Moja historia + prośba o pomoc.
: 5 stycznia 2019, o 15:28
Witajcie...długo zwlekałem, żeby tutaj napisać, ale zrozumiałem, że sam sobie nie dam rady. Moja historia będzie bardzo długa, obawiam się, że chyba tylko weterani dotrwają do końca, ale mam nadzieję, że przeczyta ją ktoś taki jak np. Viktor i mi pomoże... Dobra, zaczynam, może za godzinę skończę. Postaram się w miarę sensownie i spójnie przedstawić wszystkie moje problemy, jest tego tyle, że nie wiedziałem jaki dział wybrać... Przedstawię też, co udało mi się ustalić i uzyskać w ramach mojej osobistej terapii i pracy nad sobą, spróbuję wszystko opisać w rozdziałach. Jedziemy.
Dział 1 : O mnie.
Mam na imię Tomek. Mam 24 lata, pochodzę z małej miejscowości na Podlasiu. Jestem osobą wrażliwą,nawet za bardzo, od małego wszystkim się przejmowałem.We wczesnej młodości byłem dość odważnym, pewnym siebie dzieciakiem, lubianym przez kolegów, wszystko zaczęło zmieniać się później.Aktualnie pokończyłem szkoły średnie i od kilku lat pracuję. Jestem osobą nieśmiałą, brakuje mi pewności siebie, nie znam swojej wartości, choć i tak już jest lepiej. Czuje się często gorszy od innych, niepewny siebie, nie umiem walczyć o swoje, brak asertywności, ogólne poczucie wstydu i bycia odrzuconym.Zawsze nieźle się uczyłem, jestem humanistą, gorzej było z radzeniem sobie w szkole w relacjach.
Dział 2 : Relacje z rodzicami.
Od wczesnego dzieciństwa musiałem się mierzyć z problemem alkoholizmu w mojej rodzinie. Odkąd pamiętam ojciec pił, awanturował się, bił matkę, wrzeszczał,przeklinał. o ile jak miałem 5 lat jeszcze się mną interesował, to później non stop dostawałem krytykę, poniżanie, wyzwiska, wiele razy płakałem, uciekałem, chciałem żeby to sie skończyło. nie raz ojciec mnie bił, wrzeszczał,bił matkę ja nie mogłem nic zrobić. Ogólnie znienawidziłem go i mam do niego ogromny żal, dowartościowywał sie moim kosztem... Bardzo zniszczyło to moje poczucie wartości, bałem się go, nie mogłem na niego liczyć. Podejrzewam, że taki stres wpłynął negatywnie na mój rozwój, dlatego byłem cofnięty w stosunku do rówieśników i wyglądam kilka lat młodziej. Matka kochała mnie na ile umiała, pomagała mi, broniła, dobrze, że miałem chociaż ją. Tak czy siak, prowadząc moją prywatną "terapię " zrozumiałem, jak destrukcyjny wpływ miało to wszystko na mój rozwój i psychikę.
Dział 3 : Relacje z rówieśnikami : Przez słaby rozwój fizyczny, odstawałem od innych, wyglądałem na 3 lata młodszego, najniższy, najszczuplejszy, co powodowało wiele wyśmiania i odrzucenia, z tego wyszły ogromne kompleksy. Zacząłem czuć się gorszy, unikać towarzystwa, panicznie bać się pewnych osób. Nie umiałem nigdy walczyć o swoje, poddawałem się w każdej niemal konfrontacji.
Dział 4 : Relacje z kobietami
Od małego podobały mi się kobiety, jak to zdrowemu facetowi, przez nieśmiałość i kompleksy, poznawałem je głównie w grach i kończyło się na pisaniu. W wieku 18-22 lat spotykałem się z kilkoma, ale z żadną nie potrafiłem zbudować nic stałego. Wiadomo, zero poczucia męskości, kompleksy...
Dział 5 : Samorozwój: Od kilku lat wegetuje, marnuje talenty, chodzę do idiotycznej pracy, pracuję jednak nad zmianą tego, jednak to też sprawia że czuję się mniej wartościowy.
Jaka jest kluczowa sprawa ? Mam ogromny problem z seksualnością i psychiką.
