Do rodziców. Jak sobie radzicie?
: 10 listopada 2016, o 08:06
Cześć,
Jestem mama 7 letniego chłopca. Od sierpnia zdiagnozowaną nerwicę. Wczoraj w pracy dostałam - sama nie wiem czego, jak to nazwać - ataku, że sobie nie radzę, że nie umiem się skoncentrować, że coś pochrzanie. Odpowiadam za duży dział w firmie i spoczywa na mnie duża odpowiedzialność. Tak mnie to złamało, że nawet tłumaczenia, że to tylko nerwica i że histerią nie pomagam dawały bardzo słabe efekty. Jeszcze co chwila ktoś wchodził , coś chciał i o coś pytał.
Wróciłam do domu i nie miałam siły ruszyć ani ręką ani nogą. Serio. Bolało mnie całe ciało. Noc poprzedzającą nie spałam. Miałam atak za atakiem. Ciągłe złe myśli. Brak snu. Tak sobie spadek formy tłumaczę. Jeść nie mogłam bo mi ze stresu w ustach rosło. Ale do sedna. Moje dziecko chodzi do podstawówki. Jest fajnym i kochanym chłopcem. Kocham Go z całego serca. Ale wczoraj nie miałam siły usiąść z Nim do lekcji. Chciał wieczorem rozmawiać a ja nie byłam w stanie robić nic. I cały czas myśl w głowie, że nie wychowam dziecka z tym jaka jestem.
Jak sobie radzicie?
Jestem z Łodzi. Ktoś może mi doradzić jakiegoś psychoterapeutę?
Pozdrawiam
Jestem mama 7 letniego chłopca. Od sierpnia zdiagnozowaną nerwicę. Wczoraj w pracy dostałam - sama nie wiem czego, jak to nazwać - ataku, że sobie nie radzę, że nie umiem się skoncentrować, że coś pochrzanie. Odpowiadam za duży dział w firmie i spoczywa na mnie duża odpowiedzialność. Tak mnie to złamało, że nawet tłumaczenia, że to tylko nerwica i że histerią nie pomagam dawały bardzo słabe efekty. Jeszcze co chwila ktoś wchodził , coś chciał i o coś pytał.
Wróciłam do domu i nie miałam siły ruszyć ani ręką ani nogą. Serio. Bolało mnie całe ciało. Noc poprzedzającą nie spałam. Miałam atak za atakiem. Ciągłe złe myśli. Brak snu. Tak sobie spadek formy tłumaczę. Jeść nie mogłam bo mi ze stresu w ustach rosło. Ale do sedna. Moje dziecko chodzi do podstawówki. Jest fajnym i kochanym chłopcem. Kocham Go z całego serca. Ale wczoraj nie miałam siły usiąść z Nim do lekcji. Chciał wieczorem rozmawiać a ja nie byłam w stanie robić nic. I cały czas myśl w głowie, że nie wychowam dziecka z tym jaka jestem.
Jak sobie radzicie?
Jestem z Łodzi. Ktoś może mi doradzić jakiegoś psychoterapeutę?
Pozdrawiam