Paniczny strach przed więzieniem
: 25 listopada 2020, o 16:18
Hej, jestem nowy na forum
Chyba nie ma co zwlekać i zacznę prosto z mostu: od około dwóch lat odczuwam paniczny strach przed trafieniem do więzienia za przestępstwo którego nie popełniłem / nie pamiętam żebym popełnił.
Zaczęło się od tak zwanego "hit-and-run OCD" podczas jazdy samochodem. Nigdy nie miałem pewności że nikogo nie potrąciłem i że teraz nie poszukuje mnie policja. To absurdalne, ale atakowały mnie natrętne myśli w stylu "a co, jeżeli kogoś potrąciłeś i nie zauważyłeś tego / zapomniałeś o tym?". Strach sprawiał że potrafiłem wielokrotnie wracać się w miejsca którędy przejeżdżałem, sprawdzać obsesyjnie wiadomości aby usłyszeć o wypadku (do którego nigdy nie doszło), czy czasem nawet pytać ludzi czy nie byli świadkami jakiegoś incydentu. Zacząłem unikać prowadzenia samochodu, jednak mój lęk zaczął rosnąć jeszcze bardziej. Postanowiłem przeciwstawić się temu po kilku miesiącach przerwy od prowadzenia, ale wtedy zrobiło się jeszcze gorzej. Terapeuta powiedział mi abym zaprzestał wykonywania kompulsji, dlatego pozbyłem się kamerki, przestałem co chwilę sprawdzać lusterka i zaniechałem wracania się do miejsc które podejrzewam o wypadek (ciężko jest z tym walczyć, czasem przegrywam, ale staram się jak mogę).
Staram się jeździć samochodem codziennie, jednak mój lęk nie ustał, powiedziałbym nawet, że jest on coraz większy. Wszystko sięgnęło zenitu jakiś miesiąc temu, kiedy mój mózg wpadł na "wspaniałą" myśl: "a co, jeżeli nie jesteś pewien swoich działań tylko podczas jazdy samochodem, ale podczas wykonywania każdej codziennej czynności?", i po prostu się stało, nagle! Zacząłem się bać praktycznie wszystiego - nawet głupiego wyjścia na spacer.
Teraz myśli czy nikogo nie skrzywdziłem / zabiłem i nie jestem tego świadomy pojawiają się cały czas. 24h na dobę. 7 dni w tygodniu. Żyję w ciągłym, absurdalnym strachu przed trafieniem do więzienia, straceniem przyjaciół, dziewczyny, rodziny, zawiedzeniem ich wszystkich i życiem w izolacji. Jestem dobrym człowiekiem, więc dlaczego atakują mnie takie myśli? Czasem myślę czy nie cierpię na coś w rodzaju amnezji, ale to raczej nie jest to. Mimo ciągłego braku pewności swoich akcji nie zdarzyło mi się zapomnieć czegoś istotnego, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Czasem myślę że oszalałem, ale to nie może być prawda! Nikt z mojego najbliższego nawet otoczenia nie zauważył że coś jest ze mną nie tak. Nie mam pojęcia co robić, wszystko staje się coraz trudniejsze do zniesienia. Skończyły mi się pieniądze na terapię. Prześladują mnie myśli samobójcze - czasem wydaje mi się że nie ma innego rozwiązania mojego problemu, że mój mózg jest nieuleczalny.
Przepraszam za pisanie w tak chaotyczny sposób, ale nie jestem w stanie przedstawić wszystkiego przez co aktualnie przechodzę. Jakieś dwa miesiące temu jechałem samochodem przez pewne miejsce i pojawiła się ta głupia myśl czy nie potrąciłem kogoś. Myślałem, że po prostu to przeczekam, ale minęło już tak wiele czasu a ona nadal mnie prześladuje i wręcz stara się zmusić mnie do wrócenia w to miejsce i popytania mieszkających tam ludzi czy nie doszło do jakiegoś wypadku. Jak o tym myślę to aż coś mnie gniecie w środku, czuję że moje życie na wolności może w każdym momencie się skończyć. Na dodatek ostatnio przy mocnym stresie zaczęły pojawiać się zawroty głowy, mroczki przed oczami, drżenie kończyn, poczucie takiego niedowładu własnego ciała i jakby bycie zasłonionym przez mgłę (ciężko mi opisać to uczucie).
Co powinienem robić dalej? Im mocniej z tym walczę tym mocniej nerwica oddaje. Z kolei jak się poddam to z góry zostanę skazany na porażkę. Jak mam oczyścić umysł i przestać wykonywać kompulsje skoro serce bije mi jak szalone i wmawia mi, że nie wykonując ich mogę sobie zaszkodzić?

