Ten natręt nie chce puścic !!
: 22 czerwca 2018, o 16:20
Cześć wszsytkim, od kilku miesięcy mam już tą przyjemność, aby czytać te forum
i w końcu nadszedł czas na mój pierwszy post.
Moja nerwica opiera się na natrętnej myśli "mam raka" (niezmiennie od kilku miesięcy tak samo), której kompletnie nie mogę sie pozbyć. Ogólnie to gdzieś tam czuję że ta myśl jest zupełnie irracjonalna i to wytwór tylko mojego stanu emocjonalnego. Nawet czasem myśle sobie że ta myśl jest taka "pusta", niepoparta niczym , znikąd.
I tak wiem to w sumie cały czas, staram się o tym nie myśleć ale jednak myśl sie tak uczepiła że nawet na moment nie moge o niej zapomnieć i praktycznie cały dzień mam ją z tyłu głowy (to jak jest lepiej) albo tak przejmuje kontrolę że zaczynam jej wierzyć i wpadam w takie poczucie "stania na krawędzi" i dochodzi takie przekonanie że na pewno mam. Z tego powodu też lękowo podchodze do wszystkiego gdzie dostrzegam jakieś choroby, nachodzą mnie myśli o chrobochach i obrazy chorych osób. (nie będe ich opisywac bo nie ma po co).
Co do innych objawów, nie mam jakoś ich dużo. Jedyne co czuję to oczywiście zmęczenie, takie wyczerpanie umysłu, czasami jak jest gorszy moment to panika. Poza tym lekkie problemy ze snem i ogólny niepokój. (tu oczywiście pojawiają sie myśli : może mam co innego, to nie nerwica, przecież nic mnie nie boli i nie skacze mi serce i nie mam problemów trawiennych jak to inni często opisują
).
Nie czuję też żadnej potrzeby robienia badań (chociaz robilem i wszystko jest ok). Nie wyszukuje u siebie żadnych objawów, nie badam swojego ciała itp.
Ale do sedna...
Chcę zapytać o parę swoich wątpliwości.
1. Co do akceptacji, zastanawiam się co ja własciwie mam zaakceptować. To że mam te myśli czy bardziej ich treść (tylko jak zaakceptowac treść myśli "mam raka" ?). Czasem też mówię sobie np. "no dawaj nerwico chodź, pokaż co potrafisz" (tak jak chyba trzeba) ale zaraz za tym idzie myśl - czy ja się tym nie proszę o chorobę, nie zapraszam jej? I tak sobie myślę wtedy, gdybym ja miał na przykład myśli o homoseksualiźmie to mógłbym to jakoś ignorować bo wiem że orientacja nie bierzę się z naszych myśli (a na pewno nerwicowych), a w przypadku swojego zaburzenia ja ciągle jestem przekonany o jakimś powiązaniu między myślami a chorobą. Bo czy nie mówi się że myśli są odzwierciedleniem stanu zdrowia, w zdrowym ciele zdrowy duch itp...
2.Tu oczywiście "klasyk"czyli wszystkie te myśli że na pewno od tego zachoruje albo już jestem chory. Własciwie to gdzieś tam chyba podświadomie jestem przekonany że można tak przyciągnąć chorobę. Zawsze wierzyłem w to co opisuje się w książkach np. o potędze podświadomości albo w takich "sekretach"
. I gdzieś chyba myślę że na tym tle ta nerwica się rozwinęła. Oczywiście nie pomagają jakieś znalezione/przeczytane w różnych miejscach (nawet przypadkowo) komentarze w stylu : "nie myśl o raku bo w końcu na niego zachorujesz" itp. I właściwie najgorsze moje stany są właśnie wtedy jak jestes przekonany że od tych myśli to na pewno zachoruje i nie mam jak z tego uciec...
3. I jeszcze co do taktyki, czy warto jest wmawiać sobie na przekór tej myśli : "jestem zdrowy" "nie mam raka" ?
Oczywiście czytam forum i wiem że nerwica opiera się na wątpliwościach. Tylko że to o czym napisałem to są takie moje bardziej przekonania, przynajmniej wg mnie teraz
Tak więc byłbym wdzięczny za jakiś komentarz do tego co napisałem.
PS chętnie bym popisał z kimś kto ma/miał podobnie
PS sory za te nawiasy wszędzie


