Bardzo proszę o pomoc.
: 23 lutego 2017, o 16:01
Witam wszystkich bardzo serdecznie. Mam na imię Kamil.
Od ponad roku mam natrętne myśli w stosunku do moich bliskich, których kocham najbardziej na świecie.
W tej chwili po lekturze Waszego forum i psychoterapii te myśli coraz mniej mnie straszą. Znam już ten cały mechanizm itd. Ale nadal mam problem „techniczny”
Kiedyś zawsze lubiłem sobie mówić, że wszystko będzie dobrze, żeby moi bliscy żyli 100 lat i było super. Aż któregoś dnia mój mózg jak usłyszał jakąś chorobę to potem myśli mówiły mi na przykład: „Żeby moja mama miała Alzheimera, żeby zachorowała” itd., itp. Czyli standardowo przeciwieństwo tego, co mam w sercu.
W tej chwili te myśli już raczej mnie nie straszą tak jak na początku albo straszą mniej ale jednak ciągle są, więc nie wiem, czy gdzieś nie popełniam błędu...
I dlatego mam do Was pytanie i prośbę o pomoc.
Załóżmy, że rano wstaję i mam myśl „żeby moja mama zachorowała” to czy ja mam tę myśl obserwować bez emocji aż sama zniknie tak jak powiedzmy pomyślę o tym, że za oknem pada deszcz, czy jak tylko myśl się pojawi to usłyszeć ją i jak najszybciej myśleć o czymś innym np. o tym co dzisiaj mam zrobić. Bo tego do końca nie mogę zrozumieć i z tym się jeszcze męczę.
Tak samo jak jestem na koncercie, czy na obiedzie z bliskimi i jak na przykład popatrzę na moją mamę i od razu jest myśl np: „Żebyś zachorowała” to czy mam od razu po tej myśli skupić się na piosence z tego koncertu czy powiedzmy na tym, co jem, czy "obejrzeć" tę myśl bez emocji i wyśmiać ją tak jakbym myślał np, że banan jest żółty i poczekać aż myśl zniknie. Trudno mi to wytłumaczyć ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi.
Divin pisał tak: „gdy przychodzi mi jakaś niechciana głupia myśl do głowy to zwyczajnie pozwalam sobie na nią ale nie myślę o niej”. I tu się gubię mimo, że wałkowałem to ze 100 razy na różne sposoby. Co to znaczy pozwolić, a nie myśleć bo jeśli pozwalam przyjść myśli: "żeby moja mama zachorowała" to nie myślę o niej automatycznie? Jak można pozwolić a nie pomyśleć? Czy to właśnie chodzi o to, że pozwalam jej na bycie i za chwile ją puszczam i jest inna, że np świeci słońce? Pewnie zagmatwałem ale proszę o pomoc
Ten sam schemat np. w kościele jakaś brzydka myśl o świętych. I znów przykład: Papież to taki i taki - mam to usłyszeć i zająć się np. temperaturą w kościele i tak w kółko powiedzmy wymieniać plaże europy, czy wpatrywać się w tę myśl natrętną tylko bez żadnych emocji tak jakbym patrzył na obraz słoneczników?
Z góry pięknie dziękuję za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam
Od ponad roku mam natrętne myśli w stosunku do moich bliskich, których kocham najbardziej na świecie.
W tej chwili po lekturze Waszego forum i psychoterapii te myśli coraz mniej mnie straszą. Znam już ten cały mechanizm itd. Ale nadal mam problem „techniczny”

Kiedyś zawsze lubiłem sobie mówić, że wszystko będzie dobrze, żeby moi bliscy żyli 100 lat i było super. Aż któregoś dnia mój mózg jak usłyszał jakąś chorobę to potem myśli mówiły mi na przykład: „Żeby moja mama miała Alzheimera, żeby zachorowała” itd., itp. Czyli standardowo przeciwieństwo tego, co mam w sercu.
W tej chwili te myśli już raczej mnie nie straszą tak jak na początku albo straszą mniej ale jednak ciągle są, więc nie wiem, czy gdzieś nie popełniam błędu...
I dlatego mam do Was pytanie i prośbę o pomoc.
Załóżmy, że rano wstaję i mam myśl „żeby moja mama zachorowała” to czy ja mam tę myśl obserwować bez emocji aż sama zniknie tak jak powiedzmy pomyślę o tym, że za oknem pada deszcz, czy jak tylko myśl się pojawi to usłyszeć ją i jak najszybciej myśleć o czymś innym np. o tym co dzisiaj mam zrobić. Bo tego do końca nie mogę zrozumieć i z tym się jeszcze męczę.
Tak samo jak jestem na koncercie, czy na obiedzie z bliskimi i jak na przykład popatrzę na moją mamę i od razu jest myśl np: „Żebyś zachorowała” to czy mam od razu po tej myśli skupić się na piosence z tego koncertu czy powiedzmy na tym, co jem, czy "obejrzeć" tę myśl bez emocji i wyśmiać ją tak jakbym myślał np, że banan jest żółty i poczekać aż myśl zniknie. Trudno mi to wytłumaczyć ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi.
Divin pisał tak: „gdy przychodzi mi jakaś niechciana głupia myśl do głowy to zwyczajnie pozwalam sobie na nią ale nie myślę o niej”. I tu się gubię mimo, że wałkowałem to ze 100 razy na różne sposoby. Co to znaczy pozwolić, a nie myśleć bo jeśli pozwalam przyjść myśli: "żeby moja mama zachorowała" to nie myślę o niej automatycznie? Jak można pozwolić a nie pomyśleć? Czy to właśnie chodzi o to, że pozwalam jej na bycie i za chwile ją puszczam i jest inna, że np świeci słońce? Pewnie zagmatwałem ale proszę o pomoc

Ten sam schemat np. w kościele jakaś brzydka myśl o świętych. I znów przykład: Papież to taki i taki - mam to usłyszeć i zająć się np. temperaturą w kościele i tak w kółko powiedzmy wymieniać plaże europy, czy wpatrywać się w tę myśl natrętną tylko bez żadnych emocji tak jakbym patrzył na obraz słoneczników?
Z góry pięknie dziękuję za odpowiedź i serdecznie pozdrawiam