Od młodych lat zauważyłem u siebie tendencje do OCD ( nerwicy natręctw ) Od małego musiałem 100 razy włączać i wyłączać światło, idealnie wymieniać grzechy na spowiedzi, idealnie się uczyć... zacząc wyrastać we mnie chory perfekcjonizm i skrupulanctwo, dodatkowo niepokój czy wszystko zrobiłem według schematu. Potem zaczęły się liczenia do parzystych liczb w głowie, liczenie ile łyków wody wziąłem, sprawdzanie za szafą czy czegoś tam nie ma po kilka razy. Zaczęły pojawiać się pierwsze lęki. Zacząłem się bać, czy nie jestem gejem i nie podoba mi się kolega z drużyny. Ścisk w brzuchu, lęk, rozmyślania, unikanie tej osoby.Dziś dzięki temu forum rozumiem ten mechanizm. Odkąd pamiętam byłem marzycielem, uciekałem w świat fantazji, mam ogromną wyobraźnię, doczytałem, że dzieci z rodzin patologicznych mają tendencję do ucieczki w świat iluzjii, bo tam są bezpieczne. Non stop coś analizowałem, rozmyślałem, czy robię dobrze, czy źle, potem przerzuciło się to na wiarę. Zacząłem obsesyjnie wyliczać grzechy, spowiadać się ze wszystkiego, spisywać na kartce. To się nazywa religijność neurotyczna.To według mojej obserwacji był okres początkowego stadium OCD i zaburzeń lękowych. Miałem też ogromne kompleksy w kwestii seksualnej, mam drobne przyrodzenie, mieści się w granicach normy ( tak, zmierzyłem ) ale wpadłem w wieku 15 lat w pornografię i masturbację, potem pojawiły się kompleksy, że za mały, że nie wystarczy kobiecie. Chciałem, ale nie umiałem przeżywać seksualności, najpierw uważałem ją za grzech, dodatkowo to spowodowało stres, lęki o obrzydzenie do niej, z drugiej storny mnie pociągała. Zaczęło się od fantazjowania o koleżankach z klasy, non stop masturbowałem się i wyobrażałem seks z nimi. Podejrzewam, że to przez tę zdolność do fantazjowania i uciekania w świat wyimaginowany. Tam nie było kompleksów, lęków, to się działo w mojej głowie. Czasami zdarzały mi się fantazje homoseksualne, w których tak jakby byłem ofiarą jakiegoś silniejszego kolegi, co jest dla mnie dziś jasnym dowodem na brak poczucia męskości, kompleksy i pragnienie bycia silnym, dominującym mężczyzną, a czułem się nikim jako mężczyzna. Ale nie przejmowałem się tym, jakoś z tym starałem się żyć, zaczęła się pornografia. Jazda bez trzymanki, co dziennie. Wszystkie te kobiety, moje...Później lesbijki, w końcu nawet geje... Choć na początku mnie to brzydziło, później już nie. Dziś wiem, jak działa pornografia, potrzeba coraz mocniejszego koba dopaminy... miałem okresy przerw po kilka tygodni ale potem wpadałem w to znowu. Kobiety zaczęły mi się mniej podobać, wolałem to robić, niż poznawać prawdziwe, w dodatku czułem się nieatrakcyjny i niezdolny do współżycia, dlatego płakałem, że będę już zawsze sam.Wszelkie lęki, z objawami jak opisujecie : ścisk, brak apetytu, problemy ze snem itp. półtora roku temu coś się zmieniło. Poznałem kobietę, troche młodszą. Inna niż wszystkie, pomogła mi w walce z zaburzeniami, motywuje mnie do dziś, węspiera psychicznie, kocha mnie takiego jakim jestem...Do tej pory jednak mam problemy z masturbacją i pornografią... zniszczyło mnie to. OCD przerzuciło się na seksuakność. Kiedy próbowaliśmy współżyć, mnie nachodzą obrazy innych kobiet, seksu z nimi, że wolę je, to odpala poczucie winy, lęk, dół. Nie cieszy mnie zbliżenie, nie mam pełnej erekcji, nie mogę się skupić. Często towarzyszy mi lęk, że ją zdradzę, że inne są lepsze i seksowniejsze, choć jest piękna. Wyobrażam sobie seks przy masturbacji z kobietami, które gdzieś widzę i mi się podobają,podnieca mnie taki seks jakby ostry, wyobrażam to sobie z nimi, nigdy z moją dziewczyną. Mam takie poczucie, że to nie jest tak atrakcyjne, że ona nie zasługuje na takie wyobrażenia brzydkie i fantazjuję o innych. To powoduje POTWORNE wyrzuty sumienia, rozpacz, chęć zakończenia związku. że jestem świnia, zdrajca, potępiam się, boję że nigdy nie będę uczciwy. Dla mnie tak jakby... chciałbym aby inne kobiety mnie nie pociągały, tylko