Moja nerwica opiera się na natrętnej myśli "mam raka" (niezmiennie od kilku miesięcy tak samo), której kompletnie nie mogę sie pozbyć. Ogólnie to gdzieś tam czuję że ta myśl jest zupełnie irracjonalna i to wytwór tylko mojego stanu emocjonalnego. Nawet czasem myśle sobie że ta myśl jest taka "pusta", niepoparta niczym , znikąd.
I tak wiem to w sumie cały czas, staram się o tym nie myśleć ale jednak myśl sie tak uczepiła że nawet na moment nie moge o niej zapomnieć i praktycznie cały dzień mam ją z tyłu głowy (to jak jest lepiej) albo tak przejmuje kontrolę że zaczynam jej wierzyć i wpadam w takie poczucie "stania na krawędzi" i dochodzi takie przekonanie że na pewno mam. Z tego powodu też lękowo podchodze do wszystkiego gdzie dostrzegam jakieś choroby, nachodzą mnie myśli o chrobochach i obrazy chorych osób. (nie będe ich opisywac bo nie ma po co).
Co do innych objawów, nie mam jakoś ich dużo. Jedyne co czuję to oczywiście zmęczenie, takie wyczerpanie umysłu, czasami jak jest gorszy moment to panika. Poza tym lekkie problemy ze snem i ogólny niepokój. (tu oczywiście pojawiają sie myśli : może mam co innego, to nie nerwica, przecież nic mnie nie boli i nie skacze mi serce i nie mam problemów trawiennych jak to inni często opisują

Nie czuję też żadnej potrzeby robienia badań (chociaz robilem i wszystko jest ok). Nie wyszukuje u siebie żadnych objawów, nie badam swojego ciała itp.
Ale do sedna...

Chcę zapytać o parę swoich wątpliwości.
1. Co do akceptacji, zastanawiam się co ja własciwie mam zaakceptować. To że mam te myśli czy bardziej ich treść (tylko jak zaakceptowac treść myśli "mam raka" ?). Czasem też mówię sobie np. "no dawaj nerwico chodź, pokaż co potrafisz" (tak jak chyba trzeba) ale zaraz za tym idzie myśl - czy ja się tym nie proszę o chorobę, nie zapraszam jej? I tak sobie myślę wtedy, gdybym ja miał na przykład myśli o homoseksualiźmie to mógłbym to jakoś ignorować bo wiem że orientacja nie bierzę się z naszych myśli (a na pewno nerwicowych), a w przypadku swojego zaburzenia ja ciągle jestem przekonany o jakimś powiązaniu między myślami a chorobą. Bo czy nie mówi się że myśli są odzwierciedleniem stanu zdrowia, w zdrowym ciele zdrowy duch itp...
2.Tu oczywiście "klasyk"czyli wszystkie te myśli że na pewno od tego zachoruje albo już jestem chory. Własciwie to gdzieś tam chyba podświadomie jestem przekonany że można tak przyciągnąć chorobę. Zawsze wierzyłem w to co opisuje się w książkach np. o potędze podświadomości albo w takich "sekretach"

3. I jeszcze co do taktyki, czy warto jest wmawiać sobie na przekór tej myśli : "jestem zdrowy" "nie mam raka" ?
Oczywiście czytam forum i wiem że nerwica opiera się na wątpliwościach. Tylko że to o czym napisałem to są takie moje bardziej przekonania, przynajmniej wg mnie teraz

Tak więc byłbym wdzięczny za jakiś komentarz do tego co napisałem.
PS chętnie bym popisał z kimś kto ma/miał podobnie
PS sory za te nawiasy wszędzie

