, które kochają swoje dzieci.
Nie jest Ci lekko, a ocd dodatkowo ma dużą pożywkę na Twoich lękach. Rozumiem Twój dylemat, najgorsze jest, że w zasadzie nie masz możliwości sprawdzenia tego zanim nie zdecydujesz się na macierzyństwo.
No dokładnie. I ja rozumiem tę strategię że nigdy niczego nie wiemy na 100% ale to trudna decyzja sama w sobie plus jeszcze te lęki 😔

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 18 sierpnia 2025, o 10:45
autor: mada31260
natalia93 pisze:
18 sierpnia 2025, o 10:16
mada31260 pisze:
18 sierpnia 2025, o 10:09
natalia93 pisze:
17 sierpnia 2025, o 08:44


Ja się boje ze nie pokocham dziecka, że nie będę miała do niego cierpliwości i że będę złą matką dla niego 😔 że nie nawiążemy więzi i nigdy nie będę miała takiego uczucia jak inne kobiety, które kochają swoje dzieci.
Nie jest Ci lekko, a ocd dodatkowo ma dużą pożywkę na Twoich lękach. Rozumiem Twój dylemat, najgorsze jest, że w zasadzie nie masz możliwości sprawdzenia tego zanim nie zdecydujesz się na macierzyństwo.
No dokładnie. I ja rozumiem tę strategię że nigdy niczego nie wiemy na 100% ale to trudna decyzja sama w sobie plus jeszcze te lęki 😔
Czasem nawet trudno się rozeznać, co pochodzi od ocd a co ode mnie. Jedno jest pewne, cokolwiek postanowię w tej materii, będzie to najbardziej przemyślana decyzja w moim życiu i z pewnością najtrudniejsza.

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 18 sierpnia 2025, o 11:21
autor: Jonizator
Natalio i ogólnie wszyscy, którzy udzielili się w tym wątku, proszę posłuchajcie mnie uważnie.

Nigdy nie udzielałem się na tym forum, ale bardzo dużo wiedzy stąd pozyskałem, zarówno na tematy od Zordona, jak i o całym ROCD, nerwica i ogólnie szeroko pojętej depresji. Trafiłem na ten temat przypadkowo przez wyniki wyszukiwania Google o ROCD i akurat przekierowało mnie na znane mi forum (tak, czasem sprawdzam nowe wątki na temat ROCD ogólnie w sieci).

To co opisujesz to jest klasyczne OCD na tle relacyjnym czyt. ROCD, przeplatane z nerwicą. U mnie ROCD występowało w bardzo wielu związkach, często zmieniałem partnerki, zawsze mi coś nie pasowało, zawsze szukałem tej idealnej, a jak tylko coś było nie tak, chciałem zaczynać z czystą kartą, dużo raniłem. Niegdyś nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale dopiero ostatnie kilka lat mi to udowodniło. Mam 35 lat, jestem po kilkuletnim małżeństwie, zakończonym rozwodem.

W tej chwili jestem z partnerką niecałe dwa lata i jest w ciąży, na którą bardzo naciskała, a ja nie wiedziałem sam do końca czy jestem na to gotowy. Nie wiedziałem nawet czy mi na niej zależy, czy chcę ponownie się żenić i czy chcę w ogóle się wiązać, ale to niesamowita osoba, która pomogła mi wyjść ze starego "bagna", jest ze mną i była w najtrudniejszych momentach mojego życia i mam od niej nieocenione wsparcie.

Co wiem? Wiem, że nie mogę jako mężczyzna odebrać jej możliwości posiadania dziecka, ponieważ to bardzo źle odbije się w przyszłości. Żal, który nosiłaby w sercu mógłby doprowadzić do całkowitej degradacji naszego związku. Sam wiem, że też przyszedłby moment, że moje pasje i codzienne aktywności, przesłoniłoby widmo żalu do samego siebie, że nie skorzystałem z możliwości posiadania jakiejś cząstki siebie na tym świecie - dziecka.

Ja zawsze byłem negatywnie nastawiony do posiadania dzieci, irytowały mnie i nie czułem instynktu tacierzyńskiego, ale nie wykluczałem takiej możliwości. Świadomie podjęliśmy decyzję o tym, że będziemy się starać i udało się bardzo szybko.
Od tego momentu zaczęło się piekło :( .

