Co to dokładnie jest?
: 3 stycznia 2017, o 14:43
Witam. To nie kolejny temat pisany w panice CZY TO ABY NA PEWNO NERWICA, jednak chciałbym się dowiedzieć jak to działa u Was i czy ktoś może miał coś podobnego.
Odkąd pamiętam miałem straszne myśli i pytania "a co jeśli" które długo mnie męczyły, źle się czułem daleko od domu (wakacje z rodzicami) i miałem chwilowe odrealnienia (kilka minut, samo z siebie, jakbym szybko wstał z łóżka, takie zawroty głowy, uczucie snu). Nigdy jednak nie przeszło to w lęk 24 na dobę gdyż potrafiłem szybko o tym zapominać.
Gdy dorosłem i poznałem dziewczynę dziwne myśli także mnie nachodziły jednak nie jako mega nartęctwa - jednak zawsze było to doszukiwanie się zagrożenia wszędzie. Potem w sumie natłok stresu który dotyczył spraw łóżkowych,
pojawiła się mała obsesja na tym punkcie i lęk. Po jakimś czasie, będąc pod wpływem marihuany (nie był to pierwszy raz, paliłem już duuużo razy wcześniej) dostałem wiele strasznych myśli, które wprowadziły mnie w stan utraty wszystkiego, czułem się jakby ktoś zabrał mi całe życie, myśli te atakowały oczywiście najważniejsze wartości i w sumie od tamtej pory mam utrzymany ten stan 24/7. Z tym że jak czytam objawy u większości ludzi to nie zgadza się to ze mną i zastanawiam się czy ja nerwicę mam od zawsze, czy to zaczęło się tylko od tego incydentu, czy może już wcześniej ale to przesądziło o wszystkim i potem przez 1,5 roku pielęgnowałem straszne myśli, zamiast zacząć odburzanie?
Śpię dobrze, nie mam nigdy problemów ze zaśnięciem, nie mam ataków paniki, czasem nawet nie czuję lęku tylko ciągle te same tematy i myśli, które jeżeli zajdą zbyt daleko - powodują ogromny lęk i zawroty głowy. W sumie to oprócz drgania mięśni (od kilku miesięcy) i czasami czerwonych plam na ciele nie pojawiają się u mnie żadne inne obawy. Nie mam zaburzonego widzenia, jedzenie picie i inne potrzeby fizjologiczne także w normie. Ktoś pisał, że nerwica to jak wojna, nie można spać, nie chce sie jeść, tunelowe widzenie, kołatanie serca itd. U mnie są to głównie myśli powodujące lęk i analizowanie tych tematów. Czy to możliwe że derealizacja łapie mnie na minutę a potem powoli opada? Jak jest z tym u Was? Wiem, że każdy przechodzi przez to inaczej, jednak nie potrafię się za bardzo zaklasyfikować do tego na co ja cierpię i co powinienem robić. Depresja też jest czasami ale to bardziej z frustracji, że ciągle siedze w tym zaburzeniu i ileż można...
Odkąd pamiętam miałem straszne myśli i pytania "a co jeśli" które długo mnie męczyły, źle się czułem daleko od domu (wakacje z rodzicami) i miałem chwilowe odrealnienia (kilka minut, samo z siebie, jakbym szybko wstał z łóżka, takie zawroty głowy, uczucie snu). Nigdy jednak nie przeszło to w lęk 24 na dobę gdyż potrafiłem szybko o tym zapominać.
Gdy dorosłem i poznałem dziewczynę dziwne myśli także mnie nachodziły jednak nie jako mega nartęctwa - jednak zawsze było to doszukiwanie się zagrożenia wszędzie. Potem w sumie natłok stresu który dotyczył spraw łóżkowych,
pojawiła się mała obsesja na tym punkcie i lęk. Po jakimś czasie, będąc pod wpływem marihuany (nie był to pierwszy raz, paliłem już duuużo razy wcześniej) dostałem wiele strasznych myśli, które wprowadziły mnie w stan utraty wszystkiego, czułem się jakby ktoś zabrał mi całe życie, myśli te atakowały oczywiście najważniejsze wartości i w sumie od tamtej pory mam utrzymany ten stan 24/7. Z tym że jak czytam objawy u większości ludzi to nie zgadza się to ze mną i zastanawiam się czy ja nerwicę mam od zawsze, czy to zaczęło się tylko od tego incydentu, czy może już wcześniej ale to przesądziło o wszystkim i potem przez 1,5 roku pielęgnowałem straszne myśli, zamiast zacząć odburzanie?
Śpię dobrze, nie mam nigdy problemów ze zaśnięciem, nie mam ataków paniki, czasem nawet nie czuję lęku tylko ciągle te same tematy i myśli, które jeżeli zajdą zbyt daleko - powodują ogromny lęk i zawroty głowy. W sumie to oprócz drgania mięśni (od kilku miesięcy) i czasami czerwonych plam na ciele nie pojawiają się u mnie żadne inne obawy. Nie mam zaburzonego widzenia, jedzenie picie i inne potrzeby fizjologiczne także w normie. Ktoś pisał, że nerwica to jak wojna, nie można spać, nie chce sie jeść, tunelowe widzenie, kołatanie serca itd. U mnie są to głównie myśli powodujące lęk i analizowanie tych tematów. Czy to możliwe że derealizacja łapie mnie na minutę a potem powoli opada? Jak jest z tym u Was? Wiem, że każdy przechodzi przez to inaczej, jednak nie potrafię się za bardzo zaklasyfikować do tego na co ja cierpię i co powinienem robić. Depresja też jest czasami ale to bardziej z frustracji, że ciągle siedze w tym zaburzeniu i ileż można...