Problem z myślami.
: 7 stycznia 2017, o 15:54
Cześć
Mam 24 lata i problem ze sobą.
Otóż, od zawsze byłem nieśmiały i wyobcowany, swego czasu masturbacja zajmowała mój czas i uwagę, masturbowałem się filmików i zdjęć, gdy byłem młodszy eksperymentowałem ze wszystkim, czego dzisiaj bardzo żałuje i mam z tego powodu poczucie winy, ogromne.
Dzisiaj też się masturbuje chociaż staram się mniej ponieważ moje natręctwa są olbrzymie i utrudniają mi życie, mam wrażenie, że podnieca mnie wszystko, o pewnych rzeczach nawet wstydzę się napisać bo uważam je za złe i obrzydliwe, ale pojawiają się one w myślach, albo w czasie intymnych rzeczy.
Niby zdaje sobie sprawę, że to nerwica natręctw, ale pozostaje ta niepewność, zawsze w najmniej odpowiednim momencie pojawiają się myśli które się brzydzę, ostatnio bardzo często związane z religią. Nie jestem praktykującym wierzącym, ale mimo to głęboko wierzę i to co pojawia się w moim myślach jest straszne i obrzydliwe i nawet boję się o tym napisać.
Nie potrafię sobie z tym poradzić, bo czasem czuję jakby siedział we mnie ktoś kto to wszytko akceptuje, np. pojawia się myśl i czasem czuję w sobie i fizycznie i psychicznie jakbym na to przyzwalał, czasem analizuje, że to wszystko może być podniecające i zaczyna się lawina.
I tak jak pisałem, dotyczy to wielu sfer przeróżnych zboczeń, czasem sobie powtarzam, że to przez dopaminę i uzależnienie, ale nie pomaga mi to, czasem nawet nie mogę zasnąć, albo siąść normalnie, bo myśli krążą wokół moich okolic intymnych i wszystko się z nim wiążę, albo opiera się jakiejś myśli erotyczne i czynności.
I to by nie było najgorsze, gdyby nie to, że dotyczy osób świętych, zmarłych, rodziny i tak jak pisałem wielu innych zboczeń, którymi się brzydzę, a które siedzą mi w głowie. Kiedyś pocieszałem się tym, że te myśli odrzucam, dzisiaj je analizuje, czasem chce je po prostu puścić obok, ale potem czuję podniecenie, albo przechodzi mi myśl, "to mogłoby mnie podniecić" i zaczyna się od nowa.
Chciałbym np. mimo iż nie jestem, aż tak religijny się z tego kiedyś wyspowiadać, ale co mam powiedzieć, że miałem myśli i podniecenie dotyczące nawet najbardziej niewinnych rzeczy i osób? przeraża mnie to. A gdy byłem młodszy masturbowałem się wielu rzeczy, nawet nieświadomie, a o innych rzeczach nawet nie pamiętam i w mojej głowie mienią się jak za mgłą.
To samo się tyczy życia, mam psa, którego kocham, kiedyś jak to pies polizał mnie po twarzy ja go uściskałem i pocałowałem w nos czy buzię i przyszła głupia myśl i potem za każdym razem gdy go ucałowałem czy gdy on mnie lizał, przechodziła mi ta myśl czy też podniecenie, a ja za każdym razem gdy go pocałowałem czy przytuliłem, miałem wrażenie, że siłowo sprawdzam, czy coś jest ze mną nie tak, i to tak bezmyślnie, bez planowania, mam go już tyle lat i teraz nagle takie myśli we mnie uderzyły, a ja się boję, że robię mu tym krzywdę. Kocham go tak jak swoją rodzinę, a przychodzą mi te głupie myśli i zawsze gdy go pocałuje czy przytule to w domyśle siedzi mi "czy to mnie podnieca?".
Mimo iż to głupie, bardziej dbam i przejmuję się losem zwierząt niż ludzi gdy np. słyszę o jakimś dręczeniu zwierząt w telewizji.
Najgorsze jest to, że kiedyś tak nie było, byłem świadomy tych myśli, robiłem to samo co teraz, też miałem psa, też się masturbowałem, ale żadnych głupich myśli nie było, teraz są i dotyczą wszystkiego, rodziny, psa, czy rzeczy i osób świętych.