ona, ma być perfekcyjnie. Chcę być uczciwy i wierny, jak spodoba mi się inna,to od razu lęk i ścisk i 100 myśli, co teraz, jednak jestem zdrajcą... Prześladuje mnie myśl o tej kobiecie, czasem kilka dni, aż popełnię masturbację z myślą o niej i juz wszystko mi jedno, staje sie obojętny, potem obsesja przechodzi. Co o tym myślicie ? Chcemy sie ozenić, ja ją kocham, ale mam poranioną seksualność bardzo... Czy da się to odbudować i zmienić ? Czy te wyobrażenia kobiet i myśli o nich, to OCD pomieszane z seksualnością ? W dodatku wolę masturbację niż współżycie... Przy próbach, odbiegam zaraz myślami do tego co widziałem,penis mięknie,podnieca mnie tylko kilka pozycji...W dodatku wyobrażam sobie, że mam większego penisa,że jestem bardziej męski i że ją zaspokoję... Tak jakby szukanie potwierdzenia swojej męskości ? Mam okresy nałogowej masturbacji, fantazjuję o wielu kobietach, potem okres np 2 tygodnie abstynencji, wpadnie mi jakaś w oko i strach. Jesteś niewierny, zobacz, zdrajca... Pojawiają się obrazy tej kobiety, jej tyłka itp... w końcu nie wytrzymuje, poddaje sie, masturbuje, wszystko mi obojętne, napięcie schodzi i walczę dalej. Nie umiem się skupić na mojej dziewczynie, myslę o sobie, o lękach, o zdradzie, o tym, że wolę inne,że wolę obrazki, że jestem niewierny. To powoduje depresję i płacz. Jak mam z tego wyjść ? Ja ją kocham, na prawdę, najbardziej.... Jak mam odbudować moją seksualność ? Zamierzam rzucić porno i pójść na odwyk, wszyscy tak radzę. Czy zdrowe będzie też przestać całkiem masturbować się ? boje się, że te schematy nigdy nie odejdą, tak ja utrwaliłem. Tak strasznie żałuje, tak chce móc się z nią kochać, cieszyć się tym, dać jej to co najlepsze... Moje kompleksy sprawiły, że nie czuje się męski, niepewny siebie, boje się, że mam za małego, że jej nie zaspokoję, dodatku te obrazy, poczucie winy, strach przed niewiernością... rozbieganie się myśli. No i nie podnieca mnie tak żywa kobieta jak obrazy które pamiętam...błagaęm o pomoc. Jak to poukładać, jak z tego wyjść ? Jak znów mieć normalny popęd i pragnąć kobiety i się podniecać ? Odwyk, no fap, no porn + walka z zaburzeniami lękowymi i OCD ? Jest to ogromnie trudne... Może ktoś ma jakieś rady ? Coś podobnego przeszedł ? Pozdrawiam i czekam !
Dział 1 : O mnie.
Mam na imię Tomek. Mam 24 lata, pochodzę z małej miejscowości na Podlasiu. Jestem osobą wrażliwą,nawet za bardzo, od małego wszystkim się przejmowałem.We wczesnej młodości byłem dość odważnym, pewnym siebie dzieciakiem, lubianym przez kolegów, wszystko zaczęło zmieniać się później.Aktualnie pokończyłem szkoły średnie i od kilku lat pracuję. Jestem osobą nieśmiałą, brakuje mi pewności siebie, nie znam swojej wartości, choć i tak już jest lepiej. Czuje się często gorszy od innych, niepewny siebie, nie umiem walczyć o swoje, brak asertywności, ogólne poczucie wstydu i bycia odrzuconym.Zawsze nieźle się uczyłem, jestem humanistą, gorzej było z radzeniem sobie w szkole w relacjach.
Dział 2 : Relacje z rodzicami.
Od wczesnego dzieciństwa musiałem się mierzyć z problemem alkoholizmu w mojej rodzinie. Odkąd pamiętam ojciec pił, awanturował się, bił matkę, wrzeszczał,przeklinał. o ile jak miałem 5 lat jeszcze się mną interesował, to później non stop dostawałem krytykę, poniżanie, wyzwiska, wiele razy płakałem, uciekałem, chciałem żeby to sie skończyło. nie raz ojciec mnie bił, wrzeszczał,bił matkę ja nie mogłem nic zrobić. Ogólnie znienawidziłem go i mam do niego ogromny żal, dowartościowywał sie moim kosztem... Bardzo zniszczyło to moje poczucie wartości, bałem się go, nie mogłem na niego liczyć. Podejrzewam, że taki stres wpłynął negatywnie na mój rozwój, dlatego byłem cofnięty w stosunku do rówieśników i wyglądam kilka lat młodziej. Matka kochała mnie na ile umiała, pomagała mi, broniła, dobrze, że miałem chociaż ją. Tak czy siak, prowadząc moją prywatną "terapię " zrozumiałem, jak destrukcyjny wpływ miało to wszystko na mój rozwój i psychikę.