I etap - zacząłem widzieć jak partnerka się zmienia z wyglądu:
-zaczęło mi to nie pasować,
-zacząłem mieć obsesyjne myśli czy dobrze wybrałem,
-zaczęły się pytania czy na pewno mi się podoba,
-wykonywałem typowe zabiegi w ROCD czyli sprawdzałem inne osoby, jak wyglądają i porównywałem do niej
-analizowałem każdy jej centymetr kwadratowy ciała, uszy, grubsze nogi, powiększający się brzuch, grubsze policzki "fafule", przybierająca waga

II etap - zacząłem zastanawiać się czy podjąłem dobrą decyzję o dziecku:
-tak jak wspominałyście, każdy dźwięk, jęknięcie dziecka sąsiadów, płacz - byłem na to bardzo wyczulony, wsłuchiwałem się w to i dramatyzowałem,
-przeszukiwałem internet, zapisałem się do grupy "bezdzietni" na FB i czytałem ich hejt na dzieci (to mnie nakręcało jeszcze bardziej, że źle zrobiłem),
-w pracy oliwy do ognia dolewali koledzy, którzy zaczęli rzucać klasyki "skończy Ci się", "nie wyśpisz się", "no to masz pozamiatane", "możesz już sprzedać motocykl bo nie pojeździsz" (mimo, że sami mają dzieci),
-na IG, FB i TikToku panuje wszechobecny hejt na temat posiadania dzieci, każdy pokazuje jaki jest niezależny, wolny i że warto myśleć o sobie - ŚCIEK - NIE WCHODŹCIE W TO! ,
-partnerka, która sama nosi ciężar zajęła się wszystkim tj. wyprawkami i innymi niezbędnymi rzeczami, ja byłem wyłączony, strach mnie wykańczał.

III etap - Nawrót ROCD, nerwicy oraz depresji
-od 2017 roku byłem na lekach SSRI, które pomogły uporać mi się z ROCD oraz zaburzeniami sfery seksualnej, miałem święty spokój i cieszyłem się życiem (nie licząc toksycznego małżeństwa),
-w 2025 roku zaczął się koszmar, mniej więcej w kwietniu, kiedy partnerka była już w 5 miesiącu, po konsultacji z psychiatrą stwierdzono, że leki SSRI przestały już działać tak jak powinny, organizm się przyzwyczaił i to spotęgowało ten nawrót,
-włączyliśmy do leczenia leki SNRI, ale okres przejściowy i czas, żeby zaczęły właściwie działać okupiony był płaczem, depresją, brakiem motywacji, chęcią ucieczki ze związku, załamaniem nerwowym pod kątem posiadania dziecka, było ciągłe sprawdzanie, analiza i myśli "co ja najlepszego zrobiłem", w kąt poszły moje pasje, nie byłem w stanie nawet wstać do pracy, ciągle spałem i płakałem.


IV etap – Powrót do zdrowia
-czas był trudny, dzwoniłem do dużej ilości ludzi, rozmawiałem z otoczeniem, rodziną, od każdego oczekiwałem potwierdzenia, czy dobrze robię, czy partnerka mi się podoba, czy dam radę z dzieckiem, czy to jest dla mnie, czy nie stracę siebie. Dodatkowo rozmawiałem dużo z psychologiem, który bardzo empatycznie podszedł do problemu, ale powiedział mi w większości wszystko co już wiedziałem, ale co nie mogło do mnie dotrzeć,
-sukcesem było to, że leki zaczęły działać, był to okres prawie 2 miesięcy, ale poprawa była znaczna, wracała moja prawdziwa osobowość, zacząłem się nawet momentami cieszyć, że zostanę ojcem i czuć odpowiedzialność za tą małą istotkę,
-dalej nie jestem w pełni zdrowy i mam sinusoidę nastrojów, raz jest lepiej, a raz gorzej, czasem jestem wredny, czasem jestem sobą, bywam sfrustrowany, a za chwilę radosny.


PODSUMOWANIE
Co mogę Ci powiedzieć w tym wszystkim?
1. Pamiętaj, że ROCD, nerwica i zaburzenia depresyjne atakują to co dla Ciebie najważniejsze, w tym przypadku związek i macierzyństwo. Pomyśl sobie, że nagle tracisz kontakt z mało znaczącym dla Ciebie znajomym/znajomą, czy będziesz nad tym ubolewać? Nie, nie będziesz, zaburzenie się tego nie przyczepi, bo to nie jest dla Ciebie istotne.

