Pomozcie uratować mnie, a bardziej moja rodzinę.
: 22 maja 2025, o 17:49
Witam.
Nie wiem czy to odpowiedni dział.
Pisze w bardzo waznej sprawie.
Muszę ratować swoją rodzinę. Zameczam siebie i nie tylko siebie.
Nie wiem co z czym i jak. Słucham podcastów, przeglądam forum, oglądam filmy na YT i sam nie wiem co myśleć.
Będzie to długi post, ale w inny sposób nie jestem w stanie opisać problemu całościowo.
Byłem u psychiatry, który zdiagnozował OCD,
Chodzę na terapię NFZ "od uzależnień" (4spotkanie) i zaczynam kolejna prawdopodobnie w nurcie Psychodynamicznym. (Nie stać mnie na terapię prywatną)
W 2013r poznałem kobietę,(ja 18 ona 19lat) zakochałem się. Początek związku jak malowany. Motyle w brzuchu itp. Wcześniej była w 2 letnim związku. Dziewczyna stwierdzila że jest dziewicą(było to dla mnie atrybutem w tamtym momencie), później powiedziała z płaczem że były facet ja do czegoś zmusił(ale nie do tradycyjnego stosunku), spytałem czy tylko raz-potwierdzila. wracając do domu płakałem że czemu jej to się musiało spotkac. Po jakimś czasie przyznała się jeszcze do faktu że spotykała się 2 miesiące z moim znajomym ale do niczego nie doszło. Tak leciał czas pojawiały się mniejsze lub większe spięcia, ale była zaradna patrzyła w przyszłość czego mi brakowało. Wyjechaliśmy za granicę pierwszy raz wtedy pamiętam jakieś sprawdzanie zamkniętych drzwi czy po 4 razy sprawdzanie budzika. Później to ustało. W 2015 wyjechalismy osobno, pierwszy raz naszły mnie myśli że kłamie co do swojej przeszłości, poczułem dziwne uczucie w brzuchu jakby strach, zmieniła się też fizycznie, nie pociągała mnie tak jak wcześniej, długo rozmyślałem nad rozstaniem czułem się nie raz bardziej jak z swoją matką niż partnerka. Mówiła że się zmieniłem że nie rozmawiam jak kiedyś, tłumaczyłem że coś się ze mną dzieje i żebyśmy się nie kłócili bo mam różne dziwne myśli ale dam sobie z nimi radę. Zaręczyliśmy się w 2016 przymknąłem oko na fizyczność która zawsze można zmienić, czy na głupie myśli . 2 lata później ślub, i zakup domu. Przez ten okres cały czas myśli że jednak coś ukrywa itp (ale z tyłu głowy miałem że to tylko myśli i że nie może to być prawda). Po ślubie zmieniła się fizycznie, w 2019 schudła zaczęła mi sie podobać jak na poczatku. I wtedy chciałem się upewnić czy mnie nie kłamie. Powiedziałem że obojętnie co mi powie zaakceptuje to(w głowie miałem to że nie może być tak jak myślę i że to nie prawda)I dowiedziałem że było tego więcej, że nikt do niczego jej nie zmusił nie kochała się z nim klasycznie wg niej) ale były inne rzeczy po parę razy, opowiedziała mi z szczegółami bo w głowie pojawiało się mnóstwo pytań, dowiedziałem się też że z moim znajomym też raz doszlo do sytuacji intymnej ale bez większych zbliżeń, same pieszczoty. Było ciężko,płakałem, ale postawiłem że dam radę. I "niby" dałem. Zbliżenia intymne wyglądały wtedy jak nigdy wcześniej. Postanowilismy się starać o dziecko. jeszcze przed zjazdem. Po 3 miesiącach okazało się że jest w ciąży. Stwierdziłem że nie mogę dalej ciągnąć tematu i powoli ustal. Cieszyłem się, to była moja decyzja jeśli chodzi o dziecko, choć ona wspominała mi o tym od dawna. Wykonczylismy dom do którego wprowadziliśmy się w dzien wyjścia z szpitala po narodzinach w 2020. Rok miłości jak na początku związku. Zacząłem jeździć jako kierowca bywałem w domu 3 czasem 4 dni w tygodniu. Rok po narodzinach było wporzadku. Szczęście że widziałem pierwsze kroki dziecka, cieszyłem się na każdy powrót do domu. Żona jednak nie zmieniała się