Po co ja się pytam...
: 18 lutego 2018, o 21:25
W zasadzie znam odpowiedź na to pytanie i wiem, że moje natrety pogrywaja sobie ze mną jak chcą i wiem, że nie mam schizy aleeee..
No właśnie to ale. Chodzi mi o moje "paranoje" to tylko jeden przykład z ostatniego czasu. Mam głupia koleżankę w pracy i ogólnie jest karierowiczka, podpiernicza niby przypadkiem coś wypadają do szefa. No i kumpel się dowiedział, że jego kolezanka z nią pracowała i tamta została zwolniona za motanie w grupie.... Nie lubimy się, chociaż moja kierowniczka nie wie o tej sytuacji za co ta bicz została zwolniona. No i ostatnio okazało się, że grupa powiedziała kierowniczce, że ma na tamtą zwrócić uwagę bo coś z nią nie tak itp. Ale kierowniczka ja uwielbia. Laska pracuje ok ale jest szuja. No i do brzegu... Nie lubimy się, ja z nią nie chce mieć nic wspólnego, mam się na baczności, że może każdy mój błąd powiedzieć szefowi (co już uważam za lekka paranoje) no ale wisienka na torcie to to, że ostatnio pewne osoby magazynu zostały przylapane na kradzieży i zwolnione no i ok. Ale myślę sobie a co jakby ona mi coś podrzuciła (gdzie z magazynem ona niewiele ma coś wspólnego) no i pojawia się lęk, ale nie dlatego, że się boję (chociaż to pewnie jest możliwe jakoś), że tak by się stało ale boję się, że w ogóle skąd tak pomyślałam, że to na bank paranoja. Potem myślę, że to przecież teoretycznie jest możliwe, potem się z tego śmieje a potem znowu natrety, że to jest możliwe i może jakoś się przed tym zabezpieczyć np nie zostawiać plecaka bez opieki, a potem znowu śmiech, że to przecież jest tak mozliwejak to, że spadnie na mnie samolot albo jak to, że wygram w totolotka..... To jest tylko jedna sytuacja, ale takich wkrętów samonakrecajacych się jest mnóstwo. Ostatnio psycholozka mi mówi, po tym co jej powiedziałam...A ma Pani krytycyzm? No więc mówię o tym samolocie i wygraniu w totolotka, i zaraz mówię ale tak właściwie to czemu Pani o to pyta, przecież mnie Pani zna. Powinna pani to wywnioskować. Więc się zaczęła śmiać i mówi, że musi przy mnie uważać co mówi, bo to słówko z kręgu psychozy więc to dla mnie woda na młyn i to czyste OCD. Ale ja sama nie wiem, czy ja mam ten krytycyzm.... Właściwie to przecież wiem, że to głupota i w ogóle, że ta myśl jest z dupy, ale ten lek i myśli, że teoretycznie to możliwe..... Po prosru potrzebuje wsparcia.... Psychiatra też mi mówiła, że lekowcy nie idą w psychozy i, że nigdy jej nie będę mieć a potem rozmawiałyśmy o mojej psychoanalizie dawno temu i mówi no to woda na młyn dla Pani ble ble ble i potem no od takiego analizowania można się upsychotycznic...i mówi na szczęście u pani to nie ma miejsca i ja już lek i jej pytam a ona...ZE TO ZART TYLKO I ZE NIE MAM JEJ LAPAC ZA słówka. Ze nigdy nie będę miała psychozy. No, ale ja wiem, że to mój konik... I zaraz po wyjściu myślę, że a jakbym jej powiedziała o tej koleżance to może by zmieniła zdanie...albo ta koleżanka będzie mi kupowała prezent na ur z pracy i ja nie che a potem a co jakby ona (to już jak strach przed schiza tańczył i śpiewał) sobie do tego prezentu przyczepila np podsłuch i myślę sobie face palm nie wierzę i znowu jak z tym plecakiem i podrzuceniem. Ja się kloce sama z natretami - po co by miała to robić -nie ma tak małych podsluvhow - czemu ja tak myślę -przecież to absurd - tak każdy chce wiedzieć co ja mowie(żart) ja mam świadomość, że to natrety bo pomyśleć da się wszystko a, że ja się boję schizy.... To natrety robią że mną co chcą... Potrzebuję po prostu wsparcia....A teraz widzę 9 odsłon i się stresuje, że każdy boi się odpisać, bo to schiza. ZAL.PL płacze nad własnym losem i bujną wyobraźnia.