2. Skończ analizę i czytanie w Internecie, szczególnie forów typu Kafeteria, Gazeta, grup na FB, skróć czas przebywania na IG, TikToku, nie przeglądaj rolek i innych treści, które Cię dodatkowo bodźcują.

3. Uspokój układ nerwowy, jeśli spożywasz kawę, zmniejsz ją do 1-2 dziennie o mniejszej zawartości kofeiny, ponieważ ona mocno podbija kortyzol, szczególnie na czczo. Zmniejsz wysiłek fizyczny i unikaj agresywnego uprawiania sportu.

4. Nie leż w łóżku – to jest najgorsze co można zrobić, wstać i za chwilę znów się kłaść i leżeć rozmyślając i analizując, tym karmią się te zaburzenia. Rób cokolwiek, sprzątaj, czytaj, rozwiązuj krzyżówki, idź na spacer z psem, pobiegać, pojeździć na rowerze, na siłownię, jedź pod namiot z partnerem.

5. Zapewne zauważyłaś w tym stanie „rozmywanie się wzroku/zawieszanie się i brak koncentracji” – to normalne, wtedy wchodzi analiza i zaburzenie próbuje nad Tobą zawładnąć. W konsekwencji nie pamiętasz co gdzie w domu leży, gdzie położyłaś pilot, skąd w lodówce wzięły się rzeczy, które wcale tam nie muszą być itp.

6. Wsparcie psychiatryczne i psychologiczne to nieocenione wsparcie, którego nie należy się bać i nie ma w tym nic złego. Dziś ludzie biorą leki na alergię, serce, cukrzycę i cholesterol całe życie, dlaczego więc nie wspomóc się lekami, które przyniosą nam tylko korzyści, poprawiając naszą neurochemię mózgu? Korzystajmy ze zdobyczy technologicznych i biologicznych, z których mamy możliwość korzystać i polepszajmy sobie warunki życia, bo kiedyś to było niemożliwe, a dziś co druga osoba się wspomaga i nie ma tu miejsca na wstyd.

7. TWÓJ PROBLEM jest zaburzeniem, uwierz mi że dziecko Cię uzdrowi, będziesz czuć się szczęśliwa i radosna, ten etap będzie przykrym wspomnieniem. Po Twoim stylu wypowiedzi, widać, że jesteś odpowiedzialną i mądrą osobą, empatyczną i wrażliwą. Jesteś dobrym człowiekiem i będziesz dobrą matką!

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 18 sierpnia 2025, o 12:58
autor: natalia93
Jonizator pisze:
18 sierpnia 2025, o 11:21
Natalio i ogólnie wszyscy, którzy udzielili się w tym wątku, proszę posłuchajcie mnie uważnie.

Nigdy nie udzielałem się na tym forum, ale bardzo dużo wiedzy stąd pozyskałem, zarówno na tematy od Zordona, jak i o całym ROCD, nerwica i ogólnie szeroko pojętej depresji. Trafiłem na ten temat przypadkowo przez wyniki wyszukiwania Google o ROCD i akurat przekierowało mnie na znane mi forum (tak, czasem sprawdzam nowe wątki na temat ROCD ogólnie w sieci).

To co opisujesz to jest klasyczne OCD na tle relacyjnym czyt. ROCD, przeplatane z nerwicą. U mnie ROCD występowało w bardzo wielu związkach, często zmieniałem partnerki, zawsze mi coś nie pasowało, zawsze szukałem tej idealnej, a jak tylko coś było nie tak, chciałem zaczynać z czystą kartą, dużo raniłem. Niegdyś nie zdawałem sobie z tego sprawy, ale dopiero ostatnie kilka lat mi to udowodniło. Mam 35 lat, jestem po kilkuletnim małżeństwie, zakończonym rozwodem.

W tej chwili jestem z partnerką niecałe dwa lata i jest w ciąży, na którą bardzo naciskała, a ja nie wiedziałem sam do końca czy jestem na to gotowy. Nie wiedziałem nawet czy mi na niej zależy, czy chcę ponownie się żenić i czy chcę w ogóle się wiązać, ale to niesamowita osoba, która pomogła mi wyjść ze starego "bagna", jest ze mną i była w najtrudniejszych momentach mojego życia i mam od niej nieocenione wsparcie.