fizycznie po ciąży, i dwa lata po narodzinach znowu wróciły uwagi co do jej wyglądu i mówiłem jej że mi to przeszkadza dosyć często, myślałem o tym dużo. Chciała bym zmienił pracę. Po 2 latach jazdy zmieniłem ja na pracę na miejscu. Od tamtego czasu (2022) po powrocie z pracy do domu byłem drobiazgowy jeśli chodzi o porządek w domu. Przed obiadem nie raz musiałem umyć jakieś plamy na ścianach które mi przeszkadzały, każda zniszczona rzecz mnie denerwowała (w głowie myśli że wsyztsko kosztuje i że im bardziej będziemy dbać tym dłużej będą i nie będziemy musieli wydawać pieniędzy), tak samo wygląd fizyczny żony mi przeszkadzał, cały czas myśli że wygląda starzej niż ja itp, itd. częste kłótnie. Zero zadowolenia tym co zrobiliśmy, co mamy. Płacz i dzień dwa dobrze a później znowu te myśli i idealizacja(myśli że muszę odejść bo się duszę w tym). w 2024 końcem roku(listopad) żona znowu schudła, znowu pojawiło się pożądanie. A z nim z dnia na dzień wróciła przeszłość żony. I zbliżenia między nami jak wtedy w 2019, wyśmienicie. Potrzeba wypytywania o szczegóły, uczucie w brzuchu przy każdym intymniejssym szczególe. Analizowałem nasza przeszłość i to co mówiła mi parę lat do tyłu, dołożyła pewien szczegół że facet ja trochę poniżył a ona i tak z nim była dalej i w myślach pojawilo się że ona dała się poniżyć i robiła co chciał, a ja się teraz muszę starać. Wpadłem jakby w depresje. Myśli że całe małżeństwo zostało zbudowane na kłamstwie, że całe życie ułożyłem pod nią a ona mnie kłamała i szła po trupach jak to powiedziała by mnie zdobyć bo nie chodziło mi tylko o seks na nic nie naciskałem jeśli chodzi o intymność i byłem dobrym człowiekiem. W pracy pojawiało się dziesiątki pytań które zapisywałem w notesie na temat przeszłości. W styczniu dowiedzieliśmy o kolejnej ciąży. Ta wiadomość mnie zdetonowała. Myśli że sam nie daje sobie rady z sobą, że chciałem romantycznej miłości a jest jak jest. (Chciałem odejść dwa razy bo w środku nie dawałem rady, jeszcze zanim dowiedziałem się o kolejnej ciąży. Później myśli że jakbym odszedł bedzie źle, jak zostanę to się zamecze sam) Nie potrafię bezinteresownie podejść przytulić bo myśli mnie blokują. Myśli że nie kocham i chyba nigdy nie kochałem. Myśli samobojcze że to jest jedyne wyjście. Padło dużo słów z mojej i z żony strony, staram się to jakoś ułożyć ale nie wiem jak przestać myśleć. Nie wiem czy wiem jak wygląda prawdziwa miłość ponieważ nie ma emocji, strach że nie pokocham kolejnego dziecka.(pochodzę z rozbitej rodziny. Nigdy nie miałem relacji z ojcem) zacząłem brać leki(2 miesiące do tyłu) jest lepiej. Chce jej zadać resztę pytań które urodziły się w mojej głowie, które zapisałem, by nie pojawiło się ich więcej, przestałem mieć nowe, chyba nie da się wymyśleć więcej (tak jakbym chciał się upewnić czy dalej mnie nie kłamie choć pewności chyba nikt nie może mieć w takich sytuacjach). Nie pojawiają się kolejne pytania już od czasu przed tym nim zacząłem brać leki. Ale cały czas w głowie że znowu sytuacja zatacza koło, żona stwierdziła że będzie ze mną rozmawiać ze mimo wszystko chce o to walczyć bo kocha mnie mimo tych złych słów które jej powiedziałem przez te lata, choć sama jest wybuchowym emocjonalnym człowiekiem i przy kłótniach wyciaga rzeczy które jej powiedziałem, albo wspomina coś złego co zrobiłem- uważa że jej przeszłość jest nie ważna, że żałuję chciała by zmienić, ale jak wraca do naszej przy kłótniach to mnie to boli że jednak przeszlosc jest ważna, a mi tak jakby umniejsza że ja powinienem to zaakceptować mimo wsyztsko bo mnie wtedy nie było.