moja historia
: 28 września 2016, o 08:13
Witajcie,
chcialabym rowniez podzielis sie z Wami zaburzeniem z jakim przyszlo mi sie zmierzyc. W lutym tego roku zobaczylam
na swoim ciele powiekszony pieprzyk i oczywiscie nic innego nie przyszlo mi do glowy jak tylko - rak skory. Oczywiscie wizyta i wyciecie u dematologa
przyniosly wynik negatywny, zdrowa bez zadnych zmian. Ale ja juz przez czas oczekiwania na wynik tak sie nakrecilam, ze nerwica rozkrecila sie na dobre.
Zaczela hulac juz bez kontroli a ja nawet nie potrafilam pomyslec czy powiedziec STOP. Oczywiscie wszystkie objawy bolowe przeszlam "wzorowo" jak w opisie,
wszystkie symptomy fizyczne oraz emocjonalne rowniez. Kilkakrotnie stawalam juz przed drzwiami "psychiatry" czy lekarza ogolnego ale do tej pory nie wzielam zadnego leku psychotropowego. W lipcu trafilam najpierw na blog Grzegorza Szaffera i ten blog zaczal rozjasniac mi sprawe mojego zaburzenia potem zaczela sie terapia poznawczo-behawioralna oraz ksiazki np. "Kompletna pomoc dla twoich nerwow" dr Claire Weeks. Zaczelam rozumiec problem , ktory dopuscilam do siebie. Pomyslalam tak nie moze byc musze cos z tym zrobic . Jestem mama dwoch wspanialych corek, mam 38 lat, w miedzyczasie wychodzilam za maz oraz pracuje , mam pasje a to pieklo, ktore dzieje sie we mnie jest na pewno do odwrocena. Tak tez zaczelam sluchac pogadaki na Youtube i czytac zaburzenia administratorow. W koncu rowniez od dluzszego czasu stosuje akceptacje, ignoracje, cierpliwosc, tlumaczenia sobie choc jest to trudna droga ale wem, ze ciagle ide pod gore chociaz upadkow jet milon:-(
Co mnie dotknelo na pewno: odrealnienie, wylaczenie uczuc, lekka depresja a przede wszystkim straszne mysli, ze zrobie cos moim dzieciom, sobie, mezowi
balam sie noza - zaczelam teraz ten teat oswajac - jest trudno ale nie poddam sie za nic!! Mam dla kogo zyc a przede wszystkim chce stworzyc lepsza wersje siebie choc wiem, ze przede mna dlluuuuuuga droga. Zapislam sie na yoge , pomalu pokonuje slabosci. Nie chcem opisywac tutaj w szczegolach mojego zaburzenie , krok po kroku bo widze, ze kazdy mniej wiecej boryka sie z tymi samymi objawami ale moze jest jakas mama w srednim wieku, ktorej udalo sie odburzyc i ktora podzielilaby sie ze mna jeszcze swoimi doswiadczeniami ale nie tylko mama oczywiscie za wszystkie wpisy czy odpowiedzi dziekuje.
Moj etap terac - jakkolwiek mialoby to dlugo trwac, nie przejmuje sie bo chce isc do przodu i stwiajac czolo wierze, ze w pelni poczuje piekno zycia bez leku!!
chcialabym rowniez podzielis sie z Wami zaburzeniem z jakim przyszlo mi sie zmierzyc. W lutym tego roku zobaczylam
na swoim ciele powiekszony pieprzyk i oczywiscie nic innego nie przyszlo mi do glowy jak tylko - rak skory. Oczywiscie wizyta i wyciecie u dematologa
przyniosly wynik negatywny, zdrowa bez zadnych zmian. Ale ja juz przez czas oczekiwania na wynik tak sie nakrecilam, ze nerwica rozkrecila sie na dobre.
Zaczela hulac juz bez kontroli a ja nawet nie potrafilam pomyslec czy powiedziec STOP. Oczywiscie wszystkie objawy bolowe przeszlam "wzorowo" jak w opisie,
wszystkie symptomy fizyczne oraz emocjonalne rowniez. Kilkakrotnie stawalam juz przed drzwiami "psychiatry" czy lekarza ogolnego ale do tej pory nie wzielam zadnego leku psychotropowego. W lipcu trafilam najpierw na blog Grzegorza Szaffera i ten blog zaczal rozjasniac mi sprawe mojego zaburzenia potem zaczela sie terapia poznawczo-behawioralna oraz ksiazki np. "Kompletna pomoc dla twoich nerwow" dr Claire Weeks. Zaczelam rozumiec problem , ktory dopuscilam do siebie. Pomyslalam tak nie moze byc musze cos z tym zrobic . Jestem mama dwoch wspanialych corek, mam 38 lat, w miedzyczasie wychodzilam za maz oraz pracuje , mam pasje a to pieklo, ktore dzieje sie we mnie jest na pewno do odwrocena. Tak tez zaczelam sluchac pogadaki na Youtube i czytac zaburzenia administratorow. W koncu rowniez od dluzszego czasu stosuje akceptacje, ignoracje, cierpliwosc, tlumaczenia sobie choc jest to trudna droga ale wem, ze ciagle ide pod gore chociaz upadkow jet milon:-(
Co mnie dotknelo na pewno: odrealnienie, wylaczenie uczuc, lekka depresja a przede wszystkim straszne mysli, ze zrobie cos moim dzieciom, sobie, mezowi
balam sie noza - zaczelam teraz ten teat oswajac - jest trudno ale nie poddam sie za nic!! Mam dla kogo zyc a przede wszystkim chce stworzyc lepsza wersje siebie choc wiem, ze przede mna dlluuuuuuga droga. Zapislam sie na yoge , pomalu pokonuje slabosci. Nie chcem opisywac tutaj w szczegolach mojego zaburzenie , krok po kroku bo widze, ze kazdy mniej wiecej boryka sie z tymi samymi objawami ale moze jest jakas mama w srednim wieku, ktorej udalo sie odburzyc i ktora podzielilaby sie ze mna jeszcze swoimi doswiadczeniami ale nie tylko mama oczywiscie za wszystkie wpisy czy odpowiedzi dziekuje.
Moj etap terac - jakkolwiek mialoby to dlugo trwac, nie przejmuje sie bo chce isc do przodu i stwiajac czolo wierze, ze w pelni poczuje piekno zycia bez leku!!