Co wiem? Wiem, że nie mogę jako mężczyzna odebrać jej możliwości posiadania dziecka, ponieważ to bardzo źle odbije się w przyszłości. Żal, który nosiłaby w sercu mógłby doprowadzić do całkowitej degradacji naszego związku. Sam wiem, że też przyszedłby moment, że moje pasje i codzienne aktywności, przesłoniłoby widmo żalu do samego siebie, że nie skorzystałem z możliwości posiadania jakiejś cząstki siebie na tym świecie - dziecka.

Ja zawsze byłem negatywnie nastawiony do posiadania dzieci, irytowały mnie i nie czułem instynktu tacierzyńskiego, ale nie wykluczałem takiej możliwości. Świadomie podjęliśmy decyzję o tym, że będziemy się starać i udało się bardzo szybko.
Od tego momentu zaczęło się piekło :( .

I etap - zacząłem widzieć jak partnerka się zmienia z wyglądu:
-zaczęło mi to nie pasować,
-zacząłem mieć obsesyjne myśli czy dobrze wybrałem,
-zaczęły się pytania czy na pewno mi się podoba,
-wykonywałem typowe zabiegi w ROCD czyli sprawdzałem inne osoby, jak wyglądają i porównywałem do niej
-analizowałem każdy jej centymetr kwadratowy ciała, uszy, grubsze nogi, powiększający się brzuch, grubsze policzki "fafule", przybierająca waga

II etap - zacząłem zastanawiać się czy podjąłem dobrą decyzję o dziecku:
-tak jak wspominałyście, każdy dźwięk, jęknięcie dziecka sąsiadów, płacz - byłem na to bardzo wyczulony, wsłuchiwałem się w to i dramatyzowałem,
-przeszukiwałem internet, zapisałem się do grupy "bezdzietni" na FB i czytałem ich hejt na dzieci (to mnie nakręcało jeszcze bardziej, że źle zrobiłem),
-w pracy oliwy do ognia dolewali koledzy, którzy zaczęli rzucać klasyki "skończy Ci się", "nie wyśpisz się", "no to masz pozamiatane", "możesz już sprzedać motocykl bo nie pojeździsz" (mimo, że sami mają dzieci),
-na IG, FB i TikToku panuje wszechobecny hejt na temat posiadania dzieci, każdy pokazuje jaki jest niezależny, wolny i że warto myśleć o sobie - ŚCIEK - NIE WCHODŹCIE W TO! ,
-partnerka, która sama nosi ciężar zajęła się wszystkim tj. wyprawkami i innymi niezbędnymi rzeczami, ja byłem wyłączony, strach mnie wykańczał.

III etap - Nawrót ROCD, nerwicy oraz depresji
-od 2017 roku byłem na lekach SSRI, które pomogły uporać mi się z ROCD oraz zaburzeniami sfery seksualnej, miałem święty spokój i cieszyłem się życiem (nie licząc toksycznego małżeństwa),
-w 2025 roku zaczął się koszmar, mniej więcej w kwietniu, kiedy partnerka była już w 5 miesiącu, po konsultacji z psychiatrą stwierdzono, że leki SSRI przestały już działać tak jak powinny, organizm się przyzwyczaił i to spotęgowało ten nawrót,
-włączyliśmy do leczenia leki SNRI, ale okres przejściowy i czas, żeby zaczęły właściwie działać okupiony był płaczem, depresją, brakiem motywacji, chęcią ucieczki ze związku, załamaniem nerwowym pod kątem posiadania dziecka, było ciągłe sprawdzanie, analiza i myśli "co ja najlepszego zrobiłem", w kąt poszły moje pasje, nie byłem w stanie nawet wstać do pracy, ciągle spałem i płakałem.