Dział 3 : Relacje z rówieśnikami : Przez słaby rozwój fizyczny, odstawałem od innych, wyglądałem na 3 lata młodszego, najniższy, najszczuplejszy, co powodowało wiele wyśmiania i odrzucenia, z tego wyszły ogromne kompleksy. Zacząłem czuć się gorszy, unikać towarzystwa, panicznie bać się pewnych osób. Nie umiałem nigdy walczyć o swoje, poddawałem się w każdej niemal konfrontacji.
Dział 4 : Relacje z kobietami
Od małego podobały mi się kobiety, jak to zdrowemu facetowi, przez nieśmiałość i kompleksy, poznawałem je głównie w grach i kończyło się na pisaniu. W wieku 18-22 lat spotykałem się z kilkoma, ale z żadną nie potrafiłem zbudować nic stałego. Wiadomo, zero poczucia męskości, kompleksy...
Dział 5 : Samorozwój: Od kilku lat wegetuje, marnuje talenty, chodzę do idiotycznej pracy, pracuję jednak nad zmianą tego, jednak to też sprawia że czuję się mniej wartościowy.
Jaka jest kluczowa sprawa ? Mam ogromny problem z seksualnością i psychiką.
Od młodych lat zauważyłem u siebie tendencje do OCD ( nerwicy natręctw ) Od małego musiałem 100 razy włączać i wyłączać światło, idealnie wymieniać grzechy na spowiedzi, idealnie się uczyć... zacząc wyrastać we mnie chory perfekcjonizm i skrupulanctwo, dodatkowo niepokój czy wszystko zrobiłem według schematu. Potem zaczęły się liczenia do parzystych liczb w głowie, liczenie ile łyków wody wziąłem, sprawdzanie za szafą czy czegoś tam nie ma po kilka razy. Zaczęły pojawiać się pierwsze lęki. Zacząłem się bać, czy nie jestem gejem i nie podoba mi się kolega z drużyny. Ścisk w brzuchu, lęk, rozmyślania, unikanie tej osoby.Dziś dzięki temu forum rozumiem ten mechanizm. Odkąd pamiętam byłem marzycielem, uciekałem w świat fantazji, mam ogromną wyobraźnię, doczytałem, że dzieci z rodzin patologicznych mają tendencję do ucieczki w świat iluzjii, bo tam są bezpieczne. Non stop coś analizowałem, rozmyślałem, czy robię dobrze, czy źle, potem przerzuciło się to na wiarę. Zacząłem obsesyjnie wyliczać grzechy, spowiadać się ze wszystkiego, spisywać na kartce. To się nazywa religijność neurotyczna.To według mojej obserwacji był okres początkowego stadium OCD i zaburzeń lękowych. Miałem też ogromne kompleksy w kwestii seksualnej, mam drobne przyrodzenie, mieści się w granicach normy ( tak, zmierzyłem ) ale wpadłem w wieku 15 lat w pornografię i masturbację, potem pojawiły się kompleksy, że za mały, że nie wystarczy kobiecie. Chciałem, ale nie umiałem przeżywać seksualności, najpierw uważałem ją za grzech, dodatkowo to spowodowało stres, lęki o obrzydzenie do niej, z drugiej storny mnie pociągała. Zaczęło się od fantazjowania o koleżankach z klasy, non stop masturbowałem się i wyobrażałem seks z nimi. Podejrzewam, że to przez tę zdolność do fantazjowania i uciekania w świat wyimaginowany. Tam nie było kompleksów, lęków, to się działo w mojej głowie. Czasami zdarzały mi się fantazje homoseksualne, w których tak jakby byłem ofiarą jakiegoś silniejszego kolegi, co jest dla mnie dziś jasnym dowodem na brak poczucia męskości, kompleksy i pragnienie bycia silnym, dominującym mężczyzną, a czułem się nikim jako mężczyzna. Ale nie przejmowałem się tym, jakoś z tym starałem się żyć, zaczęła się pornografia. Jazda bez trzymanki, co dziennie. Wszystkie te kobiety, moje...Później lesbijki, w końcu nawet geje... Choć na początku mnie to brzydziło, później już nie. Dziś wiem, jak działa pornografia, potrzeba coraz mocniejszego koba dopaminy... miałem okresy przerw po kilka tygodni ale potem wpadałem w to znowu. Kobiety zaczęły mi się mniej podobać, wolałem to robić, niż poznawać prawdziwe, w dodatku