Jednego nie ogarniam - potwierdzenie choroby u lekarza
: 24 września 2016, o 16:23
W skrócie: akceptuję szereg objawów i widzę, że przechodzą, jeśli się na nich nie skupiam, kiedy je olewam (objawy standardowe, nerwicowe). Co jednak w sytuacji
gdy pojawia się dolegliwość kobieca (np. infekcja), dziewczyny pewnie wiedzą, o czym mówię.
Przy dolegliwościach kobiecych nie ma opcji, że to objawy nerwicowe, nie można tego olać.
Zostaje Ci jedynie wizyta u lekarza i okazuje się, że jest jakaś infekcja i ona musi być leczona. Czyli objawy, jakie czułaś potwierdziły się diagnozą.
I o tą diagnozę mi chodzi. Ciężko mi ogarnąć myśl, że są objawy, które nie mają nic wspólnego z nerwicą.
Jak nie straszyć siebie? Nie wiem, to bo myśl mam jedną: no widzisz, a jednak jest coś, czego nie możesz olać. Tak jakbym nie dawała przyzwolenia na to, że rzeczywiście może mi się przydarzyć jakieś choróbsko. Odkąd walczę mam poczucie, że wszystkie objawy mam w d***. A tu przychodzi coś, co tą wiarą zachwiało.
Ciężko mi to ogarnąć logicznie.
gdy pojawia się dolegliwość kobieca (np. infekcja), dziewczyny pewnie wiedzą, o czym mówię.
Przy dolegliwościach kobiecych nie ma opcji, że to objawy nerwicowe, nie można tego olać.
Zostaje Ci jedynie wizyta u lekarza i okazuje się, że jest jakaś infekcja i ona musi być leczona. Czyli objawy, jakie czułaś potwierdziły się diagnozą.
I o tą diagnozę mi chodzi. Ciężko mi ogarnąć myśl, że są objawy, które nie mają nic wspólnego z nerwicą.
Jak nie straszyć siebie? Nie wiem, to bo myśl mam jedną: no widzisz, a jednak jest coś, czego nie możesz olać. Tak jakbym nie dawała przyzwolenia na to, że rzeczywiście może mi się przydarzyć jakieś choróbsko. Odkąd walczę mam poczucie, że wszystkie objawy mam w d***. A tu przychodzi coś, co tą wiarą zachwiało.
Ciężko mi to ogarnąć logicznie.