Pomożecie?
: 15 stycznia 2012, o 15:48
Witam,
mam 28 lat i depresję z napadami lęku panicznego. Postanowiłam się tu pojawić z powodu tego co się ze mną dzieje. Nie będę pisała o tym co siedzi w mojej głowie, o żalu i ogólnym rozbiciu bo jest tego sporo. Martwi mnie najbardziej strona fizyczna... Mianowicie, tak jak większość z Waz zapewne zaczęłam biegać po lekarzach, jakieś 6 lat temu. Miałam wszelkiego rodzaju badania, od podstawowych, rezonansów, ekg itp. na teście na HIV i helicobacter kończąc. Pogodziłam się już z opinią każdego lekarza u którego byłam, że to nerwica, depresja itd. Podjęłam leczenie, niedawno bo zaczęłam we wrześniu. Niestety jestem coraz bardziej załamana bo nic nie pomaga. Ani terapia, ani leki (Afobam, seronil, hydroksyzyna). Przez chwilę czułam się lepiej, tzn. część objawów somatycznych zniknęła aż do dnia dzisiejszego. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Wstałam rano z olbrzymimi zawrotami głowy, prawie całe ciało mi zesztywniało, nawet teraz pisząc mam sztywne palce. Nie mogę ustać na nogach bo czuję jak drżą. Mam oczopląs, widzę jak za mgłą i ta cholerna pustka w głowie. Zastanawiam się czy jechać znów na pogotowie, ale z drugiej strony co im powiem? Drżą mi nogi? Mam zawroty i ciężko oddycham? Już wiem co mi powiedzą. A ja się czuję jakbym umierała... Z resztą nawet nie wiem czemu płaczę bo szczerze mówiąc są chwile kiedy wcale nie jest mi źle gdy myślę o śmierci. Czy jest tu ktoś kto też tak się czuje? Kto ma wrażenie, że ziemia się buja? A jak idziecie spać to kręci się Wam w głowie? eh...
mam 28 lat i depresję z napadami lęku panicznego. Postanowiłam się tu pojawić z powodu tego co się ze mną dzieje. Nie będę pisała o tym co siedzi w mojej głowie, o żalu i ogólnym rozbiciu bo jest tego sporo. Martwi mnie najbardziej strona fizyczna... Mianowicie, tak jak większość z Waz zapewne zaczęłam biegać po lekarzach, jakieś 6 lat temu. Miałam wszelkiego rodzaju badania, od podstawowych, rezonansów, ekg itp. na teście na HIV i helicobacter kończąc. Pogodziłam się już z opinią każdego lekarza u którego byłam, że to nerwica, depresja itd. Podjęłam leczenie, niedawno bo zaczęłam we wrześniu. Niestety jestem coraz bardziej załamana bo nic nie pomaga. Ani terapia, ani leki (Afobam, seronil, hydroksyzyna). Przez chwilę czułam się lepiej, tzn. część objawów somatycznych zniknęła aż do dnia dzisiejszego. Wszystko wróciło ze zdwojoną siłą. Wstałam rano z olbrzymimi zawrotami głowy, prawie całe ciało mi zesztywniało, nawet teraz pisząc mam sztywne palce. Nie mogę ustać na nogach bo czuję jak drżą. Mam oczopląs, widzę jak za mgłą i ta cholerna pustka w głowie. Zastanawiam się czy jechać znów na pogotowie, ale z drugiej strony co im powiem? Drżą mi nogi? Mam zawroty i ciężko oddycham? Już wiem co mi powiedzą. A ja się czuję jakbym umierała... Z resztą nawet nie wiem czemu płaczę bo szczerze mówiąc są chwile kiedy wcale nie jest mi źle gdy myślę o śmierci. Czy jest tu ktoś kto też tak się czuje? Kto ma wrażenie, że ziemia się buja? A jak idziecie spać to kręci się Wam w głowie? eh...