czułem się nieatrakcyjny i niezdolny do współżycia, dlatego płakałem, że będę już zawsze sam.Wszelkie lęki, z objawami jak opisujecie : ścisk, brak apetytu, problemy ze snem itp. półtora roku temu coś się zmieniło. Poznałem kobietę, troche młodszą. Inna niż wszystkie, pomogła mi w walce z zaburzeniami, motywuje mnie do dziś, węspiera psychicznie, kocha mnie takiego jakim jestem...Do tej pory jednak mam problemy z masturbacją i pornografią... zniszczyło mnie to. OCD przerzuciło się na seksuakność. Kiedy próbowaliśmy współżyć, mnie nachodzą obrazy innych kobiet, seksu z nimi, że wolę je, to odpala poczucie winy, lęk, dół. Nie cieszy mnie zbliżenie, nie mam pełnej erekcji, nie mogę się skupić. Często towarzyszy mi lęk, że ją zdradzę, że inne są lepsze i seksowniejsze, choć jest piękna. Wyobrażam sobie seks przy masturbacji z kobietami, które gdzieś widzę i mi się podobają,podnieca mnie taki seks jakby ostry, wyobrażam to sobie z nimi, nigdy z moją dziewczyną. Mam takie poczucie, że to nie jest tak atrakcyjne, że ona nie zasługuje na takie wyobrażenia brzydkie i fantazjuję o innych. To powoduje POTWORNE wyrzuty sumienia, rozpacz, chęć zakończenia związku. że jestem świnia, zdrajca, potępiam się, boję że nigdy nie będę uczciwy. Dla mnie tak jakby... chciałbym aby inne kobiety mnie nie pociągały, tylko ona, ma być perfekcyjnie. Chcę być uczciwy i wierny, jak spodoba mi się inna,to od razu lęk i ścisk i 100 myśli, co teraz, jednak jestem zdrajcą... Prześladuje mnie myśl o tej kobiecie, czasem kilka dni, aż popełnię masturbację z myślą o niej i juz wszystko mi jedno, staje sie obojętny, potem obsesja przechodzi. Co o tym myślicie ? Chcemy sie ozenić, ja ją kocham, ale mam poranioną seksualność bardzo... Czy da się to odbudować i zmienić ? Czy te wyobrażenia kobiet i myśli o nich, to OCD pomieszane z seksualnością ? W dodatku wolę masturbację niż współżycie... Przy próbach, odbiegam zaraz myślami do tego co widziałem,penis mięknie,podnieca mnie tylko kilka pozycji...W dodatku wyobrażam sobie, że mam większego penisa,że jestem bardziej męski i że ją zaspokoję... Tak jakby szukanie potwierdzenia swojej męskości ? Mam okresy nałogowej masturbacji, fantazjuję o wielu kobietach, potem okres np 2 tygodnie abstynencji, wpadnie mi jakaś w oko i strach. Jesteś niewierny, zobacz, zdrajca... Pojawiają się obrazy tej kobiety, jej tyłka itp... w końcu nie wytrzymuje, poddaje sie, masturbuje, wszystko mi obojętne, napięcie schodzi i walczę dalej. Nie umiem się skupić na mojej dziewczynie, myslę o sobie, o lękach, o zdradzie, o tym, że wolę inne,że wolę obrazki, że jestem niewierny. To powoduje depresję i płacz. Jak mam z tego wyjść ? Ja ją kocham, na prawdę, najbardziej.... Jak mam odbudować moją seksualność ? Zamierzam rzucić porno i pójść na odwyk, wszyscy tak radzę. Czy zdrowe będzie też przestać całkiem masturbować się ? boje się, że te schematy nigdy nie odejdą, tak ja utrwaliłem. Tak strasznie żałuje, tak chce móc się z nią kochać, cieszyć się tym, dać jej to co najlepsze... Moje kompleksy sprawiły, że nie czuje się męski, niepewny siebie, boje się, że mam za małego, że jej nie zaspokoję, dodatku te obrazy, poczucie winy, strach przed niewiernością... rozbieganie się myśli. No i nie podnieca mnie tak żywa kobieta jak obrazy które pamiętam...błagaęm o pomoc. Jak to poukładać, jak z tego wyjść ? Jak znów mieć normalny popęd i pragnąć kobiety i się podniecać ? Odwyk, no fap, no porn + walka z zaburzeniami lękowymi i OCD ? Jest to ogromnie trudne... Może ktoś ma jakieś rady ? Coś podobnego przeszedł ? Pozdrawiam i czekam !