IV etap – Powrót do zdrowia
-czas był trudny, dzwoniłem do dużej ilości ludzi, rozmawiałem z otoczeniem, rodziną, od każdego oczekiwałem potwierdzenia, czy dobrze robię, czy partnerka mi się podoba, czy dam radę z dzieckiem, czy to jest dla mnie, czy nie stracę siebie. Dodatkowo rozmawiałem dużo z psychologiem, który bardzo empatycznie podszedł do problemu, ale powiedział mi w większości wszystko co już wiedziałem, ale co nie mogło do mnie dotrzeć,
-sukcesem było to, że leki zaczęły działać, był to okres prawie 2 miesięcy, ale poprawa była znaczna, wracała moja prawdziwa osobowość, zacząłem się nawet momentami cieszyć, że zostanę ojcem i czuć odpowiedzialność za tą małą istotkę,
-dalej nie jestem w pełni zdrowy i mam sinusoidę nastrojów, raz jest lepiej, a raz gorzej, czasem jestem wredny, czasem jestem sobą, bywam sfrustrowany, a za chwilę radosny.


PODSUMOWANIE
Co mogę Ci powiedzieć w tym wszystkim?
1. Pamiętaj, że ROCD, nerwica i zaburzenia depresyjne atakują to co dla Ciebie najważniejsze, w tym przypadku związek i macierzyństwo. Pomyśl sobie, że nagle tracisz kontakt z mało znaczącym dla Ciebie znajomym/znajomą, czy będziesz nad tym ubolewać? Nie, nie będziesz, zaburzenie się tego nie przyczepi, bo to nie jest dla Ciebie istotne.

2. Skończ analizę i czytanie w Internecie, szczególnie forów typu Kafeteria, Gazeta, grup na FB, skróć czas przebywania na IG, TikToku, nie przeglądaj rolek i innych treści, które Cię dodatkowo bodźcują.

3. Uspokój układ nerwowy, jeśli spożywasz kawę, zmniejsz ją do 1-2 dziennie o mniejszej zawartości kofeiny, ponieważ ona mocno podbija kortyzol, szczególnie na czczo. Zmniejsz wysiłek fizyczny i unikaj agresywnego uprawiania sportu.

4. Nie leż w łóżku – to jest najgorsze co można zrobić, wstać i za chwilę znów się kłaść i leżeć rozmyślając i analizując, tym karmią się te zaburzenia. Rób cokolwiek, sprzątaj, czytaj, rozwiązuj krzyżówki, idź na spacer z psem, pobiegać, pojeździć na rowerze, na siłownię, jedź pod namiot z partnerem.

5. Zapewne zauważyłaś w tym stanie „rozmywanie się wzroku/zawieszanie się i brak koncentracji” – to normalne, wtedy wchodzi analiza i zaburzenie próbuje nad Tobą zawładnąć. W konsekwencji nie pamiętasz co gdzie w domu leży, gdzie położyłaś pilot, skąd w lodówce wzięły się rzeczy, które wcale tam nie muszą być itp.

6. Wsparcie psychiatryczne i psychologiczne to nieocenione wsparcie, którego nie należy się bać i nie ma w tym nic złego. Dziś ludzie biorą leki na alergię, serce, cukrzycę i cholesterol całe życie, dlaczego więc nie wspomóc się lekami, które przyniosą nam tylko korzyści, poprawiając naszą neurochemię mózgu? Korzystajmy ze zdobyczy technologicznych i biologicznych, z których mamy możliwość korzystać i polepszajmy sobie warunki życia, bo kiedyś to było niemożliwe, a dziś co druga osoba się wspomaga i nie ma tu miejsca na wstyd.

7. TWÓJ PROBLEM jest zaburzeniem, uwierz mi że dziecko Cię uzdrowi, będziesz czuć się szczęśliwa i radosna, ten etap będzie przykrym wspomnieniem. Po Twoim stylu wypowiedzi, widać, że jesteś odpowiedzialną i mądrą osobą, empatyczną i wrażliwą. Jesteś dobrym człowiekiem i będziesz dobrą matką!
Hej Jonizator,

Dzięki za tą odpowiedź i czas twój poświęcony.
Wiesz, ja z ROCD zmagałam się kilka lat- ale w końcu dobra terapia i leki pomogły. Leki odstawiłam między innymi dlatego - o ironio- bo zaczęłam mieć myśli żeby mieć dziecko a nie chce brać SSRI będąc w ciąży.

Dlatego też nie jest mi łatwo, bo wiem, że nie mogę tak po prostu wejść sobie spowrotem na leki, bo nie chce ich brać będąc w ciąży.

