Myśli podważające przeszłość
: 26 kwietnia 2021, o 19:32
Jakiś czas temu pisałam tutaj, że pomału wygrywam i dałam małe świadectwo. Dziś jednak zastanawiam się, czy to minie kiedykolwiek i myślę o czasach, w których żyłam bez natrętów i było po prostu wspaniale. Chyba dopadł mnie kryzys. Moimi największymi natrętami są myśli pod tytułem "czy ja na pewno byłam tu i tu? Czy ja na pewno zrobiłam to i to? Czy ja na pewno widziałam to i to?". Jest to strasznie męczące. Słucham od jakiegoś czasu nagrań DivoVica (dzięki Panowie że jesteście!) i chcę totalnie zaakceptować swój stan. Tylko akceptacja i zaprzestanie analizy to klucz to zwycięstwa. U mnie jest tak, że wiem doskonale, że byłam np. na zakupach, coś odebrać lub cokolwiek innego, a potem wracam do domu i się zastanawiam czy na pewno wyszłam w tym celu z domu i tam byłam. Mam jedno miejsce, do którego kocham wracać i kiedy tylko mogę, to tam jadę. Pobyt w tym miejscu pozwala mi się świetnie poczuć. Ile razy od początku tych natrętów miałam tak, że jadąc w to miejsce, potem non stop się zastanawiałam, czy na pewno tam byłam... Nie wspomnę o poziomie lęku jaki we mnie wtedy występował. Myślałam, że oszaleję.
Widzę jakiś budynek, drzewo itp, a potem się zastanawiam, czy mi się to np. nie śniło, czy na pewno widziałam... Nie mogę sobie z tym natrętem poradzić. Może ja po prostu potrzebuję czasu? Mam prześwity "normalności" i powtarzam sobie, nawet na głos, że muszę to zaakceptować, przestać się bać, że wariuję, bo nie wariuję. Przy tych myślach od razu czuję jak się w środku "napinam" i czuję ścisk w klatce piersiowej. Nie mogę się tego pozbyć. Przytulcie.
Ja także Was przytulam i pamiętajcie, że najwyższy czas by ten nerwol odszedł i nigdy nie wrócił!!

