Decyzja o dziecku- nawrót ROCD
: 11 sierpnia 2025, o 18:45
Hej,
Z ROCD poznaliśmy się w 2019 roku- książkowy przykład, wpadła jedna myśl i całe moje życie wywróciło się do góry nogami. Byłam załamana, zrezygnowana, w totalnej depresji. Wtedy dużym problemem przez lata był temat ślubu i ogólnie po prostu mojego związku i partnera.
Mijały lata, wszystko się powoli wyciszalo, ostatecznie najbardziej pomogły mi leki i odpowiednia terapia- biorąc ślub w połowie 2024 nie było śladu po ROCD.
Czas mijał dalej, życie mnie nie oszczędzało - mama zachorowała na raka , cały rok ostatni był skupiony na niej i na jej chorobie. Kupa stresu, życie non stop na pełnych obrotach.
Jakoś się trzymałam, dawałam radę, sytuacja z mamą się w miarę wyprostowała, po czym jakoś miesiąc temu odszedł mój pies. Bardzo to przeżyłam.
W między czasie jesteśmy też z mężem w trakcie wykańczania mieszkania. Także no dzieje się dużo ważnych rzeczy.
Jakiś czas temu zaczął się temat ciąży - nigdy nie byłam nastolatką czy dzieckiem które bawiąc się lalkami marzyło o zostaniu mama. Nie miałam takich marzeń, ale w swoim życiu nie wykluczalam też nigdy rodzicielstwa. Gdy poznałam swojego męża ( jeszcze przed ROCD) to byłam pewna że chce mieć z nim dzieci. Potem gdy ROCD uderzyło temat dzieci nie był na 1 planie jeśli chodzi o natrectwa, raczej wtedy był żal o to, że byłam gotowa zostać mamą a ROCD wszystko zabrało- czyt. uczucia do męża.
No ale mam 32 lata, oboje stabilna pracę, zaraz swoje mieszkanie. Więc naturalnym było że temat się gdzieś pojawił. Gdy zachorowała mama, nawet miałam takie poczucie niesprawiedliwości, że nie mogę skupić się na sobie i na jakichś przygotowaniach do ciąży, tylko jej choroba jest na 1 miejscu.
Jak się sytuacja już uspokoiła, to temat ciąży powrócił - najpierw bardzo delikatnie, nie czułam żadnego zewu macierzynstwa ( nigdy go nie miałam) raczej taka ekscytacja podczas rozmów o tym, ale też lekki stres o niewiadome.
Potem zaczął mnie dopadać lęk - strach przed porodem i wszystko co z nim związane. No i się zaczęło - totalna fiksacja na tym punkcie, googlowanie, szukanie informacji, non stop w telefonie i internecie. Czułam jak z godziny na godzinę, z dnia na dzień poziom stresu i lęku w moim ciele i głowie wzrasta. Czułam się fatalnie.
Po drodze jeszcze , jak już wspomniałam odszedł mój pies. To dołożyło kolejne lęki stresy, zły nastrój..
Gdy to napięcie w moim ciele rosło, czułam że powracają jakieś stare natręctwa i lęki z ROCD - irytacja partnerem, ogromne wyczulenie na dźwięki, zdenerwowanie..
A potem słuchajcie przerzuciło się na temat ciąży - czy ja na pewno chce byc matką? Ja nie czuje żadnego instynktu macierzyńskiego.. nie jestem gotowa, boje się, dzieci mnie brzydzą, nie dam rady, nie pokocham dziecka, będę złą matką, będę żałował decyzji itp.
Doszło oczywiście do tego wyczulenie na dzieci - słyszę nagle płacz dziecka sąsiadow, zwracam uwagę na dzieci na spacerach i sprawdzam jak się czuję, czy czuje coś pozytywnego.. przeszukuje oczywiście internety w nadziei znalezienia odpowiedzi na pytania na temat wątpliwości posiadania dzieci, czy to ocd czy nie, czy to może ja, jednak nie chce mieć dzieci.
Trwa to już chyba 2 tydzień i zaczynam już rzygać tym, widzę mnóstwo podobieństw do ROCD które miałam, ale boje się że tym razem to nie to.
