Nie daje rady z natrętami.
: 2 stycznia 2017, o 16:42
Witam, jak w temacie mam mnóstwo przeróżnych natręctw i o ile poradziłem sobie z myciem rąk itp. to teraz kompletnie mnie niszczą. Jeszcze przed całą nerwica i dd miałem natręctwa np. te mycie rąk. Ale jakoś nie przeszkadzało mi to w życiu. Mniejsza z tym, jak napisałem jakoś sobie z tym poradziłem raczej ale w dd dostałem tych typowych natręctw. Głównie moimi natręctwami jest: utrata kontroli, wyskoczenie z okna, zwariowanie, rzucanie się pod samochód czy pod coś innego. Ostatni natręt jest najsłabszy i z nim może jakoś bym sobie poradził ale z tymi trzema nie mogę w żaden sposób.
Pierwszy natręt to utrata kontroli. Przez te zjeban* dd nie czuje NIC, żadnej części ciała, nic w głowie nie czuje, żadnego w niczym zahamowania. I tak jak w tym stanie sobie np leżę to wstając z łóżka nie czuje nic absolutnie. I tak się boje tej cholernej utraty kontroli no bo jak nic nie czuje że wstaje, że to jakoś ja chciałem to tak samo mogę wstać sobie iść po nóż jakiś i pozabijać kogoś. No bo nie czuje żadnej różnicy w takiej sytuacji bo też nie czuje jakiegoś wstawania i swojej decyzji ani nic. No to dlaczego nie mógł bym się poderwać i nagle porobić czegoś ?
Drugi natręt wyskoczenie z okna po prostu nie daje mi żyć. Chodzę do szkoły mam prawie cały czas na 2 piętrze i moje 8h to jest analizowanie tego gówna. To się wiąże też z tą utratą kontroli na pewno. Bo tak jak już pisałem nie czuje żadnej swojej decyzji ani nic w ciele jak np. wstaje sobie i idę z klasy do klasy. I dlaczego nagle nie mógłbym się zerwać i wyskoczyć z tego okna. Ja wiem niby że mamy zachowaną świadomość ale u mnie z nią coraz gorzej a nawet mam wrażenie że jej nie mam. No bo nie dość te natręty że sa to jeszcze ta chęć, u mnie jest ona ogromna. Ogromna chęć tego wyskoczenia a najgorsze jest dla mnie to że takie wyskoczenie nie budzi we mnie niczego dziwnego. Że to jest przecież tak normalne że w głowie już tylko dawaj skacz. Te wszystkie natręctwa to w ogóle są dla mnie normalne, zabicie kogoś czy coś. To jest chore jakieś ! Dlaczego to są dla mnie normalne myśli i dlaczego jak tak pragnę zrobić to co te myśli mówią ?
Trzeci to zwariowanie, cały czas sprawdzam wszystko, co chwile czuje się inaczej jakoś i dla mnie to już jest zwariowanie jakieś. Wszystko co mówie, co robię to mam wrażenie okropne że źle robię i zwariowałem, bądź zwariowałem i nawet o tym nie wiem. Że nie moge tego sprawdzić jakoś czy zwariowałem czy nie.
Czwarty to rzucanie się pod coś. Tutaj i tak jest spoko jak pisałem na początku że najmniej mi dokucza. Ale też nieraz mam przy tym silny lęk i to holernie poczucie w ciele, takie "ciągniecie" się ciała w stronę tego samochodu czy czegoś tam.
Na koniec już pisałem w innym poście, że jak mam natręt wariowania to zaraz w głowie dialog mam jak się nazywam, wymienić muszę nazwę rodziny, podać ulice itd. W przypadku okna muszę mówić że to złe i nie dobre i niechce tego robić. Jak sobie z tym gadaniem poradzić ? Mimo strachu nie mówić tego w głowie, olać ? Bo ja nawet nie raz próbując tak zrobić to samo w głowie mi się gadało to holerstwo.
Więc jak z tego wyjść jakoś ? Mam jakąś wiedzę niby ale mimo jej gówno moge zrobić. Nakręcam się cały czas. Ale dlatego że u mnie jest cały czas gorzej, no jak porównuje sobie te natręty i wgl dd to od 2 lat jest dla mnie gorzej i gorzej z tym wszystkim z dnia na dzień. I jak się zastanawiam jak było miesiąc temu to na pewno lepiej sobie radziłem, było to słabsze. Ja widze te różnice. A nieraz jak się zastanawiam to nie wiem wgl jak wtedy było.