(Choć pytałem i prosiłem o szczerość, może nie miał bym takich dylematów i miałaby szansę znajsc kogoś kto ją akceptuje w 100% i nie musiała by nic ukrywać jak się okazuje nawet już nie dla swojego dobra). Ja sam nie wiem czy te myśli i uczucia są faktyczne, czy to nerwica od 10 lat tak mną włada czuję się uwięziony, nic mnie nie cieszy. Przeszłość na pewno mi przeszkadza. Każdy wieczór gdy odwlekamy te rozmowy o naszej przeszłości o jej przeszłości i naszej teraźniejszości mnie wkurzają, chodzę zbity choć myśli jest dużo mniej, ale nadal występują jakieś może nie na temat jej przeszłości co na temat tych rozmów. Drażni mnie jak siedzi na telefonie przez dłuższy czas a nie rozmawiamy. Przeczytałem na paru forach że dobrze jeśli to nerwica by zadać te pytania na spokojnie i choćby miały dobić to po czasie wróci się do normalności z świadomością że już nic nie ciąży i nie ma o co pytać. Co ja mam począć? Pomóżcie mi uratować siebie, a bardziej rodzinę, bym zaczął żyć i funkcjonować normalnie. I cieszyć się mimo tego że skłamała, mimo jej przeszłości której w szczegółach nie będę opisywał, i mimo wszystko być szczęśliwym człowiekiem. Zapomnieć się nie da, ale jak to wsyztsko zaakceptować, i zwalczyć te myśli. Problemem jest to że te moje dziwne myśli jednak okazały się prawdą. I to że mnie okłamała, chociaż gdy mnie pociągała fizycznie czułem zakochanie na nowo, udało mi się do tego nie wracać w rozmowach, nawet zapominać na dłuższy czas, teraz ta przeszłość też mnie tak nie rusza co bardziej te rozmowy które stanęły w miejscu, czuje w brzuchu jakby lek gdy wracam z pracy do domu. Co radzicie? Jak to zwalczyć.? Jak poczuć szczęście z tego co mam i z tego co będzie, jak ułożyć przeszłość. Dziękuję za każdą radę.
Nie wiem czy to odpowiedni dział.
Pisze w bardzo waznej sprawie.
Muszę ratować swoją rodzinę. Zameczam siebie i nie tylko siebie.
Nie wiem co z czym i jak. Słucham podcastów, przeglądam forum, oglądam filmy na YT i sam nie wiem co myśleć.
Będzie to długi post, ale w inny sposób nie jestem w stanie opisać problemu całościowo.
Byłem u psychiatry, który zdiagnozował OCD,
Chodzę na terapię NFZ "od uzależnień" (4spotkanie) i zaczynam kolejna prawdopodobnie w nurcie Psychodynamicznym. (Nie stać mnie na terapię prywatną)
W 2013r poznałem kobietę,(ja 18 ona 19lat) zakochałem się. Początek związku jak malowany. Motyle w brzuchu itp. Wcześniej była w 2 letnim związku. Dziewczyna stwierdzila że jest dziewicą(było to dla mnie atrybutem w tamtym momencie), później powiedziała z płaczem że były facet ja do czegoś zmusił(ale nie do tradycyjnego stosunku), spytałem czy tylko raz-potwierdzila. wracając do domu płakałem że czemu jej to się musiało spotkac. Po jakimś czasie przyznała się jeszcze do faktu że spotykała się 2 miesiące z moim znajomym ale do niczego nie doszło. Tak leciał czas pojawiały się mniejsze lub większe spięcia, ale była zaradna patrzyła w przyszłość czego mi brakowało. Wyjechaliśmy za granicę pierwszy raz wtedy pamiętam jakieś sprawdzanie zamkniętych drzwi czy po 4 razy sprawdzanie budzika. Później to ustało. W 2015 wyjechalismy osobno, pierwszy raz naszły mnie myśli że kłamie co do swojej przeszłości, poczułem dziwne uczucie w brzuchu jakby strach, zmieniła się też fizycznie, nie pociągała mnie tak jak wcześniej, długo rozmyślałem nad rozstaniem czułem się nie raz bardziej jak z swoją matką niż partnerka. Mówiła że się zmieniłem że nie rozmawiam jak kiedyś, tłumaczyłem że coś się ze mną dzieje i żebyśmy się nie kłócili bo mam różne dziwne myśli ale dam sobie z nimi radę. Zaręczyliśmy się w 2016 przymknąłem oko na fizyczność która zawsze można zmienić, czy na głupie myśli . 