Nie potrafię z tego wyjść
: 21 maja 2021, o 18:25
Witam
Przychodzę po pomoc. Mam ocd od kilku lat. I nie potrafię z tego wyjść. Nie potrafię ingorować myśli, akceptować
ich, nie potrafię odburzać się. Już od roku, próbuje odburzać się ale wogóle mi to nie wychodzi.
Zaczynam tracić nadzieję, czy sam kiedykolwiek z tego wyjdę. Jestem typem człowieka, który lubi mieć wszystko pod
kontrolą, szczególnie mój stan psychiczny. Bardzo mi to przeszkadza przy odburzaniu się. Ciągle kontroluje swój
stan, analizuje poszczególne myśli, boje się, że znowu zaraz jakaś myśl mi przyjdzie i spieprzy mi humor.
Stawiam odburzanie na pierwszym planie w moim życiu, przez co moje hobby, relacje z innymi bardzo cierpią.
Jednak nie potrafię zdjąć nerwicy z pierwszego planu.
Tak naprawdę to moim największym problemem jest brak akceptacji z tego co zauważyłem. A akceptacja jest podstawą.
Tylko problem w tym, że nie potrafię kuźwa tego zaakceptować. Ciągle pieprzona kontrola czy się dobrze czuje i
analizy. +Ciągle nadaje sobie presję, że po kilku dniach to powinno być lepiej co czasami prowadzi do stresu...
Wydaje, mi się też, ze moim dużym problemem jest samodyscyplina... Gdy dowiem się czegoś nowego z forum dot.
ocd to zamiast to wdrażać w życie to "odkładam to na później". To samo z myślami, zamiast puścić, to mówię sobie,
że zaanalizuje to później. Nie mam już kuźwa pojęcia co robić. Jestem tak znerwicowany, że często niewiem, które
myśli to prawda, a które to natręctwa. Zaastanawiam się coraz bardziej nad pójściem na pscyhoterapię ale szczerze
to jakoś nie jestem do tego chętny. W 2019 chodziłem parę razy ale chodziłem co miesiąc ze względów finansowych
co mnie nie za bardzo satysfakcjonowało szczerze. Za rzadko.
Co mam zrobić? Są jakieś techniki aby wdrożyć akceptację lub odwrócić uwagę od myśli? Z góry dziękuje, za odpowiedzi.
Przychodzę po pomoc. Mam ocd od kilku lat. I nie potrafię z tego wyjść. Nie potrafię ingorować myśli, akceptować
ich, nie potrafię odburzać się. Już od roku, próbuje odburzać się ale wogóle mi to nie wychodzi.
Zaczynam tracić nadzieję, czy sam kiedykolwiek z tego wyjdę. Jestem typem człowieka, który lubi mieć wszystko pod
kontrolą, szczególnie mój stan psychiczny. Bardzo mi to przeszkadza przy odburzaniu się. Ciągle kontroluje swój
stan, analizuje poszczególne myśli, boje się, że znowu zaraz jakaś myśl mi przyjdzie i spieprzy mi humor.
Stawiam odburzanie na pierwszym planie w moim życiu, przez co moje hobby, relacje z innymi bardzo cierpią.
Jednak nie potrafię zdjąć nerwicy z pierwszego planu.
Tak naprawdę to moim największym problemem jest brak akceptacji z tego co zauważyłem. A akceptacja jest podstawą.
Tylko problem w tym, że nie potrafię kuźwa tego zaakceptować. Ciągle pieprzona kontrola czy się dobrze czuje i
analizy. +Ciągle nadaje sobie presję, że po kilku dniach to powinno być lepiej co czasami prowadzi do stresu...
Wydaje, mi się też, ze moim dużym problemem jest samodyscyplina... Gdy dowiem się czegoś nowego z forum dot.
ocd to zamiast to wdrażać w życie to "odkładam to na później". To samo z myślami, zamiast puścić, to mówię sobie,
że zaanalizuje to później. Nie mam już kuźwa pojęcia co robić. Jestem tak znerwicowany, że często niewiem, które
myśli to prawda, a które to natręctwa. Zaastanawiam się coraz bardziej nad pójściem na pscyhoterapię ale szczerze
to jakoś nie jestem do tego chętny. W 2019 chodziłem parę razy ale chodziłem co miesiąc ze względów finansowych
co mnie nie za bardzo satysfakcjonowało szczerze. Za rzadko.
Co mam zrobić? Są jakieś techniki aby wdrożyć akceptację lub odwrócić uwagę od myśli? Z góry dziękuje, za odpowiedzi.