Z ROCD poznaliśmy się w 2019 roku- książkowy przykład, wpadła jedna myśl i całe moje życie wywróciło się do góry nogami. Byłam załamana, zrezygnowana, w totalnej depresji. Wtedy dużym problemem przez lata był temat ślubu i ogólnie po prostu mojego związku i partnera.
Mijały lata, wszystko się powoli wyciszalo, ostatecznie najbardziej pomogły mi leki i odpowiednia terapia- biorąc ślub w połowie 2024 nie było śladu po ROCD.
Czas mijał dalej, życie mnie nie oszczędzało - mama zachorowała na raka , cały rok ostatni był skupiony na niej i na jej chorobie. Kupa stresu, życie non stop na pełnych obrotach.
Jakoś się trzymałam, dawałam radę, sytuacja z mamą się w miarę wyprostowała, po czym jakoś miesiąc temu odszedł mój pies. Bardzo to przeżyłam.
W między czasie jesteśmy też z mężem w trakcie wykańczania mieszkania. Także no dzieje się dużo ważnych rzeczy.
Jakiś czas temu zaczął się temat ciąży - nigdy nie byłam nastolatką czy dzieckiem które bawiąc się lalkami marzyło o zostaniu mama. Nie miałam takich marzeń, ale w swoim życiu nie wykluczalam też nigdy rodzicielstwa. Gdy poznałam swojego męża ( jeszcze przed ROCD) to byłam pewna że chce mieć z nim dzieci. Potem gdy ROCD uderzyło temat dzieci nie był na 1 planie jeśli chodzi o natrectwa, raczej wtedy był żal o to, że byłam gotowa zostać mamą a ROCD wszystko zabrało- czyt. uczucia do męża.
No ale mam 32 lata, oboje stabilna pracę, zaraz swoje mieszkanie. Więc naturalnym było że temat się gdzieś pojawił. Gdy zachorowała mama, nawet miałam takie poczucie niesprawiedliwości, że nie mogę skupić się na sobie i na jakichś przygotowaniach do ciąży, tylko jej choroba jest na 1 miejscu.
Jak się sytuacja już uspokoiła, to temat ciąży powrócił - najpierw bardzo delikatnie, nie czułam żadnego zewu macierzynstwa ( nigdy go nie miałam) raczej taka ekscytacja podczas rozmów o tym, ale też lekki stres o niewiadome.
Potem zaczął mnie dopadać lęk - strach przed porodem i wszystko co z nim związane. No i się zaczęło - totalna fiksacja na tym punkcie, googlowanie, szukanie informacji, non stop w telefonie i internecie. Czułam jak z godziny na godzinę, z dnia na dzień poziom stresu i lęku w moim ciele i głowie wzrasta. Czułam się fatalnie.
Po drodze jeszcze , jak już wspomniałam odszedł mój pies. To dołożyło kolejne lęki stresy, zły nastrój..
Gdy to napięcie w moim ciele rosło, czułam że powracają jakieś stare natręctwa i lęki z ROCD - irytacja partnerem, ogromne wyczulenie na dźwięki, zdenerwowanie..
A potem słuchajcie przerzuciło się na temat ciąży - czy ja na pewno chce byc matką? Ja nie czuje żadnego instynktu macierzyńskiego.. nie jestem gotowa, boje się, dzieci mnie brzydzą, nie dam rady, nie pokocham dziecka, będę złą matką, będę żałował decyzji itp.
Doszło oczywiście do tego wyczulenie na dzieci - słyszę nagle płacz dziecka sąsiadow, zwracam uwagę na dzieci na spacerach i sprawdzam jak się czuję, czy czuje coś pozytywnego.. przeszukuje oczywiście internety w nadziei znalezienia odpowiedzi na pytania na temat wątpliwości posiadania dzieci, czy to ocd czy nie, czy to może ja, jednak nie chce mieć dzieci.
Trwa to już chyba 2 tydzień i zaczynam już rzygać tym, widzę mnóstwo podobieństw do ROCD które miałam, ale boje się że tym razem to nie to.