I tak na koniec już na serio to czy ktoś tez miał te dziwne uczucia w ciele np. podczas tego jak myśle o wyskakiwaniu z okna to nogi takie gotowe do skakania, czuje wtedy taką siłę w nich, nie wiem jak to powiedzieć dziwne strasznie. Albo jak z tym skakaniem pod samochód to np. uczucie że cały ciężar ciała idzie w stronę tego samochodu.
Pierwszy natręt to utrata kontroli. Przez te zjeban* dd nie czuje NIC, żadnej części ciała, nic w głowie nie czuje, żadnego w niczym zahamowania. I tak jak w tym stanie sobie np leżę to wstając z łóżka nie czuje nic absolutnie. I tak się boje tej cholernej utraty kontroli no bo jak nic nie czuje że wstaje, że to jakoś ja chciałem to tak samo mogę wstać sobie iść po nóż jakiś i pozabijać kogoś. No bo nie czuje żadnej różnicy w takiej sytuacji bo też nie czuje jakiegoś wstawania i swojej decyzji ani nic. No to dlaczego nie mógł bym się poderwać i nagle porobić czegoś ?
Drugi natręt wyskoczenie z okna po prostu nie daje mi żyć. Chodzę do szkoły mam prawie cały czas na 2 piętrze i moje 8h to jest analizowanie tego gówna. To się wiąże też z tą utratą kontroli na pewno. Bo tak jak już pisałem nie czuje żadnej swojej decyzji ani nic w ciele jak np. wstaje sobie i idę z klasy do klasy. I dlaczego nagle nie mógłbym się zerwać i wyskoczyć z tego okna. Ja wiem niby że mamy zachowaną świadomość ale u mnie z nią coraz gorzej a nawet mam wrażenie że jej nie mam. No bo nie dość te natręty że sa to jeszcze ta chęć, u mnie jest ona ogromna. Ogromna chęć tego wyskoczenia a najgorsze jest dla mnie to że takie wyskoczenie nie budzi we mnie niczego dziwnego. Że to jest przecież tak normalne że w głowie już tylko dawaj skacz. Te wszystkie natręctwa to w ogóle są dla mnie normalne, zabicie kogoś czy coś. To jest chore jakieś ! Dlaczego to są dla mnie normalne myśli i dlaczego jak tak pragnę zrobić to co te myśli mówią ?
Trzeci to zwariowanie, cały czas sprawdzam wszystko, co chwile czuje się inaczej jakoś i dla mnie to już jest zwariowanie jakieś. Wszystko co mówie, co robię to mam wrażenie okropne że źle robię i zwariowałem, bądź zwariowałem i nawet o tym nie wiem. Że nie moge tego sprawdzić jakoś czy zwariowałem czy nie.
Czwarty to rzucanie się pod coś. Tutaj i tak jest spoko jak pisałem na początku że najmniej mi dokucza. Ale też nieraz mam przy tym silny lęk i to holernie poczucie w ciele, takie "ciągniecie" się ciała w stronę tego samochodu czy czegoś tam.
Na koniec już pisałem w innym poście, że jak mam natręt wariowania to zaraz w głowie dialog mam jak się nazywam, wymienić muszę nazwę rodziny, podać ulice itd. W przypadku okna muszę mówić że to złe i nie dobre i niechce tego robić. Jak sobie z tym gadaniem poradzić ? Mimo strachu nie mówić tego w głowie, olać ? Bo ja nawet nie raz próbując tak zrobić to samo w głowie mi się gadało to holerstwo.
Więc jak z tego wyjść jakoś ? Mam jakąś wiedzę niby ale mimo jej gówno moge zrobić. Nakręcam się cały czas. Ale dlatego że u mnie jest cały czas gorzej, no jak porównuje sobie te natręty i wgl dd to od 2 lat jest dla mnie gorzej i gorzej z tym wszystkim z dnia na dzień. I jak się zastanawiam jak było miesiąc temu to na pewno lepiej sobie radziłem, było to słabsze. Ja widze te różnice. A nieraz jak się zastanawiam to nie wiem wgl jak wtedy było.
I tak na koniec już na serio to czy ktoś tez miał te dziwne uczucia w ciele np. podczas tego jak myśle o wyskakiwaniu z okna to nogi takie gotowe do skakania, czuje wtedy taką siłę w nich, nie wiem jak to powiedzieć dziwne strasznie. Albo jak z tym skakaniem pod samochód to np. uczucie że cały ciężar ciała idzie w stronę tego samochodu.