Tak dobrze znane nam ROCD - nie daje juz rady
: 18 września 2020, o 09:33
Cześć,
Zaczynając od początku kazdy moj zwiazek nie należał do dobrych i dojrzałych, nie było w nich rozmów o przyszłości, rozmów o problemach i ich rozwiązywaniu. W koncu poznalam faceta moich marzen, dobrego, kochanego, odpowiedzialnego. Cieszylam sie zaczela nam sie ukladac, dobrze sie dogadywaliśmy i widzialam, ze to z nim chce spedzic zycie.
Nagle nastała pandemia na 3 miesiace musieliśmy przestac sie widywac, tęskniłam przeogromnie. Musialam wrocic do domu rodzinnego anie za bardzo tego chcialam, w domu wieczne klotnie, ocenianie, zmuszanie do robienia jak chce mam i babcia, narzucanie przekonań itd, generalnie ogromny stres tutaj przechodzę.
Jak lockdown sie skonczyl z utęsknieniem pojechalam do chlopaka, bylo super dobrze. Kolejnespotkania mijały szpetnego dnia gdy mowilam mu cos dla mnie waznego On zareagował
Nie tak jak myslalam, zezareaguje - niby nic zlego ale wyedy pomyslalam - czy ja wytrzymamcale zycie z taką jego wadą (Co jest glupie bo przeciez reakcja nie taka jakąch sto nie wada)wracając do domu przestraszylam sie tej mysli, zaczelam myslec czy ja go w ogole kocham. To trwalo jeden dzien. Uspokoiło sie i po 2 tygodniach wrocilo z całą mocą. Znow podoba sytuacja i moja reakcja ale tutaj zaczelo sie: wymioty, rozwolnienie, drgawki, placz non stop, lęk, ta mysl nie dawala mi spokoju, ze stresu nie moglam nic zjesc, balam sie spotkac z chlopakow bo balam sie ze nic nie poczuje. Dzwonilam do niego z placzem zeby mnie jie zostawial ale cos mi sie dzieje i nie wiem co. W domu jak powiedzialam rodzine to ch reakcja : rozstaliście sie, zwolnili Cie czy jestes w ciazy??
Bylam tak wlurwiona, nie wiedzialam co sie ze mna dzieje i nie mialam wsparcia. Przegrzebalam caly internet i trafilam na to forum, przeczytalam post Zordona i reszte forum i jakbym czytalam sobie.
Poszlam od razu na terapie i do psychiatry, dostalam leki Sertagen.
Zwiazek trwa rok, natrectwa pojawiły sie pod koniec maja. Wsparcie znalalzlam w moim wujku u jego zone, dostaje id nich wiele milosci i zrozumienia i bedac u bich objawy mi maleją.
Pobiewaz trwa to juz dla mnie sporo mam starszny metlik w glowie.
Mysli mam caly czas, od rana gdy jest najgorzej do wieczora. Caly czas analizuje, mysle czy kocha czy nie, jak nie mysle o chłopaku bo jestem czyms zajeta to sie lapie, ze nie mysle i to na pewno oznaka Niekochania i zaczynam myslec, zaczęły mnie wkurzac jego wasy ktore teraz sie mega wyolbrzymiła i boje sie ze skoro tak jest to na bank go nie kocham bo gdybym kochała to by mnie nie denerwował, caly czas rozmawiam z dziewczynami z podobnym problemem i szukam potwierdzenia czy dana mysl, to zaburzenie iczy maja tak samo, caly czas szukam w necie odpowiedzi, wertuje to forum codzienie, to mi dajw ukojenie oczywiscie na chwile. Znam te wszystkie zasady doburzania ale boje sie ze to niekochania okaze sie prawda a tak bardzo tego nie chce. Zaczelam zmuszac chłopka docrobienia roznych rzeczy jak np dawanie mi kwiatkow bo on tego nie robi i uwazam to za wade nie do przeskoczenia i ze bede przez to nieszczęśliwa a jak mi da kwiatami to bede szczesliwa i zrozumiem ze kocham, chyba zaczęły mi sie ponawiać takie ala impulsy: wyobrazam sibie co mu powieM gdybysmy zrywali i czy to wyobrazenie scenki cos mi da i przyniesie ulge. Caly czas rozmawiam ze znajomymi dopytując czy to co robie albo co robi moj chlopak to oznaka milosci i czy tez tak maja bądź nie. Z tana nie umie
Sie podniesc z lozka, boje sie ogladac filmy romantyczne czy wogole taka tematykę bo zagłębiam sie w tym ze my tak nie mamy i to cos jest nie tak. Ostatnio rozmawiają c zjedna osoba zadała mi pytanie czy kocham chlopaka : a ja musialam sie zastanowic i znow wkrętka, ze gdybym kochal to bym sie nie zastanawiała. A ja mam juz taki mętlik w glowie ze nie daje rady. Raz pomyslalam, ze wolalabym nieistniec niz czuc ten brak uczuc. Moj chlopak wie o wszystkim staram mu sie tlumaczyc co czuje, sam poczytał o nerwicy i jest ze mna choc tez nie jest mu latwo.
Nie wiem co robic , nie umie przestawic sie na leczenie siebie choc wiem ze to ode mnie zalezy. Gubie sie czy to natręctwo czy prawda ...
