nagle uczucie zniechecenia, wewnetrznej blokady ...
: 12 listopada 2016, o 14:52
Witam,
na forum jestem nowa, chociaz z nerwica zmagam sie juz wiele lat.Byly okresy rozne ... bardzo zle, gdzie codziennosc zdominowana byla przez leki,ataki paniki przed szalenstwem , stany derealizacji/ na szczescie krotkotrwale/ a takze czasy pelnej wolnosci. Od kilku lat leki i zaburzenia ustapily tzn. nawet jak wystapil maly symptom od razu sie znim umialam rozprawic , odebrac znaczenie i bylo od razu dobrze. Uwazalam sie za osobe w pelni wyleczona .
Az tu nagle pewnego dnia leki wrocily.... nie wiem czy to jest lek, ale nachodza mnie dziwne stany, z ktorymi sobie nie radze.
Chodzi o nagle uczucie jakby na odcinku od zoladka do gardla rosl jakis balon, ktory mnie nagle unieruchamia, towarzyszy temu napiecie twarzy , chec naglego krzyku albo wybuchu placzu. Jakby sie chcialo ta cala zawartosc czegos co cie przepelnia nagle gdzies wydalic, bo nie mozna z tym dalej funkcjonowac.Jednoczesnie ogarnia mnie nagle uczucie totalnego zniechecenia i jakby "wewnetrznego paralizu", ... okropnie nieprzyjemne.Zaczynam sie od razu bac ze ta rosnaca energia doprowadzi mnie do granic wytrtymalosci, ze poprostu nie wytrzymam i stanie sie cos strasznego...
Straszne uczucie , boje sie rowniez, ze moze to poczatek jakiejs powaznej depresji i zaczynam to dokkadnie analizowac...eh.
Jak sie wyplacze, albo czyms zajme to przechodzi, ale po pewnym czasie znow wraca.... boje sie tego i chce wiedziec co to jest, dlaczego tak mam...
Pomozcie, zna ktos cos takiego ...?
na forum jestem nowa, chociaz z nerwica zmagam sie juz wiele lat.Byly okresy rozne ... bardzo zle, gdzie codziennosc zdominowana byla przez leki,ataki paniki przed szalenstwem , stany derealizacji/ na szczescie krotkotrwale/ a takze czasy pelnej wolnosci. Od kilku lat leki i zaburzenia ustapily tzn. nawet jak wystapil maly symptom od razu sie znim umialam rozprawic , odebrac znaczenie i bylo od razu dobrze. Uwazalam sie za osobe w pelni wyleczona .
Az tu nagle pewnego dnia leki wrocily.... nie wiem czy to jest lek, ale nachodza mnie dziwne stany, z ktorymi sobie nie radze.
Chodzi o nagle uczucie jakby na odcinku od zoladka do gardla rosl jakis balon, ktory mnie nagle unieruchamia, towarzyszy temu napiecie twarzy , chec naglego krzyku albo wybuchu placzu. Jakby sie chcialo ta cala zawartosc czegos co cie przepelnia nagle gdzies wydalic, bo nie mozna z tym dalej funkcjonowac.Jednoczesnie ogarnia mnie nagle uczucie totalnego zniechecenia i jakby "wewnetrznego paralizu", ... okropnie nieprzyjemne.Zaczynam sie od razu bac ze ta rosnaca energia doprowadzi mnie do granic wytrtymalosci, ze poprostu nie wytrzymam i stanie sie cos strasznego...
Straszne uczucie , boje sie rowniez, ze moze to poczatek jakiejs powaznej depresji i zaczynam to dokkadnie analizowac...eh.
Jak sie wyplacze, albo czyms zajme to przechodzi, ale po pewnym czasie znow wraca.... boje sie tego i chce wiedziec co to jest, dlaczego tak mam...
Pomozcie, zna ktos cos takiego ...?