No właśnie to ale. Chodzi mi o moje "paranoje" to tylko jeden przykład z ostatniego czasu. Mam głupia koleżankę w pracy i ogólnie jest karierowiczka, podpiernicza niby przypadkiem coś wypadają do szefa. No i kumpel się dowiedział, że jego kolezanka z nią pracowała i tamta została zwolniona za motanie w grupie.... Nie lubimy się, chociaż moja kierowniczka nie wie o tej sytuacji za co ta bicz została zwolniona. No i ostatnio okazało się, że grupa powiedziała kierowniczce, że ma na tamtą zwrócić uwagę bo coś z nią nie tak itp. Ale kierowniczka ja uwielbia. Laska pracuje ok ale jest szuja. No i do brzegu... Nie lubimy się, ja z nią nie chce mieć nic wspólnego, mam się na baczności, że może każdy mój błąd powiedzieć szefowi (co już uważam za lekka paranoje) no ale wisienka na torcie to to, że ostatnio pewne osoby magazynu zostały przylapane na kradzieży i zwolnione no i ok. Ale myślę sobie a co jakby ona mi coś podrzuciła (gdzie z magazynem ona niewiele ma coś wspólnego) no i pojawia się lęk, ale nie dlatego, że się boję (chociaż to pewnie jest możliwe jakoś), że tak by się stało ale boję się, że w ogóle skąd tak pomyślałam, że to na bank paranoja. Potem myślę, że to przecież teoretycznie jest możliwe, potem się z tego śmieje a potem znowu natrety, że to jest możliwe i może jakoś się przed tym zabezpieczyć np nie zostawiać plecaka bez opieki, a potem znowu śmiech, że to przecież jest tak mozliwejak to, że spadnie na mnie samolot albo jak to, że wygram w totolotka..... To jest tylko jedna sytuacja, ale takich wkrętów samonakrecajacych się jest mnóstwo. Ostatnio psycholozka mi mówi, po tym co jej powiedziałam...A ma Pani krytycyzm? No więc mówię o tym samolocie i wygraniu w totolotka, i zaraz mówię ale tak właściwie to czemu Pani o to pyta, przecież mnie Pani zna. Powinna pani to wywnioskować. Więc się zaczęła śmiać i mówi, że musi przy mnie uważać co mówi, bo to słówko z kręgu psychozy więc to dla mnie woda na młyn i to czyste OCD. Ale ja sama nie wiem, czy ja mam ten krytycyzm.... Właściwie to przecież wiem, że to głupota i w ogóle, że ta myśl jest z dupy, ale ten lek i myśli, że teoretycznie to możliwe..... Po prosru potrzebuje wsparcia.... Psychiatra też mi mówiła, że lekowcy nie idą w psychozy i, że nigdy jej nie będę mieć a potem rozmawiałyśmy o mojej psychoanalizie dawno temu i mówi no to woda na młyn dla Pani ble ble ble i potem no od takiego analizowania można się upsychotycznic...i mówi na szczęście u pani to nie ma miejsca i ja już lek i jej pytam a ona...ZE TO ZART TYLKO I ZE NIE MAM JEJ LAPAC ZA słówka. Ze nigdy nie będę miała psychozy. No, ale ja wiem, że to mój konik... I zaraz po wyjściu myślę, że a jakbym jej powiedziała o tej koleżance to może by zmieniła zdanie...albo ta koleżanka będzie mi kupowała prezent na ur z pracy i ja nie che a potem a co jakby ona (to już jak strach przed schiza tańczył i śpiewał) sobie do tego prezentu przyczepila np podsłuch i myślę sobie face palm nie wierzę i znowu jak z tym plecakiem i podrzuceniem. Ja się kloce sama z natretami - po co by miała to robić -nie ma tak małych podsluvhow - czemu ja tak myślę -przecież to absurd - tak każdy chce wiedzieć co ja mowie(żart) ja mam świadomość, że to natrety bo pomyśleć da się wszystko a, że ja się boję schizy.... To natrety robią że mną co chcą... Potrzebuję po prostu wsparcia....A teraz widzę 9 odsłon i się stresuje, że każdy boi się odpisać, bo to schiza. ZAL.PL płacze nad własnym losem i bujną wyobraźnia.