Tęsknota za dawnymi czasami
: 3 listopada 2017, o 01:28
Cześć Kochani!
Taki może lżejszy temat na tapecie, ale mimo wszystko często do mnie wracający.
Często zdarza Wam się bardzo tęsknić za dawnymi latami?
Złapałam się na tym, że mnie ten temat dosyć często nachodzi.
Taka straszna nostalgia za czasami liceum, kiedy wszystko wydawało się prostsze, niebo było jakieś takie bardziej niebieskie, a trawa bardziej zielona.
Jestem obecnie przed trzydziestką, mam dosyć fajną pracę, partnera, kilku dobrych znajomych i rozmaite zaburzenia nerwicowe, które bardziej czasem mniej dają o sobie znać. Chodzi mi o to, że teoretycznie nie znajduję się w jakimś dołku życiowym, ale nie mogę pozbyć się poczucia, że kiedyś to był zupełnie inny komfort życia. Fakt, było to życie bez zaburzeń nerwicowych, ale nie tylko w tym rzecz.
Mam wrażenie, że znajomości z tamtych lat były jakieś takie bardziej trwalsze, bez obłudy, ogólnie żyło się bardziej spontanicznie. Nie miało się hajsu, bo się wtedy jeszcze nie zarabiało i człowiek cieszył się z każdej najmniejszej pierdoły. Przeżywało się pierwsze miłości. Człowiek był jakiś taki bardziej otwarty, bezpośredni.
Ogólnie dużo mogłabym tu wymieniać. Wiem, że wielu ludzi (w tym ja) idealizuje pewne okresy w swoim życiu i ogólnie, kiedy patrzy się na coś przez pryzmat czasu - dostrzega się trochę inny wymiar danych rzeczy.
W każdym razie, meritum jest takie, że wiem, że te czasy nigdy już nie wrócą, nigdy już nie poczuję tych emocji co kiedyś i strasznie nad tym ubolewam. Zdarza mi się nawet pochlipać z tego powodu. Mam dwójkę przyjaciół z tamtych lat, z którymi po dziś dzień utrzymuję kontakt, ale to już nie to samo. Nawet ostatnio sami stwierdziliśmy, że życie zabija w nas radość samego życia
Wiadomo, wszyscy się zmieniamy, osiągamy pewne etapy swojego życia, więc normalnym jest, że życie staje się coraz bardziej poważne, poukładane. Odhaczamy rzeczy z listy życzeń i obowiązków, prujemy wszędzie, bo czasu mało, pasowałoby się postarać o jakis awans, kupić nową pralkę, zabookować terminy na wakacje.
Zawsze coś. Choć wtedy, lata temu, też było "zawsze coś". Ale robiło się to z taką werwą. Z zupełnie innym podejściem do życia i klimatem.
Dajcie proszę znać, czy też miewacie takie poczucie bezsensu obecnego życia i nostalgii za tym, co kiedyś
Taki może lżejszy temat na tapecie, ale mimo wszystko często do mnie wracający.
Często zdarza Wam się bardzo tęsknić za dawnymi latami?
Złapałam się na tym, że mnie ten temat dosyć często nachodzi.
Taka straszna nostalgia za czasami liceum, kiedy wszystko wydawało się prostsze, niebo było jakieś takie bardziej niebieskie, a trawa bardziej zielona.
Jestem obecnie przed trzydziestką, mam dosyć fajną pracę, partnera, kilku dobrych znajomych i rozmaite zaburzenia nerwicowe, które bardziej czasem mniej dają o sobie znać. Chodzi mi o to, że teoretycznie nie znajduję się w jakimś dołku życiowym, ale nie mogę pozbyć się poczucia, że kiedyś to był zupełnie inny komfort życia. Fakt, było to życie bez zaburzeń nerwicowych, ale nie tylko w tym rzecz.
Mam wrażenie, że znajomości z tamtych lat były jakieś takie bardziej trwalsze, bez obłudy, ogólnie żyło się bardziej spontanicznie. Nie miało się hajsu, bo się wtedy jeszcze nie zarabiało i człowiek cieszył się z każdej najmniejszej pierdoły. Przeżywało się pierwsze miłości. Człowiek był jakiś taki bardziej otwarty, bezpośredni.
Ogólnie dużo mogłabym tu wymieniać. Wiem, że wielu ludzi (w tym ja) idealizuje pewne okresy w swoim życiu i ogólnie, kiedy patrzy się na coś przez pryzmat czasu - dostrzega się trochę inny wymiar danych rzeczy.
W każdym razie, meritum jest takie, że wiem, że te czasy nigdy już nie wrócą, nigdy już nie poczuję tych emocji co kiedyś i strasznie nad tym ubolewam. Zdarza mi się nawet pochlipać z tego powodu. Mam dwójkę przyjaciół z tamtych lat, z którymi po dziś dzień utrzymuję kontakt, ale to już nie to samo. Nawet ostatnio sami stwierdziliśmy, że życie zabija w nas radość samego życia
Wiadomo, wszyscy się zmieniamy, osiągamy pewne etapy swojego życia, więc normalnym jest, że życie staje się coraz bardziej poważne, poukładane. Odhaczamy rzeczy z listy życzeń i obowiązków, prujemy wszędzie, bo czasu mało, pasowałoby się postarać o jakis awans, kupić nową pralkę, zabookować terminy na wakacje.
Zawsze coś. Choć wtedy, lata temu, też było "zawsze coś". Ale robiło się to z taką werwą. Z zupełnie innym podejściem do życia i klimatem.
Dajcie proszę znać, czy też miewacie takie poczucie bezsensu obecnego życia i nostalgii za tym, co kiedyś