2 lata później ślub, i zakup domu. Przez ten okres cały czas myśli że jednak coś ukrywa itp (ale z tyłu głowy miałem że to tylko myśli i że nie może to być prawda). Po ślubie zmieniła się fizycznie, w 2019 schudła zaczęła mi sie podobać jak na poczatku. I wtedy chciałem się upewnić czy mnie nie kłamie. Powiedziałem że obojętnie co mi powie zaakceptuje to(w głowie miałem to że nie może być tak jak myślę i że to nie prawda)I dowiedziałem że było tego więcej, że nikt do niczego jej nie zmusił nie kochała się z nim klasycznie wg niej) ale były inne rzeczy po parę razy, opowiedziała mi z szczegółami bo w głowie pojawiało się mnóstwo pytań, dowiedziałem się też że z moim znajomym też raz doszlo do sytuacji intymnej ale bez większych zbliżeń, same pieszczoty. Było ciężko,płakałem, ale postawiłem że dam radę. I "niby" dałem. Zbliżenia intymne wyglądały wtedy jak nigdy wcześniej. Postanowilismy się starać o dziecko. jeszcze przed zjazdem. Po 3 miesiącach okazało się że jest w ciąży. Stwierdziłem że nie mogę dalej ciągnąć tematu i powoli ustal. Cieszyłem się, to była moja decyzja jeśli chodzi o dziecko, choć ona wspominała mi o tym od dawna. Wykonczylismy dom do którego wprowadziliśmy się w dzien wyjścia z szpitala po narodzinach w 2020. Rok miłości jak na początku związku. Zacząłem jeździć jako kierowca bywałem w domu 3 czasem 4 dni w tygodniu. Rok po narodzinach było wporzadku. Szczęście że widziałem pierwsze kroki dziecka, cieszyłem się na każdy powrót do domu. Żona jednak nie zmieniała się fizycznie po ciąży, i dwa lata po narodzinach znowu wróciły uwagi co do jej wyglądu i mówiłem jej że mi to przeszkadza dosyć często, myślałem o tym dużo. Chciała bym zmienił pracę. Po 2 latach jazdy zmieniłem ja na pracę na miejscu. Od tamtego czasu (2022) po powrocie z pracy do domu byłem drobiazgowy jeśli chodzi o porządek w domu. Przed obiadem nie raz musiałem umyć jakieś plamy na ścianach które mi przeszkadzały, każda zniszczona rzecz mnie denerwowała (w głowie myśli że wsyztsko kosztuje i że im bardziej będziemy dbać tym dłużej będą i nie będziemy musieli wydawać pieniędzy), tak samo wygląd fizyczny żony mi przeszkadzał, cały czas myśli że wygląda starzej niż ja itp, itd. częste kłótnie. Zero zadowolenia tym co zrobiliśmy, co mamy. Płacz i dzień dwa dobrze a później znowu te myśli i idealizacja(myśli że muszę odejść bo się duszę w tym). w 2024 końcem roku(listopad) żona znowu schudła, znowu pojawiło się pożądanie. A z nim z dnia na dzień wróciła przeszłość żony. I zbliżenia między nami jak wtedy w 2019, wyśmienicie. Potrzeba wypytywania o szczegóły, uczucie w brzuchu przy każdym intymniejssym szczególe. Analizowałem nasza przeszłość i to co mówiła mi parę lat do tyłu, dołożyła pewien szczegół że facet ja trochę poniżył a ona i tak z nim była dalej i w myślach pojawilo się że ona dała się poniżyć i robiła co chciał, a ja się teraz muszę starać. Wpadłem jakby w depresje. Myśli że całe małżeństwo zostało zbudowane na kłamstwie, że całe życie ułożyłem pod nią a ona mnie kłamała i szła po trupach jak to powiedziała by mnie zdobyć bo nie chodziło mi tylko o seks na nic nie naciskałem jeśli chodzi o intymność i byłem dobrym człowiekiem. W pracy pojawiało się dziesiątki pytań które zapisywałem w notesie na temat przeszłości. W styczniu dowiedzieliśmy o kolejnej ciąży. Ta