Miałem nie dawno pogrzeb dziadka i w kościele też te myśli nie do zniesienia. W domu często powtarzam na głos "nie, to są głupie myśli, nie obchodzą mnie" i czasem to pomaga, ale w większości sytuacji nie, czasem nawet gryzłem się w dłoń by przestać myśleć o tych głupotach.
Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że te myśli mam wrażenie naprawdę mnie podniecają i że te wszystkie rzeczy które robiłem i o których myślałem przekreślają moje życie jako kogoś moralnego i dobrego. Wszystko kojarzy mi się z miejscami intymnymi, kogo widzę, zaraz pokazuje się to, potem jakieś czynności seksualne i nie mogę od tego uciec.
Jeśli chodzi o inne natręctwa to problemem jest też to iż wszystko musi być idealne, wszystko równo i pod kątem, często też myje ręce, momentami naprawdę ciężko to wyglądało, bo potrafiłem myć dłonie i twarz tak często, że występowała reakcja alergiczna i czerwona skóra.
Od dziecka byłem otyły, potem wziąłem się za siebie, ale pozostała niepewność siebie, nieśmiałość, to też ma wpływ na to, że w wieku 24 lat, jestem prawiczkiem, nigdy się nie całowałem, nie miałem dziewczyny i powtarzam sobie, że przez te wszystkie myśli, nie zasługuje na to być mieć dziewczynę, czy też rodzinę, nawet sobie postanowiłem, że nie będę miał nigdy rodziny, bo jak można mieć na przykład dzieci i takie głupie myśli w głowie. Mam wrażenie, że się próbuję ukarać, ale nawet to nie przynosi ulgi, właściwie nic nie przynosi, żyję z dnia na dzień i czuję, że zmarnowałem życie na strach, bo strach to najgorsza rzecz w moim życiu, wszystko się od niego bierze, całe życie się bałem wszystkiego i rzeczy i ludzi i różnych sytuacji, samotności, do tej pory to mam, chciałbym z tego wyjść, ale boję się, że za dużo mam na sumieniu bym mógł.
Wiem, że mógłbym znaleźć pomoc u psychologa, ale nie odważyłbym się o tym mówić, a poza tym nie stać mnie na takie wizyty.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedzi i pomoc.
Mam 24 lata i problem ze sobą.
Otóż, od zawsze byłem nieśmiały i wyobcowany, swego czasu masturbacja zajmowała mój czas i uwagę, masturbowałem się filmików i zdjęć, gdy byłem młodszy eksperymentowałem ze wszystkim, czego dzisiaj bardzo żałuje i mam z tego powodu poczucie winy, ogromne.
Dzisiaj też się masturbuje chociaż staram się mniej ponieważ moje natręctwa są olbrzymie i utrudniają mi życie, mam wrażenie, że podnieca mnie wszystko, o pewnych rzeczach nawet wstydzę się napisać bo uważam je za złe i obrzydliwe, ale pojawiają się one w myślach, albo w czasie intymnych rzeczy.
Niby zdaje sobie sprawę, że to nerwica natręctw, ale pozostaje ta niepewność, zawsze w najmniej odpowiednim momencie pojawiają się myśli które się brzydzę, ostatnio bardzo często związane z religią. Nie jestem praktykującym wierzącym, ale mimo to głęboko wierzę i to co pojawia się w moim myślach jest straszne i obrzydliwe i nawet boję się o tym napisać.
Nie potrafię sobie z tym poradzić, bo czasem czuję jakby siedział we mnie ktoś kto to wszytko akceptuje, np. pojawia się myśl i czasem czuję w sobie i fizycznie i psychicznie jakbym na to przyzwalał, czasem analizuje, że to wszystko może być podniecające i zaczyna się lawina.
I tak jak pisałem, dotyczy to wielu sfer przeróżnych zboczeń, czasem sobie powtarzam, że to przez dopaminę i uzależnienie, ale nie pomaga mi to, czasem nawet nie mogę zasnąć, albo siąść normalnie, bo myśli krążą wokół moich okolic intymnych i wszystko się z nim wiążę, albo opiera się jakiejś myśli erotyczne i czynności.