Zaczynając od początku kazdy moj zwiazek nie należał do dobrych i dojrzałych, nie było w nich rozmów o przyszłości, rozmów o problemach i ich rozwiązywaniu. W koncu poznalam faceta moich marzen, dobrego, kochanego, odpowiedzialnego. Cieszylam sie zaczela nam sie ukladac, dobrze sie dogadywaliśmy i widzialam, ze to z nim chce spedzic zycie.
Nagle nastała pandemia na 3 miesiace musieliśmy przestac sie widywac, tęskniłam przeogromnie. Musialam wrocic do domu rodzinnego anie za bardzo tego chcialam, w domu wieczne klotnie, ocenianie, zmuszanie do robienia jak chce mam i babcia, narzucanie przekonań itd, generalnie ogromny stres tutaj przechodzę.
Jak lockdown sie skonczyl z utęsknieniem pojechalam do chlopaka, bylo super dobrze. Kolejnespotkania mijały szpetnego dnia gdy mowilam mu cos dla mnie waznego On zareagował
Nie tak jak myslalam, zezareaguje - niby nic zlego ale wyedy pomyslalam - czy ja wytrzymamcale zycie z taką jego wadą (Co jest glupie bo przeciez reakcja nie taka jakąch sto nie wada)wracając do domu przestraszylam sie tej mysli, zaczelam myslec czy ja go w ogole kocham. To trwalo jeden dzien. Uspokoiło sie i po 2 tygodniach wrocilo z całą mocą. Znow podoba sytuacja i moja reakcja ale tutaj zaczelo sie: wymioty, rozwolnienie, drgawki, placz non stop, lęk, ta mysl nie dawala mi spokoju, ze stresu nie moglam nic zjesc, balam sie spotkac z chlopakow bo balam sie ze nic nie poczuje. Dzwonilam do niego z placzem zeby mnie jie zostawial ale cos mi sie dzieje i nie wiem co. W domu jak powiedzialam rodzine to ch reakcja : rozstaliście sie, zwolnili Cie czy jestes w ciazy??
Bylam tak wlurwiona, nie wiedzialam co sie ze mna dzieje i nie mialam wsparcia. Przegrzebalam caly internet i trafilam na to forum, przeczytalam post Zordona i reszte forum i jakbym czytalam sobie.
Poszlam od razu na terapie i do psychiatry, dostalam leki Sertagen.
Zwiazek trwa rok, natrectwa pojawiły sie pod koniec maja. Wsparcie znalalzlam w moim wujku u jego zone, dostaje id nich wiele milosci i zrozumienia i bedac u bich objawy mi maleją.
Pobiewaz trwa to juz dla mnie sporo mam starszny metlik w glowie.
Mysli mam caly czas, od rana gdy jest najgorzej do wieczora. Caly czas analizuje, mysle czy kocha czy nie, jak nie mysle o chłopaku bo jestem czyms zajeta to sie lapie, ze nie mysle i to na pewno oznaka Niekochania i zaczynam myslec, zaczęły mnie wkurzac jego wasy ktore teraz sie mega wyolbrzymiła i boje sie ze skoro tak jest to na bank go nie kocham bo gdybym kochała to by mnie nie denerwował, caly czas rozmawiam z dziewczynami z podobnym problemem i szukam potwierdzenia czy dana mysl, to zaburzenie iczy maja tak samo, caly czas szukam w necie odpowiedzi, wertuje to forum codzienie, to mi dajw ukojenie oczywiscie na chwile. Znam te wszystkie zasady doburzania ale boje sie ze to niekochania okaze sie prawda a tak bardzo tego nie chce. Zaczelam zmuszac chłopka docrobienia roznych rzeczy jak np dawanie mi kwiatkow bo on tego nie robi i uwazam to za wade nie do przeskoczenia i ze bede przez to nieszczęśliwa a jak mi da kwiatami to bede szczesliwa i zrozumiem ze kocham, chyba zaczęły mi sie ponawiać takie ala impulsy: wyobrazam sibie co mu powieM gdybysmy zrywali i czy to wyobrazenie scenki cos mi da i przyniesie ulge. Caly czas rozmawiam ze znajomymi dopytując czy to co robie albo co robi moj chlopak to oznaka milosci i czy tez tak maja bądź nie. Z tana nie umie
Sie podniesc z lozka, boje sie ogladac filmy romantyczne czy wogole taka tematykę bo zagłębiam sie w tym ze my tak nie mamy i to cos jest nie tak. Ostatnio rozmawiają c zjedna osoba zadała mi pytanie czy kocham chlopaka : a ja musialam sie zastanowic i znow wkrętka, ze gdybym kochal to bym sie nie zastanawiała. A ja mam juz taki mętlik w glowie ze nie daje rady. Raz pomyslalam, ze wolalabym nieistniec niz czuc ten brak uczuc. Moj chlopak wie o wszystkim staram mu sie tlumaczyc co czuje, sam poczytał o nerwicy i jest ze mna choc tez nie jest mu latwo.
Nie wiem co robic , nie umie przestawic sie na leczenie siebie choc wiem ze to ode mnie zalezy. Gubie sie czy to natręctwo czy prawda ...