Rocd mi minęło, przerzuciło się na ten temat macierzyństwa. Kolejna ważna decyzja w życiu do podjęcia ( wcześniej to były zaręczyny/ślub) i bum. Witamy nerwico/OCD z powrotem.

Tak, googlowanie i różne fora internetowe i szukanie jakiejś odpowiedzi to moja kompulsja nr1, razem z ruminacjami w głowie.
Czasami niestety mam tak, że jak o tym nie myślę i mam spokój w głowie, to chcę żeby już mieć 100% jasność, a dalej tej jasności nie mam, wtedy właśnie zastanawiam się i boje się czy to OCD nadal czy nie. Jak znajduje sobie inne zajęcia i próbuje skupić się na czymś innym to mam jakby wyrzuty sumienia że odkładam ważny temat na bok, a przecież kiedyś muszę zdecydować.

Jeśli chodzi o wsparcie psychologiczne to za tydzień mam umówiona wizytę do mojej terapeutki, która 1.5 roku temu mi bardzo pomogła. Mam nadzieję, że teraz z jej pomocą wrócę na dobre tory.

Re: Decyzja o dziecku- nawrót ROCD

: 18 sierpnia 2025, o 20:28
autor: Jonizator
Natalio, odstawianie leków na poczet ciąży to bardzo mądra i rozsądna decyzja, mająca duży wpływ na zdrowie ciąży i dziecka. Stosowanie leków z grupy SSRI/SNRI w ciąży może wiązać się z pewnym ryzykiem, jednakże ostatnie słowo ma zawsze lekarz psychiatra i ginekolog - nikt inny, tym bardziej osoby z forum internetowego. W mojej opinii podjęłaś dobrą decyzję, nigdy nie zgodziłbym się na stosowanie tych leków będąc w ciąży (gdyby był kobietą).

Zapamiętaj, że podstawą do wyjścia z pętli ruminacji, nadmiernych analiz, skupiania się na przeszłości i przyszłości, szukania odpowiedzi i pewności, rozmyślania na temat macierzyństwa, jest nie wchodzenie w daną myśl, pozwolenie sobie na niepewność i zakończenie przeglądanie mediów społecznościowych (scrollowania). Dodatkowo, zakończenie czytania komentarzy randomowych osób wypowiadających się na tematy, które Ciebie dotyczą. U niektórych sprawdza się również akceptacja "złego stanu", ale nie u wszystkich (u mnie to nigdy nie działało).
W konkluzji, każde poszukiwania rozwiązania, przeczesywanie Internetu i uzyskiwanie pewności od bliskich osób w toku rozmowy, nie prowadzą do rozwiązania problemów, a jedynie pogłębiają negatywne emocje i utrudniają funkcjonowanie.

Podjęłaś bardzo rozsądną decyzję o wizycie u psychologa, nie patrz na pieniądze i koszty wizyty, zdrowie psychiczne i możliwość wygadania się osobie trzeciej jest bezcenna.

Na koniec mam dla Ciebie jeszcze ważny obrazek, który najlepiej wydrukuj i przeanalizuj szczegółowo, jeśli masz taką możliwość
68549251_2473833766007982_4864030177589460992_n.jpg
Neurochemia mózgowa osób cierpiących na zaburzenia, o których rozmawiamy, nie pozwala na bezkolizyjne przejście ze "STREFY KOMFORTU" do "STREFY NAUKI", pomiędzy nimi jest "STREFA STRACHU", która występuje naturalnie u każdego, ale u osób z zaburzeniem, oprócz braku pewności siebie, szukaniu wymówek i podatności na opinię innych, jest również nerwica, zaburzenia lękowe, różne formy OCD i depresja. To są blokery, które uniemożliwiają podejmowanie ważnych decyzji, generując lęk i obawy, kiedy stajemy przed ważnymi decyzjami życiowymi.
Jeśli to przejdziemy, poszerzymy sobie strefę komfortu i będziemy bogatsi o nowe doświadczenia, to pomoże nam dostać się do ostatniej "STREFY ROZWOJU I WZROSTU", gdzie będziemy poszukiwać nowych wyzwań i celów życiowych, ale żeby się tam dostać, musi być chwilami "źle" - szczególnie dla nas, osób z zaburzeniami.

Dobrego wieczoru ;) ;)