I to by nie było najgorsze, gdyby nie to, że dotyczy osób świętych, zmarłych, rodziny i tak jak pisałem wielu innych zboczeń, którymi się brzydzę, a które siedzą mi w głowie. Kiedyś pocieszałem się tym, że te myśli odrzucam, dzisiaj je analizuje, czasem chce je po prostu puścić obok, ale potem czuję podniecenie, albo przechodzi mi myśl, "to mogłoby mnie podniecić" i zaczyna się od nowa.
Chciałbym np. mimo iż nie jestem, aż tak religijny się z tego kiedyś wyspowiadać, ale co mam powiedzieć, że miałem myśli i podniecenie dotyczące nawet najbardziej niewinnych rzeczy i osób? przeraża mnie to. A gdy byłem młodszy masturbowałem się wielu rzeczy, nawet nieświadomie, a o innych rzeczach nawet nie pamiętam i w mojej głowie mienią się jak za mgłą.
To samo się tyczy życia, mam psa, którego kocham, kiedyś jak to pies polizał mnie po twarzy ja go uściskałem i pocałowałem w nos czy buzię i przyszła głupia myśl i potem za każdym razem gdy go ucałowałem czy gdy on mnie lizał, przechodziła mi ta myśl czy też podniecenie, a ja za każdym razem gdy go pocałowałem czy przytuliłem, miałem wrażenie, że siłowo sprawdzam, czy coś jest ze mną nie tak, i to tak bezmyślnie, bez planowania, mam go już tyle lat i teraz nagle takie myśli we mnie uderzyły, a ja się boję, że robię mu tym krzywdę. Kocham go tak jak swoją rodzinę, a przychodzą mi te głupie myśli i zawsze gdy go pocałuje czy przytule to w domyśle siedzi mi "czy to mnie podnieca?".
Mimo iż to głupie, bardziej dbam i przejmuję się losem zwierząt niż ludzi gdy np. słyszę o jakimś dręczeniu zwierząt w telewizji.
Najgorsze jest to, że kiedyś tak nie było, byłem świadomy tych myśli, robiłem to samo co teraz, też miałem psa, też się masturbowałem, ale żadnych głupich myśli nie było, teraz są i dotyczą wszystkiego, rodziny, psa, czy rzeczy i osób świętych.
Miałem nie dawno pogrzeb dziadka i w kościele też te myśli nie do zniesienia. W domu często powtarzam na głos "nie, to są głupie myśli, nie obchodzą mnie" i czasem to pomaga, ale w większości sytuacji nie, czasem nawet gryzłem się w dłoń by przestać myśleć o tych głupotach.
Najgorsze z tego wszystkiego jest to, że te myśli mam wrażenie naprawdę mnie podniecają i że te wszystkie rzeczy które robiłem i o których myślałem przekreślają moje życie jako kogoś moralnego i dobrego. Wszystko kojarzy mi się z miejscami intymnymi, kogo widzę, zaraz pokazuje się to, potem jakieś czynności seksualne i nie mogę od tego uciec.
Jeśli chodzi o inne natręctwa to problemem jest też to iż wszystko musi być idealne, wszystko równo i pod kątem, często też myje ręce, momentami naprawdę ciężko to wyglądało, bo potrafiłem myć dłonie i twarz tak często, że występowała reakcja alergiczna i czerwona skóra.
Od dziecka byłem otyły, potem wziąłem się za siebie, ale pozostała niepewność siebie, nieśmiałość, to też ma wpływ na to, że w wieku 24 lat, jestem prawiczkiem, nigdy się nie całowałem, nie miałem dziewczyny i powtarzam sobie, że przez te wszystkie myśli, nie zasługuje na to być mieć dziewczynę, czy też rodzinę, nawet sobie postanowiłem, że nie będę miał nigdy rodziny, bo jak można mieć na przykład dzieci i takie głupie myśli w głowie. Mam wrażenie, że się próbuję ukarać, ale nawet to nie przynosi ulgi, właściwie nic nie przynosi, żyję z dnia na dzień i czuję, że zmarnowałem życie na strach, bo strach to najgorsza rzecz w moim życiu, wszystko się od niego bierze, całe życie się bałem wszystkiego i rzeczy i ludzi i różnych sytuacji, samotności, do tej pory to mam, chciałbym z tego wyjść, ale boję się, że za dużo mam na sumieniu bym mógł.
Wiem, że mógłbym znaleźć pomoc u psychologa, ale nie odważyłbym się o tym mówić, a poza tym nie stać mnie na takie wizyty.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedzi i pomoc.