wiadomość mnie zdetonowała. Myśli że sam nie daje sobie rady z sobą, że chciałem romantycznej miłości a jest jak jest. (Chciałem odejść dwa razy bo w środku nie dawałem rady, jeszcze zanim dowiedziałem się o kolejnej ciąży. Później myśli że jakbym odszedł bedzie źle, jak zostanę to się zamecze sam) Nie potrafię bezinteresownie podejść przytulić bo myśli mnie blokują. Myśli że nie kocham i chyba nigdy nie kochałem. Myśli samobojcze że to jest jedyne wyjście. Padło dużo słów z mojej i z żony strony, staram się to jakoś ułożyć ale nie wiem jak przestać myśleć. Nie wiem czy wiem jak wygląda prawdziwa miłość ponieważ nie ma emocji, strach że nie pokocham kolejnego dziecka.(pochodzę z rozbitej rodziny. Nigdy nie miałem relacji z ojcem) zacząłem brać leki(2 miesiące do tyłu) jest lepiej. Chce jej zadać resztę pytań które urodziły się w mojej głowie, które zapisałem, by nie pojawiło się ich więcej, przestałem mieć nowe, chyba nie da się wymyśleć więcej (tak jakbym chciał się upewnić czy dalej mnie nie kłamie choć pewności chyba nikt nie może mieć w takich sytuacjach). Nie pojawiają się kolejne pytania już od czasu przed tym nim zacząłem brać leki. Ale cały czas w głowie że znowu sytuacja zatacza koło, żona stwierdziła że będzie ze mną rozmawiać ze mimo wszystko chce o to walczyć bo kocha mnie mimo tych złych słów które jej powiedziałem przez te lata, choć sama jest wybuchowym emocjonalnym człowiekiem i przy kłótniach wyciaga rzeczy które jej powiedziałem, albo wspomina coś złego co zrobiłem- uważa że jej przeszłość jest nie ważna, że żałuję chciała by zmienić, ale jak wraca do naszej przy kłótniach to mnie to boli że jednak przeszlosc jest ważna, a mi tak jakby umniejsza że ja powinienem to zaakceptować mimo wsyztsko bo mnie wtedy nie było.(Choć pytałem i prosiłem o szczerość, może nie miał bym takich dylematów i miałaby szansę znajsc kogoś kto ją akceptuje w 100% i nie musiała by nic ukrywać jak się okazuje nawet już nie dla swojego dobra). Ja sam nie wiem czy te myśli i uczucia są faktyczne, czy to nerwica od 10 lat tak mną włada czuję się uwięziony, nic mnie nie cieszy. Przeszłość na pewno mi przeszkadza. Każdy wieczór gdy odwlekamy te rozmowy o naszej przeszłości o jej przeszłości i naszej teraźniejszości mnie wkurzają, chodzę zbity choć myśli jest dużo mniej, ale nadal występują jakieś może nie na temat jej przeszłości co na temat tych rozmów. Drażni mnie jak siedzi na telefonie przez dłuższy czas a nie rozmawiamy. Przeczytałem na paru forach że dobrze jeśli to nerwica by zadać te pytania na spokojnie i choćby miały dobić to po czasie wróci się do normalności z świadomością że już nic nie ciąży i nie ma o co pytać. Co ja mam począć? Pomóżcie mi uratować siebie, a bardziej rodzinę, bym zaczął żyć i funkcjonować normalnie. I cieszyć się mimo tego że skłamała, mimo jej przeszłości której w szczegółach nie będę opisywał, i mimo wszystko być szczęśliwym człowiekiem. Zapomnieć się nie da, ale jak to wsyztsko zaakceptować, i zwalczyć te myśli. Problemem jest to że te moje dziwne myśli jednak okazały się prawdą. I to że mnie okłamała, chociaż gdy mnie pociągała fizycznie czułem zakochanie na nowo, udało mi się do tego nie wracać w rozmowach, nawet zapominać na dłuższy czas, teraz ta przeszłość też mnie tak nie rusza co bardziej te rozmowy które stanęły w miejscu, czuje w brzuchu jakby lek gdy wracam z pracy do domu. Co radzicie? Jak to zwalczyć.? Jak poczuć szczęście z tego co mam i z tego co będzie, jak ułożyć przeszłość. Dziękuję za każdą radę.