Masz dużo materiałów na forum, jak również terapia beh-poz powinna Ci pomóc. Ja jestem dość swieży w temacie, jednak u Mnie to właśnie myśli i nadmierne palenie trawy doprowadziły do rozwoju zaburzenia, ale już jestem bliżej niż dalej i ciągle się uczę
Ale tak w skrócie, to 1 zasada którą sobie musisz wpoić, to że myśli to tylko myśli i tak długo jak nadajesz im wartość to są natrętne, ja nawet stosuje sobie zamiennik słowa, że nie tyle co natrętne, tylko to zwykłe myśli, ale posiadające negatywny ładunek emocjonalny w postaci lęku, żeby było śmieszniej to dopiero po 27 latach dowiedziałem się że mam coś takiego jak lęk w sobie, i to było ciężkie na początku do przetrawienia i uwierzenia że to lęk czyni takie cuda

Trzeba ćwiczyć świadomą uwage, tak żeby mimo myśli i tego że ciężko sobie z nimi na początku radzić to tylko myśli podrzucane przez zaburzony stan emocjonalny i TY decydujesz czy nadasz wartość czy nie, druga bardzo ważna sprawa to Zaakceptowanie tych myśli, wszystkich bez wyjątku, nie musisz zgadzać się z ich treścia, ale ważne jest zaakceptowanie ich istnienia, na początku jest tylko mówienie że akceptuje, ale akceptacja przychodzi z czasem również taka wewnętrzna, bo ja tak samo miałem na początku że mówiłem że akceptuje ale totalnie tego nie czułem.
Trzecie, pozwolenie sobie na te myśli i puszczenie kontroli, tutaj pomaga złość na zaburzenie, Ono Ci myśli a Ty mu przekonanie i tekst że hu. Ci w dupe, wiem że to Ty, podsyłaj sobie te myśli a ja mam w to wyjeb.., akceptuje to w pełni i przyzwalam na te myśli

mimo to robie swoje, czyli spacer, tv, praca, znajomi, jednym słowem "normalne" życie.
Dużo gubiłem się z tym na początku, bo wiedziałem o tych zasadach, jednak wnikałem w treść natrętów, a je trzeba ignorować, i to jak przyjdą, Sama sobie ich nie wyciągaj, bo ja robiłem taki błąd że nawet sam je wyciągałem, przychodzi myśl, a Ty ja ignorujesz, na początku jest ciężko ale później już męczy na tyle że zaczynasz mieć ją w dupie. Akceptuj zaburzenie, bo wiesz że to przejściowe, nie boisz się tego ani tu ani w przyszłości, bo nawet jak przyjdzie kiedykolwiek z powrotem, to znów to pokonasz, bo już przestaniesz się dziwić, co Ci jest, bo będziesz wiedziała że to ta stara franca
Ja też sposób jaki mam, to zapisuje w dzienniku/zeszycie. Wpisuje myśl i z terapii i z materiałów zebranych warto sobie napisać natręta, a pod spodem logikę, czyli Prawdopodobieństwo realizacji tej myśli, czy byłbym w stanie coś takiego zrobić, czy mam się czym przejmować, co ta myśl znaczy? Czy taki/taka jestem, czy byłbym w stanie to zrobić?
Warto sobie też pisząc zastanowić się czy np. natręt nie ma mocy dlatego że masz jakiś wewnętrzny konflikt, jakieś przekonanie na dany temat i weryfikacja tego przekonania, czy faktycznie to co myślisz albo uważasz jest uzasadnione i sprawdzone, czy np. nie wpoiłaś sobie czegoś kiedyś i teraz to generuje pożywkę dla natrętów?
Odnajduj też strach, czego się boisz, co jest tak ważne że nerwica się tego przyczepiła? I czy jesteś realnie w stanie na to wpłynąć, czy to tylko nerwicowy cyrk i patrzysz przez matrixa na rzeczywistość?
Upór, tak jak ta franca jest uparta, to Ty musisz być w drugą stronę, Mi na początku tak było ciężko że nawet jak zapisywałem to czułem ból w ręce tak żeby przestać pisać, a teraz wiem że to zagrywka tej małpy, uparłem się żeby codziennie zapisywać, jak gorszy dzień to potrafiłem wpisywać myśli i moją logike do nich i dlaczego są śmieszne i irracjonalne co paręnaście minut, przez 3 m-ce zapisałem więcej niż ogólnie pisałem ręcznie przez ostatnie 5 lat

Do tego próby medytacji, a dokładnie mindfulness, to pomaga bo właśnie ćwiczysz świadomą uwagę i uczysz się egzystować wraz z myślami i emocjami bez względu na ich treść i to czy emocje są pozytywne czy negatywne.
Stosując upór i trzymanie się zasad, z różnymi skutkami początkowo, to zobaczysz że w końcu przyniesie to dobre skutki i uwolni Cie spod kontroli nerwicy i to Ty zaczniesz być "kierowcą"
