Rozwoj duchowy a nerwica lekowa - prosze o pomoc
: 20 stycznia 2022, o 12:13
Od 2 lat rozwijam się duchowo - Joe Disepnza, prawo przyciagania itp. Tydzień temu wszystko było super, byłam bardzo szczęśliwa, 'normalna' i bum. Nagle zaczęłam mieć dziwne myśli, że co by było gdybym zrobiła coś mojemu męzowi, stres, panika - jak to, przecież ja go tam bardzo kocham. Nie mogłam sobie z tym poradzić, ale szybko przeszło i teraz nie jest to taki problem.
Później dodatkowo zobaczyłam jakiś post na jednym z forów o rozwoju duchowym, że co jeśli tylko my jesteśmy prawdziwi a wszycy naokoło to akotrzy/roboty, że wszyscy ludzie w naszym zyciu to odzwierciedlenia naszych mysli i tutaj przepadłam, mój mozg zaczął tak analizować pojawimy mi się myśli filozoficzne typu czy może jestem sama na świecie, jak mąż się do mnie uśmiecha to czy to moj maz czy ja sobie tego nie wyobrazam. No i bezsensowność zycia od razu przychodzi.
Myśli ' nawet jak popełnie samobojstwo to nikt nie bedzie cierpiał, skoro to tylko moja rzeczywistość...
Spotkałam się w piatek z psychologiem, Pani powiedziała że po prostu tak mój mózg reaguje na stres. Ok, przyjęlam. Przez weekend bylo ok, ale w niedziele jak poszliśmy z mężem na obiad i czułam się tak nieswojo, patrzyłam na tych wszystkich ludzi w taki dziwny sposób, zastanawiając się czy to wszystko naprawdę się dzieję, czy to sen.
W nocy z niedzieli na poniedziałek przez te myśli cały czas się trzęsłam, nad ranem po nieprzespanej nocy powiedziałam mężowi, że coś jest nie tak ze mną - pojechaliśmy do psychiatry i dostałam dwa leki- na dzien i na noc. Maja zaczac dzialac za 2-3 tygodnie.
Boję się, że leki nie pomogą na te szalone filozoficzne myśli i zbzikuje. Wcześniej czytałam książki filozoficzne, o rozwoju i po prostu jak mi jakas teoria nie pasowala to lecialam dalej. A teraz czuje jakby cale zycie mi sie przez to zepsuło. Czy to przez rozwój duchowy czy jak nie rozwój to mój mozg uczepilby sie innych przerazajacych mysli?
Bardzo dziekuje za jakikolwiek komentarz.
Później dodatkowo zobaczyłam jakiś post na jednym z forów o rozwoju duchowym, że co jeśli tylko my jesteśmy prawdziwi a wszycy naokoło to akotrzy/roboty, że wszyscy ludzie w naszym zyciu to odzwierciedlenia naszych mysli i tutaj przepadłam, mój mozg zaczął tak analizować pojawimy mi się myśli filozoficzne typu czy może jestem sama na świecie, jak mąż się do mnie uśmiecha to czy to moj maz czy ja sobie tego nie wyobrazam. No i bezsensowność zycia od razu przychodzi.
Myśli ' nawet jak popełnie samobojstwo to nikt nie bedzie cierpiał, skoro to tylko moja rzeczywistość...
Spotkałam się w piatek z psychologiem, Pani powiedziała że po prostu tak mój mózg reaguje na stres. Ok, przyjęlam. Przez weekend bylo ok, ale w niedziele jak poszliśmy z mężem na obiad i czułam się tak nieswojo, patrzyłam na tych wszystkich ludzi w taki dziwny sposób, zastanawiając się czy to wszystko naprawdę się dzieję, czy to sen.
W nocy z niedzieli na poniedziałek przez te myśli cały czas się trzęsłam, nad ranem po nieprzespanej nocy powiedziałam mężowi, że coś jest nie tak ze mną - pojechaliśmy do psychiatry i dostałam dwa leki- na dzien i na noc. Maja zaczac dzialac za 2-3 tygodnie.
Boję się, że leki nie pomogą na te szalone filozoficzne myśli i zbzikuje. Wcześniej czytałam książki filozoficzne, o rozwoju i po prostu jak mi jakas teoria nie pasowala to lecialam dalej. A teraz czuje jakby cale zycie mi sie przez to zepsuło. Czy to przez rozwój duchowy czy jak nie rozwój to mój mozg uczepilby sie innych przerazajacych mysli?
Bardzo dziekuje za jakikolwiek komentarz.