Chyba nie ma co zwlekać i zacznę prosto z mostu: od około dwóch lat odczuwam paniczny strach przed trafieniem do więzienia za przestępstwo którego nie popełniłem / nie pamiętam żebym popełnił.
Zaczęło się od tak zwanego "hit-and-run OCD" podczas jazdy samochodem. Nigdy nie miałem pewności że nikogo nie potrąciłem i że teraz nie poszukuje mnie policja. To absurdalne, ale atakowały mnie natrętne myśli w stylu "a co, jeżeli kogoś potrąciłeś i nie zauważyłeś tego / zapomniałeś o tym?". Strach sprawiał że potrafiłem wielokrotnie wracać się w miejsca którędy przejeżdżałem, sprawdzać obsesyjnie wiadomości aby usłyszeć o wypadku (do którego nigdy nie doszło), czy czasem nawet pytać ludzi czy nie byli świadkami jakiegoś incydentu. Zacząłem unikać prowadzenia samochodu, jednak mój lęk zaczął rosnąć jeszcze bardziej. Postanowiłem przeciwstawić się temu po kilku miesiącach przerwy od prowadzenia, ale wtedy zrobiło się jeszcze gorzej. Terapeuta powiedział mi abym zaprzestał wykonywania kompulsji, dlatego pozbyłem się kamerki, przestałem co chwilę sprawdzać lusterka i zaniechałem wracania się do miejsc które podejrzewam o wypadek (ciężko jest z tym walczyć, czasem przegrywam, ale staram się jak mogę).
Staram się jeździć samochodem codziennie, jednak mój lęk nie ustał, powiedziałbym nawet, że jest on coraz większy. Wszystko sięgnęło zenitu jakiś miesiąc temu, kiedy mój mózg wpadł na "wspaniałą" myśl: "a co, jeżeli nie jesteś pewien swoich działań tylko podczas jazdy samochodem, ale podczas wykonywania każdej codziennej czynności?", i po prostu się stało, nagle! Zacząłem się bać praktycznie wszystiego - nawet głupiego wyjścia na spacer.
Teraz myśli czy nikogo nie skrzywdziłem / zabiłem i nie jestem tego świadomy pojawiają się cały czas. 24h na dobę. 7 dni w tygodniu. Żyję w ciągłym, absurdalnym strachu przed trafieniem do więzienia, straceniem przyjaciół, dziewczyny, rodziny, zawiedzeniem ich wszystkich i życiem w izolacji. Jestem dobrym człowiekiem, więc dlaczego atakują mnie takie myśli? Czasem myślę czy nie cierpię na coś w rodzaju amnezji, ale to raczej nie jest to. Mimo ciągłego braku pewności swoich akcji nie zdarzyło mi się zapomnieć czegoś istotnego, a przynajmniej mam taką nadzieję.
Czasem myślę że oszalałem, ale to nie może być prawda! Nikt z mojego najbliższego nawet otoczenia nie zauważył że coś jest ze mną nie tak. Nie mam pojęcia co robić, wszystko staje się coraz trudniejsze do zniesienia. Skończyły mi się pieniądze na terapię. Prześladują mnie myśli samobójcze - czasem wydaje mi się że nie ma innego rozwiązania mojego problemu, że mój mózg jest nieuleczalny.
Przepraszam za pisanie w tak chaotyczny sposób, ale nie jestem w stanie przedstawić wszystkiego przez co aktualnie przechodzę. Jakieś dwa miesiące temu jechałem samochodem przez pewne miejsce i pojawiła się ta głupia myśl czy nie potrąciłem kogoś. Myślałem, że po prostu to przeczekam, ale minęło już tak wiele czasu a ona nadal mnie prześladuje i wręcz stara się zmusić mnie do wrócenia w to miejsce i popytania mieszkających tam ludzi czy nie doszło do jakiegoś wypadku. Jak o tym myślę to aż coś mnie gniecie w środku, czuję że moje życie na wolności może w każdym momencie się skończyć. Na dodatek ostatnio przy mocnym stresie zaczęły pojawiać się zawroty głowy, mroczki przed oczami, drżenie kończyn, poczucie takiego niedowładu własnego ciała i jakby bycie zasłonionym przez mgłę (ciężko mi opisać to uczucie).
Co powinienem robić dalej? Im mocniej z tym walczę tym mocniej nerwica oddaje. Z kolei jak się poddam to z góry zostanę skazany na porażkę. Jak mam oczyścić umysł i przestać wykonywać kompulsje skoro serce bije mi jak szalone i wmawia mi, że nie wykonując ich mogę sobie zaszkodzić?