Bardzo częste mycie rąk i dezynfekowanie mieszkania, pomóżcie...
: 31 stycznia 2022, o 17:54
Witajcie.
Mam 28 lat i ogromny problem z natręctwami na tle bakterii, wirusów i innych drobnoustrojów.
Wszystko zaczęło się od tego, gdy moi rodzice dokarmiali dzikie ptaki i bezdomne koty. Ptakom wsypywali ziarno do karmników i stawiali pojemniki z wodą. Pojemniki jak i karmniki zdarzało się, że były zanieczyszczone odchodami od ptaków. Domki dla kotów stoją pod drzewami i również na nich zdarzają się pojedyncze odchody od ptaków. Od kilku lat posiadam w domu dwie papugi.
I tu zaczyna się cały problem... Tak bardzo się boję, że moje papugi zarażą się jakąś chorobą od tych dzikich ptaków przez to, że moi rodzice dotykają dłońmi te wszystkie brudne pojemniki i karmniki, a później przychodzą do domu i "rozsiewają" te zarazki po całym domu dotykając wszystkich klamek itd. Dlatego zaczęłam dezynfekować klamki i wszystkie przedmioty, które potencjalnie mogą być dotykane przez rodziców i tym samym "skażone".
Do pokoju gdzie przebywają papugi nie wejdę bez umytych bardzo dokładnie rąk (minimum 30 sekund). Jeżeli tych rąk nie umyję to po prostu otwieram drzwi łokciem, żeby ograniczyć kontakt moich dłoni z klamką... To wszystko jest tak strasznie męczące, a ręce mam już coraz bardziej wysuszone od tego ciągłego mycia
Zdaję sobie sprawę z tego, że przesadzam, ale nie mogę sobie tego racjonalnie wytłumaczyć. Doradźcie, jak byście postępowali w takiej sytuacji? Czy w ogóle jest jakiekolwiek ryzyko, że moje papugi mogłyby się czymś zarazić od tych dzikich ptaków?
Mam 28 lat i ogromny problem z natręctwami na tle bakterii, wirusów i innych drobnoustrojów.
Wszystko zaczęło się od tego, gdy moi rodzice dokarmiali dzikie ptaki i bezdomne koty. Ptakom wsypywali ziarno do karmników i stawiali pojemniki z wodą. Pojemniki jak i karmniki zdarzało się, że były zanieczyszczone odchodami od ptaków. Domki dla kotów stoją pod drzewami i również na nich zdarzają się pojedyncze odchody od ptaków. Od kilku lat posiadam w domu dwie papugi.
I tu zaczyna się cały problem... Tak bardzo się boję, że moje papugi zarażą się jakąś chorobą od tych dzikich ptaków przez to, że moi rodzice dotykają dłońmi te wszystkie brudne pojemniki i karmniki, a później przychodzą do domu i "rozsiewają" te zarazki po całym domu dotykając wszystkich klamek itd. Dlatego zaczęłam dezynfekować klamki i wszystkie przedmioty, które potencjalnie mogą być dotykane przez rodziców i tym samym "skażone".
Do pokoju gdzie przebywają papugi nie wejdę bez umytych bardzo dokładnie rąk (minimum 30 sekund). Jeżeli tych rąk nie umyję to po prostu otwieram drzwi łokciem, żeby ograniczyć kontakt moich dłoni z klamką... To wszystko jest tak strasznie męczące, a ręce mam już coraz bardziej wysuszone od tego ciągłego mycia

Zdaję sobie sprawę z tego, że przesadzam, ale nie mogę sobie tego racjonalnie wytłumaczyć. Doradźcie, jak byście postępowali w takiej sytuacji? Czy w ogóle jest jakiekolwiek ryzyko, że moje papugi mogłyby się czymś zarazić od tych dzikich ptaków?