Myśli - proszę o poradę.
: 11 grudnia 2021, o 18:58
Cześć Zaburzeni 
Być może wątek już był podobny ale niestety nie mogę odleźć o podobnej tematyce tak więc jeśli dubluję temat to wybaczcie.
Może na wstępnie moja mała historia. Dokładnie w nerwicę i depresję popadłam przez mobbing w pracy. Później to już poszła lawina myśli. Lekarze , psycholodzy, psychiatrzy. Oczywiście nie potrafiłam sobie poradzić z lękami więc zaczełam brać leki. Super sprawa mega dobre samopoczucie, jasność umysłu ale pół roku po odstawieniu trach siedzę przy swoim chłopaku i myśl on umrze i katastrofa myśli. On jest ode mnie ponad 10 lat starszy więc chochlik postanowiłam dawać obrazy jak go pochowam, jak sobie poradzę bez niego co to będzie, dlaczego się rodzimy jak i tak umrzemy. Lawina poszła, a jak przecież muszę utrzymać stan zagrożenia. Mam wrażenie, że wiecznie dyskutuje z myślami, że nie poradzę sobie po śmierci bliskich i po co coś planować skoro kurka może kogoś zabraknąć. Oczywiście nadal robię swoje ale ta myśl towarzyszy mi cały czas. Obejrzałam już wszystkie filmiki na youtube administratorów. Tylko trudno jest mi porzucić kontrolę i zaakceptować fakt, że kiedyś Nas zabraknie. Wiem, że to nerwicowe myśli 3 lata temu przeszłam każdą od stachu przed nożami, schiza że mam schizofrenię, ataki paniki o byle co i z tym sobie poradziłam więc powstała kolejna myśl o śmierci bliskich. Taki duży przeskok chochlika, żeby zaatakować moją największą wartość. Czy są tu osoby, które mają podobne natrętne myśli, jak sobie z nimi radzą bądź jak sobie poradziły z tym. Będę Wam bardzo wdzięczna. Oczywiście nie oczekuję rad od a do z i po sprawie ale chyba bardziej chodzi o wsparcie. Bo już się gubię czy czasem poprzednie myśli nie były lepsze niż ta. hahahahaha
z góry Wam bardzo dziękuje

Być może wątek już był podobny ale niestety nie mogę odleźć o podobnej tematyce tak więc jeśli dubluję temat to wybaczcie.
Może na wstępnie moja mała historia. Dokładnie w nerwicę i depresję popadłam przez mobbing w pracy. Później to już poszła lawina myśli. Lekarze , psycholodzy, psychiatrzy. Oczywiście nie potrafiłam sobie poradzić z lękami więc zaczełam brać leki. Super sprawa mega dobre samopoczucie, jasność umysłu ale pół roku po odstawieniu trach siedzę przy swoim chłopaku i myśl on umrze i katastrofa myśli. On jest ode mnie ponad 10 lat starszy więc chochlik postanowiłam dawać obrazy jak go pochowam, jak sobie poradzę bez niego co to będzie, dlaczego się rodzimy jak i tak umrzemy. Lawina poszła, a jak przecież muszę utrzymać stan zagrożenia. Mam wrażenie, że wiecznie dyskutuje z myślami, że nie poradzę sobie po śmierci bliskich i po co coś planować skoro kurka może kogoś zabraknąć. Oczywiście nadal robię swoje ale ta myśl towarzyszy mi cały czas. Obejrzałam już wszystkie filmiki na youtube administratorów. Tylko trudno jest mi porzucić kontrolę i zaakceptować fakt, że kiedyś Nas zabraknie. Wiem, że to nerwicowe myśli 3 lata temu przeszłam każdą od stachu przed nożami, schiza że mam schizofrenię, ataki paniki o byle co i z tym sobie poradziłam więc powstała kolejna myśl o śmierci bliskich. Taki duży przeskok chochlika, żeby zaatakować moją największą wartość. Czy są tu osoby, które mają podobne natrętne myśli, jak sobie z nimi radzą bądź jak sobie poradziły z tym. Będę Wam bardzo wdzięczna. Oczywiście nie oczekuję rad od a do z i po sprawie ale chyba bardziej chodzi o wsparcie. Bo już się gubię czy czasem poprzednie myśli nie były lepsze niż ta. hahahahaha
z góry Wam bardzo dziękuje