Strona 1 z 1

Najprawdopodobniej ROCD, czyli zniechęcenie do partnerki

: 27 marca 2022, o 22:36
autor: Hieronim
Cześć, jestem na forum nowy, choć śledziłem to forum w latach, w których mierzyłem się z bezsennością.
Ostatnio sprowadził mnie tutaj temat ROCD. Już wyjaśniam, o co chodzi.

W ubiegłym roku poznałem dziewczynę. W sklepie. Przypadkiem zamieniliśmy parę słów, ona zdjęła maseczkę i od razu mi się spodobała. Później szukałem jej przez facebooka, i przy odrobinie pomocy udało się, znalazłem ją, napisałem, umówiliśmy się na randkę, po kilku spotkaniach zostaliśmy parą. Ten pierwszy okres był pełen intensywnych uczuć, bywałem u niej często, zostawałem na noc. Nigdy właściwie nie zasypialiśmy obok siebie, za każdym razem była chemia. Pamiętam, że nawet wracając późną porą, zmęczony jak diabli, potrafiłem wykrzesać z siebie siłę do tego, żeby był między nami ogień; nie dlatego, żebym się zmuszał, ale chciałem. Nie miałem wtedy żadnych wątpliwości. Było między nami dużo fizycznego kontaktu, ale też dużo rozmów, wzajemnego zainteresowania, uzupełniania się w codziennych sprawach; wspólne działanie w kuchni, oglądanie filmów, dzielenie się przeżyciami...

Minęło 10 miesięcy, zamieszkaliśmy razem. I nagle (podkreślam słowo: "nagle") coś się zmieniło. Na początku nie wiedziałem nawet, w czym rzecz. Zaczęła mnie irytować, ale niczym konkretnym, jako całokształt. Zacząłem się odsuwać, co dodatkowo powodowało lęk, że nagle coś się skończyło, a ja nie wiem, dlaczego i jakim sposobem. Ciśnienie w głowie, mówiące żebym się z nią rozstał. A najgorsze to dwie rzeczy: poczucie, że ona mi się znudziła oraz czepianie się niedoskonałości wyglądu, które zaczęły przybierać kolosalne rozmiary. Że kiedy pochyla głowę, to jej się zgrubia szyja przy podbródku. Albo kiedy się śmieje, to mnie to wkurza. Albo za wysoko podnosi brwi. Różne tego typu rzeczy, które mogą wydawać się głupie, ale uderzają w moją psychikę jak - za przeproszeniem - diagnoza terminalnej choroby.

Dodam, że wcześniej tych niedoskonałości nie widziałem, albo widziałem, tylko nie miały dla mnie znaczenia (nawet tego nie pamiętam).

Kiedy pierwszy raz złapałem takie stany, to akurat miałem wyjazd, po powrocie wszystko wróciło do normy. Znów mogłem się cieszyć wspólnym życiem. Pomyślałem, że to wszystko minęło. Do czasu. Po tygodniu znowu te stany wróciły. I tak to trwa do dziś: około 5 dni w porządku, podoba mi się tak, jak dawniej, a później wracają stany, w których zaczyna mnie odpychać. Nawet zacząłem, za radą bliskiej mi osoby, prowadzić dziennik moich odczuć. I już w tym tygodniu, w poniedziałek zapisałem sobie, że czuję, że znów dziewczyna mnie pociąga i chcę być blisko niej, wspierać ją i przeżywać intymność, a zapis z piątku to jest dramat: dokładne przeciwieństwo, do tego fale gorąca, zaburzenia snu, zmartwienia, poczucie bycia w sytuacji bez wyjścia.

Pogorszył kolega, który zaczął mi mówić: "czy ty ją jeszcze kochasz? wiesz, miłość może odchodzić tak szybko, jak przyszła, bez powodu". Kiedy zacząłem się wkręcać w te myśli, to już w ogóle złapałem w głowie sajgon.

Próbując sobie z tym poradzić, znalazłem tutaj, na forum, wątek na temat anhedonii związkowej albo ROCD. Czytając listę objawów oraz przyczyn, zobaczyłem, że większość punktów pokrywa się z moim doświadczeniem.

Wątek ten piszę po to, aby znaleźć być może osoby, które miały podobnie i poradziły sobie z tym stanem.

Re: Najprawdopodobniej ROCD, czyli zniechęcenie do partnerki

: 11 kwietnia 2022, o 21:27
autor: lukasz1992308
Witaj,

Dokładnie te same rzeczy przeżywałem w związku...bardzo bardzo męczące jest to zwracanie uwagę na niedoskonałości. Plus ja zacząłem zwracać straszną uwagę na inne dziewczyny, że każda podobała mi się bardziej jak moja- tak oczywiście natrętne myśli podpowiadały. Jest to oczywiście wynik zaburzenia i to mogę Ci potwierdzić. Ale mogę też potwierdzić , że przynajmniej mi jest z tym k*rewsko ciężko i realnie trudno mi z tym walczyć. Mam nadzieję, że znajdziesz na to siłę!