Granica wojny z lękiem.
: 20 lipca 2018, o 21:12
Potrafiłem na kilka dni radykalnie się przebić z lęku postanowieniem że kończę z tym ale wystarczył deszczowy smutny dzień i powaliło mnie na pysk.
Jeżeli ma sie natręt solipsystyczny i ja zacząłem akceptować że to jest niefalsyfikowane i nic z tym nie zrobie oprócz zmiany podejścia co robi każdy normalny czlowiek. Zacząłem bez wiekszego robienia na siłe pokazywać umysłowi że życie bez lęku też istnieje, staram się mu to pokazywać, zmieniać otoczenje myśli coraz lepiej mi to wychodzi ale wtedy jak już akceptuje że zmiana podejścia jest jedynym rozwiązaniem na natręty filozoficzne to cały lęk ustępuje i zaczyna sie jakiś stan depresyjny. Wyjaśnicie mi to ?
Jeżeli ma sie natręt solipsystyczny i ja zacząłem akceptować że to jest niefalsyfikowane i nic z tym nie zrobie oprócz zmiany podejścia co robi każdy normalny czlowiek. Zacząłem bez wiekszego robienia na siłe pokazywać umysłowi że życie bez lęku też istnieje, staram się mu to pokazywać, zmieniać otoczenje myśli coraz lepiej mi to wychodzi ale wtedy jak już akceptuje że zmiana podejścia jest jedynym rozwiązaniem na natręty filozoficzne to cały lęk ustępuje i zaczyna sie jakiś stan depresyjny. Wyjaśnicie mi to ?